fbpx

Jeśli planując weekendową wyprawę zamierzacie spędzić wieczór nad mapą, poszukując ciekawych zakrętów, musicie wiedzieć, że ktoś tę pracę wykonał już przed wami.

I nie chodzi o autorów specjalnych aplikacji z miesięczną subskrypcją, ani czarodziejów sprzedających w social mediach unikalne przewodniki, a… organizatorów rajdów samochodowych. Wystarczy sięgnąć po mapy obecnych lub ubiegłych edycji tych imprez i ruszyć w trasę. Największe zagłębie takich imprez w naszym kraju to teren Sudetów. Ruszymy więc w ich centralno-wschodnią część.

Góry Sowie

Zaczynamy w Świdnicy*, gdzie od początku lat 70-tych miał bazę Rajd Elmot, biorący nazwę od największego producenta rozruszników i alternatorów w Polsce. Triumfy odnosili tu m. in. Marian Bublewicz, Janusz Kulig czy Kajetan Kajetanowicz. Rozpoczniemy więc jego trasami – ze Świdnicy kierujemy się na Bystrzycę i Lubachów. Pierwsze górskie zakręty i po prawej stronie mijamy majestatyczną zaporę w Zagórzu Śląskim. Tereny te były często zalewane powodziami, więc postanowiono zbudować sieć zbiorników retencyjnych, mających uchronić pobliskie wsie. Wzniesiona w 1917 roku kamienna zapora spiętrza rzekę Bystrzycę na długości 3,1 km, tworząc Jezioro Bystrzyckie, o pojemności 8 mln m³. Na górze 230-metrowej konstrukcji znajdziemy ścieżkę łącząca oba brzegi. Warto się nią przespacerować i zwrócić uwagę na detale inżynieryjne sprzed ponad 100 lat, oraz przepiękny krajobraz pierwszych gór podczas naszej wycieczki – Gór Sowich. Są one najstarszą częścią Sudetów – zbudowane są głównie z gnejsów, czyli najstarszego budulca skalnego w Polsce i Europie. Między innymi z powodu trwałości tych skał, III Rzesza postanowiła ulokować tu swoją kwaterę główną, a także podziemne fabryki broni. W okolicy Walimia zlokalizowanych jest kilka znanych wejść do systemu wykutych w skale tuneli. Większość z nich jest prawdopodobnie jeszcze nieodkryta, a o ogromie inwestycji może świadczyć sama nazwa „Riese”, oznaczającą olbrzyma. W samym 1944 roku Niemcy przeznaczyły na nią 280 tysięcy ton stali i cementu, czyli tyle, ile na wszystkie inne schrony przeciwlotnicze dla ludności cywilnej w całej Rzeszy.

To nie Południowa Afryka i Przylądek Dobrej Nadziei, tylko Góry Stołowe w okolicach Radkowa.

Wzdłuż zalewu, a później przez wieś Michałkowa zjeżdżamy do Glinna. Miejscowość ta w przeszłości była kilkukrotnie większa – w szczycie rozwoju tkactwa było tam ponad 100 warsztatów i kilka młynów wodnych. Dziś można podziwiać XIX-wieczny kościół oraz odnowioną karczmę z piwami ważonymi w pobliskich Bielawie i Ząbkowicach Śląskich. Stąd zjeżdżamy do Walimia. To formalnie również wieś, ale jej zabudowa jest typowo miejska i świadczy o niegdysiejszym bogactwie – od XVII wieku był to duży ośrodek handlu płótnem, targ odbywał się co tydzień. Przejęte przez władze PRL po II Wojnie Światowej poniemieckie zakłady produkowały 12 milionów m3 tkanin. Od początku lat 80-tych, ten największy w okolicy zakład zaczął podupadać, a wraz z nim cała okolica. Dziś w ruinach fabryki kręcone są filmy (Miasto 44, czy Tajemnica Twierdzy Szyfrów). Stąd brukowaną drogą wojewódzką DW 383, nazwaną imieniem 3-krotnego Rajdowego Mistrza Polski i Mistrza Europy – Janusza Kuliga, przejedziemy najbardziej znanym fragmentem odcinka specjalnego „Rościszów-Walim” i jego „patelniami”. My jedziemy pod górę, ale rajdowe auta jadące w dół przejeżdżają te zakręty pełnym bokiem, a całe wzgórza obstawione są kibicami. Wspinamy się teraz na masyw góry Sowa (najwyższy punkt drogi znajduje się na 755 m. n.p.m.) i zjeżdżamy trasą wyścigu górskiego Rościszów do Pieszyc. Możemy zatankować – kolejna stacja po trasie będzie dopiero za 80km. Dalej przez trasę kolejnego wyścigu górskiego Kamionki i Sokolec, zjeżdżamy do miejscowości Rzeczka. Tuż za nią, po lewej stronie znajduje się wejście do jednej z wspomnianych sztolni kompleksu Riese. Zjeżdżamy ponownie do Walimia i odbijamy na Rzeczkę Górną (obecnie droga jest w budowie), a dalej na Sierpnicę i Bartnice. Jedziemy tu wzdłuż linii kolejowej Wałbrzych-Kłodzko, będącej częścią planowanej pruskiej Centralnej Kolei Berlińsko-Wiedeńskiej, która miała skrócić dotychczasową trasę przez Drezno i Pragę o 120km. Trasa ma wiele wiaduktów oraz 3 tunele wykute w litej skale.

