fbpx

W kwietniowym nume­rze artykułem „W drogę”, my-turyści roz­poczęliśmy „skrzykiwanie się” przed nadchodzącym sezonem. Opierając się na własnych doświadczeniach wynikających głównie z podpatrywania innych, bar­dziej umiejętnych jeźdźców, próbowałem dokonać pew­nej syntezy przygotowań do wyjazdu. Na pewno jednak w Waszych sercach i gło­wach znajduje się jeszcze mnóstwo sposobów zarów­no organizacyjnych, jak i technicznych, aby wyjazd był jak najbardziej udany. Nie bądźcie sobkami i dziel­cie się z innymi, również na łamach „Świata Motocykli” swoimi pomysłami.

Pamiętajmy, że marze­nia trzeba planować. Im więcej planów, tym praw­dopodobieństwo ich reali­zacji jest większe. Co się ty­czy zaś planowania kon­kretnej trasy, to wydaje mi się, że optymalnym dystan­sem dziennym, w trakcie kilkudniowej podróży, jest 200 km.

Cóż to jest?! – wykrzyk­nie „rasowy” ścigant. – „Ja ten dystans przejeżdżam w niecałą godzinę”. Może tak, może nie, ale my nie chcemy oglądać tylko „nitki szosy”, lecz przede wszyst­kim znajdujące się w tej okolicy rozliczne zabytki, którymi usiana jest Polska. Do tego celu nie jest potrzebny najszybszy na świecie motocykl, tylko po­jazd dowolnej marki, ale za to wygodny i dobrze do tra­sy przysposobiony. Chcemy również po dro­dze coś zjeść i wypić oraz spokojnie rozbić namiot przed zmierzchem. Przy ognisku i kiełbasce wypić „browarek” i pogawędzić o tym, cośmy widzieli z towa­rzyszącymi nam kumplami. Życząc wszystkim, a więc i sobie, aby to, co tu napisałem powyżej, zostało w tym sezonie zrealizowa­ne, chciałbym zapropono­wać ciekawą trasę waka­cyjną do zwiedzenia. W na­stępnych numerach „Świa­ta Motocykli” podamy projekty innych tras. Mój pro­jekt trasy zaczyna się w Warszawie, jako że „jez­dem leguralny warsia­wiak”. Ale jest to tylko pro­jekt i każdy może dopaso­wać sobie takie warianty, jakie są mu najwygodniej­sze. Na przykład miłośnicy rozmaitych zlotów motocy­klowych może coś po dro­dze sobie dobiorą akurat odbywającego się w zapro­ponowanym rejonie. 

Trasa ta liczy niecałe 2000 km. Można ją podda­wać rozmaitym modyfika­cjom w zależności od pogo­dy i nastrojów uczestników podróży. Wiedzie wspania­łymi krajobrazowo drogami wśród rozlicznych zabyt­ków przyrodniczych i his­torycznych. Zauważyliście zapewne, że raczej omija duże miasta, które wcale nie są przyjazne dla moto­cyklisty-turysty. Obładowa­ne motocykle nie mogą być przecież zostawiane byle gdzie bez dozoru, nato­miast wszelakie dyżury przy nich wymagają dodat­kowej organizacji czasu i środków od ich właścicieli. Ponieważ jest to tylko pro­pozycja, więc nie próbowa­łem nawet zamieścić w tym artykule dokładnych miejsc noclegów, posiłków itp. in­formacji. Ten rejon Polski obfituje w wiele miejsc, gdzie będziemy mogli po­stawić bezpiecznie namiot, czy ewentualnie wynająć domek kempingowy lub kwaterę prywatną. Jedynie pogody wyżej wymieniona trasa nie może nam zagwa­rantować. Wziąwszy jed­nak pod uwagę średnią tem­peraturę i zachmurzenie z ostatnich sezonów letnich nie pozostaje nam nic inne­go, jak tylko wyruszyć w drogę. 

Jeszcze raz zachęcam wszystkich turystów moto­cyklowych, aby chcieli się podzielić z nami swoimi propozycjami i planami na ten sezon motocyklowy. Za­chęcamy również do zgła­szania tras dwudniowych (sobotnio-niedzielnych). Najatrakcyjniejsze projekty postaramy się wydrukować.

Tym, którzy poważnie potraktują propozycję ob­jazdu opisanej trasy, suge­ruję wcześniej kupić mapy: Polska Mapa Campingów, Polska Mapa Zamków, Pol­ska Mapa Turystyczna oraz postarać się kupić (wypoży­czyć w PTTK) książkę „Du­chy polskie” Bogny Werni­chowskiej i Macieja Ko­złowskiego. Do tego można nabyć (najpewniej w Mu­zeum Twierdzy Przemyśl) – „Forty Rzymskie” Jana Ró­żańskiego oraz oczywiście wszelakie mapy i przewod­niki dotyczące regionów, które będziemy zwiedzać, tj., Bieszczadów, Beskidów, Gorców, Pienin itd. Mam głęboką nadzieję, że dzięki tym ciężarom amortyzatory w Waszych „stalowych ru­makach” nie siądą zbyt szybko. 

