Honda Valkyrie Rune NRX 1800, to jeden z najbardziej niezwykłych i ekskluzywnych motocykli, jakie kiedykolwiek stworzył człowiek. Limitowana seria opuściła fabrykę w Stanach Zjednoczonych ponad 20 lat temu, a linia tej maszyny wciąż wygląda zadziwiająco świeżo. Ciekawostką jest fakt, że do każdego sprzedanego egzemplarza Honda musiała dołożyć kilkadziesiąt tysięcy dolarów…
Na skróty:
W życiu nie wszystko musi się opłacać. O tej zasadzie pamiętają jednostki, ale w dużych firmach nie ma miejsca na tak romantyczne podejście. Zapał wizjonerów i projektantów gaszą zwykle księgowi, których zadaniem jest dbanie o budżet. Na szczęście historia zna przypadki, gdzie nawet ogromne korporacje łamały powyższe reguły gry. Jednym z owoców takiego odejścia od schematu i postępowania na przekór finansowym zasadom jest Honda Rune.
Nie opłacało się. Ale było warto!
Model Rune stworzono, aby dać pokaz siły i możliwości Hondy. Koszty zeszły na dalszy plan. Początkowo był pomysł na ograniczenie produkcji do 1000-1500 sztuk, ale finalnie zbudowano ok. 3000 egzemplarzy. To wciąż niewiele. Produkcja trwała bardzo krótko, od połowy 2004 do połowy 2005 roku. Docelowym rynkiem miała być Ameryka Północna. Wszystkie Hondy Rune wyprodukowano w zakładach Hondy w Ohio w USA. Trudno zgadywać, ile z nich jeździ po drogach do dziś, choć w sieci można znaleźć szacunki, że jest to już sporo poniżej 1000 egzemplarzy.
Pełna nazwa modelu brzmi: Honda Valkyrie Rune NRX 1800. Motocykl ten występował w trzech wersjach kolorystycznych. Poza prezentowanym bordowym malowaniem (Candy Black Cherry) dostępna była jeszcze wersja czarna (Double Clearcoat Black) i niebieska (Illusion Blue). Jeśli spotkacie Hondę Rune w jakimkolwiek innym malowaniu, możecie mieć pewność, że z jakiegoś powodu została przemalowana. Do wyboru dostępna była również droższa wersja z chromowanymi felgami kół, które jeszcze mocniej podkreślały ekskluzywność tego motocykla.
Różne źródła podają, że koszt wyprodukowania każdego egzemplarza Hondy Rune wynosił około 100 tys. dolarów. Motocykl był sprzedawany za ok. 25-27 tys. dolarów (w zależności od wersji), więc łatwo można policzyć, ile producent dokładał do każdego sprzedanego motocykla… Może się nie opłacało, ale na pewno było warto!

Rozstaw osi Rune wynosi aż 1750 mm. Od oczu kierowcy do czubka przedniej lampy jest tu zadziwiająco daleko!

Sześciocylindrowy silnik to dokładnie ta sama jednostka, którą znajdziecie w Hondzie Gold Wing 1800.
Sześć cylindrów z Gold Winga
Większość części i elementów tego motocykla stworzono na nowo, od podstaw. Oryginalne przednie zawieszenie, potężny zbiornik paliwa, charakterystyczną lampę, głębokie i masywne błotniki, czy nawet drobiazgi takie jak przełączniki na kierownicy, to wszystko zaprojektowano i wykonano z ogromną starannością specjalnie dla modelu Rune. Zwykle producenci wykorzystują części stworzone dla innych modeli, co znacząco obniża koszty. Jak już ustaliliśmy, w tym przypadku cięcie kosztów produkcji zeszło jednak na ostatni plan.
Jedynym poważnym podzespołem, współdzielonym z innymi modelami Hondy, jest potężny silnik. Sześciocylindrowa jednostka napędowa typu flat six, czyli tzw. płaska szóstka, to dokładnie taki sam silnik, jaki był stosowany w tamtym czasie w turystycznej Hondzie Gold Wing 1800. Moc maksymalna na poziomie 118 KM dziś nie robi już na nikim wrażenia. Moment obrotowy wynoszący 167 Nm już może trochę bardziej, ale nadal nie jest to szokująca wartość. Imponuje za to gładkie, wręcz jedwabiste oddawanie mocy. Ten sposób pracy silnika trudno porównać do jakiegokolwiek innego dostępnego na rynku. Do dyspozycji mamy 5-biegową skrzynię i oczywiście przeniesienie napędu za pośrednictwem wału, tak jak w Gold Wingu.
Sam dźwięk też robi ogromne wrażenie. Szczególnie w przypadku akcesoryjnego układu wydechowego marki Rivco, który zastosowano w jednym z prezentowanych egzemplarzy. Sześć cylindrów i sześć rur wydechowych! Kaskada dźwięków, wręcz otacza kierowcę z każdej strony. Choć doznania akustyczne wynoszą nas na zupełnie nieznany dotąd poziom, to jest również pewna wada takiego rozwiązania. Nie każdy akceptuje modyfikacje Hondy Rune. Puryści twierdzą, że ten motocykl jest sam w sobie jeżdżącym dziełem sztuki i w tym przypadku jakiekolwiek ingerencje w jego wygląd są po prostu świętokradztwem. O ile akcesoryjny wydech Rivco brzmi nieziemsko, to muszę się zgodzić, że trochę zaburza naturalną, piękną linię Rune.

