fbpx

Zgadnijcie, jaki sprzęt jest najczęściej wyszukiwany na stronie Świata Motocykli? Tak! Yamaha XV 535 Virago. Co jest tak unikatowego w tym motocyklu, że 20 lat od zakończenia produkcji nadal wzbudza zainteresowanie? Zdrowy rozsądek podpowiada, że maszyna o tak nikczemnych gabarytach, wyposażona w słabowity silnik i sztywne zawieszenie nie powinna aż tak przyciągać. Tymczasem XV 535 Virago okazało się jednym z najpopularniejszych modeli Yamahy końca dwudziestego wieku.

Lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte to czas absolutnej dominacji Japończyków w branży motocyklowej. Inżynierowie z Wielkiej Czwórki dobrze się czuli praktycznie w każdej działce – od maszyn typowo sportowych po te mogące taplać się w błocie. Między nimi, a właściwie nieco z boku, królowały soft choppery.

Niedoścignionym wzorem nurtu chopper/cruiser był Harley-Davidson. Ale mało kto chciał robić te maszyny tak jak Amerykanie. Kultowe motocykle z Milwaukee z tamtych lat można określić jako szorstkie, twarde i bezkompromisowe, tak samo jak ich właściciele. W każdym razie taki wizerunek towarzyszył właścicielom Harleyów, mimo iż duża część z nich to lekarze, prawnicy i przedstawiciele innych zawodów zupełnie niekojarzonych z siłą i brutalnością.

Chopper po japońsku – sushi zamiast steka

Pierwsze choppery z dalekiego wschodu bazowały na jednostkach rzędowych, a nie na znanych z maszyn H-D widlakach. Z tego względu nazwano je soft-chopperami. Przepis na taką sztukę był bardzo prosty, a bazą zazwyczaj był znany już naked. Wystarczyło nieco bardziej pochylić jego widelec (i to nie zawsze), dodać trochę chromów, wyższą kierownicę oraz obszerną kanapę i z typowego UJM-a (Universal Japanese Motorcycle) mamy pięknego soft choppera. Raczej nikt się nie przejmował takimi szczegółami jak hamulce czy jakość prowadzenia. Japońscy inżynierowie bardziej stawiali na moc, bogate wyposażenie i wysoki komfort jazdy.

Kolejny krok uczyniła Yamaha, która w 1980 roku w Kolonii zaprezentowała XV 750 SE. To pierwszy cruiser z Japonii wyposażony w silnik w układzie widlastym. Motocykl ten miał ciekawą jak na owe czasy konstrukcję. Ramę wykonano z wytłoczek stalowych w taki sposób, że jej centralna część stanowiła element układu dolotowego (w środku znajdował się filtr powietrza). Z tyłu za to postawiono na nowoczesność – zawieszenie Cantilever miało centralny element resorująco-tłumiący. 50-konny silnik typu V-Twin miał cylindry rozstawione pod kątem 75 stopni, a napęd na tylne koło przekazywany był wałem.

Sprawdź więcej kultowych modeli, które zyskały miano „motolegendy” – kliknij tutaj.

Czysta linia. Yamaha XV 535 Virago eksponuje widlasty silnik. Motocykl jest zwarty i zgrabny, co docenili nie tylko męscy użytkownicy. To ulubiony model wielu kobiet.

Pierwsza pięćsetka

Yamaha XV 750 SE zniknęła z rynku w 1984 roku. Niemal w tym samym czasie (1983 r.) zaprezentowano model z silnikiem o pojemności 500 ccm. XV 500 SE miała wiele wspólnego z 750 – kręgosłup stanowiła ta sama rama wykonana ze stalowych profili, pozostawiono także tylne zawieszenie z centralnym amortyzatorem. Jednak całkowicie przebudowano silnik, w którym cylindry rozstawiono pod kątem 70 stopni. Inżynierowie Yamahy twierdzili, że dawało to idealny kompromis pomiędzy osiągami a kulturą pracy (nie zastosowano nawet wałków wyrównoważających). Ale to niejedyne różnice w budowie jednostki napędowej – koszmarne pod względem regulacji gaźniki Hitachi odeszły do historii. Do dzisiaj są one przekleństwem dla mechaników, którzy mają z nimi do czynienia. Na szczęście w XV 500 SE zastosowano gaźniki Mikuni BDS 34, które dla odmiany są banalne w regulacji. Osiągi wcale nie były dużo gorsze niż pierwszej 750, gdyż moc pozostała niemal na tym samym poziomie (49 w miejsce 50 KM).

XV 535 Virago – to samo czy od nowa?

