Pomimo nazwy, małe Monstery wcale nie były motocyklami, których należy się bać. Z największymi modelami w rodzinie sprawa wygląda inaczej – tu nie brakuje prawdziwych potworów, do których warto podejść z respektem.
Na skróty:
W pierwszej części artykułu pisałem o tym, że Ducati Monster okazał się niebywałym hitem i wybawieniem od kłopotów, jakie trapiły markę. Mając tę wiedzę, zaskakujące jest, że gdy szefostwo włoskiej firmy zobaczyło prototyp tego motocykla, podobno nie chciało wprowadzić go do produkcji. Miguel Galuzzi odpowiedzialny za projekt Monstera nie poddał się i tłumaczył, że przecież, poza zbiornikiem i kanapą, właściwie wszystkie części w tym motocyklu są zgarnięte z resztek magazynowych. Rama pochodzi z modelu 888, silnik i zawieszenie z 900SS, więc wdrożenie Monstera 900 do produkcji to groszowa sprawa. Wymagało to co prawda modernizacji ramy (inna tylna część, mocowanie amortyzatora i inny kąt główki ramy), ale i tak kosztowało „garść drobniaków”. 
Gdzie ten potwór?
Dane techniczne nie do końca tłumaczyły nazwę tego motocykla. Chłodzony powietrzem silnik L–Twin Desmodue generował 78 KM i 73 Nm, co było wartościami niezłymi, choć nie zaskakującymi. Ale jak to w przypadku Ducati bywa, dane techniczne nie są w stanie odzwierciedlić możliwości motocykla. Podobnie jak w przypadku mniejszych modeli, szorstka charakterystyka dodawała pikanterii tej jednostce, więc podczas jazdy sprawiała ona wrażenie znacznie mocniejszej. Jadąc na niskich obrotach tj. poniżej 3,5 tys., silnik mocno szarpał, więc nie jest to motocykl nadający się do wieczornego cruisingu po mieście. By Monster nie powyrywał nam nadgarstków, należy nie schodzić ze średnich obrotów, czyli jeździć dynamicznie, co zresztą nie powinno być zaskoczeniem dla osób zainteresowanych jakimkolwiek modelem Ducati. Zwłaszcza, że podwozie zapożyczone ze sportowych modeli świetnie znosi wszelkie drogowe harce.
Wymaga jednak zdecydowanej ręki i twardego tyłka. Zawieszenie jest bardzo twarde, nawet zbyt twarde, jak na nakeda. Przez to jazda po nierównościach bywa bolesna, a złożenie w zakręt musi być zainicjowane zdecydowaną „komendą” od kierowcy. Ten motocykl wymaga po prostu brutalnego traktowania na każdym kroku. W zamian odwdzięcza się niebywałą przyjemnością, tak z posiadania, jak i z jazdy. No i nie można zapomnieć o ścieżce dźwiękowej, jaka towarzyszy jeździe – basowe grzmoty z tłumików i dzwonienie suchego sprzęgła są nie do podrobienia
Początek mutacji
Największy z Monsterów bardzo długo utrzymywał się w niezmienionej formie. By odświeżyć nieco ofertę, w 1998 roku Ducati dodało do niej wersję S z miniowiewką, błotnikami i bocznymi panelami z włókna węglowego oraz przestrojonym zawieszeniem, wyposażonym w regulację. Ku uciesze przyszłych użytkowników, w 2000 roku gaźniki odeszły na zasłużoną emeryturę i zastąpił je wtrysk paliwa, który wymusił zastosowanie nowego airboxu. Mocy ani momentu co prawda nie przybyło, ale poprawiła się kultura pracy, dynamika na średnich obrotach, a i rozruch był łatwiejszy. Bazowy Monster 900 dostał także widelec i miniowiewkę identyczne z wersją S z 1998 roku. Żeby „eska” nie wypadała blado na tym tle, wyposażono ją w tylny amortyzator Öhlins. 
