Większość fajnych rzeczy związanych z motocyklami zazwyczaj przydarza się przez przypadek. Przez przypadek znajdujesz fajne drogi w okolicy i trafiasz na idealne miejsce na biwak. Przez przypadek poznajesz też masę motocyklowych „zajawkowiczów”. W taki sposób natknąłem się też na trasę TET.
Na skróty:
Rok temu, również przypadkowo, poznałem Mirka Antoniewicza. Wstępnie mieliśmy porozmawiać o jego motocyklu, ale potem zeszliśmy na temat podróży i pochwalił się, że na swoim KTM układał cały polski odcinek TET. TET? Wstyd się przyznać, ale wiedziałem, że dzwonią, tylko w którym kościele? Po szybkim wprowadzeniu w temat stwierdziłem, że jestem ignorantem – interesowałem się kiedyś podobnymi inicjatywami z USA, ale pominąłem tę z naszego podwórka. 
Wiem gdzie, nie wiem jak
Z racji tego, że TET to trasa turystyczna, a nie rajdowa, mogliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym i zrobić test kilku motocykli, każdego z nieco innej parafii, by sprawdzić czym warto podróżować w terenie. Naturalnymi kandydatami, i po części rywalami, były Honda CRF 1100 L Africa Twin i BMW R 1250 GS. Niby motocykle z innej półki, a jednak często stanowią dla siebie alternatywę. W opozycji do nich stoi podróżniczy bobas z Austrii, KTM Adventure 390. Czwórkę uzupełnił Triumph Scrambler 1200 XE – wybór może nieoczywisty, ale nieprzypadkowy. Przecież scramblery powinny służyć do jazdy gdzie tylko wzrok poniesie, bez względu czy w jego zasięgu jest droga czy krzaki. Patrząc na takie stadko w garażu, aż się miło na sercu robi. Rodziło się tylko pytanie, czy damy radę na tych nie do końca terenowych oponach? No cóż, trzeba trzymać kciuki, żeby nie padało, wtedy nie powinno być tak źle. 

Złe dobrego początki
Ze względów logistycznych start z Hrebennego nie wchodził w grę, chcieliśmy zacząć mniej więcej na wysokości Siedlec, do których planowaliśmy dojechać przede wszystkim szybko, więc wpadliśmy na ekspresówkę. O dziwo mały KTM dzielnie to zniósł. 43 KM i 37 Nm generowane przez singla spokojnie wystarcza, by rozpędzić Adventure’a powyżej 160 km/h, więc prędkość podróżna rzędu 120–130 km/h nie zmęczyła ani mnie, ani motocykla, jednak mając za sobą torbę, brakowało mi trochę miejsca. Nieco z zazdrością spoglądałem więc na Afrykę, nie wspominając już o GS – pod względem komfortu jazdy, chyba żaden ADV nie ma do niego podejścia. Ale i tak mam lepiej niż Tobiasz, który na Triumphie przybierał dziwne pozy by go nie zwiało. 


