fbpx

Trzeci sezon rywalizacji w mistrzostwach świata MotoE właśnie dobiegł końca. Podczas finałowej rozgrywki na Misano World Circuit Marco Simoncelli nie brakowało kontrowersji, ale i we wcześniejszej fazie sezonu było sporo niedopowiedzeń. Ostatecznie po tytuł mistrzowski sięgnął Jordi Torres, ale sprawa czempionatu jeszcze długo będzie roztrząsana. Co działo się w sezonie 2021 MotoE?

Powiedzieć, że sezon 2021 MotoE był szalony, to nie powiedzieć nic. Zawodnicy wystartowali w sumie w siedmiu wyścigach, rozegranych na sześciu różnych obiektach. Wyjątkiem był finał w Misano, gdzie odbyły się dwa wyścigi – to jedyny tor, który gościł stawkę we wszystkich trzech sezonach rywalizacji stosunkowo nowej kategorii.

Wielu zwycięzców, brak faworyta

W trakcie sezonu trudno było wskazać jednego faworyta do sięgnięcia po mistrzowski tytuł. Gdy tylko wydawało się, że ktoś łapie wiatr w żagle, nagle przewracał się albo notował bardzo słaby występ. Co ciekawe, tylko Eric Granado wygrał więcej, niż jeden wyścig. Brazylijczyk triumfował we Francji i Holandii. Na podium stawało ośmiu różnych zawodników. Zaledwie trzech zawodników punktowało we wszystkich rundach, a czterech dojeżdżało do mety każdego wyścigu.

Tym samym, przed finałową, podwójną rundą w Misano, w roli lidera klasyfikacji generalnej przystępował Alessandro Zaccone z ekipy Pramaca. Włoch, który przed rokiem ani razu nie stanął na podium MotoE, w sezonie 2021 wygrał inaugurację w Jerez, a potem dwa razy finiszował na trzecim miejscu. Dzięki temu przed GP San Marino miał 7 punktów przewagi nad Granado, osiem nad broniącym tytułu Jordim Torresem i jedenastu nad Dominique Aegerterem

Alessandro Zaccone, Dominique Aegerter i Jordi Torres

Przewaga Zaccone przed finałem sezonu była niewielka – 11 pkt. dzieliło TOP4

Stracone szanse Zaccone na tytuł

Dwóch z czterech liderów mistrzostw wykluczyło się w zasadzie z walki o tytuł już podczas pierwszego wyścigu w Misano. Tuż po starcie upadł Zaccone, w którego potem uderzył Hiroki Akubo. Włocha przetransportowano najpierw do centrum medycznego, a potem do szpitala. Zawodnik zespołu OCTO Pramac doznał urazu miednicy i mógł pożegnać się ze ściganiem do końca weekendu. 

Z przedostatniego zakrętu wyścigu numer 1 na pozycji lidera wyjechał Aegerter, ale blisko niego byli Torres i Granado. Brazylijczyk ostro zaatakował w ostatnim zakręcie, ale przesadził z prędkością i upadł. W efekcie wybił nieco z rytmu Aegertera, a wszystko wykorzystał Jordi, który pomknął do mety po swoje pierwsze zwycięstwo w 2021 roku. Tym samym Torres objął prowadzenie w „generalce”, a na drugie miejsce wskoczył Dominique. Przed ostatnim wyścigiem dzieliło ich osiem punktów na korzyść Hiszpana.

Jordi Torres

Broniący tytułu Jordi Torres pierwszy wyścig w 2021 wygrał dopiero w Misano

Kontrowersyjny finał

Walka o tytuł miała rozstrzygnąć się w ostatnim wyścigu sezonu. Takie sytuacje kibice lubią najbardziej, gdy niczego do końca nie wiadomo. Jordiemu Torresowi wystarczyło nie stracić do Dominique Aegertera więcej, niż osiem punktów. Hiszpan, tak jak w sobotę, startował z pole position. Szwajcar stał na początku drugiego rzędu.