Znajdź różnice
Wprowadzenie S4 wcale nie oznaczało wycofania Monsterów z Desmodue, ale zgrało się z końcówką produkcji dziewięćsetki. W 2003 roku miejsce Monstera 900 zajął Monster 1000. Wizualnie nie różnił się niczym od poprzednika, ale wprowadzono kilka zmian. Monster 1000 występował w dwóch odmianach: zwykłej i S, która to miała aluminiowy wahacz oraz w pełni regulowane zawieszenia. „Zwyklak” miał stalowy wahacz i standardowe zawieszenia bez regulacji. Były też dodatkowe niuanse w postaci np. karbonowych dodatków. W ostatnim roku produkcji Monster 1000 był produkowany w najbardziej wypasionej wersji S-DS z charakterystyczną ramą lakierowaną na czerwono. Tłumienie nierówności wciąż było mizerne, ale wzrosła stabilność podczas jazdy po nierównym asfalcie. 
Kolekcjonerskie pewniaki
W tym samym sezonie w rodzinie Monsterów pojawiło się cudowne dziecko – S4R, przez wielu uważane za najlepszego Monstera w historii. Niemal każdy, kto miał okazję jeździć tym motocyklem, od razu na niego zachorował i albo go kupił, albo za punkt honoru uznał zrobienie tego w przyszłości. Co było w nim takiego wyjątkowego? Silnik ze sportowego modelu 996, generujący 113 KM i 95 Nm i znakomite podwozie. S4R Desmoquatro dostał jako pierwszy przepiękny rurowy monowahacz oraz inny, lepszy amortyzator tylny. Była to przerobiona konstrukcja ze sławnego modelu MH900. Psychopatyczna natura takiej konstrukcji dawała o sobie znać po każdym odkręceniu manetki. Z pewnością nie jest to dobry kandydat na pierwszy, czy nawet drugi motocykl w „karierze”. Wprawionym osobom zapewni nieskończoną dawkę endorfin i adrenaliny – tak na ulicy, jak i podczas okazjonalnych wypadów na tor. Do tego seksapilu dodawały mu karbonowe dodatki oraz dwa tłumiki puszczone wysoko po prawej stronie.
Jakby szaleństwa było mało, to w 2006 roku pojawił się kolejny model – S4RS Testastretta. Jeszcze bardziej ekstremalny, z silnikiem z 999, generującym 130 KM i 104 Nm oraz zawieszeniami Ohlins – obecnie bardzo rzadki i poszukiwany na rynku maszyn używanych. Rok później, w 2007 do salonów wjechał S4R Testastretta, który otrzymał nowe, znacznie lżejsze koła oraz układ hamulcowy Brembo z radialnymi, czterotłoczkowymi zaciskami monoblock z przodu. Imponująca była także redukcja wagi. 
Mała rewolucja
Żeby monsterowi puryści, uznający tylko silniki Desmodue, nie czuli się zaniedbani, Ducati w 2006 roku wypuściło model S2R, występujący w dwóch podstawowych odmianach, różniących się przede wszystkim pojemnościami silnika: „mokrosprzęgłowej” 800 oraz „suchosprzęgłowej” 1000. Osiemsetka miała dwie odmiany: zwykłą i DARK na cienkiej 22mm kierownicy, obie niestety ze zbyt słabym układem hamulcowym z przodu. Motocykle te może nie były tak dzikie jak S4R, ale i tak nietuzinkowe, a jednocześnie tańsze. Ich produkcję również zakończono w 2008 roku. 
