fbpx

Gdy wśród nowocze­snych pojazdów na uli­cy pojawia się motocykl wy­produkowany przed osiemdziesięcioma laty (dzisiaj to już sto, przyp. red.), świadko­wie takiego zjawiska reagu­ją zazwyczaj bardzo podob­nie. Zdziwienie, że „to” jeszcze jeździ to chyba pierwszy odruch, jakiemu ulegają. Przyzwyczajeni do zupełnie innego wyglądu otaczających nas pojazdów, traktują zabytkowy wehikuł jak coś raczej do oglądania niż do jeżdżenia. 

Również wśród osób zajmujących się tym tematem nie brak opinii, że zabytki powinny je­dynie stać i „wyglądać”, a z obowiązku jazdy są już zwolnione. Mało kto potrafi spojrzeć na tę prawie wie­kową maszynerię, jak na POJAZD. Zgodnie z po­wszechnym mniemaniem, że im motocykl jest starszy, tym trudniej mówić o jego zaletach, i ja sądziłem, że nic co zostało wyproduko­wane przed drugą połową lat 20., nie nadaje się do jazdy. 

Moje poglądy zmieni­ły się radykalnie podczas pewnego rajdu. Bardzo długa, wielodniowa trasa wio­dła górskimi drogami nie­najlepszej jakości. Już po kilkudziesięciu kilometrach w tylnym kole mojego moto­cykla ubyło kilka szprych i miałem wrażenie, że pu­ściło mocowanie żołądka. Jadąc Sokołem 1000 z nie­dowierzaniem patrzyłem na motocykle starsze od mojego o 20 lat, wyprzedzające mnie bez trudu pomimo tragicznych wertepów, któ­rymi przyszło nam jechać. Lekka konstrukcja, pomimo silników niewielkiej mocy, umożliwiała im swobodne przemykanie po nierówno­ściach. 

Solidna konstrukcja i wystarczająca moc. Harley jako pojazd rodzinny mógł być wyposażony w boczny wózek. Gondolę wykonano na nowo z wikliny

Sokół, który wśród zabytków jest wyjątkowo duży i ciężki, nie mógł so­bie na to pozwolić. Któregoś razu postanowiłem jednak utrzymać się za jednym z „dziadków”, który akurat mnie wyprzedzał. Po kilku kilometrach wściekłej goni­twy po wybojach zrezygno­wałem, co wyszło na dobre tak szprychom, jak i moim trzewiom. Motocykl, który mi uciekł, to był Harley mo­del J. Przekonałem się wówczas, że nawet bardzo starym motocyklem można sprawnie podróżować. 

Widok z miejsca kierowcy

W 1909 roku wytwórnia Harley-Davidson zaprezentowała pierwszy w swej hi­storii model z dwucylindro­wym, widlastym silnikiem. Trzy lata później, kiedy oka­zało się, że „tędy droga”, pojemność silnika powiększo­no z 49,5 do 60,3 cala sze­ściennego, co oznacza, że w 1912 na świat przyszedł pierwszy Harley o pojemno­ści 1000 ccm. Poza nowo­czesnym silnikiem wyposa­żonym w górno-dolny roz­rząd, reszta elementów na­wiązywała do poprzednich modeli H-D. 

Górno-dolny rozrząd, czyli IOE (Inlet Over Exhaust), a po polsku – ssący nad wydechowym. Zawór ssący sterowany długim popychaczem umieszczony jest w głowicy stanowiącej jednorodny element z cylindrem. Zawór wydechowy w cylindrze

Motocykl po­zbawiony był skrzyni bie­gów, czyli napęd przenoszo­ny był bezpośrednio z silnika na tylne koło, co przy nowej konstrukcji silnika okazało się już niewystarczające. Przy takim rozwiązaniu start był powolny i mało dy­namiczny, zaś w pełnym ga­zie brakowało szybkości. W efekcie modyfikacji ów „single speeder” oznaczony symbolem E otrzymał od konstruktorów trzystopnio­wą skrzynię biegów i nowe imię – F. 

Harleye w pierwszych latach produkcji lakierowane były na szaro-niebiesko ze złoto-czarno­czerwonymi paskami. Wzór napisu utrzymał się prawie niezmieniony do końca lat 20.

Taki też motocykl spotkaliśmy podczas rajdu organizowanego przez Cot­swold Section VMCC wio­sną tego roku. Zaintereso­wał nas, ponieważ jest to pojazd mało popularny na­wet w krajach dużo bogat­szych w zabytki niż Polska. A poza tym każdy Harley (im starszy, tym bardziej) przyciąga do siebie jak ma­gnes. Jako zrobieni z „miękkiego żelaza” poddaliśmy się jego urokowi. 

Pętla na mosiężnych przewodach doprowadzających paliwo i olej jest „amortyzatorem” zapobiegającym ich pękaniu na skutek drgań. Z nieznanych powodów w motocyklach amerykańskich (w Sokole również) jest ona zawsze pionowa, zaś w anglelskich pozioma

W połączeniu z bocznym wózkiem stanowił pojazd rodzinny lub wielofunkcyj­ny transporter. Tego typu pojazdy znalazły szerokie zastosowanie w armiach i służbach publicznych, między innymi w Polsce. Pierwsza wojna spowodo­wała, że ten model Harleya stał się popularny w Euro­pie, a doskonała opinia użytkowników zaowocowa­ła między innymi tym, że wzorców do budowy pol­skiego motocykla CWS szu­kano właśnie wśród ma­szyn amerykańskich. 

Tajemnicze puszki to wytwornice acetylenu niezbędne przy karbidowym oświetleniu. Każda z puszek składa się z dwóch zbiorniczków – w dolnym jest karbid, w górnym woda

Motocykl na fotogra­fiach nie ma jeszcze elektrycznej instalacji oświetle­niowej, co oznacza, że wyprodukowany został praw­dopodobnie tuż przed 1920 rokiem. Wprowadzenie elektrycznego oświetlenia zapoczątkowało istnienie modelu J, bardzo nowocze­snego według kryteriów sprzed 75 lat i wyjątkowo sprawnego (wśród zabyt­ków) według kryteriów obowiązujących dzisiaj. 

Zdjęcia: Robert Więckiewicz

 

KOMENTARZE