Kolejny dzień, w którym trzeba załatwić kilka spraw w mieście. Nic nie nadaje się do tego celu lepiej niż szybki motocykl. Zaczynam od banku, który znajduje się niedaleko mojego domu. Podjeżdżam pod wejście i już za chwilę, jak zwykle, zbiera się wokół mnie tłum gapiów. Patrzę wokoło, wśród bardzo młodych ludzi nie brakuje osób w zaawansowanym wieku, pamiętających zapewne czasy świetności polskiego motocyklizmu. Mija chwila bezgłośnej obserwacji i zaczynają pojawiać się sakramentalne pytania: „ile ciągnie?”, „ile pan jechał najwięcej?”.
Odpowiadam, że w zasadzie nie wiem, jaka jest szybkość maksymalna mojego motocykla. Szeroko otwarte oczy wyrażają zdziwienie.
– Jak to, nie patrzy pan na licznik? –
– Patrzę – odpowiadam – ale nic to nie daje, bo licznik przekłamuje, na dodatek w każdym pojeździe o inną wartość. –
Potem tłumaczę cierpliwie, że tak naprawdę jedynie pomiar fotokomórką jest na tyle dokładny, że można mówić o zgodności z rzeczywistością. No właśnie, jak to właściwie jest z tymi wskaźnikami? Czy wskazania prędkościomierzy i obrotomierzy rzeczywiście obarczone są błędem, a jeśli tak, to jakim? W zasadzie łatwa jest odpowiedź jedynie na pierwszą część pytania: wskazania instrumentów pomiarowych są nieprawdziwe, a wielkość przekłamania jest różna nawet dla dwóch egzemplarzy jednośladu tej samej marki.
Badania prędkościomierzy podczas testów wykazują, że niedokładności sięgają nawet 10-15%, przy czym zasadę stanowi zawyżanie wartości przez wskaźnik. Oznacza to w praktyce, że kierowca podróżujący według licznika z prędkością 200 km/h, porusza się w rzeczywistości z prędkością np. 180 km/h. Oczywiście są to skrajne przypadki, ale i tak większość pojazdów ma błąd pomiaru rzędu 5%.
Trzeba tutaj dodać, że wskazania prędkościomierza są ściśle powiązane z rozmiarem ogumienia, a w zasadzie z obwodem kół jezdnych. Zmiana ogumienia w taki sposób, że obwód kół jezdnych nie zostanie zmieniony, nie wpływa również na pomiar prędkości. Jeżeli jednak ta zasada zostanie złamana, błąd pomiaru może zwiększyć się nawet do 20 %. Bierze się to stąd, że zmiana ogumienia przebiega zazwyczaj w kierunku doboru opony o niższym niż poprzednio profilu. Dość często w ten sposób postępują właściciele popularnych „japończyków” o ogumieniu konwencjonalnym, a także użytkownicy Jaw i MZ.
Niższy profil ogumienia na tej samej obręczy oznacza zmniejszenie obwodu koła jezdnego. Na tym samym dystansie pomiarowym wykona ono więcej obrotów, a tym samym szybciej napędzać będzie prędkościomierz. Wystarczy powiedzieć, że zmiana średnicy koła o 10 mm (obręcz 17 cali) oznacza wykonanie przez koło na trasie jednego kilometra o 24 obroty więcej. Nie trzeba chyba dodawać, że oprócz wzrostu błędu pomiaru prędkościomierza nastąpi znaczne przekłamanie wskazań drogomierza.
Nawet przy zachowaniu zalecanego przez wytwórnię rozmiaru obręczy i ogumienia, nie można w zasadzie uniknąć błędu pomiaru klasycznych, napędzanych linką prędkościomierzy i obrotomierzy. Są to urządzenia elektromagnetyczne, w których obok przekładni ślimakowej i linki wirują inne elementy. Końcowym efektem są ruchy wskazówki na tarczy wskaźnika. Ogromne znaczenie ma zatem precyzja wykonania poszczególnych ich części, a także, ze względu na wpływ wilgoci, uszczelnienie obudowy zabezpieczającej delikatny mechanizm pełen mikroskopijnych wałeczków, sprężynek i trybików. Nic dziwnego, że elektromagnetyczne obrotomierze napędzane linką, podobnie jak klasyczne prędkościomierze, potrafią pokazywać kierowcy informacje nieco zafałszowane. Błędy sięgają nawet 500 obrotów przy wskazaniach rzędu 10 000.
Czy w ciągu najbliższych lat nadal będziemy skazani na tego typu problemy? Na pewno tak, ale pierwsze jaskółki zmiany tej sytuacji już się pojawiają. Niektóre motocykle wyposażane są seryjnie w całkowicie elektroniczne tablice wskaźników, w których prędkościomierz, obrotomierz, wskaźnik temperatury i paliwomierz korzystają ze wspólnej płytki drukowanej. Taki zbiorczy panel charakteryzuje się bardzo dużą dokładnością wskazań. Wystarczy powiedzieć, że na przykład błąd prędkościomierza nie przekracza w tym przypadku 0,5%. Dlatego właśnie, motocykle wyczynowe już wcześniej doczekały się całkowicie opartych na elektronice wskaźników. Elektroniczne obrotomierze pojawiały się niekiedy w pojazdach użytkowych, kompletne, elektroniczne deski rozdzielcze z ciekłokrystalicznymi wyświetlaczami były także sporadycznie montowane w niektórych wersjach jednośladów. W panele najnowszej generacji, ze wspólną płytką drukowaną, wyposażono Hondę VFR 750 F, Bimotę Tesi i BMW K1.
Jeśli więc ktoś zapyta was, jak szybko jechaliście swoim motocyklem, odpowiedzcie: „według licznika 160 km/h, ile w rzeczywistości – nie wiem”. Będzie to jedyna prawidłowa odpowiedź. Nie trzeba się zresztą tym przejmować, warto bowiem mieć tę świadomość, że tak naprawdę jedziemy wolniej niż wskazuje prędkościomierz. Pamiętajmy, że w krytycznej sytuacji nawet 5 km/h to prawie 1,4 m/s. Nie zaszkodzi mieć je w zapasie, gdy przyjdzie nam awaryjnie hamować.
Tekst: Dariusz Dobrowolski