fbpx

Smarowanie łańcucha. Wiem, że w szanownym gronie znajdują się osoby, dla których serwis motocykla to czysta przyjemność, ale ja od dłuższego czasu staram się ograniczać czas związany z obsługą motocykla, a maksymalizować czas jazdy, pewnie nie jestem tutaj sam. Co prawda smarowanie łańcucha nie zajmuje dużo czasu, ale zawsze się przy tym ubrudzę, a późniejsze domycie dłoni i tak zajmuje więcej czasu niż samo smarowanie, więc na samą myśl mam dość.

Wydaje się, że najprostszym rozwiązaniem jest założenie rękawiczek, wrzucenie motocykla na stopkę centralną, obracanie kołem i popsikanie łańcucha smarem. W teorii tak, w praktyce zawsze przy tym się uszargam i ukleję dłonie preparatem do smarowania łańcucha. Dodatkowo i tak większość motocykli nie ma stopki centralnej więc kończy się na podnośniku, albo przetaczaniu sprzętu. Rękawice zawsze zgubię, a dodatkowo ubrudzę kolana od klękania. Istne dziecko wojny!

Jestem leniuszkiem

Zresztą według wszelkich prawideł, łańcuch motocyklowy powinniśmy smarować po jeździe, wtedy kiedy jest rozgrzany. Z tym u mnie też bywa różnie: bywam leniuszkiem po całym dniu jazdy i raczej chętniej robię to przed jazdą.

Mam wrażenie, że dokładnie takie same problemy życiowe miał pan Fraser Scott, który na swoim Suzuki 750 Four dosyć często podróżował z Glasgow do Manchesteru (tam mieszkała jego dziewczyna). Historia jest dosyć oklepana, ale może nie wszyscy ją znają, dlatego opowiem ją dokładnie.Pan Scottoiler (niech nazwa firmy będzie jego ksywką) strasznie się denerwował, że po pokonaniu (często w deszczu) podróży, łańcuch motocykla smutno zwisał i nic nie mógł na to poradzić. Wymiana napędu nie należała do najtańszych i zajmowała sporo czasu. Zresztą smarowanie go co kilkaset kilometrów pochłaniało cenne minuty, a przecież spieszył się na randkę. Poza tym dawało znikomy efekt, a sam kierowca na spotkanie z ukochaną przyjeżdżał brudny. A smary łańcuchowe? O tym opowiem za chwilę.

Tak powstał Scottoiler

W końcu pan Scottoiler zauważył, że w zbiorniku na paliwo znajduje się kranik podciśnieniowy, który puszcza paliwo tylko w sytuacji, w której obraca się wał korbowy, a więc silnik jest odpalony, albo kierowca nosi się z jego odpaleniem. Tak oto Fraser Scott wpadł na pomysł automatycznej olejarki do łańcucha.

Smarowanie łańucha

Ja niestety nigdy nie byłem na tyle rozgarnięty i nie wpadłem na tak genialny pomysł. Wpadłem natomiast na pomysł podróży dookoła świata. Zacząłem od Ameryki Południowej. Tam kupiłem motocykl i ruszyłem przed siebie. Duże aglomeracje szybko się skończyły, możliwość zakupu smaru do łańcucha również. W końcu w kufrze został mi tylko olej silnikowy. Za pomocą brudnej szmatki smarowałem napęd przez kolejne dni, a potem tygodnie. Ciągle byłem brudny i „tłusty”, bo przecież możliwości dokładnego umycia się również nie miałem. W końcu wpadłem na pomysł żeby zrobić „scottoiler” z tego mogę dostać w malutkim sklepie w wiosce. Kupiłem strzykawkę i wężyk paliwowy, wszystko przymocowałem opaskami elektrycznymi do ramy, a sam wężyk skierowałem na łańcuch i co kilkadziesiąt kilometrów wykonywałem wtrysk oleju. Nawet nie musiałem się zatrzymywać. Genialne? Tak, ale tylko do momentu, w którym wężyk wyskoczył z mocowania i cały smar poleciał pod tylne koło. W końcu zrezygnowałem z tego dobrodziejstwa i zatrzymywałem się na poboczu i strzykawką polewałem ogniwa łańcucha. Cóż, taki ze mnie wynalazca.

