Mam wrażenie, że Victoria KR 20 do niedawna traktowana była przez historyków i entuzjastów zabytków nieco z przymrużeniem oka. Niewielka pojemność, prosta konstrukcja, dwusuwowy silnik, przeciętne osiągi i stosunkowo duża liczba wyprodukowanych egzemplarzy – na pozór nie ma tu nic, co czyni motocykl wyjątkowym. A jednak przy bliższym kontakcie ta niepozorna maszyna potrafi wzbudzić dużą sympatię.
Na skróty:
Pisząc ten artykuł, miałem możliwość przejechać się na KR 20 – wrażenia były wspaniałe – i przyszła mi do głowy pewna myśl. Wiele drogich motocykli o dużych pojemnościach dotrwało do naszych czasów, ponieważ zazwyczaj niewiele nimi jeżdżono, również w „ich epoce”, i nie miały kiedy się zużyć. Często były też niedostatecznie dopracowane i po prostu nie nadawały się do użytku codziennego. I takie właśnie maszyny (jak np. Victoria KR 8) są częstymi obiektami marzeń kolekcjonerów. A motocykle czysto użytkowe, takie jak KR 20 – tanie, ekonomiczne, dostępne bez prawa jazdy – były eksploatowane aż do całkowitego zdarcia. Były tak pospolite, że nie poświęcaliśmy im zbyt wiele uwagi. Jeszcze 20 lat temu prawie nikt nie szukał na motocyklowych bazarach takich niemieckich dwusetek. A tymczasem one po prostu jeździły i jeżdżą do dziś.
Kiedy Adolf H. i jego fanatyczna drużyna doszli w 1933 roku do władzy, kolejna wielka wojna zaczęła coraz wyraźniej rysować się na horyzoncie. Przewidywano szerokie użycie motocykli w nadchodzącym konflikcie, także tych o małych pojemnościach, zwiększono więc wydatki na ten sektor gospodarki. W tym okresie produkcja niemieckich motocykli zauważalnie wzrosła. Mimo że znaczna ich część była przeznaczona na rynek cywilny, to w chwili wybuchu II WŚ bez ceregieli wcielano cywilne motocykle do Wehrmachtu. Dotyczyło to również maszyn marki Victoria, w tym między innymi niepozornych KR 20. W żadnej innej wojnie w historii motocykle nie były wykorzystywane tak szeroko, i to przez wszystkie strony. A zimy były wtedy srogie…
Skąd wzięła się Victoria?
Historię firmy Victoria szczegółowo opisałem w artykule o modelu Bergmeister V35 S z 1954 roku (ŚM, nr 9/2021), dlatego przypomnę ją tutaj w dużym skrócie. Prototyp pierwszego motocykla zaprezentowano w 1901 roku, co czyni tę markę jedną z najstarszych na świecie. Okres jej wielkiego triumfu zapoczątkowało zatrudnienie na początku lat 20. konstruktora Martina Stolle. Zaproponował on silnik w układzie bokser, z cylindrami ułożonymi wzdłuż osi motocykla.
Do początku lat 30. powstawały bardzo udane modele o nazwie KR – od 1 do 5 – a zwieńczeniem tej serii był KR 6, najdoskonalszy model Victorii z tego okresu. W latach 1931-32 dwa razy zdobyto na nim mistrzostwo Niemiec i na cześć tego wyczynu nazwano go Bergmeister – Mistrz Gór. Gdy po wojnie powstała dwucylindrowa V35 o pojemności 350 ccm, która również wygrywała zawody w klasie do 500 ccm, ją też nazwano Bergmeister, jako hołd dla złotych czasów marki Victoria.
Na początku lat 30. szefostwo firmy zauważyło, że duże i drogie modele nie sprzedają się zbyt dobrze. Sprawy nie ułatwiał kryzys gospodarczy, szalejący w Niemczech od lat 20., oraz krach na giełdzie nowojorskiej w 1929 roku. Dlatego postanowiono równolegle wprowadzić linię tanich, prostych motocykli o małych pojemnościach. Pierwszy model KR 20, z 1929 roku, miał dolnozaworowy silnik czterosuwowy i angielską skrzynię biegów Archer Sturmey. W niczym nie przypominał późniejszego KR 20 z 1938. Zresztą, gdy zacząłem zgłębiać temat, okazało się, że istniało kilka wersji KR 20. W 1932 roku pojawiła się KR 20 z silnikiem dwusuwowym o pojemności 200 ccm.
W 1937 roku udział Victorii w rynku sprzedaży dwukołowych pojazdów w Rzeszy Niemieckiej wynosił 6%. Liderem rynku było DKW z 33-procentowym udziałem, dalej uplasowały się m.in. NSU – 20%, Zündapp – 14,3 %, Triumph – 7,3 %, BMW – 5,9% i Ardie – 4,1 %. W tym samym roku zatrudniono utalentowanego inżyniera, Richarda Küchena, znanego ze współpracy z firmą Zündapp, który w poprzednich latach wprowadził na rynek z pełnym sukcesem serię Zündapp K. Zaproponował on nowe modele Victorii z silnikiem swojej konstrukcji. Pod jego nadzorem powstała „Neue Victoria Linie”, jak nazywano tę rodzinę w ówczesnych broszurach, która została zaprezentowana na początku 1937 roku na międzynarodowej wystawie pojazdów dwusuwowych w Berlinie.
