fbpx

Najdłuższy w historii sezon MotoGP przeszedł do historii, a rywalizację można byłoby w zasadzie podzielić na dwie części. Wyniki sprzed wakacji znacznie bowiem odbiegały od tego, co widzieliśmy po letniej przerwie. Ostatecznie po mistrzostwo świata sięgnął Pecco Bagnaia, ale nie ma on za sobą idealnego sezonu. Sprawdzamy, kto w minionym roku wypadł najlepiej, a kto zawiódł.

Analizujemy zatem wyniki poszczególnych (etatowych) zawodników, ustawiając ich w kolejności, w jakiej zakończyli rok w mistrzostwach. I przy okazji wystawiamy im oceny w skali od 1 do 10, gdzie 10 to ocena najwyższa.

Pecco BAGNAIA – 8,5

Sezon 2022 w wykonaniu Pecco Bagnaii składał się z dwóch części, więc i ocena nowego mistrza świata nie będzie najwyższą z możliwych. Po udanym finiszu 2021 roku, przed nowym cyklem zmagań stawiany był w roli głównego faworyta. Zamiast tego, w pierwszych dziesięciu wyścigach wygrał zaledwie dwa razy, za to czterokrotnie nie dojeżdżał do mety, a w Indonezji był tylko piętnasty.

Przełom nastąpił w Assen, gdy Włoch przestał nieustannie myśleć o mistrzostwie i postanowił cieszyć się jazdą. Wygrał cztery wyścigi z rzędu i w sumie odrobił aż 91 punktów straty w „generalce”, by ostatecznie sięgnąć po mistrzostwo. Tym samym został pierwszym włoskim mistrzem od czasu Valentino Rossiego w 2009 roku, pierwszym podopiecznym z jego Akademii VR46, który zgarnął tytuł w klasie królewskiej, a także drugim czempionem w historii Ducati. PS. Dalibyśmy mu ocenę 9 ale zabieramy pół punktu za wakacyjną jazdę pod wpływem i spowodowanie wypadku na Ibizie.

Fabio QUARTARARO – 7,5

Po tym, jak przebiegała końcówka sezonu 2021, było jasnym, że obrona mistrzostwa przez Fabio Quartararo będzie szalenie trudna. Początek 2022 roku był jednak całkiem udanym w wykonaniu Francuza, który przede wszystkim jeździł równo. W pierwszej połowie sezonu wygrał trzykrotnie i trzy razy stawał na średnim stopniu podium. Zwłaszcza w GP Katalonii pojechał jak z nut i był po prostu nie do zatrzymania.

Niestety jego Yamaha M1 po prostu nie była na tym samym poziomie, co on sam. Motocykl w porównaniu z maszynami rywali był za słaby, a jedynym, który potrafił z niego coś wycisnąć, był właśnie Fabio. W drugiej połowie sezonu tylko dwa razy stanął na podium, co przy genialnej formie Bagnaii sprawiło, że Quartararo został wicemistrzem świata. Wszystko mogło jednak rozstrzygnąć się na korzyść #20, gdyby nie dwa poważne błędy i kraksy w Assen i na Phillip Island, przez które stracił mnóstwo punktów. Jeśli na 2023 Yamaha choć trochę poprawi motocykl, Francuz może znów być jednym z głównych faworytów.

 

Enea BASTIANINI – 8

Z oceną Enei mieliśmy problem, bo jednak był ogromnym zaskoczeniem minionego sezonu. Poza świetną jazdą i wygraniem aż czterech wyścigów, jednocześnie zdarzały mu się całkowicie bezbarwne weekendy. „Bestia” udowodnił jednak, że nawet pomimo jazdy na starszym motocyklu – miał do dyspozycji Desmosedici GP21 – i w satelickim składzie, można poważnie włączyć się do walki w czołówce. Niezwykle mocną stroną Bastianiniego była w 2022 roku umiejętność oszczędzania opon na początku wyścigu i wykorzystanie tego pod koniec rywalizacji. Jeśli w 2023 poprawi regularność, jeżdżąc już w fabrycznym składzie Ducati, Włoch może być głównym kandydatem do mistrzostwa.

