Poznajcie Dominika Olszowego, często opisywanego w mediach jako następca Tadka Błażusiaka. On sam mówi, że oczywiście chciałby osiągnąć tyle, co 6-krotny mistrz świata, ale pisze swoją własną historię – dopiero co zgarnął tytuł Mistrza Świata SuperEnduro Juniorów!

Havranek po czesku znaczy… a, w sumie to chyba nic konkretnego nie znaczy w żadnym języku, ale Polakom interesującym się enduro, szczególnie w odmianach super i hard, kojarzy się z Czarnym Havrankiem, czyli Dominikiem Olszowym. O młodym Polaku jest głośno na naszej rodzimej scenie enduro już od kilku dobrych lat, a dokładniej od 2018 roku, kiedy wygrał zawody Beskid Hero, pokonując m.in. Davida Cypriana. Wykręcił też trzeci czas na motocrossowej próbie Red Bull 111 Megawatt, kwalifikując się z siódmej pozycji do wyścigu głównego.

Dominik Olszowy szedł przez sezon 2022 jak burza, wygrywając wyścig za wyścigiem w klasie Junior

Wtedy z walki ze światową czołówką wyeliminowały go problemy techniczne po upadku na pierwszym okrążeniu, ale już miesiąc później pokazał, że nie był to przypadek, kiedy w Hawkstone Parku w ramach kolejnej rundy World Enduro Super Series wykorzystał swój spryt i motocrossowe zaplecze, utrzymując się przez kilka pierwszych okrążeń w pierwszej piątce wyścigu. Zabrakło kondycji i zimnej głowy, żeby dowieźć wysoką pozycję do mety, ale z pewnością nawet sam Taddy Błażusiak był zaskoczony, gdy przez kilka okrążeń widział przed sobą numer 501 i polskie nazwisko. Od tamtej pory o Dominiku Olszowym słychać coraz więcej, również na arenie międzynarodowej, a dzisiaj już wszyscy najlepsi zawodnicy Hard Enduro i SuperEnduro na świecie wiedzą, kim jest młody Polak.

Gorąca krew

Dominikowi od zawsze nie brakowało aspiracji i prędkości, ale jak to bywa z nastolatkami w tym sporcie, i to z motocrossowymi korzeniami, potrzeba było jeszcze czasu, kilku zimnych pryszniców oraz bolesnych lekcji, zanim udało się zebrać odpowiedni zespół ludzi, który pomógł poukładać jazdę, głowę, treningi i dietę, bez których o sukces w tym sporcie bardzo trudno. Jeszcze pod koniec 2018 roku, podczas GP Polski SuperEnduro w Krakowie, Olszowy pokazał, że potrafi prowadzić w Mistrzostwach Świata SuperEnduro Juniorów, chociaż wtedy zjechał o jedno okrążenie za wcześnie i ostatecznie dojechał do mety „dopiero” na piątym miejscu.

Taddy wziął Dominika pod skrzydła nie tylko w kwestii treningów, ale również mianował pierwszym (po sobie) fabrycznym zawodnikiem 111 Racing!

Rok później nie było mu dane pokazać krakowskiej publiczności progresu, jaki zrobił przez te 365 dni, przez bolesny upadek na treningu, po którym zwichnął rękę w łokciu. Dominik dokończył jednak ten przerwany przed finałem w Łodzi pandemiczny sezon i nawet zdobył swoje pierwsze podium podczas Grand Prix Węgier, kończąc ostatecznie rywalizację na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej, ale nie było to nawet namiastką możliwości i aspiracji Olszowego.

Największy przełom nastąpił jednak w zimę przed sezonem 2021, kiedy po zwycięstwie w Red Bull Enduro Lidze 2020, Havranek pojechał porządnie przezimować w Hiszpanii i w pełni wykorzystać swoją nagrodę za wygraną w byczych zawodach. Nie był to jego pierwszy okres przygotowawczy w Katalonii i wspólne treningi z Tadkiem Błażusiakiem, ale wtedy wszystko się zmieniło. Taddy uświadomił Dominika i całą jego rodzinę, że jeżeli chce się zająć jazdą na poważnie, to nie obejdzie się bez poświęceń i… przeprowadzki w okolice Girony. Tylko w ten sposób mógł pokazać młodemu rodakowi już przetartą, ale mimo wszystko wciąż wyboistą ścieżkę na szczyt.