Pierwotna koncepcja XV 750 SE została zachowana jeszcze przez wiele lat, nie tylko w XV 500 SE i modelach pochodnych, ale także w większych, późniejszych XV 750 oraz XV 1100. Wliczając w to znacznie różniące się wersje przygotowane na rynek amerykański, mamy niezłą łamigłówkę, która z powodzeniem mogłaby być tematem oddzielnego artykułu. Jedno jest pewne – wszystkie te maszyny łączyła wygodna, stopniowana kanapa, podobna stylistyka, umiarkowane osiągi, przeciętne hamulce (choć później pojawiły się dwie tarcze z przodu) i komfortowo zestrojone zawieszenie. Z czasem dalekowschodnie soft choppery i cruisery stały się klasą samą dla siebie, a w swojej ofercie miały je także Honda, Kawasaki i Suzuki. Każdy z producentów robił to na swój sposób, chociaż ogólne założenia były zbliżone – motocykle miały być wygodne i dobrze wyposażone.

W 1987 roku Yamaha pokazała, że na bazie znanych modeli można zbudować motocykl całkowicie różniący się od nich stylem. Tym razem pod wieloma względami zrobiono krok w tył, co w całkowitym rozrachunku okazało się strzałem w dziesiątkę. XV 535 Virago to maszyna zbudowana w surowym stylu, łączącym w sobie minimalizm z wysublimowanymi elementami nawiązującymi do typowych amerykańskich chopperów. Cechy te i sprawdzona, dopracowana mechanika sprawiły, że model ten utrzymał się w produkcji przez 15 lat!


Yamaha XV 500 SE miała wiele wspólnego z XV 750 – kręgosłup stanowiła ta sama rama wykonana ze stalowych profili, pozostawiono także tylne zawieszenie z centralnym amortyzatorem.

Chopperowy minimalizm

Jednostka napędowa nowej Yamahy Virago ma taki sam kąt rozwarcia cylindrów jak w starszej XV 500 SE. Wiele elementów zostało jednak skonstruowanych od nowa. Pojemność wzrosła do 535 ccm, a cylindry i głowice zyskały bardzo rozbudowane ożebrowanie (niektóre elementy to maskownice). Dzięki temu motor zdaje się mieć minimum litr pojemności i stanowi centralny punkt motocykla, pięknie uzupełniany przez poprowadzone po lewej stronie wydechy. One również pełnią głównie funkcję estetyczną, gdyż jako taki tłumik (zbudowany w postaci potężnej puszki) znajdziemy za silnikiem.

W XV 535 Virago nie uświadczymy wielu rozwiązań znanych z pierwszych wersji. W odstawkę poszedł układ Cantilever, czyli zawieszenie tylne z centralnym amortyzatorem. Rozwiązanie to nie utrzymało się długo w soft chopperach Yamahy. Powód był prozaiczny – umieszczony tuż przy wydechu tylnego cylindra amortyzator rozgrzewał się tak bardzo, że w ciepłe dni tracił tłumienie. Zastosowane w XV 535 dwa elementy resorująco-tłumiące nie tylko nie generują tego typu problemów, ale też ciekawie się prezentują. Zmienił się też komfort jazdy, tył nie jest już tak miękki, można wręcz powiedzieć, że zawieszenie małego Virago potrafi nieźle dać po kręgosłupie. Nieco bardziej komfortowo zestrojono przedni widelec, ale tak czy inaczej XV 535 bliżej jest do sprężyście zestrojonego choppera niż kanapowego cruisera.

Minimalizm zagościł również na zegarach, które zamknięto w pojedynczej puszcze. Na próżno szukać tutaj takich dodatków jak obrotomierz. Uzupełnieniem tego surowego stylu jest wąska kierownica typu baranie rogi (choć w późniejszych wersjach dostępna była także prosta kierownica). Japońscy inżynierowie tak bardzo zafiksowali się na prostocie, że… zapomnieli zamontować wlewu paliwa na zbiorniku! W istocie bak znajduje się pod siedzeniem i ma nikczemną pojemność 8,6 l, co nawet przy delikatnej jeździe oznacza konieczność tankowania co mniej więcej 150 km. Górna część, znajdująca się nad silnikiem, to po prostu osłona. Na szczęście od 1989 roku dwuczęściowy zbiornik ma już 13,5 l.

Serwis gaźników jest bardzo prosty, do podstawowego czyszczenia czy kontroli dysz nie potrzeba nawet wyjmować ich z motocykla.

