fbpx

ADV w świecie skuterów? Jeszcze niedawno brzmiało to jak egzotyka. Dziś rynek pokazuje jasno: rośnie nie tylko potrzeba mobilności, ale i apetyt na sprzęt z charakterem. Zontes 368G to propozycja dla tych, którzy chcą praktycznego skutera, ale z ikrą i ambicjami sięgającymi poza asfalt. Czy ten chiński gladiator zaskakuje czymś więcej niż tylko bogatym wyposażeniem? Sprawdziliśmy.

Zontes nie bawi się w półśrodki – stylistyka 368G jest odważna, ostra i wyrazista. Masywna sylwetka z wysoką kierownicą, muskularnymi owiewkami i szprychowanymi kołami może się podobać. Nie udaje „grzecznego mieszczucha” – to skuter, który wygląda jak motocykl i lubi to podkreślać. Siedzi się wysoko, co daje bardzo dobrą widoczność i wrażenie panowania nad sytuacją – to coś, co zwykle zarezerwowane było dla większych jednośladów.

Pełne oświetlenie LED z ciekawie narysowaną tylną lampą wygląda bardzo solidnie i nowocześnie. Przód to symetryczna lampa LED, która mogłaby dawać trochę więcej światła, choć zakręty doświetla całkiem nieźle. Tu jednak z pomocą przychodzą halogeny doświetlające drogę, z możliwością świecenia na biało, żółto albo w trybie stroboskopowym. Impreza w lesie? Czemu nie.

Zontes 368G na co dzień imponuje przede wszystkim praktycznością. Fabrycznie wyposażony jest tak bogato, że konkurencja może tylko zazdrościć. Gmole, handbary, reflektory pomocnicze, sześć portów USB, z czego jedno tuż przy kierownicy – świetne do ładowania telefonu lub nawigacji. Do tego podgrzewane manetki, kontrola ciśnienia w oponach, kontrola trakcji, rejestrator jazdy z możliwością odtwarzania nagrań na ekranie TFT, a nawet możliwość wyświetlenia mapy (choć wymaga to sparowania konta z pojazdem). Jest nawet haczyk na reklamówkę z Biedronki. Ten skuter naprawdę łączy przygodę z codziennością.

Prowadzenie można określić jako pewne i komfortowe. Układ jezdny dobrze wybiera nierówności, zawieszenie jest zaskakująco skuteczne, a duże koła pomagają utrzymać stabilność przy wyższych prędkościach. Nawet przy 120-130 km/h Zontes zachowuje się dojrzale. Nie traci precyzji prowadzenia, nie myszkuje, nie męczy kierowcy. Dla osoby z mniejszym doświadczeniem motocyklowym może to być wręcz objawienie.

Silnik o pojemności 368 cm³ potrafi zaskoczyć dynamiką do 125 km/h. Realnie, według GPS-a, rozpędza się do 135 km/h i wciąż prowadzi się zaskakująco pewnie. Spokojne podróżowanie z prędkością 120 km/h nie stanowi żadnego problemu. Przy tym wszystkim jest ekonomiczny, przynajmniej przy niższych prędkościach. Poniżej 90 km/h spalanie nie przekracza 3 litrów. Przy 120-130 km/h potrafi jednak wzrosnąć do około 6,5 litra.

Elektronika to zarówno zaleta, jak i potencjalna wada tego modelu. System bezkluczykowy, automatyczne blokowanie kierownicy, elektryczne otwieranie siedzenia czy zamek wlewu paliwa to wygodne dodatki, ale nie wszystkim przypadną do gustu. Wyświetlacz TFT choć nowoczesny, ma swoje ograniczenia. Jego czytelność w pełnym słońcu pozostawia nieco do życzenia, a menu wymaga przyzwyczajenia. Do tego ergonomia obsługi nie jest intuicyjna. Ponadto, choć producent przewidział funkcję mapy, jej aktywacja nie jest oczywista.

Pod siodłem znajdziemy spory kufer, który pomieści dwa kaski, choć większy szczękowiec może nie wejść. Oświetlenie kufra to miły dodatek, ale jego siła świecenia to raczej detal niż rzeczywista pomoc. Rejestrator jazdy to kapitalny pomysł, jednak zabrakło oddzielnej kontroli nagrań przód/tył. Na razie mamy jedynie możliwość jego włączania i wyłączania.

Zontes 368G to przykład na to, że chińscy producenci przestali się uczyć, a zaczęli dyktować warunki. To już nie tylko alternatywa dla droższych marek – to realna konkurencja oferująca więcej za mniej. Sprzęt z charakterem, który nie tylko wygląda, ale i jeździ jak trzeba. Czy jest idealny? Nie. Ale daje radość z jazdy, praktyczność na co dzień i gotowość na przygodę. Zontes 368G nie udaje motocykla ADV. On po prostu robi robotę. Z klasą.

KOMENTARZE