Nie było więc się nad czym zastanawiać – Dominik, Natalia i ich 3-letnia córka Lilka (tak, Dominik jest szybki nie tylko na motocyklu :)) zostali w Hiszpanii, żeby Havranek mógł korzystać z wiedzy, doświadczenia i wsparcia Tadka Błażusiaka. Przeprowadzka do słonecznej Katalonii i wspólne treningi z Taddym –to brzmi jak spełnienie marzeń i oczywiście tak też było w przypadku Olszowego, ale nie wszystko jest tak kolorowe jak wygląda na zdjęciach i filmikach. Zostawienie przyjaciół, ważnej części rodziny i dotychczasowego życia, aby móc poświęcić się w 100% treningom, nigdy nie jest łatwe. Ale jeżeli marzy się o zostaniu mistrzem świata, to trzeba żyć, oddychać, a nawet śnić tylko o treningach i zawodach. Wymaga to całkowitej zmiany życia oraz oddania się sprawie i to nie tylko samego zawodnika, ale całej jego rodziny.

Pasmo sukcesów

Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo już w sezonie 2021 Olszowy zaczął błyszczeć na najtrudniejszych zawodach podczas pierwszego w historii sezonu Mistrzostw Świata Hard Enduro. Najpierw czwarte miejsce w Extreme XL Lagares podczas błotnistego endurocrossu i ściganie się z Tadkiem Błażusiakiem, Billym Boltem czy Grahamem Jarvisem, później powtórka czwartego miejsca, tym razem na Hero Challenge po wygranym (!) prologu na ojczystej ziemi, ukończenie Red Bull Romaniacs po 22 godzinach ścigania na 10 pozycji, 32 sekundy przed Sonnym Goggią i wskoczenie do pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej MŚ Hard Enduro na koniec sezonu! To był jednak dopiero przedsmak fajerwerków, jakie Dominik odpalił w zimę.

Gdy w końcu wrócił sezon Mistrzostw Świata SuperEnduro, wszyscy wiedzieliśmy, że Olszowy może wygrać inauguracyjną rundę podczas GP Polski w klasie Junior. Nie wiadomo było jednak, jak poradzi sobie z presją pełnej areny i dużymi oczekiwaniami kibiców, którzy czekają na następcę Tadka Błażusiaka. Dominik zdał ten egzamin celująco i dekadę od pamiętnego pierwszego zwycięstwa 1-1-1 Taddy’ego wewnątrz Atlas Areny, Olszowy sam zgarnął hat-trick, absolutnie dominując zmagania w Łodzi.

Dominik może już pochwalić się niezłym polskim fanklubem

Dwa miesiące później, podczas GP Węgier, Dominik powtórzył ten wynik i z kompletem punktów umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. I chociaż przed finałem sezonu w GP Niemiec mogliśmy mieć w zasadzie pewność, że Polak zgarnie tytuł, trzeba było pamiętać, że w tym sporcie wszystko może się wydarzyć. Do Riese Dominik pojechał z 38-punktową przewagą w klasyfikacji generalnej. Utrzymał jednak nerwy na wodzy i dwukrotnie finiszował na drugim miejscu, zgarniając dzięki temu upragniony tytuł.

Dominik Olszowy został Mistrzem Świata SuperEnduro Juniorów 2022 i w przyszłym sezonie wystartuje w klasie Prestige!

Poczynania naszego rodaka możecie śledzić na jego kanałach:

Taddy Błażusiak o Dominiku:

Dominik swoją jazdą i wynikami pokazał, że jest tam, gdzie powinien być w młodym wieku, więc wciągnąłem go do 111 Racing (marka ubrań Tadka Błażusiaka, przyp. red.) jako fabrycznego zawodnika. Sporo razem trenujemy i jeździmy na jednych zawodach, więc fajnie się to złożyło. Chciałem trochę wyróżnić Dominika i pomóc go wypromować moją marką i tym, co udało mi się już do tej pory osiągnąć. To, jak się wygląda na motocyklu i w czym się jeździ, jest bardzo ważne, bo to interesuje sponsorów. Dominik pomaga mi również w rozwoju ubrań, więc składa nam się to w całość.

Nie jestem trenerem Dominika, ale wiem, jak trudna jest to droga i ile razy sam musiałem przebijać głową mur. On może iść już przetartą drogą i zaoszczędzić bardzo dużo czasu. Ja przerobiłem mnóstwo różnych programów treningowych, więc wiem, co działa, a co nie. Dzięki temu, że Dominik nie robi złych treningów, idzie cały czas do przodu. Progres jest bardzo duży, bo jest ogromne zaangażowanie i motywacja, ale nie tylko jego, ale też całej rodziny. A poza tym ma bardzo duży talent, bo bez tego nic by nie było. W końcu z gliny dużo łatwiej zrobić naczynie niż z kamienia. Jeszcze bardzo dużo pracy przed nim, ale wszystko jest na dobrej drodze!


Zdjęcia: Łukasz Nazdraczew / Sport UP, 111racing, Filip Miętka

KOMENTARZE