Znacząco zmienił się także charakter silnika. Wibracje są lepiej wytłumione, elastyczność stoi na wysokim poziomie, a zakres użytecznych obrotów znacząco wzrósł. To przede wszystkim zasługa zmiany dostawcy elektroniki z włoskiego Marelli na niemieckiego Siemens/VDO, co nastapiło już rok wcześniej w modelu 696. Nowa generacja Desmodue nie straciła przy tym rozrywkowej natury, wręcz przeciwnie – znacznie lepiej zachowuje się na wysokich obrotach i wkręca się na nie chętniej. Jeśli dodać do tego, że cała konstrukcja jest aż o 8 kg lżejsza od S2R i waży 169 kg, Monstera 1100 trudno nie nazwać świetnym motocyklem. Początkowo jednak nie wszystkim odpowiadała jego nowa bryła.
Koniec grzechoczących sprzęgieł
Chłodzony powietrzem Monster przybrał ostateczną formę w 2011 roku. Wtedy zaprezentowano dość poważnie zmodernizowany model 1100 EVO. W silniku zastosowano nowy i lżejszy wał korbowy, lżejsze koło zamachowe oraz mokre sprzęgło antyhoppingowe APTC, które pracuje znacznie lżej i ciszej. Poważne zmiany zaszły także w głowicach. Przestawiony rozrząd z ostrzejszymi wałkami i większym wzniosem zaworów, przerobione kanały dolotowe, zmieniony kształt komory spalania i większy stopień sprężania – 11,3:1 (wcześniej 10,7:1) pozwoliły zwiększyć moc do okrągłych 100 KM. 
Istne szaleństwo
W 2014 1100 EVO ustąpiło miejsca brutalnemu i potężnemu Monsterowi 1200, co oznaczało koniec produkcji dużych monsterów z silnikiem Desmodue. 1200 otrzymał chłodzoną cieczą widlastą dwójkę Testastretta DS 11° z mokrym sprzęgłem. Nowy model nie miał żadnego elementu wspólnego z poprzednikami, choć widać było w nim nawiązanie do charakteru serii S4. Silnik rodem z 1198 miał zmienione czasy otwarcia zaworów i kilka innych modyfikacji, przez co moc i moment były znacznie mniejsze. Trudno jednak powiedzieć, by 135 KM i 117 Nm przynosiły wstyd nakedowi ważącemu 182 kg na sucho.
Wersja R wyróżniała się także inną lampą oraz bardziej agresywną i filigranową tylną częścią. Nie była natomiast wyposażona w quickshifter, nie był on dostępny nawet w pakiecie Performance. Rok po niej te same zmiany wizualne przeszły modele 1200 i 1200S. Po modernizacji legitymowały się także tymi samymi osiągami – 150 KM i 126 Nm. Różnice między nimi widoczne były tylko w podwoziu – S miała zawieszenie Ohlinsa i lepsze zaciski z przodu. Uzupełniono również brak quickshiftera: S-ka miała go w standardzie a „zwyklak” był DQS-ready. Wraz z większymi osiągami, poprawiła się także płynność jazdy. Nowa wersja Testastretty radziła sobie nawet z jazdą na niskich obrotach. W tych wcieleniach Monstery 1200 są sprzedawane do dziś.
Potwornie ich dużo
Chcąc kupić dużego Monstera, w pewnym momencie można oszaleć. Wybór konkretnego modelu, do którego powinno zawęzić się poszukiwania nie jest łatwy, ze względu na ilość dostępnych wersji. Pierwsze generacje dziewięćsetki to kolekcjonerskie rarytasy i bardzo dobre motocykle, ale mają kapryśne gaźniki. Monsterów 900ie i 1000 natomiast nie ma wiele na rodzimym rynku wtórnym, a jeśli są to ich ceny bywają niepokojąco blisko pułapu S2R lub S4/R. Jeśli więc nie jesteś zafiksowany na punkcie ascetycznej stylistyki klasycznego Monstera, to warto zastanowić się właśnie nad „mutantami”. Sprawniejsze podwozie, większa poręczność i zwrotność to ich niepodważalne atuty. Nowsze modele to już dużo wyższa półka cenowa, ale jednocześnie nieco bardziej przyjazny charakter, choć nie oszukujmy się, każdy z Monsterów to troglodyta. 