Zderzenie z rzeczywistością

Na samym początku mojej motocyklowej drogi byłem bardzo zafascynowany XV 535 Virago. Oczywiście śniłem o Harleyu, ale nie było mnie na niego stać (wiele się w tym zakresie nie zmieniło). Yamaha zdawała się być pod tym względem dużo bliżej. Mówiłem sobie, że za kilka, może kilkanaście lat, gdy pojawią się niedrogie egzemplarze używane, będę mógł spełnić swoje marzenia.

Życie pokazało, że jeśli chodzi o motocyklowe preferencje, poszedłem w zupełnie inną stronę. Nie oznacza to jednak, że moje drogi z XV 535 Virago w końcu się nie skrzyżowały. Będąc początkującym redaktorem Świata Motocykli, specjalizowałem się w sprzętach używanych. Jako że zdjęć było jak na lekarstwo, zawsze wyhaczałem jakiegoś kumpla i robiliśmy z fotografem zdjęcia konkretnego egzemplarza. Tak było i tym razem. Wreszcie mogłem z bliska obejrzeć obiekt moich marzeń, a nawet się na nim przejechać!

Krótka runda zrobiona Yamahą XV 535 Virago była dla mnie największym rozczarowaniem tamtych lat. Motocykl, a właściwie motorek, okazał się filigranowych rozmiarów, do tego zupełnie nie wykazywał chęci do współpracy w zakresie przyspieszania, wchodzenia w zakręty czy hamowania. A w okolicach 2005 czy 2006 roku były to dla mnie kwestie priorytetowe. Samo spojrzenie w dane techniczne rozwiewa ewentualne wątpliwości – 44 KM i prędkość maksymalna na poziomie 160 km/h nie są w stanie zadowolić żadnego maniaka prędkości, którym wtedy byłem.

Po latach znów zetknąłem się z Yamahą XV 535 Virago. Tym razem mogłem ocenić ją okiem mechanika. W tym przypadku ocena była zgoła inna. Silnik Virago odznacza się niesamowitą kulturą pracy. Nic w nim nie stuka, nie puka, słychać tylko delikatną pracę precyzyjnie spasowanych elementów. Serwis gaźników jest bardzo prosty, do podstawowego czyszczenia czy kontroli dysz nie potrzeba nawet wyjmować ich z motocykla! Motor przy odpowiedniej eksploatacji nie jest zawodny, a czynności serwisowe są ograniczone do minimum. Co więcej, wykona je każdy ogarnięty mechanik-amator.

Zmiany na dobre

Yamaha XV 535 Virago na przestrzeni 15 lat produkcji przeszła kilka niewielkich modyfikacji. Najważniejszą było wspomniane już wprowadzenie większego baku, a konkretnie dołożenie prawie pięciu litrów w miejscu, gdzie zbiornik powinien się znajdować, czyli nad silnikiem. Wlew przeniesiono na górę, a obie części układu paliwowego połączono gumowymi przewodami.

W późniejszych wersjach dokonywano wielu raczej drobnych modyfikacji. Z czasem dołożono drugi tłoczek w przednim zacisku, a także elementy stylistyczne – dwubarwne lakierowanie czy napisy w stylu 3D. Poprawiono także pracę rozrusznika i przeniesienie jego napędu na wał, co jest problemem niemal wszystkich XV – od 500 do 1100.

Najważniejsze rzeczy jednak się nie zmieniły – Yamaha XV 535 Virago niezależnie od roku produkcji nadal jest lekkim i zgrabnym chopperkiem. Oczywiście sprytni właściciele skutecznie próbują zepsuć tę lekką linię, montując wszelkiej maści sakwy, szyby, piórniki oraz ogony lisa czy innej kuny. Po drugiej stronie są spece od customów, którzy z poczciwej XV 535 Virago potrafią zrobić niekulawego bobbera czy inny ciekawy i niepowtarzalny motocykl.

Motocykl dla kobiet?

Ze względu na dobre wyważenie, niecałe 200 kg wagi w stanie gotowym do drogi, pewne prowadzenie przy niskich prędkościach i siedzenie umieszczone na wysokości 720 mm Yamahę XV 535 Virago określono jako motocykl dla kobiet. Co ciekawe, tylko częściowo jest to prawda, gdyż wiele pań kupowało go głównie ze względu na swoje gabaryty (a zatem możliwości dosięgania do ziemi). W rzeczywistości widziały się na YZF-R6 czy R1. Znam także odwrotną sytuację – Yamahę XV 535 Virago dosiadał jeden z moich bardziej rosłych znajomych. Dlaczego? Po prostu ten model mu się podobał. Ja mam chyba podobnie – po latach życie zatoczyło koło i znów widziałbym Yamahę XV 535 Virago w swoim garażu.

KOMENTARZE