To wesołe określenie to niejedyna „ksywka” pojazdu produkowanego w Warszawskiej Fabryce Motocykli. Na popularną „wuefemkę” mówiono też „fumka” czy niezbyt sympatycznie „W-F Męka”. Niesłusznie, bo była to konstrukcja porządna i w odpowiednich rękach niezawodna i trwała. Miałem sąsiada, który dzień w dzień, świątek piątek, jeździł WFM-ką przez 15 lat, bez żadnej poważniejszej awarii…
Był rok 1946. Polska gospodarka otrząsała się z wojennych zniszczeń. Zagospodarowywano wszystko, czego okupant nie zdołał zrabować. Dźwigano z ruin fabryki, wracali z wojennej tułaczki fachowcy: robotnicy, technicy, inżynierowie. Również ci od motocykli. W Suchedniowskiej Hucie Ludwików (SHL) w Kielcach jakimś cudem ocalało oprzyrządowanie i dokumentacja techniczna do produkcji motocykla SHL 100. Remanenty ujawniły też, że z przedwojennej działalności firmy pozostało 200 ram do „eshaelek”. Brakowało silników…Właściwie nie wiadomo dlaczego wybór padł akurat na DKW 125 RT, ale był on dobry. Był to motorek prosty, niezawodny i nowoczesny. Dwusuwowy silnik o pojemności skokowej 123 ccm z przepłukiwaniem zwrotnym tworzył zgrabny monoblok z trzybiegową skrzynią przekładniową, sterowaną nożną dźwignią. Konstrukcja została sprawdzona w ciężkich, wojennych warunkach, a po wojnie stała się… najczęściej kopiowanym motocyklowym zespołem napędowym wszechczasów. Na jego bazie powstały motocykle: Yamaha 125YA1, BSA Bantam 125, Harley-Davidson 125 „Hummer”, Moskwa 125, Mińsk 125, K55, MZ 125 i inne.
Silnik ten miał też napędzać polski „motocykl dla mas” – Sokoła 125, a stał się fundamentem całego przemysłu motocyklowego PRL. Zadanie dostosowania w/w silnika do polskich warunków produkcyjnych i eksploatacyjnych, otrzymał zespół z biura konstrukcyjnego silników dwusuwowych z Bielska, pod kierownictwem mgr inż. Fryderyka Blumke, który przed wojną był kierownikiem działu silników w wytwórni Steinhagen i Stransky w Warszawie. Zmieniono w zasadzie tylko osprzęt.
W miejsce oryginalnej prądnicy Bosch 35/45W, zastosowano polski prądnicoiskrownik 17W/6V, którego produkcję ulokowano w warszawskich Zakładach Wytwórczych Aparatury Oświetleniowej (dawniej A. Marciniak), a zamiast gaźnika Bing wprowadzono gaźnik Amal E68/16, o podobnej charakterystyce. Ponadto obniżono stopień sprężania, a co za tym idzie, moc i obroty, przystosowując silnik do pracy w gorszych warunkach i na gorszym paliwie. Tak „unowocześniony” silnik otrzymał oznaczenie S-01.
Pierwsze sześć sztuk prototypowych silników wykonała narzędziownia Zakładów Metalowych w Ustroniu Śląskim (przed wojną „Brevillier” Spółka i A. Urban Synowie), a seryjną produkcją zajęła się Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego WSK-3 w Psim Polu pod Wrocławiem. Były to niegdysiejsze zakłady Junkersa i wytwarzanie silników motocyklowych traktowane było jako próba rozruchowa przed planowanym powrotem do produkcji lotniczej. Te lotnicze powiązania były widoczne na lewej pokrywie sprzęgłowej silnika, w postaci znaku PZL – lecącego ptaka. Dopiero w 1954 r. produkcję silników S-01 przejęła całkowicie Warszawska Fabryka Motocykli.
Warszawa, Mińska 25. Zanim na bramie tej posesji pojawił się napis: Warszawska Fabryka Motocykli, znajdowały się tam najpierw Wytwórnia Amunicji ,,Pocisk”, a po wyzwoleniu, Państwowe Zakłady Samochodowe nr 2, gdzie przeprowadzano remonty ciężarówek. W 1948 r. zmieniono nazwę na Zakłady Sprzętu Transportowego nr 2 i halę nr 20 przeznaczono na motocyklownię. Tu miały powstawać pierwsze powojenne polskie motorowe jednoślady, o oznaczeniu M 01 i nazwie Sokół 125. Zanim jednak pierwsze „sokoliki” wyjechały na drogi, zamontowano tu silniki S-01 do owych dwustu przedwojennych ram SHL, o których wspominałem. Czterdzieści tych „eshaelek”, oznaczonych jako model M 02, wzięło udział w pierwszomajowej defiladzie w Warszawie w 1948 roku.
