fbpx

Porażka faworytów, brak Francuza na podium, trzecie w tym roku zwycięstwo Enei Bastianiniego, zamieszania kontraktowe… Siódma runda sezonu 2022 MotoGP – GP Francji na legendarnym torze Le Mans – nie zawiodła!

Enea Bastianini faworytem do tytułu?

W sobotę zakwalifikował się na piątym miejscu, jako najlepszy zawodnik teamu prywatnego. Dzień później Enea Bastianini świetnie ruszył i na dojeździe do pierwszej szykany w ostatniej chwili przeskoczył na zewnętrzną. W efekcie awansował na drugie miejsce! Potem co prawda spadł za plecy Pecco Bagnai, a na drugą lokatę (wyprzedzając Jacka Millera), wrócił dopiero w połowie dystansu, ale od początku wydawało się, że kontroluje tempo.

I faktycznie, gdy tylko „Bestia” zdecydował się na atak na liderującego Bagnaię, jego rodak co prawda skontrował, ale chwilę później popełnił dwa poważne błędy i ostatecznie przewrócił się. „Wyprzedziłem go, bo chciałem go nieco wybić z rytmu” – przyznawał jeszcze w parku zamkniętym Enea i jak widać, plan zadziałał idealnie. Bastianini do samego końca trzymał jednak świetne tempo, nie oglądając się na rywali. Finiszując na pierwszym miejscu, Bastianini wygrał po raz trzeci w tym sezonie. Niestety, „Bestia” jeździ jednak w tym roku mocno nieregularnie, ale nawet pomimo tego, Włoch jest trzeci w mistrzostwach i do lidera traci tylko osiem punktów!„Jestem zaskoczony tym wynikiem, który jednak pokazuje, jak świetnie pracuje ten zespół. To nie był łatwy weekend, a przez moje trzy upadki mechanicy mieli sporo pracy. Daliśmy jednak z siebie wszystko i to zespołowi dedykuję to zwycięstwo. Jesteśmy dobrzy w znajdowaniu odpowiedniego momentu do ataku i zdobyliśmy kolejne zwycięstwo. Jak widać, ekipy satelickie mogą naprawdę dobrze sobie radzić w tych mistrzostwach” – zaznaczał Bastianini, dla którego ekipy Gresini Racing to przecież dopiero pierwszy sezon z motocyklami Ducati.

Jeśli tylko skład nie złapie zadyszki, a Enea poprawi formę podczas mniej sprzyjających weekendów, Włoch będzie murowanym faworytem do tytułu. A czegoś takiego, by mistrzostwo zgarnął zawodnik satelicki i to na ubiegłorocznym motocyklu – jeszcze nie było. Nie dziwi, że tak świetna forma Bastianiniego, który względem poprzedniego sezonu mocno poprawił kwalifikacje i dzięki temu nie traci czasu na przebijanie się z końca stawki, pozwoliła mu zbliżyć się do kontraktu na starty w fabrycznym składzie Ducati.

Jack Miller na podium i na wylocie z fabrycznego Ducati

Jack Miller wrócił na podium i był drugi na mecie, a dzięki równej jeździe jest piąty w mistrzostwach, ale jego strata do lidera to już czterdzieści punktów. Na dodatek Miller raz jeszcze pod koniec wyścigu nie miał tempa, by powalczyć o pierwsze w tym roku zwycięstwo. Problemem wciąż pozostaje zbyt duże zużycie tylnej opony. Na dodatek, w Le Mans Jack jako jedyny z czołówki zdecydował się na miękki przód, bo co prawda dawał lepsze wyczucie motocykla, ale nie był tak trwały jak pośrednia mieszanka.