Po rozpoczęciu liczącego 8 okrążeń wyścigu to Mattia Casadei objął prowadzenie, przed Torresem i triumfatorem pierwszego w historii sezonu MotoE – Mattią Ferrarim. Jordi jeszcze przed końcem pierwszego kółka wyszedł na pozycję lidera i rozpoczął ucieczkę. Kiedy Aegerter uporał się z rywalami i awansował na lokatę numer dwa, tracił sekundę do Torresa.

Domnique Aegerter i Jordi Torres

Domnique Aegerter i Jordi Torres – kontrowersyjne starcie w GP San Marino klasy MotoE

Szwajcar nie zamierzał jednak rezygnować i gonił swojego rywala jak szalony. Na dwa kółka przed metą, na prowadzeniu jechał już nie jeden zawodnik, a dwóch. Aegerter zaatakował do ósemki, ale wyjechał z niej za szeroko i Torres wrócił na pierwsze miejsce. W dziesiątce Domi znów próbował, ale w szybkich, trzech prawych to Jordi był górą. Szwajcar opóźnił hamownie do czternastki, ale znowu na niewiele się to zdało. W międzyczasie zastanawiała aż taka agresywność Torresa w kontrowaniu – wystarczyło mu dojechać do mety spokojnie na drugim miejscu, a i tak cieszyłby się z tytułu.

Na ostatnim okrążeniu Aegerter znów próbował ataku w dziesiątce, ale tym razem jeszcze bardziej przesadził z opóźnieniem hamowania. Torres nie musiał się nawet specjalnie starać, by na tylną prostą wyjechać przed rywalem i to z zapasem kilku dziesiątych sekundy. Dominique jednak gonił i postanowił zaatakować w czternastym zakręcie. Maksymalnie opóźnił hamowanie, a Torres uderzył w tył jego motocykla i upadł. Dominique minął metę na pierwszym miejscu i rozpoczął świętowanie. Jordi podniósł się i dojechał na dwunastej lokacie, po minięciu mety wyraźnie sugerując, że nie zostawi tak tego incydentu. 

Wydawało się, że manewr, choć ostry, to był jednak czysty. Dominique bez problemu zmieścił się w zakręcie, nie wywoził rywala szeroko. Sędziowie orzekli jednak, że było za ostro i nałożyli na Szwajcara karę przejazdu przez boksy, zamienioną na dodanie 38 sekund do jego czasu wyścigowego. Spadł na 13. miejsce, tuż za Torresa. Co ciekawe, ekipa Dynavolt Intact GP chciała odwołać się od kary, ale powiedziano jej, że nałożono ją w trakcie wyścigu, więc nie ma mowy o proteście.

Tym samym tytuł przypadł Jordiemu Torresowi, który w kontrowersyjnych okolicznościach obronił mistrzostwo. Po karze dla Aegertera, zwycięstwo i trzecie miejsce w generalce powędrowało do prawdziwego króla Misano – Matteo Ferrariego. Włoch wygrywał „w domu” w pięciu z siedmiu wyścigów, w których wystartował. To jego jedyny triumf w sezonie 2021. 

„Nie wiem nawet, jak opisać to, jak się czuję. Walczymy o mistrzostwo, mamy mocny sezon i oczywiście próbowałem wygrać ten tytuł. Nie wystartowałem najlepiej i straciłem czas na walce z Ferrarim i Casadei, ale kiedy tylko ich wyprzedziłem, zacząłem odrabiać stratę. Dwa kółka przed metą byłem za Jordim i zacząłem atakować. Robiłem to kilkukrotnie, więc wiedział, że jestem tuż za nim. Wiedział też, że nawet jak go wyprzedzę, to on i tak zostanie mistrzem świata” – tłumaczył po wyścigu pierwotny triumfator Aegerter, który by walczyć o mistrzostwo MotoE, odpuścił weekend World Supersportów w Barcelonie, gdzie także próbuje zdobyć tytuł!

„W ostatnim zakręcie wyprzedzałem go dwa razy, a przed czternastką doskonale wiedział, że będę próbował po wewnętrznej, tak jak na ostatnich okrążeniach. Trzymał jednak swoją linię, w wyniku czego dotknął mojego tylnego koła i upadł. Oczywiście nie chciałem, żeby się przewrócił, ale byłem po wewnętrznej. Jak obejrzycie poprzednie wyścigi, na ostatnich kółkach zawsze jest mnóstwo walki i sporo kolizji. Przeprosiłem go, bo zachowuję się fair, ale każdy by zaryzykował takim manewrem, gdyby walczył o tytuł” – dodawał Szwajcar, który w sezonie 2021 nie wygrał jednak ani jednego wyścigu.