Sokół 125 miał stać się podstawą indywidualnej motoryzacji w Polsce Ludowej. Wytwarzanie auta osobowego było wówczas nierealne, gdyż cały wysiłek konstruktorów był skierowany na uruchomienie produkcji samochodu ciężarowego. Konstrukcja „sokolika” oparta była na DKW 125 RT, a dokumentację techniczną stworzyły dwa zespoły z Centralnego Biura Technicznego: oddział bielski – silnik i oddział warszawski – podwozie.
O silniku już pisałem, ramą natomiast zajęła się grupa inż. Stefana Porazińskiego, byłego konstruktora z Działu Motocyklowego Biura Studiów przedwojennych PZinż. Rozwiązania techniczne nie odbiegały w zasadzie od dekawowskiego oryginału. Zmiany dotyczyły jedynie kształtu zbiornika, sprężyny przedniego zawieszenia, siodełka, uproszczenia profili błotników i tym podobnych drobiazgów. Modelowe nadwozie i montaż pierwszego prototypu były dziełem Zakładu Motoryzacyjnego nr 5 w Czechowicach-Dziedzicach (przed wojną – spółka „Apollo”). Przedsiębiorstwo to dostarczało później w ramach kooperacji obręcze kół, szprychy i błotniki do tego motocykla. Ramy produkowała fabryka w Nowej Wsi pod Katowicami, a montaż całości przeprowadzano na Mińskiej w Warszawie. W latach 1948-50, w ZST nr 2 wyprodukowano ok. 2000 Sokołów 125. Zrezygnowano z nich ze względu na deficyt rur używanych do produkcji ram.
Rok 1951 – nowa nazwa i stara konstrukcja. Na Mińskiej pojawia się szyld: „Warszawska Fabryka Motocykli”, a na taśmach SHL 125. Produkcję tego motocykla rozwinięto w macierzystym zakładzie w Kielcach, gdzie doczekała się kilku modernizacji (modele M-03, M-04), ale ponieważ przed Kieleckimi Zakładami Wyrobów Metalowych postawiono inne zadania, produkcję motocykli przeniesiono do Warszawy. W WFM zgrupowano całą produkcję podzespołów motocykla, wykonywanych dotychczas przez kilka zakładów w kraju. Przydzielono zakładowi nowe hale produkcyjne i wzbogacono park maszynowy.
Warszawska fabryka stała się wkrótce monopolistą w budowie silników dwusuwowych do polskich motocykli, a nawet, w latach 1951-1955, jedynym w kraju producentem silnikowych jednośladów. Początkowo z taśm montażowych WFM zjeżdżał model M 04, taki sam jak produkowany w Kielcach, wkrótce jednak wprowadzono model M 05. Modernizacja polegała głównie na zastąpieniu dotychczasowego widelca trapezowego, zawieszeniem teleskopowym. Konstrukcja ta została opracowana jeszcze w latach 1949-1950 i sprawdzona przez zespół kierowców fabrycznych SHL, startujących w licznych rajdach i wyścigach. „Eshaelki” produkowano w Warszawie do 1954 roku, kiedy to wprowadzono nowy model M 06, już pod znakiem W-F-M.
Prototyp nowego motocykla był awangardowy. Miał nowoczesną, pojedynczą ramę zamkniętą, spawaną z rur stalowych. Tylne koło zawieszone było w wahaczu wleczonym, resorowanym sprężynami śrubowymi z amortyzacją olejową. Hydrauliczne tłumienie posiadały też przednie teleskopy. W bębnach hamulcowych zastosowano współbieżne szczęki hamulcowe (Duplex), a w instalacji elektrycznej – akumulator i prostownik selenowy. Zastosowano też sygnał dźwiękowy elektromagnetyczny.
Silnik oznaczony symbolem S 02 był poważnie zmodernizowany w stosunku do S 01. Wzrosły stopień sprężania (z 6 do 7 ,5) i moc (z 4 KM przy 4250 obr./min do 5,5 KM przy 4900 obr./min). Zastosowano importowany gaźnik Jikov 16 i smarowanie mieszanką 1:25 (w S 01 1:20). Była to konstrukcja (wówczas) bardzo nowoczesna i… nie weszła do seryjnej produkcji. Niestety.
To, co w 1954 roku znalazło się na taśmach montażowych w warszawskiej wytwórni, nie było awangardą. Było raczej ewolucyjnym rozwojem dotychczas produkowanych modeli M 04 i M 05. Nie zdecydowano się nawet na zastosowanie nowego silnika, pozostając przy dotychczasowym zespole napędowym S-01. Inżynierowie z biura konstrukcyjnego WFM: Jan Ignatowicz, Jerzy Jankowski, Krzysztof Brun i inni, opracowali motocykl nie tyle nowoczesny, co tani i prosty w produkcji. Na „wuefemki” czekała cała Polska.