 

Aleix ESPARGARO – 7,5

Zarówno Aleix Espargaro jak i Aprilia absolutnie nie byli faworytami na starcie 2022 roku, dlatego rewelacyjna pierwsza połowa sezonu w ich wykonaniu tak bardzo rozbudziła nadzieje kibiców. Choć RS-GP to nie jest mistrzowski motocykl, a producent z Noale w drugiej fazie rywalizacji popełnił co najmniej kilka błędów, to Aleix wyciskał z niego absolutne maksimum. Świetny występ na niesprzyjającym im torze Losail, potem wygrana po starcie z pole position w Argentynie. Było to nie tylko pierwsze zwycięstwo Aprilii w MotoGP, ale też debiutancki triumf w karierze Aleixa w Motocyklowych Mistrzostwach Świata! Ostatecznie awaria podczas finału sezonu w Walencji sprawiła, że Espargaro o włos przegrał trzecie miejsce w mistrzostwach na rzecz Bastianiniego, ale i tak może być dumny z przebiegu sezonu 2022. Po stracie przywilejów, Aprilia może mieć jednak problemy w 2023 roku, więc nawet nie typujemy, na co będzie ich stać.

 

Jack MILLER – 6

Choć znów miał włączyć się do walki o tytuł, “Jackass” nie dowiózł. Jeździł solidnie, a kiedy miał swój dzień, był nie do zatrzymania. Udowodnił to podczas wyścigu na Motegi, gdzie pojechał po prostu bezbłędnie i całkowicie zmiażdżył rywali. Do pakietu dorzucił też kilka finiszów na podium, ale niestety zdarzało mu się też sporo upadków. Gdyby nie one, Australijczyk na poważnie mógłby włączyć się do walki o mistrzostwo. Końcówka roku w jego wykonaniu była jednak naprawdę dobra, po drodze Jack poślubił swoją ówczesną narzeczoną Ruby i w emocjonalnym stylu zakończył współpracę z Ducati. Teraz czas na nowe rozdanie w KTM-ie!

 

Brad BINDER – 6,5

Zawodnik KTM-a od dawna uchodzi za tzw. niedzielnego kierowcę, co udowodnił także w sezonie 2022. Znakiem rozpoznawczym Brada Bindera stało się zamienianie słabych kwalifikacji w niezwykle dobre wyniki w niedzielę. Zawodnik z RPA zgarnął w minionym sezonie trzy drugie miejsca i zdecydowanie odstawił w „generalce” pozostałych zawodników KTM-a, samemu rozmijając się z lokatą w TOP5 o zaledwie jeden punkt. Przed austriackim producentem nadal sporo pracy, ale równa forma Bindera pozwala mieć nadzieje na to, że jeśli tylko uda się poprawić motocykl, to faktycznie KTM może regularnie walczyć o wygrane.

Alex RINS – 6,5

Ocenę sezonu Alexa Rinsa zdecydowanie zaburza nieco świetna końcówka sezonu w jego wykonaniu, po której chcielibyśmy mu przyznać wyższą notę. Hiszpan naprawdę dobrze rozpoczął sezon, próbując zerwać z łatką zawodnika dobrego, ale jeżdżącego nierówno. W końcu po pierwszych pięciu wyścigach sezonu Rins wspólnie z Quartararo był liderem mistrzostw! Wszystko posypało się jednak w momencie, gdy w Jerez Suzuki ogłosiło odejście z MotoGP po sezonie. Niestety środek cyklu zmagań był w jego wykonaniu słaby, ale wpływ na to miała też kontuzja jego team-partnera Joana Mira i brak możliwości wspólnej pracy nad ustawieniami. Rins potrafił jednak podnieść się w samej końcówce sezonu i wygrał dwa z trzech ostatnich wyścigów. Triumf podczas finału w GP Walencji było najlepszym prezentem, jaki mógł dać wszystkim zaangażowanym przez lata w projekt o nazwie Suzuki w MotoGP.

Johann ZARCO – 5

Niestety Johann Zarco ma za sobą nieco bezbarwny sezon 2022, który rozpoczął się nawet nieźle, ale skończył po prostu słabo. Francuz potrafił być szybki na jednym okrążeniu, zgarnął przecież dwa pole position i pięć razy startował z pierwszej linii. Na podium stanął jednak zaledwie cztery razy i to tylko w pierwszej części sezonu. Druga połowa rywalizacji była już w jego wykonaniu gorsza i w efekcie Zarco zajął zaledwie ósme miejsce w mistrzostwach. Pokonał co prawda swojego faworyzowanego team-partnera Jorge Martina, ale wszyscy liczyli w jego wykonaniu na więcej. Biorąc pod uwagę formę Ducati w 2022 roku, zabrakło przede wszystkim upragnionego, pierwszego zwycięstwa Zarco w MotoGP.

