fbpx

Jazda na tych dwóch maszynach skłoniła nas do zastanowienia się nad tym, co czyni motocykl dobrym turystykiem? Czy wystarczą po prostu owiewki i wygodna pozycja, czy może zagadnienie to jest nieco bardziej skomplikowane? Okazuje się, że na skąpy zakres pytań może być naprawdę wiele odpowiedzi.

Zdjęcia: Tomasz Parzychowski

Właściwie każdy motocykl może być turystykiem, jeśli tylko jesteś wystarczająco odważny. Ostatnio nawet spotkałem człowieka, który rozważał kupno nowej Hondy Fireblade lub BMW S 1000 RR z myślą o okazjonalnej jeździe po torze i wypadach na Bałkany czy w Alpy. Czy uznałem go za szaleńca? Trochę tak, ale nie w znaczeniu pejoratywnym. Facet widocznie jest twardy i ma dość luźne podejście do kwestii komfortu, za to jazda musi być dla niego szybka i emocjonująca. Takich ludzi jest całe mnóstwo, bowiem turystyka motocyklowa ma różne oblicza. Dla jednych jest to niespieszna wycieczka, w trakcie której jazda motocyklem jest tłem i miłym dodatkiem do zwiedzania zamków, kapliczek i kościołów.Dla innych natomiast mniej istotny jest aspekt krajoznawczy, a ważniejsze po prostu wyjeżdżenie się. Gnają więc setki kilometrów najbardziej krętymi drogami, jakie uda im się znaleźć – tylko i aż po to, by naparzać po winklach. Nad istotą turystyki motocyklowej można by rozprawiać jeszcze długo, ale te przykłady wystarczą, by pokazać, że nie da się jej zamknąć w sztywnych ramach.

Podobnie jest z motocyklami turystycznymi, które potrafią się od siebie bardzo mocno różnić i nie mówimy tu o różnicach pomiędzy np. Ducati Multistrada 1260 a BMW R 1250 RT, które należą do zupełnie innych gatunków. Czasem nawet najbliżsi konkurenci zdają się pochodzić z różnych światów i tak właśnie jest z Tracerem 700 i V-Stromem 650. W teorii są bardzo do siebie podobne, w praktyce niekoniecznie.

Wyższa kultura jazdy

Analizując suche dane techniczne, rywalizacja wydaje się nie do końca wyrównana, bowiem Yamaha pod wieloma względami wypada lepiej. Tracer jest mocniejszy o 6 KM (75 KM) i lżejszy aż o 20 kg! V-Strom ma na papierze tylko jeden argument na obronę – zbiornik paliwa większy o 3 litry (20 litrów). Jednak gdy tylko oderwiemy wzrok od tabelek i spojrzymy na oba sprzęty stojące obok siebie, to zobaczymy inne mocne strony V-Stroma. Są nimi przede wszystkim rozmiary. Suzuki nie jest może „krowiastym” motocyklem, ale z pewnością jest większy od Yamahy. Co za tym idzie, jego kanapa jest szersza i dłuższa, a owiewki obszerniejsze. Można się więc spodziewać, że Suzuki będzie rozpieszczać komfortem jazdy.

I rzeczywiście, pod tym względem „Sztormiak” wypada bardzo dobrze. Pozycja na nim jest wyprostowana i pozbawiona jakiegokolwiek sportowego zacięcia, ręce luźno leżą na kierownicy, a miejsca na nogi jest naprawdę sporo. Już to podpowiada, że V-Strom może być idealny do leniwej, relaksującej turystyki. Kolejne chwile spędzone z Suzuki tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu. Jego silnik jest cichy, ale co najważniejsze – kulturalny. Nie przychodzi mi do głowy żadna inna jednostka tej klasy, a tym bardziej w układzie V2, która pracuje w tak gładki sposób. Właściwie nie ma tutaj żadnych wibracji czy szarpnięć, a reakcja na gaz jest bardzo miękka. Nie uświadczysz także innej przywary podobnych silników, czyli grzania w tyłek od tylnego cylindra.

