Honda ma w swojej ofercie trzy motocykle rekreacyjne o pojemności 125 cm3. Pierwszym z nich jest nowoczesny Grom, drugim współczesna wersja kultowej „Małpki”, czyli Monkey. Trzecim modelem jest Dax 125, którego pierwowzór pojawił się na rynku już w 1969 roku. Wziąłem na tapet ostatnią z tych maszyn, gdyż moim zdaniem jest ona najbardziej nietuzinkowa i ciekawa.
Na skróty:
Większość producentów ma w swojej ofercie sprzęty klasy 125, które przypominają „dorosłe” motocykle. Mamy więc w pełni obudowane ścigacze, prężące muskuły nakedy, czy uniwersalne enduro. Żaden z nich tak naprawdę nie jest w stanie zaoferować osiągów adekwatnych do swojego wyglądu. Nie jest to wina producentów, tylko ustawodawców, którzy ograniczyli moc maszyn tej klasy do 15 KM.
Czy zatem mamy motocykle o tej pojemności, które w ogóle istnieją, mogą cieszyć także doświadczonego motocyklistę? Wspomniane wcześniej trzy modele Hondy są takimi sprzętami! Niczego nie udają, są po prostu niewielkim i nieskomplikowanym, a przy tym pociesznym środkiem transportu. Ja określam te motocykle jako rekreacyjne, ale każdy może pozycjonować je wedle swojego uznania. Dla jednej osoby, szczególnie początkującej, będzie to po prostu motocykl uniwersalny, dla kogoś innego pojazd nadający się w lekki teren, a jeszcze ktoś inny potraktuje go jako dużą, dającą frajdę zabawkę. Jak to możliwe, że motocykl o mocy niecałych 10 KM (czyli dużo poniżej limitu) może bawić i cieszyć doświadczonego motocyklistę? Prawda jest banalna – nie zawsze moc jest najważniejsza, liczy się też tak zwany współczynnik radości z jazdy.
Dwa sprzęgła mają sens!
O ile Monkey i Grom mają tradycyjny, motocyklowy napęd 5-stopniową skrzynią biegów i klasycznym, manualnym sprzęgłem operowanym ręką, to w ST 125 rozwiązano temat inaczej. Nie jest to żadna nowość, gdyż patenty tego typu były stosowane we wcześniejszych modelach oryginalnego Daxa, oraz licznych kopiach Hondy pochodzących z Chin. Mowa o automatycznym sprzęgle służącym do ruszania, a także tym sterowanym nożną dźwignią, służącym do zmiany biegów. W starszych konstrukcjach było to sprzęgło odśrodkowe (takie jak w skuterach), mające dodatkową funkcję ściągania szczęk mechanizmem połączonym z dźwignią zmiany biegów typu „palce-pięta”. W ST 125 Honda poszła o krok dalej, gdyż motocykl ma dwa sprzęgła. Pierwsze, odśrodkowe służy tylko do ruszania. Jego działanie jest proste – szczęki z pomocą siły odśrodkowej naciągają sprężyny i są dociskane do bębna odbierającego napęd.
To jednak nie wszystko, gdyż musimy mieć możliwość rozłączenia napędu przy zmianie biegów, albo w dowolnej innej sytuacji, zgodnie z wolą kierowcy. I tutaj mamy do dyspozycji klasyczne sprzęgło wielotarczowe, pracujące w kąpieli olejowej. Uruchamiamy je poprzez delikatne naciśnięcie dźwigni zmiany biegów (czyli najpierw rozłączamy napęd, a dopiero głębszym ruchem zapinamy kolejny bieg). Ciekawe, nieprawdaż?
Biegi dookoła
W Hondzie ST 125 Dax wyjątkowa jest nie tylko konstrukcja sprzęgła, ale też mechanizm zmiany biegów. Z luzu, naciskając dźwignię w dół, wrzucamy pierwszy bieg. By zapiąć drugi bieg, ponownie działamy dźwignią w dół, jednocześnie na chwilkę rozłączając sprzęgło. I tak dalej, aż do czwartego biegu, co pozwoli nam dość swobodnie poruszać się z prędkością około 90 km na godzinę, a po dłuższym rozpędzaniu dobijemy do setki.
Ale to nie koniec ciekawostek. Po dojechaniu do świateł na tym czwartym biegu, tuż przed zatrzymaniem, możemy albo lekko nacisnąć dźwignię w dół (co spowoduje wysprzęglenie) albo poczekać, aż ze spadkiem obrotów silnika sprzęgło odśrodkowe samo się rozłączy. Gdy już staniemy w miejscu (jest to warunek konieczny), kolejny ruch w dół spowoduje włączenie luzu, po czym od razu możemy przechodzić do pierwszego biegu i od nowa napędzać się po starcie spod świateł.
Oczywiście nie zawsze musimy zmieniać biegi dookoła, bo jeśli wchodzimy w ciasny zakręt, bądź pokonujemy jakiś niewielki rondo, możemy piętą wrzucić niższy bieg. Czy taka jazda jest łatwa? Zdania są podzielone. Lech wspominał, że nie mógł się jakoś dogadać z tym systemem, ja za to natychmiast polubiłem się z taką konstrukcją. Gdy już zgrałem lewą nogę z odpowiednią pracą manetką gazu (chodzi o wyrównanie obrotów), zmiana biegów niezależnie od tego, czy w górę, czy w dół, przebiegała płynnie i bez szarpnięć. Bardzo mi się też spodobało, że Dax ma tylko cztery biegi. Moim zdaniem w motocyklu osiągającym w porywach do 100 km/h, stosowanie sześciobiegowej przekładni jest bez sensu. Tutaj „czwórka” jest absolutnie w sam raz.
