Spyke Race Tech, czyli pośrednie sportowe rękawice polsko-włoskiego producenta, miały mi służyć głównie do użytku torowego, ale przez dwa sezony intensywnego użytkowania towarzyszyły mi w każdych warunkach – jeździły ze mną turystycznie, sportowo, a nawet od biedy w terenie i na gokartach. I choć nie do każdego zadania nadawały się znakomicie, to zniosły dzielnie niezbyt sprzyjające warunki do życia.
Początkowo jednak nie byłem do nich zbyt entuzjastycznie nastawiony. Kiedy przyszły jako nowe, skóra wydawała się za sztywna, a czucie manetek mocno przeciętne. A przecież nie są to rękawice opancerzone niczym rycerskie. Na knykciach są dwa ochraniacze z wlotami powietrza, na palcach i kciuku kolejne, a tam gdzie trzeba wstawiono skórę harmonijkową. Na mankietach natomiast znalazły się jedynie piankowe wzmocnienia, a od spodu piankowy ochraniacz na śródręczu.
Na szczęście po czasie rękawice się rozbiły i dziś są już przyjemnie miękkie, choć nie zajęło to tygodnia, raczej ok. trzech, w trakcie których kilka razy je solidnie zlało. Po tym okresie zacząłem zupełnie inaczej patrzeć na te rękawice i po prostu je polubiłem. Dają przyjemne czucie manetek i dźwigni, pewny chwyt i nie uciskają w żadnym miejscu, więc nawet w długim użytkowaniu zapewniają niezły komfort. Do tego są całkiem przewiewne i dopóki temperatura nie przekraczała 30 stopni, to w ich wnętrzu nie robiło się bagno.Jakby tego było mało, to po tych dwóch sezonach i kilku tysiącach kilometrów, wciąż wyglądają elegancko – żaden szew nie zaczął puszczać, rzepy nadal dobrze trzymają, a skóra nie łuszczy się. Jedyne uszkodzenia to delikatne przetarcia po jednej małej glebie na asfalcie i kilku szlifach na hali pit bike.Moim zdaniem, do użytku sportowego – trochę na szosie, trochę na torze – nadają się znakomicie i nie żałowałbym pieniędzy na nie wydanych. Cena jest bowiem bardzo atrakcyjna jak za długie, sportowe rękawice, które nie padają po pierwszym intensywnym sezonie.
Zdjęcia: Tomasz Parzychowski, autor
Cena: od 249 zł
Gdzie kupić: www.imready.eu