Australijczyk doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego dni w fabrycznym teamie Ducati są policzone. „Enea wygrał w tym roku trzy wyścigi, wybór jest oczywisty” – zaznaczał po wszystkim. Nie wiadomo jednak, co na to wszystko Pecco Bagnaia, który najprawdopodobniej wolałby mieć u swojego boku jednak Australijczyka, aniżeli piekielnie szybkiego Bastianiniego. W miniony weekend pojawiły się też plotki, że Millera chciałby do siebie ściągnąć KTM!W jeszcze gorszym nastroju po wyścigu był jednak jego team-partner Bagnaia, który przyznaje, że nie wie, dlaczego upadł. Dość powiedzieć, że dwa błędy popełnione w przeciągu zaledwie połowy okrążenia to nie jest coś, co często widzimy u Włocha. Po zwycięstwie w Jerez, tym razem #63 był na dobrej drodze co najmniej po 20 punktów. „Nie mogę tak oddawać punktów” – przyznał po wyścigu, po którym jego strata w mistrzostwach to już 46 „oczek”. Jeśli Pecco nie zmieni nastawienia, że najważniejsza zasada to dojeżdżanie do mety, to tytuł znów wymknie mu się z rąk.

Aleix Espargaro znów na podium i nadal bez kontraktu

Czwarte podium w tym roku, a zarazem trzecie z rzędu, zgarnął w niedzielę Aleix Espargaro. W ten weekend Aprilia dostarczyła Hiszpanowi nowe, karbonowe sprzęgło, które podobno jest znacznie lepsze od poprzednika. Pomimo tego, startujący z pierwszego rzędu #41 znów nie popisał się po zgaśnięciu czerwonych świateł i przez kilka pierwszych okrążeń musiał odrabiać straty. Gdy wyszedł na trzecie miejsce, było już za późno na pogoń za liderami. Pomimo tego, do samego końca Espargaro utrzymał za plecami lokalnego faworyta Fabio Quartararo, pozbawiając go miejsca na podium przed własnymi kibicami.

„To, co robimy, jest niesamowite. Nawet tutaj, na trudnym dla nas torze i przy braku perfekcyjnego wyczucia motocykla, udało się finiszować na podium i nawet zmniejszyć stratę w tabeli do Fabio. Miałem dobre tempo, ale gdy tylko zbliżyłem się do poprzedzającego rywala, zarządzanie przodem było trudne, więc starałem się uważać na błędy. Udało się nawet wtedy, gdy dogonił mnie Fabio, a ja nieco zmieniłem styl jazdy, by utrudnić mu wyprzedzanie. Walczymy o mistrzostwo, a dla mnie to przywilej, że mogę walczyć z tymi facetami na tak wysokim poziomie” – cieszył się wicelider mistrzostw.W „generalce” Aleix traci do liderującego Quartararo zaledwie cztery punkty i ewidentnie jest najrówniej jeżdżącym zawodnikiem z całej stawki. Cztery podia, w tym zwycięstwo, do tego czwarte miejsce w Katarze… Jedyne słabsze występy Espargaro to dziewiąta i jedenasta lokata w Indonezji i USA. Tak czy inaczej, po 1/3 sezonu można śmiało przyznać, że Aprilia dzięki Aleixowi jest w walce o mistrzostwo MotoGP.

Na razie jednak obie strony nie doszły do porozumienia w sprawie przedłużenia kontraktu. Podobno pierwsza oferta, jaką producent z Noale złożył Espargaro, była zbyt niska. „Rynek jest szalony, mistrzostwa są szalone, poziom każdego zawodnika jest szalony” – zaznaczał Hiszpan i przyznawał, że nie będzie czekał w nieskończoność na Aprilię. Problem w tym, że teraz włoski producent w końcu ma chętnych do jazdy na RS-GP i być może okaże się, że nie będzie musiał płacić Espargaro „worka pieniędzy”, by mieć w swoich szeregach solidnego zawodnika. Aleix tymczasem ma raczej niewiele alternatyw, więc…

Wściekły Fabio Quartararo

Pomimo tego, że po 1/3 sezonu jest liderem klasyfikacji generalnej, Fabio Quartararo nie uważa się na faworyta do zdobycia tytułu. Pomimo świetnego tempa w czwartym treningu, w kwalifikacjach Francuz był „zaledwie” czwarty i nie był w stanie zgarnąć trzeciego z rzędu pole position na Le Mans. Dzień później znów słabo wystartował i spadł na ósme miejsce. W samej końcówce walczył z Aleixem Espargaro o podium, a nawet nie tyle walczył, co liczył na błąd Hiszpana. Czwarte miejsce na sprzyjającym Yamasze torze, to zdecydowanie nie to, na co liczył Francuz.

