Spekulacje na temat powstania Yamahy R9 krążą w internecie już od dłuższego czasu, ale niewiele z nich wynikało. Ostatnimi czasy docierają do nas jednak informacje, mniej lub bardziej oficjalne, które pozwalają sądzić, że R9-ka lada moment pojawi się już oficjalnie. Co na razie wiemy i czego możemy spodziewać się po nowej sportowej Yamasze? Sprawdźcie sami.
Na skróty:
Pewne jest to, że Yamaha R9 miałaby zastąpić doświadczoną już w boju R6. Co prawda R6 pod względem osiągów trzyma się całkiem nieźle, ale swoje lata już ma i zarówno pod względem rywalizacji sportowej, jak i komercyjnym przestaje mieć rację bytu. Aktualnie jest to motocykl sprzedawany wyłącznie jako torówka i nie ma homologacji drogowej nie tylko w UE, ale i na innych rynkach. Niestety, ale sportowe silniki 600 R4 mają to do siebie, że najciężej je dostosować do większości norm emisji spalin i Yamaha stwierdziła widocznie, że jej się to nie opłaca. Zwłaszcza, że na podorędziu ma bardziej przyszłościowe silniki.
Ten splot wydarzeń zaowocował tym, że od przyszłego sezonu Yamaha zrezygnuje z wystawiania modelu YZF-R6 w mistrzostwach świata Supersport. Kervin Bros, menedżer zespołu Yamaha Ten Kate Racing (mistrzowie z 2021 i 2022), w wywiadzie dla MCN potwierdził, że prace nad wyścigową R9 są już na bardzo zaawansowanym etapie. Potwierdził też zamianę modelu R6 na R9 w serii World Supersport, ale nie dał żadnych pewników, co do dostępności wersji drogowej. Nie zmienia to jednak faktu, że aby wystawić jakikolwiek motocykl do tej serii wyścigowej, producent musi wypuścić serię 500 sztuk na rynek.
Pytanie tylko, czy zrobi to dokładnie tak, jak w przypadku starej R7 OW-02 – czyli byle spełnić wymagania regulaminu – czy też wypuści pełnoprawny drogowy model. A zresztą, Yamaha od dawna ma już zarejestrowaną nazwę YZF-R9, więc chyba nie ma się co bawić w dramaturgię i spiski – stawiamy dolary przeciwko orzechom, że drogowa Yamaha R9 powstanie, pytanie tylko kiedy i w jakiej formie. Co do terminu, to obstawiamy końcówkę 2024 roku (Eicma?) lub początek 2025. A w jakiej formie? Mamy pewne przypuszczenia, którymi chętnie się podzielimy.
To nie będzie przeszczep z MT-09
Oczywistym wydaje się być wykorzystanie w R9 trzycylindrowego silnika CP3 obecnego już w MT-09 czy Tracerze 9. Z tym, że mamy pewne zastrzeżenia. Według aktualnego regulaminu serii WSS, maksymalna dopuszczana pojemność silnika trzycylindrowego to 675 ccm. CP3 ze swoimi 890 ccm może mieć problem, chyba że… komisja techniczna uznała wniosek, by potraktować R9 ulgowo, czyli według zapisu o „Next Generation Supersport Bike” (supersporty nowej generacji). Do tej pory z takiej ulgi skorzystały Triumph Daytona 765, MV Agusta F3 800 i Ducati Panigale V2 – czyli większość stawki.
Yamahowa CP3 wykracza jednak dość daleko poza ustalone ograniczenia. Ciekawe więc, czy Japończycy zmniejszą pojemność skokową, czy uda im się prześlizgnąć. Nie zmienia to jednak faktu, że jednostka CP3 będzie musiała przejść grube modernizacje. 119 KM może i w MT-09 wystarcza, ale w tej klasie może okazać się niewystarczająca. Zwłaszcza, że Ducati i MV Agusta szczycą się przynajmniej 150 KM, a i stary model oscylował w okolicy 130 KM z wyścigowym układem wydechowym. Jednak mnie, oprócz mocy, bardziej martwi charakterystyka. CP3 jest świetnym silnikiem z charakterem, ale ten charakter jest dość narowisty, agresywny i generalnie czasem różnie obchodzi się z trakcją. W końcu był projektowany z myślą o miejskim rozrabiace, a nie sportowym pocisku. Marne są więc szanse na to, by był to silnik przeniesiony żywcem z MT-09.
Aluminium, ale jakie
Ciekawostką pozostaje rama. Pewnie będzie to aluminiowa konstrukcja, ale pytanie czy Yamaha wykorzysta tą którą już ma, czy stworzy coś kompletnie nowego. Biorąc pod uwagę, że nieuniknione jest użycie nowoczesnej elektronik, użycie ramy na bazie tej z R6 stoi pod znakiem zapytania. Ta była tworzona jeszcze w erze bardziej analogowych sportów. Obecne trendy stawiają na bardziej giętkie podwozia niż te sprzed 10 lat. Ponadto mając do dyspozycji bardziej mniejszy silnik, wypadałoby to wykorzystać i stworzyć mniejszą ramę.
Wątpliwości natomiast nie mamy co do zawieszenia. Amortyzatory z pewnością dostarczy Kayaba, której Yamaha jest znaczącym udziałowcem. To akurat dobrze rokuje, bo poprzednia R6 charakteryzowała się świetnym zawieszeniem już w serii. Zapewne w motocyklu, na bazie której będzie budowany bolid WSS, nie ma się co spodziewać półaktywnych amortyzatorów. Te jeśli już miałyby zagościć, to zapewne w wersji specjalnej, o ile taka powstanie. W kwestii hamulców raczej można się spodziewać zestawu znanego z aktualnych R6 i R1. Raczej nie jest w stylu Yamahy, by w produkcyjnej wersji sięgnąć po elementy Brembo.
Można już wizualizować
Najmniejsze pole wyobraźni pozostawia wygląd. Yamaha już blisko 10 lat temu wyznaczyła kierunek stylistyczny swoich sportowych motocykli. Co istotne, do dziś się nie zestarzał i jest to prawdopodobnie najbardziej ponadczasowa stylistyka sportów w ostatnich latach. Niewykluczone więc, że design R9 będzie zbliżony do R1, R6 i R7, co trudno postrzegać jako wadę – choć wiadomo, że są gusta i guściki. Jednak chyba wszyscy jesteśmy zgodni, że lepiej, aby stylistów Yamahy nie poniosło jak przy projekcie poprzedniej MT-09.
Świetnie byłoby też, gdyby produkcyjna wersja R9 przejęła schedę po R6 i była w pełni sportowym motocyklem już z pudełka, a nie „usportowioną” wersją MT-09. O to chyba jednak nie musimy się obawiać, wszak Yamasze zależy by mieć jak najlepszą broń do odzyskania tytułu mistrza świata supersport. A nam zależy, by YZF-R9 ukazała się na rynku jak najszybciej, a jeszcze lepiej by przybrała formę taką, jakiej się spodziewamy. A spodziewamy się, że będzie to naprawdę ciekawy motocykl.