Za każdym razem, kiedy człowiek myśli, że Jorge Lorenzo niczym już w MotoGP nie zaskoczy, bo przecież od ponad roku jest na wyścigowej emeryturze i obecnie pływa brzuchem do góry na Malediwach… Hiszpan znów postanowił podgrzać atmosferę. Sęk w tym, że trafił na godnych przeciwników!
Umówmy się, że wielu chciałoby mieć taką emeryturę, jak Jorge Lorenzo. Kończysz pracować mając 32 lata, pływasz w luksusach, mieszkasz w okazałym apartamencie, na wakacje wyjeżdżasz na Bali albo na Malediwy, a do tego masz masę piekielnie mocnych samochodów w garażu. Od czasu do czasu weźmiesz sobie udział w talent show i pośpiewasz, innym razem rozkręcisz dramę w social mediach… I tak to się kręci.
Co do dramy, to pięciokrotny mistrz świata ma momenty, w których jest nie tylko bardzo aktywny na Instagramie – bo to dzieje się nieustannie – co czasami pokusi się o skomentowanie tego, co dzieje się w MotoGP. Jeszcze przed rozpoczęciem testów w Katarze pięciokrotny mistrz świata typował, kto według niego ma szansę na tytuł w klasie królewskiej. W międzyczasie pięciokrotny mistrz świata publikował kolejne zdjęcia i filmiki z urlopu na Malediwach. Potem pięciokrotny mistrz świata zdecydował się wbić szpilę Calowi Crutchlowowi. Brytyjczyk zakończył w poprzednim sezonie karierę, ale został zawodnikiem testowym Yamahy. Ta zrezygnowała z usług Lorenzo, który najzwyczajniej w świecie, po rozbracie z MotoGP, nie był już w odpowiedniej formie, a jego osiągi na motocyklu dalekie były od tych prezentowanych przez obecną stawkę. Hiszpan burzył się jednak, że „Yamaha zamienia złoto na brąz” oraz że „Crutchlow na pewno sprawdzi wytrzymałość Yamahy, bo często będzie lądował nią w żwirze”.
Kiedy więc na koncie MotoGP na Instagramie pojawiła się sekwencja zdjęć z upadku Crutchlowa podczas testów w Katarze, Lorenzo długo się nie zastanawiał. Rzucił szybkim „Mówiłem Wam…” i… tylko rozpętał burzę.
Nie trzeba było długo czekać, by Hiszpana zgasił Jack Miller, prywatnie przyjaciel Crutchlowa. „Co Ty na to, żeby dorosnąć? Serio, ziom, przestań zachowywać się jak dziecko!”
Chwilę później do akcji wkroczył… Andrea Iannone pisząc „TRILLER HELP CRASHCLOW” nawiązując do pseudonimu Millera – Thriller i zmieniając nieco brzmienie nazwiska Cala na CRASH-clow. Przy okazji Włoch, tak tylko wtącimy, że zdyskwalifikowany na 4 lata za doping, życzył wszystkim więcej uśmiechu i mniej napinki. Chyba jednak do maniakowej głowy po wielokrotnych operacjach plastycznych dotarło, że nie wydusiła z siebie nic mądrego i Andrea usunął wpis .Sam Crutchlow nawet nie odniósł się do sprawy. Jeszcze w listopadzie na zarzuty Lorenzo odpowiadał: „Szanuję Lorenzo jako kierowcę i pięciokrotnego mistrza świata – on wiele wam powie o tym, że jest pięciokrotnym mistrzem świata! (…) Przyjąłem to z przymrużeniem oka, bo chodzi o faceta, który chodzi i opowiada ludziom wokół różne rzeczy. (…) Jest wyjątkowy na motocyklu. Nie oznacza to jednak, że jest świetnym kierowcą testowym.”.
Soczystym komentarzem w stronę Lorenzo rzucił jednak przyjaciel i pomocnik Cala, a zarazem syn Randy’ego Mamoli – Dakota. „Powiedział gość, który ma 15 kilogramów nadwagi” – dolewając tym samym oliwy do ognia, bo przecież tajemnicą poliszynela jest, że Jorge po prostu mocno dorzucił do masy od czasu, gdy nie jeździ w MotoGP. Sprawdźcie jego zdjęcia na Instagramie, jeśli nie wierzycie. Poniżej wklejamy jedno z nich.W międzyczasie oberwało się też Aleixowi Espargaro, który na Twitterze napisał, że „woli być przyzwoitym gościem, niż mistrzem świata. Cal, uwielbiam cię!”. Co odpowiedział mu Jorge? „Lepiej być jednym i drugim, prawda? Gwarantuję, że to cudowne uczucie i mam nadzieję, że pewnego dnia też będziesz mógł tego spróbować!”
Pomiędzy jedną kąpielą w oceanie, a zajadaniem frykasów i byciem gwiazdą na Malediwach, pięciokrotny mistrz świata zdecydował się też odpowiedzieć Millerowi: „Co Ty na to, żebyś odłożył telefon, przestał robić stoppie i zaczął wygrywać wyścigi? Masz już 26 lat. Skup się na tym, co ważne i nie marnuj swojego talentu”.To zresztą nie pierwsze starcie między Lorenzo a Millerem. Gorąco pomiędzy tą dwójką było jeszcze w 2017 roku, kiedy Michelin chciał wprowadzić nową, tylną oponę. Większość się na to zgodziła, a w mniejszości był Jorge. Jackass rzucił wtedy krótkim, że „opinia jest jak dupa, każdy ma swoją”. Lorenzo długo nie czekał i powiedział, że Jack go obraził, bo „powiedział, żebym swoją opinię wsadził sobie w tyłek. Tak to odebrałem. Nie powinno się czegoś takiego mówić innemu zawodnikowi, a tym bardziej pięciokrotnemu mistrzowi świata” – mówił pięciokrotny mistrz świata.
Kiedy kilka dni później Miller zaliczył potężny upadek, Lorenzo znów wykorzystał szansę, by wbić Australijczykowi szpilę. „To było dla niego ostrzeżenie, że MotoGP to nie zabawa. Zobaczymy czy potraktuje to poważnie” – przyznawał pięciokrotny mistrz świata.
No cóż… nie wiemy, jak wy, ale my łapiemy paczkę popcornu i czekamy na kolejną rundę!