W kwestii osiągów Suzuki również trzymało się wizji motocykla do spokojnej turystyki, więc są one raczej przeciętne. Do bezpiecznego wyprzedzania czy komfortowej jazdy przelotowej z prędkościami na poziomie 140-150 km/h spokojnie wystarczają, ale jeśli ktoś ma ciężką rękę i lubi mocno kręcić silnik, to z pewnością poczuje niedosyt. Jednostka ma bowiem bardzo łagodną charakterystykę i najlepiej czuje się na niskich i średnich obrotach. Do tego przyspieszenia nie wywołują poważniejszych doznań, chyba że jedziemy w dwie osoby i chcemy szybko wyprzedzić inny pojazd – wtedy mogą pojawić się silne emocje, nawet na granicy stresu. V-Strom obciążony pasażerem i nie daj Boże bagażami znacząco traci na dynamice, ale to częsta przypadłość sześćsetek. Rzadko zdarza się natomiast, by piec o takiej pojemności był tak elastyczny. Nawet gdy “zmulimy” go na szóstce do prędkości 40 km/h, przyspiesza całkiem sprawnie, a przy tym w ogóle nie szarpie i nie wydaje dziwnych odgłosów. 

Do miękkiego i łagodnego charakteru motocykla doskonale pasują niemal wszystkie pozostałe elementy. Hamulce pracują bardzo przyjemnie – są dobrze wyczuwalne i przyzwoicie mocne, sprzęgło chodzi lekko i płynnie, a kolejne przełożenia skrzyni biegów wchodzą miękko, precyzyjnie i bez użycia siły. Również prowadzenie jest zaskakująco przyjemne jak na, co by nie mówić, dosyć ciężki motocykl. Suzuki składa się w zakręty chętnie i bardzo intuicyjnie, jedynie chcąc zacieśnić łuk lub przerzucić maszynę z winkla w winkiel, trzeba użyć odrobinę siły. Warto tu jednak podkreślić słowo „odrobinę”. V-Strom 650 może i nie prowadzi się szczególnie finezyjnie, ale za to wybacza wiele błędów. Dzięki temu nawet osoby kompletnie nieobyte z jazdą motocyklem poczują się na nim pewnie i bezpiecznie. Stabilność, jaką zapewnia podwozie, zasługuje na kolejny duży plus, choć można się lekko przyczepić do zawieszeń. Co prawda są dość komfortowo zestrojone, ale brakuje im sprężystości i nie radzą sobie z wybieraniem pojedynczych „strzałów”, np. po najechaniu na sporą wyrwę czy próg zwalniający.

Wszystko na odwrót

Przesiadka na Tracera była właściwie przejściem do innego świata i nie chodzi mi o to, że Yamaha  wygląda przy Suzuki, jakby przybyła z przyszłości. To, co robi największe wrażenie, to poczucie lekkości i tego, jak filigranowy jest to motocykl. Zajmując pozycję za kierownicą masz przed sobą znacznie mniejsze połacie plastiku i czujesz, jakbyś siedział dużo wyżej. W rzeczywistości jest to kwestia innego kształtu nadwozia, ponieważ kanapa w obu modelach jest na niemalże tej samej wysokości. To wszystko ma przełożenie na prowadzenie. Różnica wagowa jest bardzo odczuwalna i Tracer prowadzi się dużo lżej, a jego zwinność w ciasnych zakrętach, nawet występujących jeden po drugim, jest nieporównywalna. Tracer pod tym względem po prostu miażdży Suzuki. Czuć, że ten motocykl ma dużo wspólnego z lekką MT-07, która posłużyła projektantom Yamahy za punkt wyjścia. Prowadzenie Tracera ma w sobie zdecydowanie więcej „pierwiastka fajności” – jest intuicyjne, lekkie i precyzyjne. Zawieszenia są równie komfortowe, ale bardziej dopracowane, działają płynniej i bardziej sprężyście. Więcej ikry ma także silnik. Poza tym, że jest mocniejszy i ma mniej żelastwa do rozpędzenia, to szybciej wkręca się na obroty i nie puchnie w wysokich rejestrach. Jeśli chodzi o aspekt rozrywkowy, Tracer jest niekwestionowanym zwycięzcą tego porównania.

Jednak wciąż pod wieloma względami przegrywa z V-Stromem. Pierwsza rzecz to komfort jazdy. Yamaha jest dosyć wygodna, ale siedzisz na niej bardziej pochylony, nogi masz bardziej podkurczone, a miejsca jest zwyczajnie mniej, także dla pasażera. Do tego ochrona przed wiatrem jest mocno przeciętna, nawet z wysoką, akcesoryjną szybą. Natomiast na Suzuki siedzi się znacznie wygodniej, zwłaszcza jeśli masz powyżej 180 cm wzrostu, pasażer ma mnóstwo miejsca (testowałem osobiście, jest po królewsku) i co równie ważne, podróżuje się w ciszy.