Ten niewielki, czerwony motocykl był obiektem westchnień naszych ojców i dziadków, którzy, pracując dla dobra „Naszej Socjalistycznej Ojczyzny”, zabiegali o przydział talonu upoważniającego do zakupu. Byli nawet tacy, którzy za talon na WFM-kę gotowi byli oddać swojego Zundappa czy Harleya. Ogłoszenia z tamtych lat dziś wywołują naszą wesołość. Stopniowo warszawskie motocykle stają się najpopularniejszymi pojazdami na polskich drogach. 26 marca 1958 roku z taśmy zjeżdża motocykl nr 100000.
Najważniejszą zmianą pierwszych motocykli WFM M 06, w stosunku do SHL M 05, było wprowadzenie miękkiego tyłu. Nie odważono się wprowadzić nowoczesnej ramy z prototypowego modelu – prostsza w produkcji i tańsza była zamknięta, podwójna rama spawana z ceowników tłoczonych z blachy stalowej. Wahacz tylnego koła wykonywano z rur o przekroju prostokątnym, zwijanych z blachy. Koło resorowane było dwoma elementami resorująco-tłumiącymi, ze sprężynami śrubowymi ściskanymi i amortyzatorami hydraulicznymi. Teleskopy przednie… przeczytajmy, co o nich pisał pan Jerzy Maj, zmarły niedawno współpracownik redakcji „Motocykl – moje hobby”, nestor sportu motocyklowego i znawca tematu:
„W przedprototypach motocykla WFM M 06, w roku 1951 i 1953 zastosowano nowoczesne teleskopy z tłumieniem olejowym i ruchomymi, grubszymi dolnymi częściami. Zarówno goleń, jak i noga, wykonane były z rur bez szwu ze stali stopowej. Mocowanie osi koła nie leżało w płaszczyźnie teleskopów. (. . .)”.
W takie zawieszenie wyposażono motocykle SHL WFM, biorące udział w sporcie. Użytkowe motocykle WFM typ M 06 otrzymały przednie teleskopy, zaprojektowane przez Jerzego Jankowskiego – specjalnej konstrukcji, bez tłumienia olejowego i bez użycia deficytowych rur. Wykonane były ze zwijanej blachy. Tuleje tych teleskopów były z aluminium, niecentrycznie oblewane na ruchomych, wewnętrznych, cienkich nogach teleskopów. Na podstawie prób drogowych fabryka uznała tę konstrukcję za ekonomicznie udaną i wprowadziła ją do produkcji. Jednak trzeba powiedzieć, że tanią to ona była, ale trwałością nie imponowała. Już po kilku tysiącach kilometrów pojawiał się luz w teleskopach i koło przednie zaczynało chodzić swoimi drogami. Zdarzało się jechać drogą z koleinami (wówczas takie drogi spotykało się często), a gdy koło wjechało w taką koleinę, trudno było je z niej wyprowadzić. Można było skręcić kierownicą do oporu, a koło uparcie wędrowało prosto. Ale wówczas i takie teleskopy były szczytem nowoczesności.
Wuefemki cały czas są modernizowane. W 1956 roku M 06 otrzymuje nową prądnicę o mocy 28 W, akumulator, selenowy prostownik i elektryczny sygnał dźwiękowy. Pojawia się też prędkościomierz z licznikiem kilometrów, napędzany linką od tylnego koła. Nieco później zaś, nowy gaźnik o średnicy gardzieli 20 mm i filtr powietrza wbudowany między puszki narzędziowe. Od 1955 roku takie same motocykle są produkowane w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku pod Lublinem. W 1954 roku zmontowano tam serię informacyjną, a od lutego 1955 rozpoczęto produkcję wg. dokumentacji WFM. Przez pierwsze trzy lata „wueski” różniły się od „wuefemek” tylko napisem na baku. Potem obie wytwórnie poszły innymi drogami rozwoju.
Omawiając historię Warszawskiej Fabryki Motocykli nie można pominąć milczeniem produkcji skutera Osa. Badania prototypu w latach 1955-1957 doprowadziły do produkcji seryjnej w roku 1959. Przez dwa lata „dwukołowy owad” napędzany był silnikiem 150 ccm, aby następnie „przepoczwarzyć się” z typu M 50, w typ M 52 (175 ccm). Ze skuterami z Warszawy zapoznam was w jednym z kolejnych numerów „Świata Motocykli”.