Tymczasem Torres tak widział całą sytuację: „Wiedziałem, że Domi musi mnie wyprzedzić i musi wygrać wyścig, by zdobyć tytuł. To także świetny zawodnik, który ma za sobą udany sezon. Widział dwa czy trzy razy, że trudno mnie będzie wyprzedzić poprzez opóźnianie hamowania, bo wyjeżdżał szeroko. Wiedziałem, że na ostatnim kółku zrobi wszystko, ale nie był w stanie tego zrobić dobrze. Nasze linie jazdy przecięły się i nie mogłem wjechać w zakręt. Próbowałem odprostować motocykl jak najszybciej, ale on uderzył we mnie, a ja się przewróciłem” – mówił.

Jordi, gdy tylko zjechał do alei serwisowej, zalał się łzami. „Kiedy dojechałem do mety, zalałem się łzami, czułem się jak frajer, że przegrałem tytuł. Próbowałem jechać na maksimum i pozostawać skupionym. Kiedy Domi próbował atakować, ja starałem się być spokojny i nie popełniać błędów, przy okazji dobrze zarządzając sytuacją. Wtedy jednak, ta cała ciężka praca mojego zespołu i moja, poszła na śmietnik. Płakałem razem z nimi, kiedy zjechałem do alei serwisowej, a oni kazali mi się nie martwić i poczekać, co się stanie” – dodawał dwukrotny mistrz świata MotoE, który przeżył prawdziwy rollercoaster emocji.

„Tytuł przyznany przy zielonym stoliku”

Trudno się nie zgodzić z tym, że każdy w sytuacji Aegertera próbowałby zaatakować. W myśl tego, co mówił Ayrton Senna: “If you no longer go for a gap that exists, you are no longer a racing driver”.

W sieci z kolei zawrzało, a w obronie Szwajcara stawało wielu dziennikarzy i kibiców, którzy nazywali go incydentem wyścigowym. Nikt nie chciał, żeby sprawa mistrzostwa rozstrzygnęła się w tak kontrowersyjny sposób. Wielu twierdzi, że tytuł przyznano przy tzw. zielonym stoliku oraz że organizatorzy chcieli, by wygrał zawodnik z Hiszpanii.

Ostatecznie to Torres, po raz drugi z rzędu, został mistrzem świata MotoE. Aegerterowi pozostał tytuł wicemistrzowski i walka o czempionat w serii World Supersport. Jordi w tym roku wygrał jeden wyścig – pierwsze zmagania na Misano. Do puli dorzucił trzy podia: dwa trzecie miejsca (Jerez i Le Mans) oraz lokatę numer dwa (Barcelona).

Niestety, po raz kolejny sami z walki o tytuł wykluczyli się Granado i Casadei. Eric prowadził podczas inauguracji w Jerez, ale upadł i zdobył tylko trzy punkty. Potem nie dojechał do mety w Barcelonie, gdzie tuż przed startem z pole position dopadły go problemy techniczne. Na dokładkę upadł jeszcze w wyścigu numer jeden na Misano. Tymczasem Casadei trzy razy stawał na podium, ale nie dojeżdżał do mety w Katalonii i Austrii. Ogromnego pecha miał z kolei Zaccone, któremu upadek i kontuzja przytrafiły się w najgorszym możliwym momencie.  

Jordi Torres mistrzem MotoE 2021

Udane debiuty otwierają drzwi

Po takich kontrowersjach niewielu jednak będzie pamiętało, co działo się za plecami tej dwójki. A tam na uwagę zasługuje świetny debiutant Fermin Aldeguer, który startował w barwach Aspara. Ten zaledwie 16-latek z Murcii w Hiszpanii szturmem wdarł się do mistrzostw świata, kończąc debiutancki sezon na dziewiątym miejscu i tylko podczas inauguracji w Jerez nie zdobywając punktów.

