fbpx

Ziemia Chełmińsko-Dobrzyńska to kolejne, średniowieczne pogranicze. To przesądza o tym, że nie można się tu nudzić, a interesująca rzeźba terenu pozwala cieszyć się też jazdą ciekawymi szosami.

Krzyżacy przybyli na początku XIII w. na ziemię chełmińsko-dobrzyńską, aby pognębić i schrystianizować „ogniem i mieczem” pomezańskich Prusów, nie lubiących graniczącego z nimi księcia mazowieckiego Konrada. Rycerze najpierw zbudowali zamek w Toruniu, jako swoją bazę. Stąd i my wyruszymy, aby zwiedzić pozostałości po państwie zakonnym.

Do Ciechocinka jedzie się w sporym tłoku, gdyż tędy wiedzie droga do Łodzi. Potem jednak, w Nieszawie, stojąc na nabrzeżu szeroko rozlanej Wisły, za którą rozpościera się spora połać leśna i czekając na prom, zaczynamy doceniać urok pradoliny Wisły.

Z bocznokołowego promu, którym przeprawiamy się na drugi brzeg, widać ciekawą panoramę miasteczka, miejsca urodzin m.in. Heliodora Laskowskiego (stworzył nazwaną jego imieniem baterię artyleryjską na Helu, która wsławiła się skutecznością we wrześniu 1939 r.). Po dotarciu na prawy brzeg Wisły, kierujemy się w prawo, w stronę Włocławka.

W Bobrownikach są ruiny zamku, który przechodził to w polskie, to krzyżackie ręce, by w połowie XV wieku, po odsunięciu granicy z państwem zakonnym na północ, stracić na znaczeniu. Niemniej historia tej małej miejscowości jest, z powodu jej położenia, bardzo ciekawa. Z zadbanych ruin jest ładny widok na Wisłę, która w czasie powodzi potrafi podejść pod mury.

Z Bobrownik kierujemy się na Lipno. Potem jedziemy w stronę Torunia, do Kikołu, gdzie odbijamy w prawo na Golub-Dobrzyń.

Dobrzyń to miasteczko nad Drwęcą, którego historia sięga średniowiecza, a Golub to przede wszystkim pokrzyżacki zamek na górującym nad Dobrzyniem płaskowyżu. Wart obejrzenia jest rynek, a na przebudowany przez Annę Wazównę, siostrę króla Zygmunta III Wazy, zamek w Golubiu, dziś mocno skomercjalizowany, trzeba poświęcić sporo czasu.

Dalej drogą nr 534 jedziemy poprzez Wąbrzeźno, a właściwie jego obwodnicę, do Radzynia Chełmińskiego. Nie wjeżdżając do miasteczka, skręcamy w prawo i po kilku kilometrach jesteśmy w Rywałdzie. W tej lokowanej w 1312 r. przez radzyńskiego komtura wsi jest kościół i klasztor Kapucynów.

Po sąsiedzku, zaledwie ok. 7 km dalej, w Jabłonowie Pomorskim jest XIX-wieczny, ciekawy pałac Narzymskich. Obecnie to dom generalny Zgromadzenia Sióstr Pasterek od Opatrzności Bożej. Po wojnie znajdowało się tu więzienie NKWD.

Wracamy w stronę Grudziądza, przez Radzyń, w którym nie sposób nie zauważyć potężnych ruin pokrzyżackiej fortecy. Warto wjechać na parking, który kiedyś był dolnym zamkiem, aby popodziwiać potęgę tej budowli. W środku jest muzeum.

Z Radzynia jedziemy drogą 543 w stronę Chełmna. W Paparzynie osiągamy drogę krajową nr 55 i teraz możemy albo pojechać nią przez Stolno, do Chełmna, albo wybrać dużo ciekawszy i spokojniejszy wariant wiodący pradoliną Wisły. W Paparzynie, przeciąwszy drogę nr 55 jedziemy do wsi Wielkie Łunawy i skręciwszy w lewo, wzdłuż kompleksu leśnego, dojedziemy do szosy wiodącej z Torunia na Gdańsk.

Po prawej stronie, za Wisłą, pojawią się na wyżynie zabudowania Świecia, które będzie naszym kolejnym celem. Przed wjechaniem na główną szosę warto na chwilę przystanąć, aby podziwiać panoramę miasta rozpościerającego się na dziewięciu wzgórzach. Mowa jest o Chełmnie, do którego jeszcze wrócimy. Za Wisłą skręcamy zaraz w prawo i po niedługiej chwili parkujemy pod zamkiem w Świeciu, który był zbudowany w widłach Wisły i Wdy. Nieopodal jest również średniowieczny kościół. Nasyciwszy oczy, potężną wieżą zamkową, wracamy przez most na Wiśle, tym razem mając przed sobą rosnące w oczach mury, domy i wieże Chełmna.

Miasto jest bardzo bogate w zabytki, ale trasa ciągle jest nie skończona, więc tym razem „zaliczamy” je „z siodełka”. Objechawszy mury miejskie drogą nr 550, kierujemy się na Starogród i Unisław. Tutaj wybieramy drogę nr 597 i dojeżdżamy do Rzęczkowa, gdzie skręcamy w lewo. W Bierzgłowie zobaczymy drogowskazy (w prawo) do zamku i po chwili parkujemy na jego dziedzińcu.

Zadbany zamek jest w rękach Diecezji Toruńskiej. Bardzo ciekawa jest tutejsza kaplica. Również spacer, jeśli mamy czas i ochotę, po przyzamkowym parku jest godny polecenia.

Z zamku bierzgłowskiego przez Łubiankę jedziemy do Chełmży leżącej nad Jeziorem Chełmżyńskim.

Powrót do „bazy” w Toruniu zatłoczoną drogą niestety nie jest najprzyjemniejszy, ale na szczęście niezbyt długi. W Toruniu mieszczanie, w czasie Wojny Trzynastoletniej (1454-66), natychmiast po wypędzeniu Krzyżaków zrównali z ziemią ich zamek. Został na szczęście piękny zespół miejski do zwiedzenia. Nie żałujmy tego zamku. Po drodze naoglądaliśmy się innych co niemiara.

Publikacja Świat Motocykli 5/2014.

KOMENTARZE