Jorge MARTIN – 5

Chociaż nie był najsłabszym z zawodników Ducati, to jednak nas Jorge Martin bardzo rozczarował. Po przebłyskach świetnej formy w debiutanckim 2021 roku (wygrana i w sumie cztery podia), w minionym sezonie liczyliśmy w jego wykonaniu na znacznie więcej. „Martinator” co prawda potwierdził, dlaczego jeszcze w czasach swoich startów w Moto3 uchodził za mistrza kwalifikacji. W 2022 roku wygrywał kwalifikacje aż pięciokrotnie i cztery razy stanął na podium, ale ani razu nie wygrał i zdecydowanie popełniał zbyt wiele błędów. Długo walczył z Eneą Bastianinim o kontrakt w fabrycznym składzie Ducati na 2023 rok i nie krył żalu, gdy włoski producent postawił na Włocha. Martin jednak nie obronił się wynikami – zaledwie dziewiąte miejsce w mistrzostwach i przegrana z team-partnerem Zarco to nie to, na co liczył on sam oraz jego pracodawca. Ale podobno łatwiej szybkiego zawodnika nauczyć, by przestał upadać, więc… jest nadzieja!

Miguel OLIVEIRA – 5,5

Na plus Miguela Oliveiry należy zaliczyć oczywiście dwa zwycięstwa w mokrych warunkach – na początku roku w Indonezji i pod koniec sezonu w Tajlandii. Dodatkowo ośmiokrotnie finiszował w czołowej dziesiątce, ale mimo wszystko wypadał zdecydowanie bardziej blado niż jego team-partner Brad Binder, który był w stanie dobrze jeździć KTM-em w każdych warunkach. W przypadku Portugalczyka, gdy „załapało”, to faktycznie był bardzo szybki, ale działo się tak sporadycznie. Efekt to zaledwie dziesiąte miejsce w mistrzostwach i blisko 40 punktów mniej od Brada.

Maverick VIÑALES – 6

Sezon 2022 upłynął Maverickowi Viñalesowi na poszukiwaniu limitów Aprilii RS-GP. Przyćmiony przez swojego team-partnera Aleixa Espargaro, mimo wszystko „Mack” kilkukrotnie pokazał, na co go stać. U producenta z Noale przede wszystkim odnalazł spokój i zaczął znów cieszyć się jazdą. Trzeba przyznać, że Viñales stosunkowo szybko odnalazł się na Aprilii i w pierwszym, pełnym sezonie na RS-GP był w stanie kilkukrotnie wskoczyć na podium. I to zazwyczaj w trakcie tych weekendów, gdy mający o wiele większe doświadczenie na tej maszynie Aleix Espargaro po prostu „nie dowoził”. Niestety w końcówce sezonu, gdy kilkukrotnie wydawało się, że może powalczyć o zwycięstwo, Maverick tracił cały blask i zgarniał mały dorobek punktowy.

Luca MARINI – 6

Przyznajemy, że po Luce Marinim w jego drugim roku startów w MotoGP oczekiwaliśmy nieco więcej. Włoch jeździł solidnie, robiąc postępy względem 2021 roku. Mimo wszystko jednak czegoś zabrakło, by wywalczyć pierwsze podium w klasie królewskiej, co z kolei udało się jego team-partnerowi, debiutującemu (na dodatek na starszym motocyklu) Marco Bezzecchiemu. Marini jednak regularnie wskakiwał do czołowej dziesiątki, dwukrotnie finiszując na czwartej pozycji. Pierwsze podium wydaje się być zatem tylko kwestią czasu.

 

Marc MARQUEZ – 7

Marc Marquez ma za sobą kolejny sezon naznaczony kontuzjami. Najpierw, po potężnym high-side’dzie z Indonezji, podczas którego uszkodził wzrok, opuścił dwa wyścigi. Potem, podczas rundy w Austin, gdyby nie problemy na starcie i spadek na ostatnie miejsce, miał szansę co najmniej na podium. W czerwcu, po zmaganiach we Włoszech Marc zdecydował się z kolei na przerwę od ścigania się i wyjazd do Stanów Zjednoczonych na kolejną, czwartą operację prawej ręki (pierwotnie złamanej w lipcu 2020 roku na inaugurację sezonu). Do ścigania się powrócił dopiero we wrześniu w Aragonii, niedługo później zgarniając pole position do GP Japonii i stając na podium w GP Australii. Choć opuścił dziewięć z dwudziestu wyścigów, na koniec roku i tak był najlepszym zawodnikiem Hondy, jeżdżąc zdecydowanie powyżej możliwości tego motocykla.