Fermin Aldeguer

Fermin Aldeguer udanie zadebiutował w MotoE

Tak dobra jazda sprawiła, że Aldeguer otrzymał w międzyczasie szansę startów w klasie Moto2. Nie dziwi, skoro świetnie radził sobie w mistrzostwach europy Moto2 i sięgnął tam w tym roku po mistrzostwo! W debiutanckim starcie w Grand Prix, na Mugello finiszował na dwunastym miejscu. Niedawno z kolei, podczas rundy o GP Aragonii, Fermin zajął siódmą lokatę w wyścigu Moto2! Nie dziwi, że w sezonie 2022 najprawdopodobniej wystartuje na pełen etat w mistrzostwach świata.

Miquel Pons

Miquel Pons dał ekipie LCR pierwszy triumf w MotoE i to na 25-lecie zespołu w Grand Prix

Na uwagę zasługują też jednak dwaj inni debiutanci, którzy reprezentowali w tym roku ekipę LCR E-Team. Po tym, jak w dwóch pierwszych sezonach skład Lucio Cecchinellego stawiał na weteranów (Niccolo Canepa, Xavier Simeon i Randy de Puniet), tym razem zaufał młodziutkim zawodnikom. Ryzyko opłaciło się, bo Miquel Pons wygrał w Barcelonie, dedykując triumf swojemu zmarłemu przyjacielowi Jasonowi Dupasquierowi. Pons stał też na podium w finale sezonu na Misano. Tymczasem Kevin Zannoni został jednym z trzech, którzy ukończyli wszystkie wyścigi sezonu w punktach. Jego najlepszym finiszem było czwarte miejsce w Misano.

Konieczne zmiany w regulaminie

Bez wątpienia przed sezonem 2022 konieczne są zmiany w regulaminie MotoE. Na pierwszy rzut: kwalifikacje. Chociaż sesja E-Pole, rozgrywana w stylu dawnego Superpole w World Superbike była widowiskowa, to jednak nie sprawdzała się w dzisiejszych czasach. Fajnie, że każdy miał tylko jedno okrążenie na walkę i nie mógł się za nikim holować. W dobie limitów toru, gdzie minimalny wyjazd na zielone skutkuje anulowaniem czasu – to się po prostu nie sprawdza.

Wydaje się, że organizatorzy także zauważyli ten problem i w 2022 roku format weekendu oraz kwalifikacji MotoE ulegnie zmianie. Po pierwsze, w piątek zawodnicy zaliczą treningi i kwalifikacje, a w sobotę i niedzielę – w sumie dwa wyścigi. Oba rozgrywane będą po zmaganiach Moto3, Moto2 i MotoGP, co jednak chyba do końca nie pomoże w zwiększeniu popularności tej serii.

Kwalifikacje będą miały bardziej klasyczny format. W Q1 wystartuje najwolniejsza dziesiątka zawodników po treningach numer 1 i 2 (pod uwagę wzięte zostaną łączne wyniki sesji). Pierwsza część czasówki będzie trwała 10 minut i nie będzie limitu okrążeń na zawodnika. Najszybsza dwójka przejdzie do Q2, przed którą będzie mogła naładować motocykl i otrzyma dodatkową tylną oponę. W drugiej części czasówki wystartuje więc dziesięciu zawodników (ośmiu najszybszych z treningów i dwóch awnsujących z Q1). Sesja potrwa 10 minut i także nie będzie nałożonego limitu okrążeń na zawodnika.Stawka MotoE w sezonie 2021

Jaka przyszłość czeka MotoE?

Gdybyśmy rywalizację w mistrzostwach świata MotoE mieli podsumować jednym, krótkim zdaniem, powiedzielibyśmy tylko tyle: „Jeśli nie oglądacie – żałujcie!”

Walka w MotoE jest niezwykle pasjonująca, a wyścigi rozstrzygają się dopiero na samej mecie (albo i chwilę po nim). Różnice między zawodnikami często na finiszu wynoszą tyle, co nic. I nawet pomału przestaje przeszkadzać nam fakt, że te motocykle niemalże nie wydają dźwięku.

Stawka MotoE w sezonie 2021

 


Zdjęcia: Dorna Sports, Dynavolt Intact GP

KOMENTARZE