Potężna i majestatyczna Honda Rune mocno zwraca na siebie uwagę przechodniów. Trudno nam było nagrać o niej materiał, bo co chwilę ktoś podchodził i pytał, co to za motocykl…

Właściciel dorzucił kilka akcesoriów, jak np. ten klasyczny zegarek…

Akcesoryjny wydech Rivco 6w6 brzmi nieziemsko!
Największy rozstaw osi!
Oczywiście można się tu doszukiwać pewnego pokrewieństwa z modelem Valkirie F6C. Z resztą sama pełna nazwa Rune to przecież Valkyrie Rune NRX 1800. Im bliżej jednak przyglądamy się Rune, tym więcej unikalnych cech w niej znajdujemy. Począwszy od wspomnianych elementów nadwozia i detali, kończąc na samym zawieszeniu. Jak łatwo można zauważyć, Honda w modelu Rune zastosowała niecodzienne rozwiązanie w obszarze przednich teleskopów. Ponadto maszyna może się pochwalić najdłuższym rozstawem osi spośród wszystkich motocykli, jakie kiedykolwiek wyprodukowała Honda. Rozstaw osi Rune to aż 1750 mm!
Unikatowość tego motocykla i sam fakt, że zdecydowaną większość elementów stworzono dla niego od podstaw, w praktyce oznacza oczywiście poważne problemy z dostępnością części zamiennych. Najdrobniejsza wywrotka parkingowa może się wiązać z naprawdę poważnymi kłopotami. Części na rynku brakuje, a te które są, kosztują często majątek. Morał? Na Rune lepiej się nie wywracać… Poważniejsze uszkodzenia to prawdziwy koszmar dla właściciela. Na pocieszenie pozostaje fakt, że przynajmniej sama jednostka napędowa uchodzi za naprawdę długowieczną i bezawaryjną. Znane są przypadki, gdzie w Hondzie Gold Wing 1800 ten silnik pozwalał na bezproblemowe pokonanie nawet kilkuset tysięcy kilometrów! Serwis czy dostępność części zamiennych do silnika również nie nastręczają problemów.
Jak to jeździ?
Mówiąc, że Honda Rune jest dziełem sztuki, można zupełnie niepotrzebnie spowodować odczucie, że jest to maszyna do oglądania, a nie do jazdy. W rzeczywistości ten potężny motocykl ważący z paliwem około 400 kg prowadzi się zaskakująco przyjemnie. Siedzenie jest zamontowane bardzo nisko, więc po zatrzymaniu, nawet niewysokie osoby znajdą swobodne podparcie całymi stopami o ziemię.
Oczywiście nie można zapominać, że mamy do czynienia z wielkim i ciężkim cruiserem, ale nisko położony środek ciężkości sprawia, że nawet manewry przy niskich prędkościach dla doświadczonego motocyklisty nie stanowią większego problemu. Nie jest to maszyna stworzona do sportowej jady po krętych drogach, ale nie widzę problemu, aby za kierownicą Rune wyruszyć w weekendową podróż. Dużo radości z jazdy daje dźwięk, gładkie oddawanie mocy oraz zadziwiająca stabilność podwozia. Najwięcej problemów sprawiają tylko typowo parkingowe manewry, bo gabarytów tej bestii nie da się oszukać. Nigdy wcześniej nie siedziałem na motocyklu, gdzie odległość od moich oczu do końca przedniej lampy byłaby tak ogromna… Na zakończenie jazdy jeszcze jednym zaskoczeniem może się okazać spalanie. Potwór wcale nie jest tak łakomy, na jakiego wygląda. Łagodnie traktując roll-gaz można się tutaj zmieścić w wyniku 7 l/100 km.

Oryginalny układ wydechowy może nie brzmi tak pięknie, jak akcesoryjny, ale za to doskonale wygląda. Projektanci postarali się, aby wszystkie kształty idealnie się komponowały.

Akcesoryjne, sztywne kufry stworzone dla Hondy Rune kosztują majątek…

W obydwu prezentowanych egzemplarzach mamy również akcesoryjne kanapy.
Ile to kosztuje?
Widełki cenowe za używane egzemplarze Rune są dość szeroko rozwarte. Ceny zaczynają się od około 110 000 zł, a najdroższe egzemplarze na rynku potrafią kosztować powyżej 180 000 zł. Wiele osób traktuje dziś zakup Hondy Rune również jako lokatę kapitału, czy nawet inwestycję. Przy zakupie koniecznie trzeba zwrócić uwagę na historię egzemplarza, stan techniczny i kompletność oryginalnych części. Jak już wspomnieliśmy, zakup poszczególnych elementów może być nie tylko bardzo kosztowny, ale nieraz wręcz niemożliwy ze względu na brak dostępności na rynku.
Prezentowane dwa motocykle zostały sprowadzone kilka lat temu z USA do Polski przez firmę Polkom. Trafiły prosto do klientów, ale teraz szukają nowych nabywców. Obydwa egzemplarze są w identycznym malowaniu, ale jeden z nich otrzymał kilka akcesoriów, mających za zadanie przystosować go do turystyki (m.in. boczne kufry, akcesoryjne siedzenie z opcją rozłożenia oparcia dla pasażera, szyba, spacerówki). Łączna wartość tych akcesoriów to kilka tysięcy dolarów… Drugi egzemplarz, ten z akcesoryjnym i spektakularnym wydechem Rivco, służy wyłącznie do jazdy solo.
Prawdopodobnie do chwili opublikowania tego materiału obydwa egzemplarze znajdą już nowych właścicieli, ale jeśli szukacie tego typu oryginalnego motocykla, sprawdźcie u źródła, na stronie www.motomoto.pl. Ponadto odcinek w serii „Barry na używkach” dotyczący Hondy Rune znajdziecie na YouTube na kanale Barry moto. Jeśli chcecie usłyszeć, jak brzmi akcesoryjny wydech Rivco, to serdecznie zapraszam!
Zdjęcia: Marcin Witek
Tekst po raz pierwszy ukazał się w drukowanym wydaniu magazynu „Świat Motocykli” [02/2025]