Marco BEZZECCHI – 6,5

Debiutancki sezon w wykonaniu Marco Bezzecchiego zdecydowanie można uznać za udany. Włoch typowany był na jednego z faworytów wśród „pierwszoroczniaków”, ale chyba niewielu podejrzewało, że tak zdominuje rywalizację w tej klasyfikacji. Choć jeździł na maszynie w specyfikacji GP21 i w ekipie VR46, która dopiero co rozpoczynała przygodę w MotoGP, Bezzecchi nie zawiódł. Marco zgromadził ponad sto punktów, czterokrotnie finiszował w TOP5 w tym raz stanął na podium, a do tego wywalczył też pole position. Minusem pozostaje to, że „Bezza” stosunkowo często się przewraca, nad czym musi popracować w kolejnym sezonie. Wydaje się jednak, że jeśli utrzyma formę – pierwsza wygrana w MotoGP jest tylko kwestią czasu.

Joan MIR – 4

Aż trudno uwierzyć, że gość, który w 2020 roku sięgnął po tytuł mistrzowski, dwa lata później nawet nie zmieścił się do czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej. Trzeba jednak przyznać, że początek sezonu 2022 był w wykonaniu Joana Mira naprawdę niezły. Wszystko posypało się jednak jak domek z kart, gdy w maju Suzuki ogłosiło odejście z MotoGP. Morale znacznie spadło, a do tego w Austrii Mir upadł na pierwszym okrążeniu i poważnie uszkodził kostkę. Efekt był taki, że długo pauzował i choć w końcówce sezonu wrócił do rywalizacji, nie wywalczył niczego szczególnego. Czas na nowe rozdanie w Repsol Hondzie.

Pol ESPARGARO – 3

Sezon rozpoczął się dla niego świetnie, bo po niezłych, zimowych testach, podczas inauguracji w Katarze Pol Espargaro stanął na podium. Okazało się, że ten wynik mocno zdefiniował oczekiwania co do wyników Hiszpana w dalszej części sezonu. Te były jednak… fatalne. Po części to wina słabego motocykla, po części faktu, że Pol nigdy tak naprawdę nie odnalazł się na RC213V. Były mistrz Moto2 zgarnia tym samym jedną z najsłabszych ocen w tym zestawieniu, którą nieco podbił jednak fakt, że mimo wszystko stanął raz na podium. Nie dziwi też, że jego współpraca z HRC dobiegła końca, a on sam przenosi się do GASGAS-a (czyli KTM-a).

Alex MARQUEZ – 3

Kolejny zawodnik Hondy w tym zestawieniu i kolejny ze słabą notą. Hiszpan tylko czterokrotnie wskoczył do czołowej dziesiątki, ale miewał kilka tzw. przebłysków, jak chociażby pod koniec roku w Tajlandii, gdy z końca stawki przedarł się na ósme miejsce. Na jego obronę działa to, że zwykle to on był drugim najlepszym zawodnikiem Hondy, po swoim starszym bracie Marcu. Niemniej jednak na takim motocyklu zawodnik LCR Hondy nie był w stanie wywalczyć wiele więcej i na przyszły rok zmienia otoczenie, przesiadając się na Ducati w barwach Gresiniego.

Takaaki NAKAGAMI – 3

Jedyny Japończyk w stawce, który pomimo nienajlepszej formy i opuszczenia końcówki sezonu przez kontuzję, dostał od Hondy kolejną szansę i zostaje w LCR Hondzie na 2023 rok. Sezon 2022 był jednak niezwykle słabym w jego wykonaniu, tak jak zresztą w przypadku wszystkich pozostałych zawodników Hondy. Na plus można zaliczyć mu cztery finisze w czołowej dziesiątce. Pod koniec roku zmagał się z kontuzją dłoni, która nie była efektem jego błędu (kolizja z GP Aragonii), ale już zbyt szybki powrót do jazdy – jak najbardziej. Efekt był taki, ze po sezonie Japończyk musiał przejść kolejną operację palca, ale zimą ma wystarczająco dużo czasu, by wrócić do formy.

Franco MORBIDELLI – 3

Niestety, po imponującym sezonie 2020, gdy Franco Morbidelli walczył o tytuł mistrzowski, od tego czasu jest on tylko cieniem samego siebie. W 2022 roku Włoch co prawda w miarę regularnie punktował, ale tylko dwukrotnie wskoczył do czołowej dziesiątki. Przełożyło się to na dziewiętnaste miejsce w klasyfikacji generalnej. Sytuacja „Morbido” w Yamasze przypomina zresztą to, co działo się w niej niedawno z Maverickiem Viñalesem. Różnica jest taka, że Włoch nie wiesza psów na swoim pracodawcy publicznie, a stara się robić swoje. Jeżeli jednak Franco nie zaliczy drastycznej zwyżki formy, wiele wskazuje na to, że 2023 będzie jego ostatnim sezonem w fabrycznych barwach, a kto wie, czy nie w MotoGP w ogóle. Szkoda, bo to niezwykle utalentowany i sympatyczny gość, ale niestety nie broni się wynikami.

