Chaz Davies, pomimo tego, że nie udało mu się wywalczyć w World Superbike tytułu mistrzowskiego, odchodzi na emeryturę z podniesioną głową. Obecnie kontuzjowany Brytyjczyk liczy, że wystartuje jeszcze w tym roku w wyścigach i pożegna się z kibicami na torze.
Na skróty:
Chaz Davies obecnie pauzuje po tym, jak przewrócił się w wyścigu Superpole w Barcelonie i złamał dwa żebra. Tuż przed rozpoczęciem kolejnej rundy, w hiszpańskim Jerez, niespodziewanie Brytyjczyk zwołał konferencję prasową.
Radość i smutek
„Chciałem tylko powiedzieć, że niestety pod pewnymi względami i na szczęście pod innymi, to będzie mój ostatni sezon w World Superbike’ach. Jest to oczywiście decyzja, która nie przyszła mi łatwo, wymagała mocnego przemyślenia, ponieważ mocno wierzę, że kiedy decydujesz się skończyć, to po prostu kończysz” – mówił Davies.„Moim zdaniem, to właściwy moment na podjęcie tej decyzji. Tak jak powiedziałem, bardzo trudnej i poprzedzonej długim rozważaniem. Zwłaszcza, że znowu jestem na torze! Nawet kilka godzin temu, chodząc w paddocku czułem się inaczej, wiedząc, że zaraz ogłoszę moją decyzję.
Stoi za tym wiele powodów i tak, jak powiedziałem, dużo rozważań i zastanawiania się, czy to właściwy ruch. Ale jestem bardzo pewny siebie i jednocześnie cieszę się i smucę, bo to właściwa decyzja. Jestem gotowy, by przewrócić stronę i rozpocząć nowy rozdział” – dodawał.
Bogata kariera w WSBK
Chaz Davies odchodzi z World Superbike jako jeden z najbardziej utytułowanych zawodników ostatnich lat. W WSBK Walijczyk zadebiutował w 2012 roku, jako mistrz świata serii World Supersport. Łącząc swe siły z Aprilią, już w pierwszym sezonie sięgnął po debiutancki triumf – na Nürburgringu. Na kolejny sezon przeniósł się do BMW, gdzie wygrał kolejne trzy wyścigi w drodze po 5. miejsce w „generalce”.
Tak dobra jazda sprawiła, że Davies znalazł się na celowniku Ducati, które szybko ściągnęło go w swoje szeregi. W ten sposób rozpoczęła się siedmioletnia przygoda na Ducati, w trakcie której to Davies często był głównym rywalem swojego rodaka Jonathana Rea. W pamięci utkwiła szczególnie seria sześciu zwycięstw z rzędu odniesionych przez Chaza na koniec sezonu 2016.Wejście w 2019 do WSBK Ducati V4 R, maszyny mocno naznaczonej duchem MotoGP, sprawiło, że Davies stał się zawodnikiem numer dwa w zespole. W tamtym sezonie główną nadzieją Ducati na zakończenie passy Rea i Kawasaki był Alvaro Bautista. Davies w mistrzostwach zajął wtedy szóste miejsce – swoje najgorsze od sezonu 2014.
W pierwszej fazie sezonu 2020 Walijczyk nie był z kolei dotrzymać kroku swojemu nowemu team-partnerowi Scottowi Reddingowi. To wtedy Ducati podjęło decyzję, że w 2021 do fabrycznej ekipy przejdzie Michael Ruben Rinaldi, a miejsce Włocha w satelickim składzie zajmie właśnie Davies.
Sezon 2020 mógł być ostatnim
Niestety, sezon 2021 w wykonaniu zawodnika ekipy Go Eleven naznaczony jest kontuzjami. Dwa upadki podczas trzeciej rundy w Misano sprawiły, że #7 mocno uszkodził bark. Do formy Davies wrócił dopiero przy okazji zmagań na Magny-Cours. Wszystko na niewiele się zdało, bo podczas kolejnych zmagań, w Barcelonie, w trakcie wyścigu Superpole w Barcelonie „zgarnął go” Lucas Mahias. W konsekwencji upadku, Chaz złamał dwa żebra.