Dziękujemy Dariuszowi Musielakowi za konsultację merytoryczną.
Orientacyjne ceny egzemplarzy używanych (w 2020 r.):
Monster 900: 8-10,5 tys. zł
Monster 1000: 11,5-15 tys. zł
Monster S2R 1000: 12-15,5 tys. zł
Monster S4R: 14-18 tys. zł
Monster 1100: 20-25 tys. zł
Monster 1100 EVO: 22-30 tys. zł
Monster 1200 S/R: 40-78,5 (nowy S) tys. zł
Dane techniczne
Ducati Monster S2R (S4R)
| SILNIK | |
| Typ: | czterosuwowy, chłodzony powietrzem (cieczą) |
| Układ: | L-twin |
| Rozrząd: | desmodromiczny, dwa (cztery) zawory na cylinder |
| Pojemność skokowa: | 992 (996) ccm |
| Średnica x skok tłoka: | 94 x 71,5 (96 x 68,8) mm |
| Stopień sprężania: | 10(11,6):1 |
| Moc maksymalna: | 95 (113) KM przy 8000 (8750) obr./min |
| Max. moment obrotowy: | 94,1 (95,5) Nm przy 6000(7000) obr./min |
| Zasilanie: | wtrysk paliwa Marelli Ø45 mm |
| Smarowanie: | z mokrą miską olejową |
| Zapłon: | elektroniczny |
| PRZENIESIENIE NAPĘDU | |
| Silnik-skrzynia biegów: | koła zębate |
| Sprzęgło: | suche, wielotarczowe, obsługiwane hydraulicznie |
| Skrzynia biegów: | sześciostopniowa |
| Napęd tylnego koła: | łańcuch |
| PODWOZIE | |
| Rama: | kratownicowa, stalowa |
| Zawieszenie przednie: | Showa USD, pełna regulacja, skok 130 mm |
| Zawieszenie tylne: | monowahacz aluminiowy, amortyzator centralny Sachs, |
| regulowany, skok 148 mm | |
| Hamulec przedni: | podwójny, tarczowy Ø320 mm, czterotłoczkowy zacisk Brembo |
| Hamulec tylny: | pojedynczy, tarczowy, Ø 245mm, zacisk dwutłoczkowy Brembo |
| Opony przód / tył: | 120/70 ZR17 / 180/55 ZR17 |
| WYMIARY I MASY | |
| Długość: | 2105 (2121) mm |
| Szerokość: | 885 mm |
| Wysokość: | 1222 mm |
| Wysokość siedzenia: | 800 mm |
| Rozstaw osi: | 1410 |
| Kąt pochylenia główki ramy: | 24 stopnie |
| Masa pojazdu na sucho: | 177 (193 kg) |
| Dopuszczalna masa całkowita: | 390 kg |
| Zbiornik paliwa: | 14 litrów |
| DANE OBSŁUGOWE I EKSPLOATACYJNE | |
| Przegląd techniczny: | co 12 000 (10 000) km |
| Wymiana oleju: | co 12 000 (10 000) km |
| Olej silnikowy: | 10W 40 API SE lub lepszy, 3,4 l |
| Olej teleskopowy: | Shell Advance Fork 7,5W lub podobny, 465(492) ml na goleń |
| Luz zaworowy przy zimnym silniku: | zawory ssące 0,05–0,15(0,05 – 0,18) mm [otwarcie] 0–0,20 (0,13–0,25) mm [zamknięcie] zawory wydechowe 0,05–0,15 – (0,05–0,23) mm [otwarcie] 0–0,20(0,08–0,20) mm [zamknięcie] |
| Świece zapłonowe: | Champion RA6HC/NGK DCPR9EVX |
| Odstęp elektrod świec zapłonowych: | 0,6-0,7 mm |
| Ciśnienie w ogumieniu: | z przodu i z tyłu 2.2 bar |








