fbpx

Być może doczekamy się reaktywacji legendarnej włoskiej marki! Cagiva miałaby jednak wrócić jako producent miejskich motocykli z napędem elektrycznych.

Cagiva to marka z wieloma znaczącymi sukcesami na koncie. Triumfowała na Rajdzie Dakar w 1990 i 1994 roku, zdobyła dwa tytuły w motocrossowych Mistrzostwach Świata (1985-86), a w 1992 zwyciężyła swój pierwszy wyścig w królewskiej klasie 500GP podczas Grand Prix Węgier.

Cagiva w wersji elektrycznej?

W czasach świetności Cagiva była nawet właścicielem takich Marek jak Ducati, Husqvarna, MV Augusta oraz  Moto Morini. Jednak w 1999 roku poprzez restrukturyzację spółki, to MV Augusta została matczyną marką i tak powoli zaczęły się problemy. Szybko po przejęciu MV Augusty przez Harley Davidson w 2008 roku, Cagiva została wystawiona na sprzedaż i odkupiona przez syna założyciela marki – Giovanniego Castiglioni – współwłaściciela marki MV Agusta.

vNiestety ze względu na coraz ostrzejsze wymagania ekologiczne i skupienie się na marce MV Augusta, produkcja motocykli Cagiva została zawieszona i ostatni model zjechał z taśmy produkcyjnej w 2012 roku. Teraz pojawia się jednak nadzieja na wskrzeszenie legendarnej marki. Właściwie, to można mówić prawie o pewności. Timur Sardov, prezes spółki, do której należy MV Agusta i Cagiva, udzielił ostatnio wywiadu włoskiemu „Motociclissmo”. Powiedział w nim, że produkcja Cagivy zostanie wznowiona na początku 2021 roku, ale będą to małe motocykle elektryczne generujące ok. 4 kW (niecałe 6 KM). Natomiast w przeciągu 6-7 lat planowane jest wejście modelu będącego odpowiednikiem motocykli spalinowych klasy 350 ccm. 

Voge ER10

Voge ER10

Plany są więc poważne i choć do ich wejścia w życie nie zostało wiele czasu, to nadal nie widzieliśmy nawet grafiki konceptu nowej elektrycznej Cagivy. Istnieje jednak duża szansa, że będzie to motocykl zaprojektowany w dużej mierze przez Loncina, z którym MV Agusta ma podpisaną umowę na produkcje małolitrażowych jednośladów. Zwłaszcza, że Loncin w swoim portfolio ma markę VOGE, która oferuje elektryczny model ER10. Co prawda jest znacznie mocniejszy (15 kW) niż to co w planach ma spółka, ale stylistycznie wydaje się być godną bazą na Cagivę. Gdybać jednak nie ma sensu, bo jeśli zapowiedzi Timura Sardova się sprawdzą, to już niedługo zobaczymy produkt finalny. Ciekawe czy producent odważy się użyć nazwy „Mito” na pierwszej elektrycznej Cagivie…

KOMENTARZE