fbpx

Do ogromnych przetasowań doszło podczas pierwszego odcinka Rajdu Dakar po sobotnim odpoczynku. Na ósmym etapie zawodzili faworyci, inni przewracali się już na dojazdówce, a jeszcze inni zaliczali heroiczne powroty po wcześniejszych upadkach!

Po sześciu etapach, w sobotę stawka Rajdu Dakar zaliczyła zasłużony odpoczynek. Po nim, w niedzielę, ruszyli z Rijadu na siódmy odcinek specjalny o długości 402 kilometrów. Trasa prowadząca do Al Dawadimi liczyła, z dojazdówkami, w sumie 701 kilometrów. Na uczestników na początku czekał kamienisty teren oraz wydmy, z kolei po neutralizacji musieli znów zmierzyć z wydmami i piaszczystym podłożem, a na koniec – z trudnymi nawigacyjnie dolinami.

Ogromnego pecha już na dojazdówce miał Daniel Sanders, który w piątek wygrał skrócony, szósty etap. Australijczyk upadł już na trasie prowadzącej na start siódmego odcinka specjalnego. Zawodnik GASGASa mocno się poobijał i musiał udać się do szpitala. To oznacza dla niego koniec walki o końcowy triumf, a przecież w połowie Dakaru był w klasyfikacji generalnej trzeci ze stratą 5,5 minuty do swojego team-partnera Sama Sunderlanda.

Ogromny pech Daniela Sandersa, który upadł na dojazdówce do 7. etapu

W takich okolicznościach trasę otwierał osamotniony reprezentant GASGASa, dotychczasowy lider Sam Sunderland. Zarówno jednak on, jak i kilku faworytów, poległo nawigacyjnie podczas niedzielnych jazd. „To był trudny dzień. Najpierw zaczęło się źle dla Sandersa, a potem cały etap był bardzo, bardzo trudny pod kątem nawigacji, więc rozpoczynanie na czele nie było idealne. Po opadach deszczu, niektóre tory jazdy po samochodach były totalnie zmyte, więc to była prawdziwa loteria. To było jak rzut monetą i ryzyko, czy jadę w dobrym kierunku. Szczerze mówiąc, jestem nieco sfrustrowany, ale w kolejnych dniach podobne zadanie czekać będzie innych” – komentował Sunderland.

Ostatecznie Sunderland oraz jego dotychczas najgroźniejszy rywal w „generalce”, Matthias Walkner – stracili na etapie ponad dwadzieścia minut. To, przy spokojnej jeździe Adriena Van Beverena sprawiło, że Francuz wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji generalnej!  Na etapie zawodnik Yamahy był co prawda dziesiąty z 12-minutową stratą, ale miał stosunkowo dużą przewagę nad głównymi rywalami. Po siódmym etapie ma zatem nieco ponad pięć minut zapasu w „generalce” nad drugim Walknerem i Sunderlandem, który spadł w sumie na czwartą lokatę.

Adrien van Beveren udowadnia, że spokojna jazda popłaca i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej

Najlepsze tempo narzucił jednak na siódmym etapie Jose Ignacio Cornejo, który na czoło stawki wysunął się tuż przed trzecim pomiarem czasu na 121. kilometrze, gdzie miał zaledwie 4 sekundy przewagi nad Tobym Pricem. Chilijczyk utrzymał jednak świetne tempo do mety, dzięki czemu wygrał swój pierwszy etap w tym roku, a trzeci w historii swoich dakarowych startów. Przy okazji awansował też do TOP10 w łącznej klasyfikacji.

Drugi rezultat padł łupem obrońcy tytułu Kevina Benavidesa, który do Cornejo stracił zaledwie 44 sekundy po 400 kilometrach jazdy! Dzięki temu, jadący z numerem #1 zawodnik Red Bull KTM Factory Racing wraca do walki o końcowy triumf i po siódmym etapie wskoczył na trzecie miejsce w „generalce”. Jego strata do Van Beverena to nieco ponad pięć minut.

Broniący tytułu Kevin Benavides wraca do walki o drugi z rzędu triumf w Rajdzie Dakar

Trzeci rezultat na etapie, ze stratą niecałych trzech minut do lidera, wywalczył z kolei Joan Barreda. Warto pamiętać, że zawodnik Monster Energy Honda jedzie z kontuzją. Na piątym etapie upadł, mocno obijając bark. Jego dalszy udział w Dakarze wisiał na włosku, ale ostatecznie Hiszpan jedzie dalej i kto wie, co będzie stanie jeszcze wywalczyć.

Na ogromne słowa uznania zasługuje też Ross Branch, który upadł tuż po rozpoczęciu 6. etapu i nabawił się urazu nogi. Niedługo później informowano, że zawodnik Yamahy musiał udać się do szpitala i jednocześnie wycofał się z Dakaru. Okazało się jednak, że w niedzielę Amerykanin wrócił na trasę, choć nie liczy się już w końcowej klasyfikacji. Mało tego, na siódmym OS-ie zajął dwunaste miejsce ze stratą nieco ponad trzynastu minut do lidera!  

Ross Branch – Rajd Dakar 2022

Ross Branch wrócił do akcji pomimo kontuzji i był… dwunasty na 7. etapie!

Bardzo dobre, piętnaste miejsce na etapie zajął Maciej Giemza, będący jednym z najszybszych zawodników niefabrycznych. Zawodnik Orlen Teamu stracił do Cornejo zaledwie siedemnaście minut. Dzięki temu awansował w klasyfikacji generalnej na 24. miejsce. Z kolei 32. w „generalce” jest drugi z reprezentantów Polski – Konrad Dąbrowski, który na etapie był 29. 

Wśród quadowców na czwartym miejscu umocnił się jedyny Polak w stawce – Kamil Wiśniewski. Na siódmym etapie zawodnik Orlen Teamu stracił do najszybszego Marcelo Medeirosa niecałych 26 minut. W klasyfikacji generalnej od upragnionego podium dzieli go nieco ponad godzina.

Maciej Giemza pnie się w górę klasyfikacji generalnej

Klasyfikacja (motocykle) po 7. etapie Rajdu Dakar 2022:

  # Zawodnik Team Czas Strata
1 42 Adrien van Beveren Monster Energy Yamaha Rally Team 23:45.02  
2 52 Matthias Walkner Red Bull KTM Factory Racing 23:50.14 +00:05.12
3 1 Kevin Benavides Red Bull KTM Factory Racing 23:50.25 +00:05.23
4 3 Sam Sunderland GASGAS Factory Racing 23:50.40 +00:05.38
5 15 Lorenzo Santolino Sherco Factory 23:51.36 +00:06:34
6 7 Pablo Quintanilla Monster Energy Honda 23:53.17 +00:08.15
7 88 Joan Barreda Monster Energy Honda 23:53.35 +00:08.33
8 142 Stefan Svitko Slovnaft Rally Team 24:05.20 +00:20.18
9 11 Jose Ignacio Cornejo Monster Energy Honda 24:11.39 +00:26.37
10 29 Andrew Short Monster Energy Yamaha Rally Team 24:13.12 +00:28.10
         
24 22 Maciej Giemza Orlen Team 25:34.19 +01:49.17
32 26 Konrad Dąbrowski Duust Rally Team 26:12.16 +02:27.14

fot. Monster Energy, HRC, Orlen Team, GASGAS, KTM Media

KOMENTARZE