Kolejny dzień, w którym trzeba załatwić kilka spraw w mieście. Nic nie nadaje się do tego celu lepiej niż szybki motocykl. Zaczynam od banku, który znajduje się niedaleko mojego domu. Podjeżdżam pod wejście i już za chwilę, jak zwykle, zbiera się wokół mnie tłum gapiów. Patrzę wokoło, wśród bardzo młodych ludzi nie brakuje osób w zaawansowanym wieku, pamiętających zapewne czasy świetności polskiego motocyklizmu. Mija chwila bezgłośnej obserwacji i zaczynają pojawiać się sakramentalne pytania: „ile ciągnie?”, „ile pan jechał najwięcej?”.
... Czytaj cały...