Nowość Junaka, zaprezentowana wczesną jesienią sezonu 2021, to maszyna zupełnie inna od wszystkich oferowanych dotychczas na naszym rynku motocykli sygnowanych kultowym logotypem. Wygląda na to, że SC 125 otwiera nowy rozdział w historii marki.
Na skróty:
Zawsze przekonuję, że jeżeli umie się jako tako jeździć, to moc 10 KM w maszynie klasy 125 jest absolutnie wystarczająca do sprawnego poruszania się po mieście. I nie mam zamiaru zmieniać zdania. Jeśli jednak przy tej samej pojemności możesz mieć do dyspozycji o ponad 30% koników więcej, to oczywiście niczemu nie szkodzi.
W prezentowanych do tej pory na łamach „Świata Motocykli” motocyklach Junaka zawsze nieco utyskiwałem na fakt, że przecież bez problemu można wykrzesać z jednostki napędowej nieco więcej wigoru. W przypadku tej maszyny nie mogę już kręcić nosem – motocykle dopuszczone do jazdy z samochodowym prawem jazdy po prostu nie mogą mieć więcej mocy. Nowy Junak SC 125 (w Europie oferowany również przez markę Hanway jako Furious 125 SC) dysponuje bowiem pełnymi piętnastoma kucykami, podanymi w dodatku w bardzo atrakcyjnej formie.
Gdy tylko maszyna pojawiła się w naszej redakcji, nie miałem już najmniejszych wątpliwości, jakimi wzorcami kierowali się styliści konstruując ten motocykl. Mimo że nie ma tak pięknie wyeksponowanego amortyzatora typu monoshock, skojarzenie mogło być tylko jedno – Ducati Scrambler. No i dobrze!
Inny model Junaka – doskonale radzący sobie na naszym rynku M12 – stylistyką zbliżony jest do Harleya. W zależności od wersji i rocznika raz do Fatboya, raz do Sportstera, a zaczynał jako niemal klasyczny chopper. Tym razem firma celuje w inny segment klientów, lubiących nowoczesne wzornictwo rodem z Europy, a nie amerykańską klasykę. Gusta są przecież różne i podobno się o nich nie dyskutuje.
Poczuj tę moc
Motocykl jeździ bardzo poprawnie, żeby nie powiedzieć – wyśmienicie. Chłodzona cieczą jednocylindrówka wyposażona jest w rozrząd SOHC, cztery zawory na cylinder i wałek wyrównoważający. Dzięki temu kultura pracy jednostki jest bardzo dobra, silnik kręci się wysoko, bez problemu osiągając 10 000 obr./min, przy czym wibracje nie są zbytnio uciążliwe. W dodatku wyraźnie czuć, że pod tyłkiem mamy bardzo przyzwoitą jak na tę klasę moc.
Licznikowo maszyna po dłuższym namyśle zbliża się do 120 km/h, ale prędkość rzeczywista bliższa jest raczej 110 km/h. Tak czy owak, z wyprzedzaniem ciężarówek na drogach szybkiego ruchu nie ma absolutnie żadnych problemów.
Dynamiczną jednostkę napędową wspomaga sześciostopniowa skrzynia biegów, która pracuje lekko i bez żadnych fanaberii. Dźwignia ma krótki skok i czuć tu dużą precyzję, więc żeby jeździć dynamicznie, można śmiało wachlować biegami w górę i w dół. Całość działa sprawnie również bez użycia sprzęgła.
Odnośnie mocy – jest spora, ale i masa pojazdu też jest niebagatelna, bo motocykl w stanie gotowym do jazdy waży niemal 150 kg, a to sporo jak na stodwudziestkępiątkę. Tyle tylko, że stwierdzenie „w stanie gotowym do jazdy” jest tu kluczowe – maszyna dysponuje bowiem dużym zbiornikiem paliwa, zapewniającym zasięg nawet powyżej 500 km. Na stacjach benzynowych nie będziemy więc częstym gościem.
Jednak aby motocykl fajnie jeździł, sam zespół napędowy nie wystarczy. Liczy się także podwozie – geometria i sztywność ramy, zawieszenia i układ hamulcowy. Pod tym względem maszyna skonstruowana jest bardzo prawidłowo. Junak wchodzi w zakręty bez oporu, nie wali się, a szeroka kierownica pomaga w intensywnym winklowaniu.
Do zawieszeń również nie mam zastrzeżeń. Upside-down z przodu i monoshock z regulacją wstępnego napięcia sprężyny z tyłu całkiem przyzwoicie dają sobie radę nawet na kiepskich nawierzchniach. Myślę, że generalnie na seryjne stosowanie przez producentów regulowanych przednich zawieszeń w klasie 125 musimy jeszcze długo poczekać, więc Junak nie jest pod tym względem ewenementem.