Ziemia Kłodzka a Kotlina Kłodzka
Ziemia Kłodzka (łac. terra Glacensis) jest historyczną krainą pokrywającą się z istniejącym w latach 1459-1816 Hrabstwem Kłodzkim. Obejmowało ziemie od szczytów Gór Sowich, Bardzkich, Złotych i Śnieżnika na północy i wschodzie po przełęcz międzyleską na południu – w przybliżeniu teren dzisiejszego Powiatu Kłodzkiego. Miało początkowo własnych władców, później weszło w skład Czech, a następnie Prus.
Kotlina Kłodzka to kraina geograficzna – zagłębienie pomiędzy górami Sowimi, Bardzkimi i Stołowymi – obejmuje niecałe 130 km², a więc mniej niż 8% powierzchni całej Ziemi Kłodzkiej.

Wejście do sztolni w Rzeczce. Wciąż nie wiadomo, jakie tajemnice skryte są wewnątrz Gór Sowich.

Typowa dla regionu architektura wybija się na tle innych budowli w naszym kraju.

Podczas powodzi w 2024 roku woda przelewała się przez tamę górnymi otworami bezpieczeństwa.

Góry Kamienne i Stołowe

Wzdłuż granicy z Czechami (przez Dworki i Krajanów) jedziemy aż do Tłumaczowa, a następnie przez Gajów do Radkowa, gdzie rozpoczyna się słynna Droga Stu Zakrętów. To była trasa rozgrywanego do połowy lat 90-tych Rajdu Polski. Za Radkowem rozpoczynają się Góry Stołowe, jedne z nielicznych w Europie gór płytowych – o spłaszczonych wierzchołkach i stromych stokach. Na wysokości Karłowa znajduje się ich najwyższy szczyt – Szczeliniec Wielki – jeden z 28 szczytów Korony Gór Polskich. Jadąc dalej DW 387 przed Kudowę-Zdrój, po prawej stronie mijamy najstarsze w mieście Sanatorium Polonia (ul. Moniuszki) a dalej, również po prawej, Park Zdrojowy oraz pijalnię Wód Leczniczych z promenadą, przy której napotkamy sporo urokliwych kawiarenek. Stąd Drogą Krajową nr 8 kierujemy się na wschodnią część Ziemi Kłodzkiej, wjeżdżając w Odcinki Specjalne rozgrywanych tu Rajdów Dolnośląskich. Przejeżdżamy pod wysokim na 27 metrów wiaduktem kolei Kudowa-Zdrój – Kłodzko, zbudowanym przez włoskich inżynierów w 1905 roku. Następnie przejeżdżamy przez przełęcz Polskie Wrota (660 m.n.p.m., na wysokości miejscowości Zielone Ludowe), którą niegdyś wiódł Szlak Bursztynowy. Tutaj zaczyna się Autostrada Sudecka (DK 389), zwana także Autostradą Göringa – droga miała prowadzić do kompleksu Riese. Biegnie do Zieleńca (do 1945 roku noszącego nazwę Grunwald), dalej przez Dolinę Dzikiej Orlicy, Mostowice, Góry Bystrzyckie i przełęcz Spaloną, a następnie przez Gniewoszów i Międzylesie. Drogi miała wysokie znaczenie militarne – strzegą jej bunkry (w tym takie, które miały imitować zwykłe zabudowania gospodarskie), a pod nawierzchnią umiejscowiono korytarze minerskie. My wjedziemy w nią kawałek dalej, teraz kontynuujemy podróż ósemką, przez Duszniki Zdrój. Warto odwiedzić tu Muzeum Papiernictwa, gdzie zachował się wciąż działający młyn papierniczy. Pierwsze wzmianki o przemyśle papierniczym w tym rejonie pochodzą z 1562 roku. Okres świetności rękodzieła zakończył się w XIX wieku – gdy zostało wyparte przez przemysłową produkcję. Po II WŚ otwarto tu muzeum papiernictwa oraz wznowiono czerpanie papieru metodą ręczną. Z zewnątrz można zobaczyć kryte gontem budynki papierni wzniesionej w konstrukcji muru pruskiego oraz drewnianej suszarni. W pobliskim Parku Zdrojowym dostępne są ujęcia wód leczniczych, którymi kurację leczenia gruźlicy przechodził Fryderyk Chopin. Następnie wjeżdżamy do miejscowości Szczytna i na światłach skręcamy na Polanicę Zdrój, następnie na stację PKP, przejeżdżamy przez tory i kierujemy się na Leśnictwo Bobrowniki.

