W nocy z poniedziałku na wtorek w garażu jednego z naszych ojców założycieli, Erwina Gorczycy wybuchł pożar, który strawił wiele zabytkowych motocykli, narzędzi, przedmiotów, ale przede wszystkim marzenia i zabezpieczenie, które miało być swojego rodzaju emeryturą Gorzkiego. Dzisiaj został popiół i wiele problemów.
Na skróty:
Nie napiszę tego tekstu w sposób zwyczajny, profesjonalny i typowo dziennikarski. Nie będę ważyć każdego słowa i zastanawiać się nad odpowiednim szykiem zdania. Tutaj pierwsze skrzypce zagrają emocje, bo wiem, że wielu z Was czuje to samo i jestem pewny, że chociaż każdy z nas przeżywa podobne dramaty w inny sposób, to tym razem łączy nas wspólny mianownik – Erwin Gorczyca.
Wszystko poszło z dymem
Dzisiaj podwórko współzałożyciela naszego pisma stało się prawdziwie „gorzkie”. „Zapach garażu” całkowicie się zmienił, a nie dalej jak dwa tygodnie temu miałem przyjemność udostępniać film, który Erwin nagrał wraz ze swoim synem. To był film o motocyklu Harley-Davidson, modelu U z 1942. Piękny motocykl, wspaniały film. Dzisiaj już w zasadzie nie istnieje.
Dziś w nocy pożar zabrał nam część naszych marzeń i zniszczył część naszego miejsca na ziemi, które od wielu lat budowaliśmy ciężką pracą i kosztem wielu wyrzeczeń. Bóg miał nas w opiece i prócz powierzchownych oparzeń przeżyliśmy i jesteśmy razem. W tym wszystkim nas, dzieci i wnuki, najbardziej boli to, że w pożarze spłonęła kolekcja motocykli naszego taty i dziadka – Erwina Gorczycy, który w świecie motocyklowym dał się poznać jako niezwykłej klasy motocyklista i wyjątkowy człowiek.
-napisała Zuzanna Górska na stronie zrzutka.pl
Chciałoby się powiedzieć, spokojnie – zrobimy „ściepę” i odbudujemy motocykle, ale nie wiem czy macie świadomość jakie pojazdy tam stały. To nie jest takie łatwe. To były motocykle, których nie spotkacie na portalach aukcyjnych.
Chciałbym, abyście wiedzieli, że piszę ten tekst w oparciu o materiały, które znalazłem w sieci, nie byłem na miejscu (obecnie jest tam Lech Potyński, niebawem dowiemy się więcej jak wygląda sytuacja). Wiem jednak, że spłonęły dwa garaże, dwa najwspanialsze miejsca w jakich kiedykolwiek byłem. Chciałbym jednak wyprowadzić część z nas z błędnego postrzegania sprawy. Zniszczeniu nie uległy przedmioty, a historia – unikalna, niepowtarzalna. Spaleniu uległy w zasadzie obiekty muzealne i setki, jeśli nie tysiące godzin pracy Gorzkiego. I to właśnie jest prawdziwą tragedią.
Cali i zdrowi!
Szczęśliwie dla wszystkich Erwin i jego rodzina są cali i zdrowi – mimo mniejszych lub większych poparzeń. Spaliła się część ich życia, ale ta druga – pełna dobrej energii i siły, daje nadzieje, że za czas jakiś Erwin odbuduje to wspaniałe miejsce. Najważniejsze, że nie spłonęły domy – mają gdzie mieszkać.
To oczywiście będzie kosztować sporo pracy. Część sprzętów przepadła bezpowrotnie, a część nie należała do Gorzkiego – to np. silnik, którego odbudowę zlecono Erwinowi. Blok silnika stopił się w pożarze – będzie trzeba go odkupić. Dlatego ośmielamy się Was prosić o pomoc – udostępnianie tego artykułu, dorzucenie paru groszy do zbiórki, która wystartowała wczoraj. To nie cofnie czasu, ale daje nadzieję na chociaż minimalne złagodzenie sytuacji.