Hamulce też nie sprawiają problemów, ale tu napotykamy na pewną niespodziankę. Mimo że jest koło foniczne i nawet czujnik ABS-u, to samego systemu brak. Junak wyposażony jest w układ CBS, co wydaje się nieco dziwne w tak dobrze wyposażonym motocyklu. Jednak skoro komponenty są już na pokładzie, to pewnie pełnego systemu ABS możemy się spodziewać w kolejnej generacji motocykla. Może dawkowanie przyjemności na raty to celowa taktyka producenta?
Fest dopasiony
Jak na klasę 125, Junak SC jest motocyklem bardzo bogato i nowocześnie wyposażonym. W oczy rzuca się spory, bardzo przejrzyście skomponowany wyświetlacz TFT z systemem Bluetooth. Trochę szkoda, że do sterowania nim trzeba odrywać dłoń od kierownicy, żeby sięgnąć do ekranu. Ale nie narzekajmy – póki co, tego typu wyświetlacze nie są jeszcze powszechnie spotykane w stodwudziestkachpiątkach i ten dostarcza wiele radości.
Elektroniczny panel w kokpicie to niejedyny fajny gadżet w tym motocyklu. Mamy też pełne oświetlenie LED (łącznie z przednim reflektorem), regulowane ustawienie klamki przedniego hamulca, osłonę silnika i gniazdo USB. Odgłosy wydobywające się z układu wydechowego możemy poprawić poprzez zdemontowanie fabrycznie zamocowanego dB-killera. Od razu będzie brzmiał poważniej!
Całość dopracowana jest w najdrobniejszych szczegółach. Szczególnie podobało mi się dobrze wyprofilowane siedzisko, chociaż dla pasażera nie przewidziano zbyt wiele miejsca. Dobrze prezentuje się zbiornik paliwa ze srebrna nakładką i zupełnie nowym logotypem, nawiązującym jednak jednoznacznie do tradycji Junaka. Generalnie maszyna pełna jest stylistycznych smaczków, a takie drobiazgi, jak zbiorniczek płynu hamulcowego pompy przedniego koła, przedni reflektor czy plastron z „numerem startowym” cieszą oczy motocyklisty.
W klasie premium
Długo się zastanawiałem, czym różnią się motocykle klasy premium od maszyn spoza tego segmentu. Doszedłem do wniosku, że mniej więcej tym samym, czym rasowy kot od dachowca pospolitego. Wszystkie są miłe i fajne (oczywiście jeśli ktoś lubi koty), wszystkie łaszą się i mruczą jednakowo, tylko jedne mają certyfikowany rodowód a drugie nie.
Oczywiście ten glejt przekłada się bezpośrednio na ich wartość rynkową. Mniej więcej tak samo jest z motocyklami. Za niektóre z nich, mimo że parametrami niespecjalnie różnią się od konkurencji, trzeba zapłacić więcej, bo sygnowane są wyżej notowanym logotypem. Tak też chyba trochę jest z nowym Junakiem SC i jego konkurentami w tej klasie pojemnościowej.
Pełnych 15 KM oferuje kilka innych motocykli 125 ccm, produkowanych m.in. przez Suzuki, Yamahę, Hondę i Kawasaki, a z mniej znanych – SWM czy Zontesa. Mimo że w stosunku do tych lepiej znanych na naszym rynku konkurentów Junak nie ma żadnych wyraźnych słabszych stron (może poza brakiem systemu ABS), jest wyraźnie tańszy, właśnie z powodu reprezentowanej marki.
Stosowanie nowoczesnych rozwiązań technologicznych musi jednak swoje kosztować, niezależnie od marki pojazdu. Nie spodziewajmy się, że Junak SC 125 będzie odstawał ceną od konkurencji w sposób drastyczny. Zapłacimy za niego mniej niż za Suzuki czy Yamahę, ale tylko nieznacznie mniej. Ciekawe, czy cena powyżej 15 000 zł za maszynę klasy 125 ccm będzie dla polskiego klienta do przełknięcia? Rynek to z pewnością zweryfikuje.
Oczywiście to dopiero początek kariery modelu SC w Polsce, więc fani stodwudziestekpiątek potrzebują nieco czasu, aby się do niego przyzwyczaić i wyrobić sobie opinię. Ale przecież swego czasu Junak M12 też był u nas maszyną mało znaną, a teraz przoduje w rankingach sprzedaży w swojej klasie. Minie pewnie trochę czasu, ale nie mam wątpliwości, że SC 125 także przypadnie użytkownikom do gustu, bo to naprawdę kawałek fajnie zrobionej i dobrze jeżdżącej maszyny.
Zdjęcia: Tomasz Parzychowski