Duża różnica jest także w kulturze pracy. Silnik CP2 Tracera może i nie jest “sieczkarnią”, więc nie pozbawia nas czucia w rękach po stu kilometrach, ale do gładkiej i aksamitnej pracy widlastej dwójki V-Stroma nie ma podejścia. Bardziej wyrównana jest rywalizacja w kategorii elastyczności, tutaj Yamaha tylko nieznacznie przegrywa. Na deser warto wspomnieć o możliwościach bagażowych, ważnych chyba dla każdego motocyklowego turysty. Co prawda w Tracerze nie będziesz mieć żadnego problemu ze spakowaniem gratów na tygodniowy wyjazd, ale V-Strom pod tym względem jest jednak lepiej przemyślany i ma więcej punktów do mocowania bagażu.

Jedno ważne pytanie

Bardzo chciałbym móc jednoznacznie stwierdzić, że któryś z tych motocykli w ogólnym rozrachunku jest lepszy, lecz niestety nie potrafię. Teoretycznie oba modele są turystykami i to całkiem sprawnymi, ale ich projektanci mieli zupełnie odmienne wyobrażenia, czym jest turystyka motocyklowa. Suzuki postawiło na konserwatywne podejście, wedle którego podróż jest długa i ma przebiegać przede wszystkim w komfortowych warunkach. V-Strom 650 nie jest więc szczególnie fascynujący i emocjonujący, za to bardzo wygodny, przemyślany i dający poczucie, że można nim bezpiecznie i bez wyrzeczeń pojechać nawet w bardzo daleką trasę.

Yamaha uznała natomiast, że kluczem do przyjemności z podróżowania są emocje. Tracer jest motocyklem zwyczajnie fajniejszym, na którym kręte drogi dostarczają znacznie więcej zabawy, a miejscami nawet adrenaliny. Do tego w mieście jeździ się nim dużo łatwiej. Jest to więc idealny sprzęt jeśli przez pięć dni w tygodniu śmigasz po mieście, a w weekendy wyskakujesz na jedno- czy dwudniowe wycieczki, by po prostu się rozerwać, a bardziej niż cel podróży, ekscytuje cię sama trasa. Oczywiście Tracer podoła ambitnym wyjazdom, ale jeśli jesteś typem człowieka, który lubi płynną, spokojną oraz komfortową jazdę i co weekend nawija 1000 km i więcej, to V-Strom 650 bardziej przypadnie Ci do gustu. Pozostaje więc, byś odpowiedział sobie na pytanie „jaką turystykę lubię?” Dopiero wtedy będziesz mógł dokonać właściwego wyboru między tymi dwoma modelami.


Moim zdaniem: Lech Potyński

 

To zależy, do czego ci potrzebny…

Tak się złożyło, że na dzień przed podróżą do Szklarskiej Poręby (z Warszawy to ok. 500 km) stały przede mną do wyboru dwa motocykle: Suzuki V-Strom 650 i Yamaha Tracer 700. Prognozy pogody były dramatycznie złe praktycznie na całą trasę – zimno i ciągłe opady deszczu. Wybór był więc natychmiastowy – Suzuki. Dlaczego? Powodów było kilka: wyższa i bardziej turystycznie wyprofilowana szyba, wielkie lusterka wsteczne, szeroka turystyczna kanapa, wyżej umieszczona kierownica, ogromne handbary i generalnie bardziej „podróżnicza” pozycja za sterami. Ten motocykl po prostu jest skonstruowany z myślą o długich wyjazdach. Nie zawiodłem się na nim – w mocno nieprzyjemnych warunkach, w ciągu 28 godzin przejechałem ponad 1100 km i nie byłem specjalnie zmęczony. Ani przez chwilę nie żałowałem swojego wyboru.Po powrocie przesiadłem się na kilka dni na Tracera, tym razem kręcąc się po mieście i odrobinę w podmiejskich winklach. Byłem zauroczony jego poręcznością, zwinnością i lekkością prowadzenia. Pozycja za sterami i nieco inny niż w Suzuki charakter silnika skłaniały do bardziej dynamicznej, nieco sportowej jazdy. W mieście zdecydowanie zwyciężyła Yamaha.Te motocykle są po prostu inne i trudno je zestawiać w podobnych konkurencjach. Yamaha dysponuje nieco mocniejszym silnikiem, a do tego jest lżejsza i żwawsza od konkurenta. Suzuki ma za to większy zbiornik paliwa, większy prześwit, szerszą kierownicę i jest lepiej przystosowane do dalekich tras. W dodatku znacznie łatwiej można go „okufrować”. Pod względem ceny oba motocykle praktycznie się nie różnią, więc jeśli bardziej przyda ci się maszyna o lekkim zabarwieniu sportowo-turystycznym, rozważ Yamahę. Gdy jednak czujesz, że bardziej kręcą Cię motocykle o bardziej wyprawowym charakterze, wybierz Suzuki. 


