Od 1974 r. oferowany był w Europie Kawasaki Z 400, który cieszył się stosunkowo niezłą opinią i sprzedawał się nie gorzej niż inne motocykle tej klasy. Nigdy nie był rynkowym hitem, ale, tak jak podobne mu motocykle, padł ofiarą ówczesnej fali podziwu dla wielocylindrowych motocykli dużych pojemnościach skokowych.
Na skróty:
Po sześciu latach obecności na rynku model ten nieco się zestarzał. Rosły także wymagania klientów, a badania marketingowe potwierdzały konieczność zwiększania pojemności skokowych motocykli w zakresie klasy średniej. Tak stało się choćby z Hondą CB 360 (później CB 400) czy Yamahą XS 360 (później XS 400). Cały czas mowa tutaj typowych dla tamtych czasów motocyklach czterosuwowych z jednym wałkiem rozrządu w głowicy. 
Niepozbawione wad soft choppery, mimo niedostosowania podwozi do osiągów jednostek napędowych, znajdowały wielu nabywców. Cóż, stanowiły namiastkę prawdziwych „klasyków”, wzorców zza oceanu, za naprawdę małe pieniądze, ale niepozbawione elegancji i własnego stylu.
Chopper spod Fuji
Nic dziwnego, że także firma z Akashi poszła za ciosem, przedstawiając taki właśnie motocykl w klasie średniej. Pod koniec 1981 r. pojawiła się wersja Belt Drive, z paskiem zębatym zamiast łańcucha napędowego. Dowodem na powodzenie soft chopperów było wstrzymanie produkcji Z 440 w 1982 r., Z 440 LTD wytwarzano jeszcze przez kolejne dwa lata. Ciekawostką jest fakt, że na niektórych rynkach proponowano 400-tkę identyczną jak produkowana od 1980 r. 440-tka. Podlegała ona również tym samym modernizacjom co wersja o pojemności skokowej silnika 440 ccm.
Dwucylindrowe jednostki napędowe, chłodzone powietrzem, z tłokami pracującymi w układzie współbieżnym, nie należały do szczególnie trwałych. Często już po 30 tys. km pojawiało się wysokie zużycie oleju, spowodowane dużym zużyciem pierścieni tłokowych, tłoków i gładzi cylindrowych. Naprawa jest dość kosztowna, robocizna i części kosztują w sumie ok. 900 zł (w 1995 roku, przyp. red.). Po przebiegach rzędu 60-70 tys. km trzeba liczyć się z wypaleniem gniazd zaworowych. 
Nie pozostawało to bez wpływu na trwałość elementów motocykla, zwłaszcza na żarówki. Podkładki gumowe między obudową reflektora a wspornikami, montowane przez bardziej zapobiegliwych właścicieli uniemożliwiały w pewnym stopniu niszczenie żarówek. Miało to tym większe znaczenie, że reflektor bardzo małej wydajności wymagał zamiany zwykłej żarówki na znacznie droższą, halogenową. Z powodu wibracji nagminnie pękały również elementy metalowe, głównie błotniki i wsporniki układu wydechowego. Za wadę trzeba uznać ponadto niezbyt skuteczny hamulec przedni i zbyt mały zbiornik paliwa (nawet po modernizacji w 1982 r.).
Zrób to sam
Plusem Z 440 były jednak bardzo proste czynności obsługowe. Luz zaworowy regulowany był łatwo dostępnymi śrubami, a łańcuch rozrządu podczas przeglądów nie wymagał żadnej ingerencji mechaników. Smarowania i okresowej wymiany średnio co 10 tys. km wymagał łańcuch napędowy, ale już w wersji LTD Belt Drive i ten kłopot praktycznie przestał istnieć. Pasek według zapewnień producenta miał wytrzymywać przebieg 20 tys. km, ale w praktyce okazało się, że wytrzymuje on dwukrotnie dłuższe dystanse. Na dodatek podczas eksploatacji bardzo rzadko wymaga naciągania, a w przypadku piszczenia wystarczyło go umyć i posypać obficie talkiem. Mimo iż pasek zębaty kosztuje tyle, co dobrej klasy łańcuch (ok. 400 DEM), jego eksploatacja, w obliczu osiąganych przebiegów i braku konieczności smarowania, jest jednak tańsza. 
W połowie lat osiemdziesiątych pojawił się następca LTD 440, model LTD 454. Podobieństwo oznaczenia może sugerować rozwiercenie silnika produkowanego wcześniej soft choppera. Nic bardziej mylnego, bowiem LTD 454 otrzymał połówkę silnika słynnego GPZ 900 R, z dwoma wałkami rozrządu w głowicy. Dalsza ewolucja tego jednośladu to model EN 500, nadal z paskiem zębatym w układzie przeniesienia napędu. Dopiero w sezonie 1996, całkiem niespodziewanie, Kawasaki w modelu EN 500 zdecydowało się na powrót do łańcucha.
Z ziemi japońskiej do polskiej
Chociaż modeli LTD 440 jeździ po naszym kraju dużo, oferta tych pojazdów na rynku. używanych jednośladów jest niewielka. Wiąże się to być może z zaawansowanym wiekiem 440-tek, wszak najmłodsze z nich mają 12 lat (dziś już 40 lat, przyp. red.). Co prawda wiek w przypadku motocykla nie odgrywa tak wielkiej roli jak w samochodzie, ale wielu użytkowników traktuje kilkunastoletnie jednoślady jak starych, dobrych przyjaciół i niechętnie się z nimi rozstaje. 
Jeśli mimo niewielkiej oferty uda się znaleźć chętnego do sprzedaży Kawasaki 440 LTD, powinniśmy jedynie sprawdzić stan tłoków i cylindrów. Dobry ich stan wróży bezawaryjną eksploatację przez kilka następnych lat.






