W historii polskich konstrukcji motocyklowych nie znajdziemy wielu przykładów maszyn konstruowanych z myślą o sporcie. Tym razem przedstawiamy jeden z nielicznych takich przypadków – WSK MR 15 zwana Sarenką.
Na skróty:
To dziwne, że w Polsce, kraju w którym produkowano setki tysięcy motocykli, a motorsport był całkiem nieźle rozwinięty, niemal wcale nie konstruowało się maszyn stricte sportowych. Przed II WŚ jedynymi konstrukcjami, o których można było mówić, że mają jakieś zabarwienie sportowe, był górnozaworowy Sokół 500 RS (zbudowany tylko w kilku egzemplarzach) czy SM 500 (zmontowano też tylko ok 10 sztuk). Do rajdów i wyścigów w klasach pojemnościowych powyżej 100 ccm przeważnie używano motocykli angielskich czy niemieckich, a w klasach najwyższych Indiana i Harleya.
Kraj bez maszyn sportowych
Po wojnie, mimo że przemysł motocyklowy niemal natychmiast wznowił działalność, o konstrukcjach przeznaczonych do sportu nie myślano w szerszym aspekcie. Owszem, w kieleckiej wytwórni SHL pod kierownictwem inż. Jankowskiego tworzono motocykle rajdowe, ale powstawały one na bazie modelu M 04 metodami raczej rzemieślniczymi. Junaki – rajdowy, (M 07R) czy crossowy (M 07C) także były modyfikacją seryjnej maszyny. Jedynym konstruowanym i budowanym wyczynowym motocyklem w naszym kraju był żużlowy FIS. Drugą maszyną, o której można mówić, że powstała z myślą jedynie o sporcie, była WSK MR 15, popularnie zwana „Sarenką”. Przyjrzyjmy się bliżej tej unikatowej konstrukcji.
Nowe rozwiązania
Konstrukcja modelu o oznaczeniu MR 15 w wielu aspektach odbiegała od wytwarzanych do tej pory w WSK motocykli. Po raz pierwszy zastosowano grzbietową ramę spawaną z dwóch stalowych, symetrycznych wytłoczek. Trzybiegowy silnik S01 Z2S w tylnej części dokręcony był do ramy, a z przodu podwieszony na dokręcanym wieszaku z rurki stalowej. W pierwotnym założeniu w tylnym zawieszeniu miał być zastosowany wahacz jednoramienny z centralnym elementem resorująco-tłumiącym. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu na rzecz klasycznego wahacza dwuramiennego. 

Dziczyzna drogowa
Równolegle z budową motocykla sportowego opracowano także konstrukcję drogową M15 S i ten motocykl także nazwano „Sarenką”. Motocykl wyposażony został w grzbietową ramę, taką samą jak w MR 15, do której doczepiono podzespoły częściowo z produkowanej wówczas wersji M 06-64, ale także elementy maszyny, która dopiero miała wejść do oferty – M 06-B1. Silnik to popularna jednostka S-01 Z3, o mocy 7,3 KM, łańcuch pracował w pełnej osłonie tłoczonej z blach stalowych. Konstrukcja zatrzymała się jednak na etapie prototypu i nigdy nie weszła do seryjnej produkcji. 
Łakomy kąsek
W przeciwieństwie do Junaków, nie jest prosto zbudować replikę tego motocykla. W Junaku po prostu obcina się to i owo, zakłada wydech idący górą, krótszą kanapę, obowiązkowo plastrony z numerami startowymi oraz skórzaną torebkę na zbiornik paliwa i motocykl od biedy przypomina szczecińską „rajdówkę”. Z Sarenką nie da się tak zrobić z powodu unikatowej konstrukcji ramy. Owszem, całą resztę w warunkach garażowo-domowych (poza wydechem, który jednak też już jest w Polsce replikowany) od biedy da się wystrugać. Dlatego też motocykli MR 15 nie przybywa na naszym rynku w sposób spektakularny, a każdy egzemplarz jest bardzo wysoko ceniony przez kolekcjonerów. Sytuacja wyglądałaby pewnie inaczej, gdyby „Sarenka” weszła do seryjnej produkcji.
Mam i nie oddam
A tak swoje przygody z WSK MR 15 wspominał w roku 2002 Maciej Hyła, wieloletni współpracownik naszej redakcji:
„…Niezwykła historia rajdowej WSK MR15 nr ramy MR15 0001 zaczęła się 40 lat temu. Pierwszy egzemplarz z serii Sarenek przekazany został przez dyrekcję WSK w Świdniku Komitetowi Organizacyjnemu Rajdów Tatrzańskich, jako nagroda dla najlepszego z polskich zawodników w XX Jubileuszowym Rajdzie Tatrzańskim w 1962 roku. Jak co roku pojechałem na RZ. do Zakopanego i tu zobaczyłem ją w witrynie lokalu „Orbisu” wśród nagród przeznaczonych dla zwycięzców rajdu. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia – była piękna, z wąskim zbiornikiem, szeroką kierownicą, olbrzymim, niespotykanym dotąd prześwitem, seledynowa z chromowanymi błotnikami i polerowanym karterem, z terenowym ogumieniem na chromowanych felgach. Otrzymał ją najlepszy z Polaków w tym rajdzie – Jan Remigiusz Szczerbakiewicz (LPŻ Świdnik), startujący zresztą na identycznym egzemplarzu motocykla.


Postanowiłem już nigdy nie oddać jej w obce ręce – mam ją do dziś. Ogromna to dla mnie przyjemność, gdy od czasu do czasu mogę włożyć stary kask i buty „z epoki”, zarzucić na plecy wysłużony plecaczek i ruszyć Sarenką” na retro- włóczęgę w góry jak niegdyś – prawie 40 lat temu. Taka jazda ma tym większy smak, że jeżdżę na co dzień w terenie współczesnym sprzętem- obecnie Honda XR250R. Przykre doświadczenia ze sprzedażą mojej Sarenki spowodowały, że mój następny rajdowy motocykl z WSK Świdnik MR16 BP już nie poszedł w obce ręce i mam go bez przerwy od 1973 roku do dziś. Także jest w idealnym stanie, 100% oryginału…”
Zdjęcia: Tomasz Tomaszewski, Maciej Hyła, archiwum redakcji