„Nie jestem zadowolony z tego wyścigu. Przede mną upadło trzech zawodników, więc nasza realna pozycja to wcale nie jest siódme miejsce” – mówił wprost Quartararo. „I nie jest to kwestia tempa, bo po analizie czasów z treningów widać, że było świetne. Problem w tym, że wyprzedzanie jest w zasadzie niemożliwe. Ale trochę już do tego przywykłem, choć to bardzo frustrujące. Możesz być centymetr za rywalem, ale na przyspieszeniu od razu odskakuje na jedną dziesiątą. Zawsze daję jednak z siebie sto procent i w wyścigu pojechałem na maksimum. W pewnym momencie złapałem uślizg przodu i straciłem pół sekundy, ale po pięciu zakrętach byłem znów za Aleixem, więc to nie wina tempa” – dodawał.

Suzuki w kryzysie?

Czarne chmury krążące nad Suzuki zebrały swoje żniwo w niedzielnym wyścigu. Choć podczas treningów Alex Rins Joan Mir byli szybcy, w wyścigu obaj popełnili błędy i nie dojechali do mety. To tym bardziej bolesne, bo Rins w czwartym treningu prezentował świetne tempo, a i Mir w pewnym momencie jechał po podium. I tak jak zaznaczał mistrz świata z 2020 roku, widać że Suzuki jest mocne, ma przebłyski genialnej formy, ale z jakiegoś powodu Hiszpanie nie są w stanie złożyć tego w całość.

Wypadek Rinsa wyglądał bardzo niepokojąco, gdy przestrzelił hamowanie do pierwszego łuku, przejechał przez żwir z prędkością około 200 km/h i tuż po powrocie na tor na wyjściu z szykany – upadł i cudem nie został potrącony przez któregoś z rywali. „To było przerażające. Zaliczyłem świetne pierwsze okrążenie i byłem trzeci, jechałem bez stresu zaraz za Pecco. Na dojeździe do jedynki zahamowałem w tym samym miejscu, ale wciągnął mnie jego tunel aerodynamiczny. Kiedy nacisnąłem na hamulec, to uciekł mi przód. Potem przeleciałem przez żwir i starałem się nie wpaść na Jacka Millera. Wracając na tor straciłem kontrolę nad motocyklem i upadłem” – tłumaczył Rins.W klasyfikacji generalnej, po dwóch z rzędu wyścigach bez punktów, strata Alexa do lidera wzrosła do 33 punktów. Rins nadal zajmuje jednak czwarte miejsce. Mir z kolei jest dziewiąty i od Quartararo dzieli go 46 „oczek”. Mamy nadzieję, że obaj złapią rytm, bo przyznać trzeba, że byłaby to świetna historia, gdyby zawodnik Suzuki zgarnął mistrzostwo w sezonie, po którym producent z Hamamatsu wycofuje się z MotoGP.

Bonus: O czym nie wspomnieliśmy?

Po pierwsze o tym, że dla HRC znów najwięcej punktów zgarnął Marc Marquez, który najpierw w sobotę holował się za Quartararo, na którym nie robiło to wrażenia, a w niedzielę zaliczył samotny wyścig. Hiszpan ostatecznie był szósty, tracąc do zwycięzcy piętnaście sekund. „Bez upadków rywali, bylibyśmy na dziewiątym miejscu” – przyznawał wprost ośmiokrotny mistrz świata.