27-metrowy wiadukt w Lewinie Kłodzkim to robota włoskich inżynierów. Wciąż jest w użyciu – od 2013 roku wznowiono połączenie kolejowe na trasie Kłodzko – Kudowa-Zdrój.

Kompleks Riese
Przeznaczenie obiektu Riese wciąż stanowi zagadkę, a badacze za najbardziej prawdopodobne wskazują miejsce głównej kwatery a także podziemnych fabryk broni. Na podstawie informacji o ilości użytych do budowy materiałów sądzi się, że połowy podziemnych korytarzy i hal nie udało się wciąż odkryć. Wszystkie miały być ze sobą połączone, a pomiędzy najdalszymi wejściami do sztolni jest ponad 7 km. Dla zwiedzających udostępnione są kompleksy Rzeczka, Włodarz i Osówka.

Góry Bystrzyckie

Tutaj zaczyna się następny mezoregion – Góry Bystrzyckie. Są one mało popularne wśród turystów i słabo zaludnione. Zjeżdżamy leśną drogą do głównej szosy i skręcamy w lewo. Wzdłuż Bystrzycy Dusznickiej (na drugim brzegu są już Góry Orlickie) dojeżdżamy do drogi 389, tuż za Zieleńcem i skręcamy na Międzylesie. Po 6 kilometrach, za miejscowością Lasówka skręcamy w lewo na Bystrzycę Kłodzką, przejeżdżamy przez Przełęcz Pod Uboczem i kawałek za tablicą Młoty, po prawej stronie mijamy niewielki wodospad na Bystrzycy Łomnickiej. Same Młoty i ich 79 mieszkańców tkwią od lat w zawieszeniu – przerwany w 1982 roku projekt budowy elektrowni szczytowo-pompowej, który zakładał zatopienie wsi, nadal zakazuje stawiania nowych domów, ale także remontów tych istniejących – stąd w miejscowości wiele ruin. Za Wójtowicami skręcamy w prawo na Przełęcz Spalona. To jedno z najlepszych miejsc na przystanek – w schronisku PTTK Jagodna można doskonale zjeść, a okoliczne widoki będą nagrodą za trudy przejechanych odcinków. Stąd dojeżdżamy do DK389 i skręcamy w lewo na Międzylesie. Przez miejscowości Poniatów, Gniewoszów, Różankę wjeżdżamy do Międzylesia i skręcamy w lewo na Kłodzko (DK33).

Wodospad na Bystrzycy Łomnickiej w Młotach. Cała dolina miała być zalana, tworząc jezioro zaporowe. Projekt przerwano w 1982 roku.

Teren Sudetów jest najbardziej zróżnicowany w naszym kraju. W trakcie 370 kilometrowej trasy przejedziemy przez obszar ok. 1300 km, stanowiący 0,4% jego całkowitej powierzchni i odwiedzimy aż 14 mezoregionów (terenów o wyjątkowych cechach środowiskowych i krajobrazowych), a więc 4% z wszystkich wyodrębnionych w Polsce.

W Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju papier wytwarza się tu wciąż metodą znaną w średniowieczu.

