fbpx

Niewiele jest modeli równie ikonicznych, co Indian Scout. Takie miano to z jednej strony błogosławieństwo, a z drugiej przekleństwo, bo kolejna generacja może zgubić po drodze ducha pierwowzoru. Indianowi do tej pory udawało się Scouta utrzymywać w pierwotnym duchu, a czy tak będzie w przypadku świeżo zaprezentowanego modelu? Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być na dobrej drodze.

Pomijając już dywagację na temat „najstarszości” Indiana, trzeba otwarcie przyznać, że ta marka od początku istnienia produkowała jedne z najbardziej innowacyjnych motocykli. I o ile jej ówcześni konkurenci mieli wiele ciekawych rozwiązań, nierzadko bardziej zaawansowanych niż te Indiana, to marka ze Springfield wyróżniała się podejściem i możliwościami. Motocykle z indiańskim wodzem w logotypie były maszynami niezwykle rozwojowymi i często były dla użytkowników czystą kartką do indywidualnych przeróbek. Przez to, choć Indian nie zawsze specjalizował się w konstrukcjach wyczynowych czy sportowych w sensie stricte, ich motocykle nie raz biły rekordy prędkości czy stawały na najwyższych stopniach podium, czy to w terenie, czy na szosie. Dziś czasy mamy inne i motocykle są znacznie bardziej wyspecjalizowane, służą do konkretnych celów. Niemniej ostatni Indian Scout zachował rozwojowego, nowoczesnego i wszechstronnego ducha, przynajmniej na tyle, na ile pozwalały ramy konstrukcyjne motocykli typu Cruiser. Można być fanem Scouta lub nie (czyli pewnie fanem Sportstera), ale trzeba mu uczciwie oddać, że producentowi udało się tu połączyć ducha i klimat klasycznego cruisera z niezłymi osiągami i nowoczesną konstrukcją. Po prostu wyszedł z tego godny spadkobierca oryginalnego Scouta na miarę XXI wieku. Teraz Indian po raz kolejny wziął się za modernizację tej legendy, a jak wiadomo, takie ruchy wiążą się ze sporym ryzykiem. Na pierwszy rzut oka wydaje się jednak, że Indian dobrze wykonał tę robotę.

Nowy jest motocykl, nie tylko stylistyka

Pojęcie „nowy model” w segmencie chopperów i cruiserów, to często pojęcie względne. Nierzadko bowiem kryje się pod nim lifting z nowym zbiornikiem i nowymi malowaniami. Ale nie w tym przypadku. Indian bowiem gruntownie przebudował Scouta. Pod nowym nadwoziem, różnym w zależności od wyboru jednej z 5 odmian, kryje się bowiem nowe podwozie. Rama wykonana ze stali to całkowicie nowa konstrukcja względem poprzednika. Między jej rurami kryje się natomiast przeprojektowany silnik SpeedPlus o pojemności 1250 ccm (wcześniej 1133 ccm). Zwiększenie pojemności silnika i wiele innych zmian przyniosło dodatkowych 11 KM (obecnie 111 KM) i tyle samo Nm (obecnie 109 Nm). To spore przyrosty, ale w tego typu motocyklu najbardziej cieszy przyrost momentu obrotowego. Już w poprzednim modelu było mięsiście, więc w nowym Scoucie może być naprawdę nieźle. Układ silnika oczywiście pozostał taki sam, więc jest to chłodzone cieczą V2 z rozrządem DOHC. Mamy też nadzieję, że nowy silnik będzie grzmocił z wydechów, tak jak poprzednik!

5 wersji, 5 charakterów

Nowy Indian Scout to jednak nie tylko nowa rama, nowy silnik, nowe zawieszenia i nowe hamulce. O tych dwóch ostatnich zresztą nie wspominaliśmy z racji różnic między poszczególnymi wersjami. A tych wersji jest aż 5. Pierwszą z nich jest 101 Scout, czyli nawiązanie do sportowego dziedzictwa modelu. Wyposażony w owiewkę w stylu bikini, dwa radialne zaciski Brembo z przodu oraz zawieszenie USD jest najlepiej przystosowany do dynamicznej jazdy spośród wszystkich modeli Indian Scout. W znacznie prostszej formie przedstawia się Indian Scout Bobber, który ma prostsze zawieszenie o mniejszym skoku, jedną tarczę z przodu i „lżejsze” wizualnie nadwozie z krótszymi błotnikami. Całość Bobberowego stylu dopinają koła o mniejszej średnicy, za to z grubszymi oponami, które nie tylko dobrze wyglądają, ale też dodają komfortu jazdy. Pomiędzy oboma modelami plasuje się Sport Scout z 19” przednim kołem, wyższą kierownicą, oraz miniowiewką. Dla fanów klasyki i Indianów z lat 20. XX W. Producent przygotował Scouta Classic z głębokimi błotnikami, szprychowanymi kołami i dużą ilością chromów. Jej rozwinięciem jest Super Scout, który dzięki wysokiej szybie, kufrom i kanapie z lepszym podparciem, jest gotowy do ruszenia w trasę. Oprócz tego, do każdej z wersji przygotowano aż 100 akcesoriów pozwalających dopasować nowego Scouta pod swoje „widzimisię” i wyróżnić się z tłumu. Co ciekawe, każda z tych wersji wygląda po prostu jako inna odmiana, a nie odmiana „biedniejsza” czy bardziej wypasiona. Choć odmiany tańsze i droższe są, ale głównie tyczy się to wyposażenia. Indian przygotował po trzy pakiety wyposażenia, identyczne dla każdej wersji. W standardowym znajdziemy oświetlenie LED, analogowy zegar i ABS. W wariancie wyższym, czyli Limited dołożono kontrolę trakcji, tempomat, gniazdo USB i trzy tryby jazdy (sport, standard i tour). Największy wypas jest w Limited +Tech Trim gdzie dochodzi jeszcze dotykowy, okrągły ekran z multimediami i nawigacją, którego wskazania można indywidualnie konfigurować oraz system bezkluczykowy. Bez względu na wersje wyposażenia, wrażenia z jazdy pozostają na takim samym poziomie. Mamy nadzieję, że przynajmniej na równie przyjemnym co w poprzedniku. O tym jednak przekonamy się dopiero za kilka dni, na oficjalnej prezentacji.

Poniżej znajdziecie zdjęcia wszystkich 5 wersji nowego Indiana Scout

Indian 101 Scout

Indian Scout Bobber

Indian Sport Scout

Indian Scout Classic

Indian Super Scout

KOMENTARZE