fbpx

Rajdowe motocykle rodem z pustyni to dla wielu z nas niespełnione marzenie z plakatów. Wszystko jednak wskazuje, że niebawem może być do spełnienia przez wielu z nas. A to za sprawą kolejnej premiery z Chin, tym razem autorstwa Keewaya.

Chińczycy w końcu, zamiast stylizowania wszystkiego na ścigacze i sportowe nakedy, zaczynają wić sobie gniazdko w niszy rajdowych motocykli dla cywili. W zeszłym roku Kove rozpaliło wyobraźnię swoją rajdową 450, która miała chrzest bojowy na rajdzie Dakar. A do pieca ostatnio dorzucił też Keeway, który zaprezentował model TX450R, również wyglądający jak żywcem wyjęty spod namiotu zespołu rajdowego. Keeway jednak raczej nie zamierza wystawiać go w Rajdzie Dakar, a przynajmniej nie w tegorocznym, który startuje lada moment. Patrząc jednak na zdjęcia, widać, że motocykl jest gotowy do konkretnego upalania i ma wszystkie cechy rasowej rajdówki.

Wszystko według sztuki

Wszechobecne zbiorniki paliwa to chyba najbardziej charakterystyczny element pustynnych motocykli. W Keewayu TX450R są aż trzy – dwa z przodu i jeden z tyłu. Łącznie mieszczą 28 litrów, czyli tyle co w rajdowych KTM-ach czy Hondach. Pytanie tylko, czy podobnie jak utytułowane pierwowzory, Keeway będzie miał możliwość sterowania, z którego baku akurat pobierane jest paliwo. Podejrzewam, że najczęściej tylne zbiorniki nie będą tankowane, bo nie będzie potrzeby wozić zbędnego balastu. Zwłaszcza że TX450R ma ważyć raptem 142 kg na sucho, co jest naprawdę fajnym wynikiem. Zapewne w dużej mierze jest to efekt wykorzystania sporej ilości aluminium, np. w ramie, wahaczu czy kołach, a także włókna węglowego. Tak, producent budżetowych stodwudziestekpiątek szarpnął się na wykonanie m.in. płyty pod silnik, końcówki tłumika czy wieżyczki z carbonu. A na tej ostatniej zainstalowany jest duży wyświetlacz TFT – ciekawe, czy będzie można wyświetlać na nim nawigację i znajdzie się miejsce do zamontowania przewijarki roadbooka.

Jest mocno i obiecująco

Rajdowa aparycja i carbonowe gadżety są spoko, ale nie zamaskują niedociągnięć w jeździe. Tutaj ciężko o czymkolwiek przesądzać, bo na razie motocykl został jedynie zapowiedziany. Zapowiedzi jednak nastrajają optymistycznie. Do napędu zaprzęgnięto tu singla o pojemności 450 ccm, który generuje 44 KM i 38 Nm – nieźle. Oczywiście za chłodzenie odpowiedzialna jest ciecz, a za uruchomienie elektryczny starter. Ale jest też ciekawostka w postaci gniazda na kopniak w karterze! Jeśli uda się to zgrać z sensownym sprzęgłem i dobrze pracującą skrzynią biegów, to już się jaramy.

Sporą zagadką są też amortyzatory, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak produkcji Showa, ale to nie japoński, a chiński produkt. Na szczęście nie marki „no name”, tylko Fast Ace. Entuzjaści pitbike’ów mogą kojarzyć ten zawias i nasze doświadczenia z tą marką na ten moment są bardzo pozytywne. Pytanie brzmi, jak poradzą sobie z dużym motocyklem i dużymi prędkościami. Argumenty mają poważne, bo do dyspozycji jest pełna regulacja i 280 mm skoku. Regulacja dostępna jest też w amortyzatorze skrętu, którego nie mogło zabraknąć w motocyklu o poważnych aspiracjach rajdowych. Raczej nie mamy wątpliwości, że Keeway TX450R będzie sprawnie hamować. Zastosowane tu zaciski i pompy Nissina pokazały w crossówkach Hondy, Kawasaki i Yamahy, że są piekielnie skuteczne. Tarcze są przymocowane oczywiście do kół 18” z tyłu i 21” z przodu. Oprócz hamulcowych są tam też zamontowane tarczki ABS, ale system ponoć można całkowicie wyłączyć.

Czekam z pełną świadomością

Choć na razie bazujemy na szczątkowych informacjach i zdjęciach, to na ten moment Keeway TX450R robi mega dobre wrażenie. Przyglądając się każdemu szczegółowi, widać, że to rajdówka z potencjałem, a nie tylko stylizacja. Co prawda nie spodziewam się, żeby wersja produkcyjna zachowała wszystkie carbonowe frykasy czy podświetlane przyciski, ale mimo wszystko czekam na niego z lekkim mrowieniem w podbrzuszu. Opcja rajdówek dostępnych dla śmiertelników i wychodzenie naprzeciw potrzebom motocyklowych dopaminiarzy-turystów jest mega, super, fajne i cool. Jeśli tylko Keeway spełni choć 3/4 pokładanych w nim nadziei powstałych na podstawie zapowiedzi, to chyba lepszego halo bike’a nie mogli wymyślić. Trzymajmy tylko kciuki, żeby w którymś momencie nie wycofano tego projektu z realizacji!

KOMENTARZE