Masyw Śnieżnika i Góry Złote

Za Domaszkowem odbijamy w prawo na Wilkanów i Marianówkę, gdzie zaczynają się Sudety Wschodnie. Wjeżdżamy na najwyższy punkt wycieczki – 895 m n.p.m. i trasą wyścigu górskiego Sienna zjeżdżamy w dół, a następnie skręcamy w prawo na Janową Górę i docieramy do kopalni Uranu w Kletnie. Gdy ZSRR w 1943 roku rozpoczęło prace nad własną bronią jądrową, rozpoczęło poszukiwanie złóż. Chwile potem radzieccy geologowie wytrwale podróżowali po nowych terenach „bloku wschodniego” i w 1948 roku odnaleźli promieniowanie gamma na terenie starej kopalni w Kletnie. Teren został zamknięty, rozpoczęto zaawansowane prace górnicze i do 1953 roku wydobywano urobek, który pod eskortą wojska był transportowany do ZSRR i tam obrabiany. Pozyskano tu ok. 20 ton uranu. Cały plan był na tyle tajny, że nawet robotnicy nie wiedzieli co wydobywają – nikt też nie zabezpieczał ich przed promieniowaniem. Po wyczerpaniu złóż kopalnia została zalana, a wejścia wysadzone. Później okolica była eksploatowana dla pozyskania marmuru metodą odkrywkową i po jednym z wybuchów w 1966 roku odsłonił się fragment jaskini, w której znaleziono szczątki prehistorycznych zwierząt, w tym niedźwiedzia jaskiniowego. Od tego czasu niemal corocznie grotołazi odkrywają nowe korytarze jaskiń – obecnie ich długość to ponad 4 kilometry. Jedziemy dalej przez Stronie Śląskie do Lądka Zdroju, miejscowości uznawanej za najstarsze uzdrowisko na terytorium Polski, a także utrwalonej przez Stanisława Bareję w filmie Miś. Obecnie trwa odbudowa po powodzi z września 2024 roku, gdy woda zalała budynki do wysokości 2 m – straty w samym mieniu komunalnym wyniosły ponad 300 milionów zł. Za Lądkiem wjeżdżamy w Góry Złote – zawdzięczają one swoją nazwę wydobywanemu swego czasu tu cennemu kruszcowi. Oprócz kopalni złota znajdziemy też kopalnie arsenu oraz kamieniołomy marmuru. Dalej kierujemy się przez Orłowiec na Złoty Stok, gdzie w 1993 roku swój ostatni odcinek specjalny przejechał siedmiokrotny Mistrz Polski i Wicemistrz Europy z 1992 roku, Marian Bublewicz. W miejscu wypadku stoi upamiętniający to tragiczne wydarzenie pomnik. Za Złotym Stokiem skręcamy w lewo na Kłodzko i przez Mąkolno, Laski, Ożary oraz Dzbanów wjeżdżamy do niezwykle malowniczej miejscowości Bardo. Od 1464 roku aż do końca wojny, były tu wypiekane słynne pierniki. W 2020 roku grupa miejscowych pasjonatów wznowiła wypieki z pieprzowego ciasta – na podstawie odnalezionych w Niemczech oryginalnych receptur. Przejeżdżamy przez Srebrną Górę, po prawej stronie mijamy Twierdzę, a następnie serię wiaduktów Sowiogórskiej Kolei Zębatej. Kilka mniejszych mijamy po trasie, a największe schowane są w lesie – to pochodzące z 1901 roku: srebrnogórski, oddalony nieco po lewej stronie, oraz żdanowski, znajdujący się na południe, przy drodze na Żdanów. Kolej liczyła 62 km, a na stromym odcinku ze Srebrnej Góry do Woliborza zamontowaną miała dodatkowo szynę zębatą. Kolejka nie przyniosła oczekiwanych rezultatów ekonomicznych nawet przed I Wojną Światową, a galopująca inflacja lat 20-tych oraz spore koszty eksploatacji dobiły ją do końca – w 1934 roku tory zostały rozebrane. Teraz ponownie wjeżdżamy na obszar Gór Sowich. Ich wschodni kraniec wyznacza Przełęcz Srebrna. Przez Przełęcz Woliborską, Jodłownik i Bielawę zjeżdżamy do Świdnicy. Jeśli zostało nieco czasu, warto wybrać się na rynek, który pięknem ustępuje w Województwie Dolnośląskim wyłącznie Wrocławskiemu. Świdnica była centrum handlu, a o bogactwie świadczą okazałe kamienice i fontanny. Warto zajrzeć do Muzeum Kupiectwa, gdzie zaaranżowane zostały: dawna karczma, apteka czy dom miar. W mieście znajduje się także Kościół Pokoju, jeden z 17 polskich obiektów na liście UNESCO. Wybudowany w 1657 r., na mocy kończącego wojnę trzydziestoletnią pokoju Westfalskiego. Szwedzi wymusili w nim zgodę katolickiego cesarza Ferdynanda III na budowę trzech ewangelickich kościołów, jednak zgodnie z ograniczeniami: wyłącznie z drewna, gliny i słomy, poza granicami miasta (na odległość strzału armatniego od murów), bez wież i dzwonów, a sama budowa musiała być zakończona w ciągu roku. Kościół stoi do dziś i jest najstarszą tego typu barokową świątynią w Europie. 
Cała trasa liczy 370 km i bez pośpiechu, z tankowaniami i obiadem, uda się ją przejechać w jeden dzień. Jeśli chcemy zwiedzać atrakcje głębiej niż z siedzenia motocykla, na pewno trzeba zarezerwować więcej czasu.

*Podkreślone nazwy miejscowości to kolejne punkty, które należy wbić w nawigację.

Zeskanuj kod QR i pobierz ślad GPS.

 

 

 

 


Tekst po raz pierwszy ukazał się w drukowanym wydaniu magazynu „Świat Motocykli” [03/2025]

KOMENTARZE