Dane techniczne 

Yamaha Tracer 700 2020

SILNIK
Typ:czterosuwowy, chłodzony cieczą
Układ:rzędowy, dwucylindrowy
Rozrząd:DOHC, czterozaworowy
Pojemność skokowa:689 ccm
Średnica x skok tłoka:80 mm x 68 mm
Stopień sprężania:11,5:1
Moc maksymalna:74 KM (54 kW) przy 8750 obr./min
Moment obrotowy:68 Nm przy 6500 obr./min
Zasilanie:wtrysk paliwa
Smarowanie:mokra miska olejowa
PRZENIESIENIE NAPĘDU
Sprzęgło:wielotarczowe, mokre
Skrzynia biegów:sześciostopniowa
Napęd tylnego koła:łańcuch
PODWOZIE
Rama:stalowa
Zawieszenie przednie:teleskopowe, regulacja napięcia wstępnego i tłumienia odbicia
skok 130 mm
Zawieszenie tylne:amortyzator centralny, regulacja napięcia wstępnego sprężyny
i tłumienia odbicia, skok 142 mm
Hamulec przedni:podwójny, hydrauliczny tarczowy, Ø 282 mm
Hamulec tylny:hydrauliczny, jednotarczowy, Ø 245 mm
Opony przód / tył:120/70 R17 / 180/55 R17
WYMIARY I MASY
Długość:2140 mm
Szerokość:806 mm
Wysokość:1290 mm
Wysokość siedzenia:840 mm
Rozstaw osi:1460 mm
Minimalny prześwit:140 mm
Masa z płynami:196 kg
Zbiornik paliwa:17 litrów
ELEKTRONIKA
ABS:tak
Kontrola trakcji:brak
DANE EKSPLOATACYJNE
Zużycie paliwa:4,3 litra / 100 km (średnio)
Cena:35 900 zł
Importer:www.yamaha-motor.eu/pl

Suzuki V-Strom 650 XT 2020

SILNIK
Typ:czterosuwowy, chłodzony cieczą
Układ:widlasty, dwucylindrowy
Rozrząd:DOHC, czterozaworowy
Pojemność skokowa:645 ccm
Średnica x skok tłoka:81 x 62,6 mm
Stopień sprężania:11,2:1
Moc maksymalna:69 KM (50,4 kW) przy 8000 obr./min
Moment obrotowy:69 Nm przy 6400 obr./min
Zasilanie:wtrysk paliwa
Smarowanie:mokra miska olejowa
PRZENIESIENIE NAPĘDU
Silnik-sprzęgło:koła zębate
Sprzęgło:wielotarczowe, mokre
Skrzynia biegów:sześciostopniowa
Napęd tylnego koła:łańcuch
PODWOZIE
Rama:aluminiowa, przestrzenna
Zawieszenie przednie:teleskopowe, regulacja napięcia wstępnego
skok 150 mm
Zawieszenie tylne:amortyzator centralny, regulacja napięcia wstępnego
skok 160 mm
Hamulec przedni:podwójny, tarczowy, Ø 310 mm
Hamulec tylny:jednotarczowy, Ø 260 mm
Opony przód / tył:110/80R19 / 150/70R17
WYMIARY I MASY
Długość:2275 mm
Szerokość:910 mm
Wysokość:1405 mm
Wysokość siedzenia:830 mm
Rozstaw osi:1560 mm
Minimalny prześwit:170 mm
Kąt pochylenia główki ramy:25°30'
Masa z płynami:216 kg
Zbiornik paliwa:20 litrów
ELEKTRONIKA
ABS:tak
Kontrola trakcji:dwustopniowa, z możliwością wyłączenia
Cena:35 900 zł
Importer:www.suzuki.pl

KOMENTARZE