Wszystko znajdziesz w książkach

Jednak finalnie ten sposób jako tako się sprawdzał. Łańcuch był smarowany i nie zauważyłem żeby jakoś szybciej się wyciągał czy zużywał niż w „czasach”, gdy smarowałem go specjalnym preparatem. Cała ta akcja i tysiące przejechanych kilometrów na łańcuchu smarowanym tylko olejem silnikowym przekonały mnie do tego ustrojstwa. Po powrocie zacząłem grzebać w różnego rodzaju serwisówkach i publikacjach i oto co znalazłem:

jak dbać o napęd

Zdjęcie instrukcji obsługi Hondy TRX400EX.

To właśnie skłoniło mnie do używania oleju silnikowego do smarowania napędu. Oczywiście nie twierdzę, że odrzucenie preparatów do smarowania łańcucha to dobry pomysł i że smarowanie co 30 dni ma jakikolwiek sens, ale dywersyfikowanie środków smarnych zawsze wychodzi na plus. No i chodzę czysty, bo Scottoiler sam sobie kapie olej na łańcuch i nie ma możliwości żeby wylał kilkadziesiąt mililitrów oleju prosto pod oponę. Bardzo sobie cenie święty spokój.

Informacje techniczne

Musimy pamiętać, że żaden smar, środek czy rozwiązanie technologiczne nie sprawi, że łańcuch przestanie się zużywać – tak działa fizyka. Różnice w zużyciu napędów motocyklowych wynikają z kilku czynników: mocy silnika, charakteru jazdy oraz dbania o stan napędu.

Scottoiler, szczególnie przydaje się w podróży. Jest czysto, komfortowo i możesz zapomnieć o nerwowym poszukiwaniu smaru!

Scottoiler, szczególnie przydaje się w podróży. Jest czysto, komfortowo i możesz zapomnieć o nerwowym poszukiwaniu smaru! O ile pierwszy podpunkt nie jest zależny od nas, to drugi i trzeci jest kluczowy. Myśląc o charakterze jazdy nie myślimy tylko o prędkościach maksymalnych, ale sposobie hamowania, puszczania sprzęgła i zmiany biegów czy dodawaniu gazu. Płynność jazdy ma ogromny wpływ na zużycie napędu łańcuchowego. Równie duży, jeśli nie większy wpływ jego zużycie ma częstotliwość naszych starań o utrzymanie go w dobrej kondycji. 

Kto smaruje ten jedzie!

Podstawową czynnością, którą powinniśmy wykonywać jest jego smarowanie. Standardowo smarowanie co 300-500 kilometrów powinno wystarczyć, jednak wszystko zależy od warunków w jakich jeździmy. W deszczu oraz kurzu powinniśmy zdecydowanie częściej zapewniać ogniwom dostawę oleju.

Dodatkową czynnością jest dbanie o odpowiedni naciąg. Jaki jest odpowiedni? Tak naprawdę dla każdego motocykla luz powinien być inny (dokładny opis znajdziecie w instrukcji obsługi lub na naklejce znajdującej się na wahaczu). Finalnie napęd powinniśmy regulować najczęściej co 1000-2000 kilometrów, oczywiście pod warunkiem, że stan napędu nie wskazuje na jego wcześniejszy serwis.

Fakty pozostają takie: montaż automatycznej olejarki do łańcucha potrafi pozbawić kierowcę wielu problemów.

Jak działa Scottoiler?

Działanie olejarki jest praktycznie bezobsługowe. Urządzenie pracuje tylko przy włączonym silniku, a częstotliwość opadania kropel na napęd możemy regulować. To kluczowe dla czystości łańcucha oraz dbania o ekologię. Poza tym nie zapaskudzimy nawierzchni, po której jedziemy i nie musimy się martwić, że nadmiar oleju znajdzie się na oponie – to nie tylko kwestie ważne dla estetyki, ale i dla bezpieczeństwa kierowcy.