Były to trzy zgrabne motocykle z pionowym cylindrem, chłodzone powietrzem: ekonomiczny KR 20 EN Lux, przeznaczony dla zamożniejszej klienteli KR 20 LN Luxus (oba motocykle o mocy ok 6-7 KM) oraz mocniejsza odmiana Aero, o pojemności 247 ccm i mocy 9 KM. Nowe maszyny sprzedawały się tak dobrze, że wkrótce pojawiły się problemy z dostawami. Ponieważ oba modele 200 cm są często ze sobą mylone przez kolekcjonerów, poniżej znajdziecie garść szczegółowych informacji o tych maszynach.
Victoria KR 20 EL Lux
Motocykl ten wyposażony był w ręczną, trzybiegową skrzynię biegów z dźwignią umieszczoną z prawej strony zbiornika paliwa. Proste siodło było amortyzowane sprężynami, osłona łańcucha była otwarta. Osprzęt firmy Norris, dynamo i sygnał dźwiękowy Bosch. Model ten nie miał prędkościomierza ani zegarka. Tył pojazdu był sztywny, przednie zawieszenie na wahaczu trapezowym. Początkowo całe motocykle lakierowano na kolor szary, później pojawiły się zbiorniki w kolorze granatowo-srebrnym.
Projekt motocykla był bardzo zgrabny – smukły zbiornik paliwa, tylny trójkąt ramy i „kroplowy” kształt silnika tworzyły estetyczną całość i motocykl został dobrze przyjęty przez klientów. Można w nim łatwo rozpoznać styl Küchena, który szczególnie lubił gładkie linie silników.
Victoria KR 20 LN Luxus
W tej bardziej ekskluzywnej wersji oferowano czterobiegową skrzynię biegów z dźwignią z prawej strony zbiornika lub – za dopłatą – skrzynię sterowaną nożnie, ale jej dźwignia również była montowana po prawej stronie, jak w motocyklach brytyjskich. Luxus miał zamkniętą obudowę łańcucha i nowoczesne siodło typu swing-spring, co znacząco poprawiało komfort jazdy – przypominam, że obie wersje miały sztywny tył. Zbiornik paliwa został pomalowany na kolor granatowo-srebrny, na pokładzie znalazł się również prędkościomierz, zintegrowany z przednim reflektorem.
Oba motocykle miały taką samą ramę, dlatego trudno było je odróżnić na pierwszy rzut oka, szczególnie gdy ktoś zdemontował osłonę łańcucha w LN Luxus. Silniki dwusuwowe obu wersji wyposażone były w płaskie tłoki i miały podobne parametry. Cylinder posiadał jeden port dolotowy oraz dwa porty i rury wydechowe. Obie wersje legitymowały się mocą ok. 6-7 KM i prędkością maksymalną 80 km/h. Wariant Luxus przyspieszał na czwartym biegu od 30 do 60 km/h w 18 sekund. Przy stałej jeździe z prędkością 50 km/h zużycie paliwa wynosiło 2,4 litra na 100 km.
Nasza Victoria
Żwiru, właściciel prezentowanej Victorii KR 20 EN Lux, chętnie opowiada o swoim motocyklu, jak też o innych, które udało mu się odrestaurować przez ostatnie lata. W przeciwieństwie do innych kolekcjonerów zabytków, bardzo lubi motocykle o małych pojemnościach. Oddajmy mu głos:
Nabyłem tę Victorię jakieś 20 lat temu w Polsce, od znajomego, za niewielkie pieniądze – w tamtych czasach nikt tych motocykli nie chciał. Wymagała remontu silnika, ale wydawała się być oryginalna, łącznie z malowaniem i osprzętem. Ciekawostką jest, że model ten fabrycznie posiadał osprzęt Boscha, a tu mamy okaz z fabrycznym osprzętem i biżuterią Norrisa. Do tego oryginalna guma na na siedzeniu Drilastic oraz oryginalne kolanka wydechowe i tłumiki. Co do remontu silnika – zmieniłem łożyska na wale na współczesne oraz pierścienie tłokowe na nowe. Co interesujące, układ tłok-cylinder był w doskonałym stanie i nie wykazywał większych śladów zużycia. Motocykl ma bardzo ciekawy kluczyk, wciskany po prawej stronie korpusu silnika. Wystarczy przepompować gaźnik, kopnąć kilka razy kickstarter bez zapłonu, po czym włączamy zapłon i motocykl zadziwiająco lekko zaskakuje. Można go łatwo uruchomić, ponieważ stopień sprężania jest niewielki, tzn.ok 5,5:1. Praca silnika jest miękka, a wibracje niewielkie. Uwielbiam tę maszynę.
Przy okazji spotkania z Victorią KR 20 Żwira nakręciłem o niej materiał video i sporo nią jeździłem. Rozwijałem prędkości raczej rekreacyjne, typu 50 km/h, motocykl wspaniale się prowadził i brzmiał. No i ten zapach dwusuwowej dwusetki, kto z was jeździł kiedykolwiek dwutaktem, doskonale zna ten klimat. Podoba mi się też procedura zmiany biegów przy zbiorniku paliwa. Victoria wydaje się niezawodna i solidnie wykonana. Zresztą, Żwiru co roku jeździ nią na odległe o setki kilometrów zloty i zawsze wraca na kołach!
Zdjęcia: autor