Co gorsze, wydaje się, że Hondzie i Marquezowi kończą się pomysły na to, jak poprawić wciąż nową wersję RC213V. Drugim problemem jest to, że Marc nadal nie wrócił do stuprocentowej formy. „W kontekście jazdy to nie jest mój najlepszy moment. W przeszłości jeździłem znacznie lepiej. Teraz jeżdżę inaczej, dziwniej, ale przyzwyczajam się. Nie jeżdżę tak, jakbym chciał, to nie jest mój najlepszy poziom, ale i tak w każdym wyścigu jestem najlepszym zawodnikiem Hondy”.Po drugie o tym, że równie nieciekawie wygląda sytuacja KTM-a, który na mecie we Francji miał tylko jednego zawodnika: Brada Bindera. Na domiar wszystkiego, zawodnik z RPA przez większość dystansu jechał z urwanym skrzydełkiem po lewej stronie motocykla, co znacznie wpłynęło na zachowanie maszyny i sprawiło, że jazda była bardziej wymagająca fizycznie. KTM wyraźnie jednak nie jest w stanie wrócić do formy, którą prezentował na starcie sezonu, gdy Binder był na podium w Katarze, a Miguel Oliveira wygrał w Indonezji.

Po trzecie o Jorge Martinie, który po raz piąty w tym roku nie zdobył w wyścigu ani jednego punktu, raz jeszcze po upadku. Tym razem u Hiszpana pojawił się jednak problem z jednym z nerwów prawej ręki, przez co w zasadzie nie czuł on hamulca oraz gazu. „Nie wiedziałem, jak mocno otworzyłem gaz, albo jak mocno hamowałem. W poniedziałek jedziemy do szpitala, gdzie spróbujemy rozwiązać ten problem” – wyjawił Martin, który w obliczu tak słabego startu sezonu, przy jednoczesnej świetnej formie Bastianiniego, coraz bardziej oddala się od fabrycznego składu Ducati w sezonie 2023.Kolejna runda MotoGP już w przyszły weekend (27-29 maja) na przepięknie położonym torze Mugello.

Klasyfikacja generalna MotoGP po GP Francji 2022:

ZAWODNIK KRAJ TEAM (MOTOCYKL) PUNKTY
1 Fabio Quartararo FRA Monster Yamaha (YZR-M1) 102
2 Aleix Espargaro SPA Aprilia Racing (RS-GP) 98
3 Enea Bastianini ITA Gresini Ducati (GP21) 94
4 Alex Rins SPA Suzuki Ecstar (GSX-RR) 69
5 Jack Miller AUS Ducati Lenovo (GP22) 62
6 Johann Zarco FRA Pramac Ducati (GP22) 62
7 Francesco Bagnaia ITA Ducati Lenovo (GP22) 56
8 Brad Binder RSA Red Bull KTM (RC16) 56
9 Joan Mir SPA Suzuki Ecstar (GSX-RR) 56
10 Marc Marquez SPA Repsol Honda (RC213V) 54
11 Miguel Oliveira POR Red Bull KTM (RC16) 43
12 Pol Espargaro SPA Repsol Honda (RC213V) 40
13 Maverick Viñales SPA Aprilia Racing (RS-GP) 33
14 Takaaki Nakagami JPN LCR Honda (RC213V) 30
15 Jorge Martin SPA Pramac Ducati (GP22) 28
16 Luca Marini ITA Mooney VR46 Ducati (GP22) 21
17 Franco Morbidelli ITA Monster Yamaha (YZR-M1) 19
18 Marco Bezzecchi ITA Mooney VR46 Ducati (GP21)* 19
19 Alex Marquez SPA LCR Honda (RC213V) 18
20 Andrea Dovizioso ITA WithU Yamaha RNF (YZR-M1) 8
21 Darryn Binder RSA WithU Yamaha RNF (YZR-M1)* 6
22 Fabio di Giannantonio ITA Gresini Ducati (GP21)* 3
23 Remy Gardner AUS KTM Tech3 (RC16)* 3

Zdjęcia: MotoGP/Dorna Sports, Gresini Racing, Ducati Team, Aprilia Racing, Suzuki Racing, Monster Energy Yamaha MotoGP, Red Bull Content Pool

KOMENTARZE