Fabio DI GIANNANTONIO – 3,5

„Diggia” awansował do MotoGP nie odnosząc w zasadzie żadnych większych sukcesów w Moto2. Trudno było więc nawet stwierdzić, jakie są wobec niego oczekiwania. Chociaż nie było źle, to głównym problemem było to, że inni zawodnicy na Ducati radzili sobie jeszcze lepiej. Przykładem niech będzie tutaj inny debiutant Marco Bezzecchi, który dosiadał maszyny także w specyfikacji 2021. Na plus trzeba zaliczyć niespodziewane pole position Fabio di Giannantonio wywalczone na Mugello, a także sześciokrotne finisze w punktach. Na przyszły rok jednak w garażu „Diggii” ma dojść do kilku zmian personalnych, co ma pomóc mu w przełamaniu niemocy.

 

Andrea DOVIZIOSO ­– 3

Cóż, powrót do MotoGP po “przerwie” z sezonu 2021 zdecydowanie nie wyszedł Andrei Dovizioso na dobre. Po burzliwym rozstaniu z Ducati na koniec 2020, na Yamasze Włoch miał jeszcze pokazać, na co go stać. Niestety z powrotu wyszła kompletna klapa, a „Dovi” nie był w stanie dogadać się z M1-ką w barwach RNF. Skończyło się jednak na warunkach Andrei – karierę zakończył podczas domowego GP San Marino, z przytupem świętując z rodziną, przyjaciółmi i fanami. Dovizioso skupia się już na innych wyzwaniach, szaleje na motocrossie i kupił nawet tor MX.

Raul FERNANDEZ – 4

Na każdym kroku w minionym sezonie było widać, że Raul Fernandez nie chciał awansować do MotoGP na KTM-ie. Kiedy negocjował z Yamahą, na jaw wyszły kruczki prawne w jego kontrakcie, które niejako zmusiły go do startów na RC16 w 2022 roku. W złapaniu formy nie pomogły potężne wypadki z zimowych testów, po których jakimś cudem dopuszczano go do jazdy, z której potem sam rezygnował, bo miewał np. zawroty głowy. Ostatecznie Hiszpan sześciokrotnie finiszował w punktach i z radością przenosi się na Aprilię do zespołu RNF.


Remy GARDNER – 4

Remy Gardner, po wywalczeniu mistrzostwa Moto2, zdecydowanie liczył na co innego w MotoGP. W pierwszej fazie sezonu 2022 zmagał się z urazami, których nabawił się podczas treningów, co nie ułatwiało przystosowania się do nowej kategorii i motocykla. Potem, gdy KTM postanowił nie przedłużać z nim kontraktu z dość dziwnych powodów, morale Australijczyka spadło jeszcze bardziej. Nic dziwnego, skoro KTM oskarżył go o brak profesjonalizmu. Ostatecznie syn mistrza świata klasy 500 ccm punktował sześć razy i niestety nie znalazł dla siebie miejsca w MotoGP. Na rok 2023 Remy przenosi się do World Superbike.

Darryn BINDER – 4,5

Co prawda Darryn Binder formalnie był najsłabszym z debiutantów, ale jednak chcemy stanąć w jego obronie. Po pierwsze, miał niezwykle trudne zadanie, przeskakując do MotoGP bezpośrednio z Moto3. Po drugie, do dyspozycji dostał Yamahę, na której nikt, poza Fabio Quartararo, nie był w stanie wywalczyć nic spektakularnego. Tymczasem młodszy z braci Binderów naprawdę nieźle odnalazł się w MotoGP i trzykrotnie punktował. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim jego występ z drugiej rundy sezonu w Indonezji, gdy w trudnym wyścigu finiszował na dziesiątym miejscu przed wieloma znacznie bardziej doświadczonymi rywalami. Trochę szkoda, że nie dostał szansy na jeszcze jeden sezon w MotoGP, ale zdecydowanie nie ma powodów do wstydu.

Zdjęcia: Monster Energy, Suzuki Racing, Red Bull Content Pool, Michelin Motorsport, Aprilia Racing

KOMENTARZE