fbpx

Marc Marquez, wbrew wcześniejszym prognozom, jednak musiał poddać się operacji kontuzjowanego nieco ponad tydzień temu prawego barku. Czy tegorocznego mistrza świata MotoGP zobaczymy na torach Grand Prix jeszcze w tym sezonie?

Marc Marquez uszkodził prawy bark podczas poprzedniej rundy MotoGP w Indonezji. Już na pierwszym okrążeniu niedzielnego wyścigu w tył jego motocykla uderzył Marco Bezzecchi, posyłając obu zawodników na pobocze. Hiszpan uznał kolizję z zawodnikiem Aprilii za incydent wyścigowy i jeszcze będąc na torze Mandalika zaapelował do swoich fanów w mediach społecznościowych o spokój po tym, jak na „Beza” spadła fala krytyki.

Włoch wyszedł z wypadku mocno poobijany i czeka go za ten incydent kara, ale sędziowie ogłoszą ją dopiero po wysłuchaniu wyjaśnień zawodnika. Mniej szczęścia miał z kolei Marquez, który prosto z Indonezji poleciał do Madrytu, by skonsultować się ze swoimi lekarzami. U tegorocznego mistrza świata MotoGP zdiagnozowano „złamanie u podstawy wyrostka kruczego oraz uraz więzadła w prawym barku. Badania kliniczne i obrazowe wykluczyły jakikolwiek związek z wcześniejszymi kontuzjami, a także potwierdziły brak istotnego przemieszczenia kostnego”

Początkowo informowano, że operacja nie będzie konieczna, jednak po tygodniu rekonwalescencji, zdecydowano się na interwencję chirurgiczną. W oficjalnym oświadczeniu Ducati czytamy:

„Po kontroli kontuzji prawego barku Marc Marquez przeszedł pomyślną operację w szpitalu Ruber Internacional w Madrycie (Hiszpania). Ten sam zespół medyczny, który badał go siedem dni wcześniej, stwierdził, że złamanie wyrostka kruczego oraz uszkodzenie więzadeł nie wykazują wystarczających oznak stabilizacji po tygodniu unieruchomienia. W związku z ryzykiem utrzymującej się niestabilności zdecydowano o przeprowadzeniu chirurgicznej stabilizacji oraz rekonstrukcji więzadeł barkowo-obojczykowych.

Operacja była jednym z rozważanych przez lekarzy rozwiązań od samego początku – na wypadek, gdyby zaplanowane leczenie zachowawcze nie przyniosło oczekiwanych efektów. W każdym razie Marc Marquez, który jest już w domu, kontynuuje proces rekonwalescencji, a tempo jego powrotu do zdrowia zadecyduje o terminie powrotu do rywalizacji.”

Ducati już wcześniej potwierdziło, że Marquez nie wystartuje w nadchodzących rundach w Australii oraz Malezji. Na Phillip Island, gdzie Marc wygrał przed rokiem, producent z Bolonii planuje wystawić za niego zastępstwo. Prawdopodobnie będzie to tester Ducati Michele Pirro, podczas gdy wielu kibiców na Sepang chętnie zobaczyłoby w tej roli Nicolo Bulegę, walczącego o mistrzostwo World Superbike.

Jako że Marc Marquez przypieczętował już tegoroczny tytuł mistrza świata, w teorii nie musi on już wracać w tym roku na tory MotoGP. Nie wiadomo, czy Hiszpan zdecyduje się na start podczas dwóch ostatnich rund sezonu, które odbędą się w listopadzie kolejno w Portugalii oraz w Walencji.

Kolejna runda MotoGP odbędzie się już w najbliższy weekend 17-19 października na kultowym torze Phillip Island w Australii. 

Czytaj też:

KOMENTARZE