Oszczędna, zwinna i wygodna
Co więcej ciekawego można powiedzieć o Hondzie Dax? Nie licząc specyficznej przekładni, silnik to bardzo prosta, chłodzona cieczą, dwuzaworowa jednostka. Za zasilanie odpowiada wtrysk paliwa, co przekłada się na bardzo wysoką kulturę pracy i spalanie nieprzekraczające 2 litrów na 100 km (producent podaje 1,5 l/100 km). Dax jest więc mistrzem oszczędności.
Również zawieszenie to bardzo prosta konstrukcja, która na oko może wydawać się nieco zbyt wiotka. Jest to jednak tylko wrażenie – widelec okazuje się być konstrukcją o odpowiedniej sztywności, z dobrze dobranym tłumieniem. Przód nie dobija nawet w czasie mocnego hamowania na nierównościach.
Dzięki przemyślanej konstrukcji mała Honda chętnie i intuicyjnie skręca oraz gwarantuje bardzo przyzwoity komfort jazdy. Warto podkreślić dość duży, jak na taki rozmiar podwozia, skok zawieszenia. Z przodu mamy 100, a z tyłu pokaźne 120 mm. Dużo daje też obszerne i wygodne siedzenie. Przyzwyczajenia wymaga tylko nieobecność klasycznie umieszczonego zbiornika paliwa, co oznacza brak pewnego oparcia kolan o zbiornik (ten znajduje się pod siedzeniem).
Także hamulce wyglądają niepozornie, a w praktyce okazują się bardzo skuteczne. Motocykl jest krótki, zatem bardzo chętnie staje na przednim kole, a szerokie opony gwarantują dobrą przyczepność na asfalcie i na drogach gruntowych.
Tak piękny minimalizm
W dobie motocykli napchanych elektroniką Honda St 125 Dax wydaje się być wzorem skromności. Najnowsze technologie mamy zgrabnie wepchnięte w zupełnie klasyczną konstrukcję. Pierwszą ciekawostką jest pełne oświetlenie wykonane w technologii LED. Drugim znakiem naszych czasów jest ABS, współpracujący z jednostką inercyjną. Działa on jednak tylko na przednim kole. Dla mnie to nie był problem, a nawet cieszyłam się z możliwości zarzucenia tyłu z użyciem hamulca. Zespół zegarów to również minimalizm – mamy w nim prędkościomierz, drogomierz z licznikiem dziennym, oraz podstawowe kontrolki. Zabrakło niestety zwykłego czasomierza, za to mamy wskaźnik poziomu paliwa. W słoneczne dni narzekałem trochę na czytelność tego zestawu.
Motocykl na pakę i w drogę!
Zastanówmy się chwilę, do kogo może być adresowany ten motocykl? Pierwszą grupą są oczywiście początkujący jeźdźcy, którzy chcą wyróżniać się maszyną w nietuzinkowym stylu, dodatkowo nie jeżdżąc na czymś, co udaje dorosły motocykl. Honda ST 125 Dax „jest sobą”. Nie cierpię tego określenia względem ludzi, ale tutaj niczego lepszego nie wymyślę. Ma swój własny, niepowtarzalny styl, zapoczątkowany dobre kilkadziesiąt lat temu.
Poleciłbym ten model także drobniejszym osobom, szczególnie kobietom, bo jest to maszyna lekka (107 kg w stanie gotowym do jazdy), bardzo dobrze wyważona, a siodło ma na bardzo rozsądnej wysokości 775 mm. Widzę w tej pociesznej Hondzie także materiał na kolejny w garażu motocykl, dla naprawdę zaawansowanych jeźdźców. Sam z przyjemnością używałem go na dojazdy do pracy, czy krótkie wycieczki. Słowo „krótkie” nie jest tutaj obowiązkowe, gdyż koledzy z konkurencyjnej, ale lubianej przez nas redakcji, pojechali na trzech małych Hondach na dość długą zagraniczną wycieczkę. Jest mi to akurat bardzo bliskie, bo sam często lubię łamać konwenanse i robić rzeczy nie do końca rozsądne. Czemu więc nie na małej Hondzie?
Widząc siebie i ST 125 Dax na końcu świata, nie zawsze zakładam dojechanie tam na kołach. Ze względu na niską masę i filigranowe wymiary, z chęcią bym zamontował tę Hondę na tylnym podeście kampera i używał lokalnie, jako pojazdu do poruszania się na co dzień. Jeździłbym w otwartym kasku, hawajskiej koszuli, a na nogach obowiązkowo gościłyby klapki. Oczywiście, ze względów bezpieczeństwa, nikogo nie namawiam do takiej „stylówy”, ale jak już wspomniałem, nie zawsze kieruję się zdrowym rozsądkiem. Hondę ST 125 Dax kupiłbym jednak z pełnym przekonaniem, akceptując jej cenę wynoszącą 19 100 zł.
Honda ST 125 Dax – wady i zalety:
Plusy:
- elastyczny i cichy silnik
- nietuzinkowy wygląd
- wysoki komfort jazdy
- niskie spalanie
- ciekawa zmiana biegów
Minusy:
- mało czytelne wskaźniki
- brak zegarka
- brak oparcia dla kolan
- mogłaby mieć kilka KM więcej
Zdjęcia: Michał Farbiszewski