Krzyżtopór – w lochach zamku

Natomiast roman­tyczne opowieści o „białej damie” czy „czarnym rycerzu” przekazane wybrance serca (i równocześnie towa­rzyszce podróży) „w tych pięknych okolicznościach przyrody” znakomicie uła­twią Wam pewne, nazwij­my to „niecne” zamiary względem niej. Tylko w ra­zie czego nie powołujcie się na artykuł w „Świecie Mo­tocykli”, bo za skutki odpo­wiadacie już wy sami. I… do zobaczenia na szlaku. A pozdrówmy się podniesiona ręką albo „mrugnięciem” reflektora.

Kazimierz DOlny – widok z wieży zamkowej na zakole Wisły w stronę Janowca

I dzień 

Kozienice (Puszcza ,Ko­zienicka) – Radom (objazd) – Kielce- (objazd) – Chęciny (zamek) – Jaskinia Raj, Góra Św. Krzyż (zespół klasztorny) – Ujazd (zamek Krzyżtopór) – tutaj nocleg.

II dzień

Ujazd – Klimontów (ko­ściół/klasztor) – Sandomierz (zespół miejski) – Baranów Sandomierski (pałac renesansowy z muzeum siarki) – Mielec – po drodze zamecz­ki Rzemień, Przecław – Tar­nów – Melsztyn (zamek) -Dębno (zamek) – Wiśnicz Nowy (zamek) – nocleg.

III dzień

Do Wieliczki (kopalnia soli) – przez Dobczyce, Rab­kę, Nowy Targ – Czorsztyn i Niedzica (zamki) – Kro­ścienko (wycieczka na Trzy Korony) – przez Łącko -Stary Sącz – nocleg. 

Jezioro Solińskie – bieszczadzkie morze

IV dzień

Stary Sącz – przez Piw­niczną, Muszynę – Krynica (połazić po kurorcie, przepłukać nerki) – Grybów (browar) – Gorlice (jedna z największych bitew I wojny światowej w 1915 r.) – Biecz – w kierunku Beskidu Niskiego – Harklowa, Pogo­rzyna, Cieklin, Folusz, Świątkowa, Krępna, Pola­ny, Mszana, Tylawa, Jaśli­ska, Komańcza (tu już Bieszczady) – Cisna – Wetli­na ew. Ustrzyki Górne – nocleg. 

V dzień

Zostawiamy motocykle i zasuwamy per pedes w gó­ry – albo na Połoninę We­tlińską albo Połoninę Ca­ryńską. 

Góry, chmury i doliny: Połoniny

VI dzień

Ponieważ zaczęły boleć nas nogi (a przestały tyłki), więc wsiadamy na motory i kręcimy się po okolicy. Wetlina ew. Ustrzyki Górne -Czarna – Ustrzyki Dolne -Krościenko – Kuźmina – Ty­rawa Wołoska (za nią wspa­niałe serpentyny) – Lesko (zwiedzanie zamku i mia­sta) – Baligród – Stężnica – Wołkowyje – Chrewt – Czar­na – Dwernik – Brzegi Gór­ne – i na kempingu nocleg. 

VII dzień

Dzień kondycyjny, czyli leżenie bykiem lub dla wy­jątkowo zajadłych druga wycieczka w góry. Może być odwrotny wariant niż dnia piątego. 

VIII dzień

Ostatnie miejsca postoju – Cisna – Baligród – Lesko (teraz znowu serpentyny, tylko w odwrotnym kierun­ku) – Tyrawa Wołoska -Krasiczyn (zamek) – Prze­myśl (muzeum twierdzy przemyskiej przy drodze z Krasiczyna do centrum przy bramie fortecznej. Tu można kupić przewodnik.) – Potem znaleźć trzeba kemping lub inny nocleg i na nim przestudiowawszy plan twierdzy zobaczyć na motocyklu ze trzy najcie­kawsze forty, np. XIII (San Rideau), XV (Borek), I (Sa­lis Soglio) – potem może coś się strasznego przyśni.

Przemyśl

IX dzień

Przemyśl – Łańcut (za­mek, muzeum powozów) – Leżajsk (klasztor i organy), przez Puszczę Solską -Janów Lubelski – Frampol – Hedwiżyn – Szczebrzeszyn (pozdrówcie chrząsz­cza w trzcinie) i po zakam­pingowaniu się zwiedzamy Zamość.

Krasiczyn – pałac

X dzień

Zamość – Krasnystaw – Lublin (tylko przejazd, mimo że piękne miasto) – Na­łęczów (park zdrojowy i od­truwanie organizmu wodami mineralnymi) – Kazi­mierz Dolny (tutaj całe miasto i zamek z wieżą -widok „malina”) – Jano­wiec (zamczysko – to po drugiej stronie Wisły, trze­ba jechać przez Puławy). W Kazimierzu śpimy lub tniemy do Warszawy jeszcze ok. 150 km, aby wyspać się jak człowiek. Jesteśmy na­faszerowani wrażeniami i zaczynamy na dobre kom­binować, gdzie by tu jesz­cze pojechać.

 

KOMENTARZE