Chaz doskonale wiedział, że po utracie miejsca w fabrycznym składzie, walka o mistrzostwo w tym roku będzie niezwykle trudna, jeśli nie niemożliwa. To, w połączeniu ze słabymi wynikami – wywalczył zaledwie jedno podium podczas wyścigu w Estoril – oraz z chęcią spędzania czasu z rodziną, doprowadziło do takiej, a nie innej decyzji.Co ciekawe, 34-latek przyznał, że już rok temu był o krok od zakończenia kariery. „Myślę, że rok temu miałem dobry powód, by podjąć decyzję o zakończeniu kariery. I byłem bardzo blisko, jeśli mam być szczery. Ale nie byłem w stanie tego zrobić. Dobrze zakończyłem sezon, wygrałem w Estoril i nadal miałem w sobie ten ogień. Chciałem znów spróbować” – przyznawał. „Rok temu zastanawiałem się, że może powinienem odejść, a może nie. W tym roku jestem pewien, że to dobra decyzja”.
W pewnym momencie pojawiły się nawet plotki, że w 2022 roku Davies mógłby dołączyć do Hondy, w miejsce odchodzącego do Ducati Alvaro Bautisty. Niepewność, czy CBR1000RR-R byłaby wystarczająco konkurencyjna, by umożliwić mu walkę o podia sprawiła, że Chaz nie zdecydował się na zmianę barw. I trudno mu się dziwić, bo wsiadanie na zupełnie nowy motocykl, mając 34 lata na karku, mogło okazać się strzałem w stopę.
Najlepszy w WSBK bez mistrzostwa?
Zanim trafił do paddocku World Superbike, Davies zaliczył w sumie 73 starty w Motocyklowych Mistrzostwach Świata – zarówno w klasach 125cc i 250cc, jak i MotoGP. W klasie królewskiej wziął udział w trzech rundach w sezonie 2007, gdy zastępował kontuzjowanego zawodnika w ekipie Pramac d’Antin.
W sumie Chaz Davies wygrał w Superbike’ach 32 wyścigi i trzykrotnie sięgał po tytuł wicemistrzowski: w 2015, 2017 i 2018 roku. Dokładnie 99-krotnie stawał na podium i siedem razy startował z pole position. Pod względem zwycięstw, Walijczyk plasuje się na siódmym miejscu w klasyfikacji wszech czasów, z obecnych zawodników WSBK ustępując jedynie Rea i Tomowi Sykesowi. Wielu uznaje, że Davies to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy zawodnik World Superbike, który nie zdobył tytułu mistrzowskiego. Urodzony zaledwie osiem dni po swoim największym rywalu Jonathanie Rea, to właśnie ze swoim rodakiem Chaz przegrywał walki o tytuły mistrzowskie.
Można powiedzieć, że Davies po prostu miał pecha, będąc w swojej najlepszej formie w tym samym czasie, co Rea – bezsprzecznie najlepszy zawodnik w historii WSBK, mający na koncie sześć tytułów mistrzowskich. Trzykrotnie wicemistrzem świata zostawał w tym czasie właśnie Chaz. Wielu porównuje go chociażby do Maxa Biaggiego czy Daniego Pedrosy w MotoGP – niesamowicie dobry, ale nie tak dobry, jak gość, który zdominował serię.
Chce wrócić w Argentynie
Całkiem niedawno organizatorzy World Superbike potwierdzili, że finał sezonu 2021 faktycznie odbędzie się na nowopowstałym torze Mandalika w Indonezji. Zanim do tego dojdzie, karuzelę czeka jeszcze wycieczka do Portimao (najbliższy weekend) oraz do Argentyny. Wbrew obawom, podobno zmagania w Ameryce Południowej nie są zagrożone. To tam Davies planuje wrócić do rywalizacji.
„Jeśli to będzie możliwe, będę chciał wrócić do akcji w Argentynie. Na pewno nie chce kończyć kariery w WSBK jako zawodnik zniesiony z toru na noszach!” – przyznawał.A co dalej? Na razie Davies zamierza cieszyć się życiem poza wyścigami, spędzając czas ze swoją żoną i urodzoną w zeszłym roku córeczką. Zamierza jednak nadal trenować na Supermoto i motocrossie. Nie wyklucza też, że jeśli pojawi się „ciekawa propozycja na przykład testów, propozycja czegoś, co zmotywowałoby mnie do dalszych treningów i jazdy, na pewno ją rozważę”.
Cokolwiek zrobi, życzymy Chazowi radości z ostatnich wyścigów w karierze i powodzenia w nowym, pozawyścigowym życiu.