Montaż urządzenia jest prosty i na szczęście (dla mnie) nie zmusza do doktoryzowania się w zakresie mechaniki czy fizyki kwantowej. W pudełku znajduje się kompletna instrukcja obsługi, więc bez obaw! Na pewno dasz radę.

Finalnie nasza praca kończy się po założeniu Scottoilera i napełnieniu go olejem. Na szczęście nie musimy tego robić często. Napełniamy go co 4 tysiące kilometrów i problem mamy z głowy. Poza tym nie będziemy musieli już tak często naciągać łańcucha – dzięki stałym dostawom niewielkich ilości oleju łańcuch będzie wyciągać się dużo wolniej. Do tej pory serwis napędu wykonywaliśmy co 1000-2000 kilometrów. Z systemem Scottoiler interwał serwisowy wydłuży się średnio od 5000 kilometrów, nawet do 8000 kilometrów.

Czy to się opłaca?

Do odpowiedzi na to pytanie nie musimy wykonać żadnych skomplikowanych obliczeń. Standardowo łańcuch motocyklowy wytrzymuje średnio 20-25 tysięcy kilometrów. Po założeniu Scottoilera jego żywotność wzrośnie do 40 tysięcy kilometrów. To oznacza, że prawie o połowę ograniczymy konieczność wymiany napędu, a to z kolei świadczy o tym, że jeśli jeździsz ostro i dużo, to już po jednym sezonie jesteś w stanie stwierdzić, że zakup urządzenia się zwrócił. Nie wiem jak Wam, ale mi to pasuje.

Co wybrać?

W katalogu producenta znajdziemy trzy systemy „scottoilerów”. Pierwszy to Scottoiler vSystem. Jest do podstawowe urządzenie sterowane za pomocą podciśnienia wytwarzanego przez silnik. Aby zadziałało musimy podłączyć specjalną rurkę do kolektora ssącego. Według producenta, montaż nie powinien zająć więcej niż dwie godziny.

Bardziej zaawansowanym systemem smarowania, ale zdecydowanie prostszym w montażu jest Scottoiler xSystem. W tym przypadku nie potrzebujemy podciśnienia pochodzącego z silnika, a wpinamy się w akumulator. Urządzenie włącza się po wykryciu ruchu i wyłącza kiedy się zatrzymujemy. Proste i łatwe w montażu!

Scottoiler eSystem 3.1

Jednak najbardziej zaawansowanym urządzeniem marki Scottoiler jest eSystem, który całkiem niedawno ewoluował do wersji 3.1 i dzisiaj jest zdecydowanie bardziej przyjazny dla użytkownika. To urządzenie pełne zaawansowanej elektroniki, które samo rozpoznaje ruch i dostosowuje natężenie przepływu oleju. Smaruje dokładniej, precyzyjniej. Dodatkowo możesz sam decydować o przepływie oleju za pomocą specjalnej centralki montowanej przy kierownicy. Co ciekawe w urządzeniu możemy zapisywać nasze ustawienia i nawet po zimie wrócić na motocykl bez obawy, że od nowa będziemy musieli kalibrować urządzenie. To kawał solidnego sprzętu!

Dla podróżników

Warto pamiętać, że systemy automatycznego smarowania łańcucha najlepiej sprawdzają się w szeroko pojętych wyprawach i podróżach. O tym również pomyślał producent, który od tego sezonu proponuje możliwość zabrania na pokład większej ilości oleju dzięki produktowi o nazwie Traveller Expansion Bag. Scottoilera

To torba, którą możemy podłączyć do każdego systemu smarowania łańcucha marki Scottoiler. Największą zaletą takiego pojemnika jest możliwość zabrania na pokład dodatkowej ilości oleju, dzięki czemu nie musimy się martwić o jego zapas nawet w trakcie najdłuższych podróży. Poza tym torba jest składana i miękka, dzięki czemu bez większego problemu dopasujemy ją do każdego motocykla.


 

 

 

 

 

 

KOMENTARZE