Sport na wuefmkach? A tak, tak! Zarówno w wyścigach drogowych, jak i w rajdach i crossach klasa 125 była zdominowana przez warszawskie motocykle. W 1952 roku przy dziale głównego konstruktora powstał warsztat – komórka doświadczalna. Do prób technicznych zaproszono Jerzego Jankowskiego, zdolnego racjonalizatora, konstruktora i zawodnika motocyklowego (przedtem kielecka SHL) oraz Czesława Wolskiego, zwanego „wujkiem” – mechanika motocyklowego. W 1954 roku do zespołu dołącza Krzysztof Brun, a rok później Stanisław Brun – świetni zawodnicy i mechanicy-konstruktorzy.
Ludzie ci mieli nie tylko opracować i testować nowe rozwiązania konstrukcyjne wprowadzane do produkcji, ale też zajmować się sportem. We wrześniu 1955 roku w Dużej Zlinie w CSRR wystartował zespół fabryczny WFM. Z powodu defektów odpadli K. Braun i Leopold Włodarczyk, ale S. Brun ukończył imprezę jako jedyny w klasie 125 i zdobył brązowy medal. Ten wynik uznano za sukces i komórka doświadczalna przekształcona zostaje w Dział Postępu i Sportu. Zaowocowało to skonstruowaniem motocykli WFM M 05 C-56 (trzy sztuki plus części do złożenia następnych) oraz trzech motocykli sześciodniówkowych do startów Garmisch-Partenkirchen w 1956 roku.
Silniki tych ostatnich miały czterobiegowe skrzynie, które spisały się znakomicie podczas tych supertrudnych zawodów. Niestety, w motocyklach Stanisława Bruna i Ferdynanda Kubskiego pękły ramy (pod główką). Jedynie Mirosław Malec ukończył zawody, mimo awarii iskrownika. W 1957 roku w Dziale Postępu i Sportu zbudowano motocykl do rajdów obserwowanych, WFM 125 „R”, na którym Ferdynand Kubski zdobył tytuł Mistrza Polski 1957. W latach następnych, w Dziale Postępu Sportu WFM opracowano egzemplarze sportowo-rajdowe i crossowe skuterów Osa. W 1960 roku fabryczny zespół wystartował w XXXV sześciodniówce w Bad Aussen w Austri, na Osach 175 właśnie. I to był wspaniały sukces: M. Malec – złoty medal, Józef Rewerelli – srebrny medal i Maciej Piątkowski – brązowy. W następnym roku Mirosław Malec ukończył, również na Osie 175, niezwykle trudny rajd obserwowany – „szkocką sześciodniówkę”. Nie sposób w tej krótkiej historii przedstawić wszystkie osiągnięcia motocyklistów na WFM-kach.
Na koniec oddajmy jeszcze raz głos nieodżałowanemu Jerzemu Majowi: „Mógłby ktoś zapytać: skoro było tak dobrze, to dlaczego motocykle produkowane przez WFM były… jakie były? (Kiepskie? A może raczej nierówne? – przyp. P. Czech). Odpowiedź jest prosta. Motocykl w planach gospodarczych PRL nie był najważniejszym celem. Nie był nawet celem ważnym – istniały potrzeby znacznie ważniejsze od produkcji motocykli. Ówcześni decydenci traktowali motocykl jak zło konieczne. I dlatego nawet najświetniejszy zespół ludzi: dyrekcja, konstruktorzy, technolodzy, pracownicy produkcyjni musieli się liczyć z nakazami i stawianymi im warunkami dotyczącymi produkcji. Swoboda manewru była ograniczona i ludzie ci robili co mogli, aby w tamtej rzeczywistości produkowany motocykl był jak najnowocześniejszy i najlepszy. Nie zawsze było to możliwe.”.
Historia WFM kończy się dość niespodziewanie w 1965 roku. Gdzieś za ministerialnym czy komitetowym biurkiem zadecydowano o zupełnej zmianie produkcji w warszawskiej wytwórni. Budynki, park maszynowy i częściowo pracowników przejęły Państwowe Zakłady Optyczne. Cały dorobek techniczny WFM został zaprzepaszczony. Prototypy motocykli i skuterów oraz opracowania dla sportu przekazano klubom motorowym, skąd rozpłynęły się bez śladu. PZO jeszcze przez jakiś czas montowała WFM-ki, wykorzystując podwozia znajdujące się w magazynach i silniki produkowane w Nowej Dębie. Od owego wyroku na WFM-kę i Osę polski przemysł motocyklowy zaczyna upadać. Jeszcze w tym samym 1965 roku „skazano” Junaka, a produkcję silników pozostałych jednośladów skomasowano w Nowej Dębie. W 1970 roku z taśmy montażowej zjeżdża ostatnia SHL-ka, a piętnaście lat później ostatnia WSK, kończąc 56-letnią historię polskiego motocykla. Czy jeszcze się ona odrodzi? Miejmy nadzieję.
Tekst: Piotr „Besa” Czech
Zdjęcia: Krzysztof Wydrzycki