Zostańmy tu na chwilę
Nazajutrz nie obudził mnie śpiew ptaków, ani nawet duchota w namiocie, tylko Tobiasz upalający Scramblera. Nasz ranny ptaszek odkrył, że za obozem jest piaszczysta droga z „nibybandami”. Opony Scramblera co prawda grzęzły w piachu, ale w końcu od czego jest moc, długa dwójka i brawura. W takich sytuacjach kolegów nie zostawia się samych, więc dołączyłem do niego na KTM. Bez torby ciążącej na tyle, odkryłem ten motocykl na nowo. Niby napędza go silnik z szosowego Duke’a, ale z piaszczystych zakrętów wygrzebywał się wyjątkowo chętnie. Poza tym niewielka waga i rozmiar sprawiały, że zakręty mogłem atakować niemal jak na enduraku. Do pełni szczęścia zabrakło tylko dobrych terenowych opon.
Potem do zabawy dołączyły sprzęty ciężkiego kalibru, czyli Honda i BMW. Agresywny silnik tej pierwszej właściwie nie pozwalał na spokojną jazdę. Było to o tyle uciążliwe, że na rozkopanej drodze opony kompletnie sobie nie radziły. Jechałem więc nie mając kontroli nad motocyklem i jednocześnie czując strach oraz szczęście. Beemka to zupełnie inny typ charakteru. Muldę, z której Afryką wyskoczysz, GS po prostu taranuje. To czołg, który miażdży większość kopców i kolein na swojej drodze, zachowując przy tym pełen spokój. Silnik, znacznie mocniejszy niż w Afryce, nie jest tak agresywny. Jest potężny i bez względu na obroty, każde dodanie gazu wyrzuca pióropusz piasku spod kół i niewyobrażalnie sprawnie napędza tak ciężki motocykl.
W porannym rozruchu zatraciliśmy się trochę za bardzo, a chcąc jechać dalej, musieliśmy przeprawić się promem przez Bug. Nie wiedzieliśmy, czy kursuje raz na godzinę czy co pięć minut. Na szczęście spełnił się ten drugi scenariusz, więc zabawy nie odbiły nam się czkawką. To był dobry początek dnia. Do tego im głębiej wjeżdżaliśmy w Podlasie, tym było piękniej. W końcu nie było mowy o nudnych przelotach. Jeśli już zdarzały się przejazdy asfaltami, to trafialiśmy na urokliwe wioski pełne drewnianych chat, a czasem spotykaliśmy także klimatyczne cerkwie czy ruiny kościoła. Jednak przez większość dnia jechaliśmy po szutrach, również ciekawszych niż dzień wcześniej. Raz ciągnęły się kilometrami przez pola, a czasem wiły się między drzewami niby trasa enduro – po prostu super! I to wszystko bez łamania prawa. Żałuję, że nie wjechaliśmy na TET od razu w okolicach Zabuża, ale przecież uczymy się na błędach.
Dasz się karnąć?
Żeby jeszcze bardziej urozmaicić dzień, przekazywaliśmy sobie motocykle z rąk do rąk. Nie ukrywam, że najwięcej frajdy czerpałem z jazdy na Afryce. Jej silnik jest najbardziej żywiołowy i narwany, a zawieszenie bez trudu wybiera wszystkie nierówności i przeszkody, bez względu na tempo. Do tego ergonomia i ta niska owiewka jak z rajdówki… szalony i wspaniały motocykl, choć minus należy się za elektronikę – wyłączenie ABS czy kontroli trakcji udało nam się przypadkiem i po dziesiątkach prób. 


Szczęście się skończyło
Nie da się ukryć, że do tej pory mieliśmy szczęście, tak do pogody, jak i do miejsca na biwak. Niestety kiedyś musiało się to skończyć. Szukając poletka do rozbicia namiotów, znaleźliśmy na mapie jezioro w okolicach Supraśla. Byliśmy już przegrzani i zmęczeni, więc bez zastanowienia pognaliśmy do niego. Na miejscu pierwsze co zrobiliśmy to strzeliliśmy z kapsli i rozładowaliśmy bagaże, wszak wszystko się zgadza – jezioro jest, miejsce na biwak jest, ludzi nie ma.
Jednak w pewnym momencie przejeżdżający obok chłopak na MZ 150, zatrzymał się, trochę pogadaliśmy i po chwili mówi, że wybraliśmy kiepskie miejsce na kąpiel. Okazało się, że to jezioro hodowlane, więc jest strasznie zamulone. Polecił nam więc przejazd na drugi brzeg lub do innego jeziora oddalonego o ok. 1,5 km, gdzie można się kąpać. W następstwie ugaszenia pragnienia, nie mogliśmy wrócić na szosę, więc został nam tylko drugi brzeg. Niemniej wieczór i tak spędziliśmy w przyjemnych okolicznościach. Dopiero późną nocą przyszła ulewa, która ustała koło południa. Kałuże i błoto oczywiście zostały. W takich warunkach dobitnie przekonaliśmy się, że mamy bardziej szosowe niż terenowe opony. O ile na suchym jeszcze jako tako dawały radę, tak na mokrym poległy. Nie da się ukryć, że do czerpania pełnej przyjemności z turystyki jaką uprawialiśmy, przydałyby się lepsze opony. Niekoniecznie ekstremalne kostki, gumy pokroju Pirelli Scorpion Rally STR czy Metzeler Karoo 3 już spokojnie wystarczą.
To za mało
Naszą przygodę z TET-em niestety skończyliśmy raptem kawałek za Białymstokiem, co sprawiło, że czuję lekki niedosyt. Zwiedzając kraj drogami szutrowymi, leśnymi i przez malutkie wioski odkrywamy go z zupełnie innej i moim zdaniem bardziej klimatycznej strony. Pomysłodawcy TET Johnowi Rossowi i opiekunowi polskiego odcinka, Mirkowi Antoniewiczowi, należą się gromkie brawa za uczestniczenie w takiej inicjatywie. Dzięki niej przygodę mamy podaną na tacy i nawet niedoświadczeni „offroadowcy” na swoich ADV mają możliwość wykorzystania maszyn zgodnie z przeznaczeniem.
Polecam każdemu choć raz pojechać szlakiem TET, ale pewnie na jednym razie się nie skończy. Ja już czaję się na przejazd po Kaszubach i zrobienie odcinka z Dolnego Śląska na Lubelszczyznę. Zatem mam nadzieję, że zobaczymy się na odcinku!
Dane techniczne motocykli:

Honda CRF 1100 L Africa Twin 2020
| SILNIK | |
| Typ: | czterosuwowy, chłodzony cieczą |
| Układ: | dwucylindrowy, rzędowy |
| Rozrząd: | Unicam, cztery zawory na cylinder |
| Pojemność skokowa: | 1084 ccm |
| Średnica x skok tłoka: | 92 x 81,5 mm |
| Stopień sprężania: | 10,1:1 |
| Moc maksymalna: | 102 KM (75 kW) przy 7 500 obr./min |
| Moment obrotowy: | 105 Nm przy 6250 obr/mi.n |
| Zasilanie: | wtrysk paliwa PGM-FI |
| Smarowanie: | sucha miska olejowa |
| PRZENIESIENIE NAPĘDU | |
| Sprzęgło: | wielotarczowe, antyhoppingowe |
| Skrzynia biegów: | sześciostopniowa manualna lub dwusprzęgłowa DCT |
| Napęd tylnego koła: | łańcuch O-ring |
| PODWOZIE | |
| Rama: | stalowa |
| Zawieszenie przednie: | widelec USD Showa, Ø 45 mm, pełna regulacja, skok 230 mm |
| Zawieszenie tylne: | amortyzator centralny Showa, Pro–link, pełna regulacja, skok 220 mm |
| Hamulec przedni: | zaciski radialne, 2 tarcze Ø 310 mm |
| Hamulec tylny: | tarczowy, Ø 256 mm, zacisk jednotłoczkowy |
| Opony przód / tył: | 90/90–21 / 150/70–18 |
| WYMIARY I MASY | |
| Długość: | 2330 mm |
| Szerokość: | 930 mm |
| Wysokość: | 1395 mm |
| Wysokość siedzenia: | 850-870 mm |
| Rozstaw osi: | 1575 mm |
| Minimalny prześwit: | 250 mm |
| Masa pojazdu gotowego do jazdy | |
| z pełnym bakiem: | 226 kg |
| Zbiornik paliwa: | 18,8 litra |
| ELEKTRONIKA | |
| ABS: | Cornering ABS z możliwością wyłączenia w tylnym kole |
| Kontrola trakcji: | HSTC, 7 poziomów regulacji |
| Inne: | czujnik BOSCH IMU MM7.10 Tryby jazdy, regulacja hamowania silnikiem, Wheelie Control, dotykowy ekran, Apple CarPlay, tempomat |
| CENA | |
| 62 200 zł | |
| Importer: www.honda.pl |

BMW R 1250 GS 2020
| SILNIK | |
| Typ: | czterosuwowy, chłodzony cieczą |
| Układ: | dwucylindrowy, bokser |
| Rozrząd: | DOHC, cztery zawory na cylinder |
| Pojemność skokowa: | 1254 ccm |
| Średnica x skok tłoka: | 102,5 x 76 mm |
| Stopień sprężania: | 12,5:1 |
| Moc maksymalna: | 136 KM (100 kW) przy 7750 obr./min |
| Moment obrotowy: | 143 Nm przy 6250 obr./min |
| Zasilanie: | wtrysk paliwa |
| Smarowanie: | mokra miska olejowa |
| PRZENIESIENIE NAPĘDU | |
| Sprzęgło: | mokre |
| Skrzynia biegów: | sześciostopniowa |
| Napęd tylnego koła: | wał |
| PODWOZIE | |
| Rama: | stalowa, rurowa |
| Zawieszenie przednie: | Telelever, amortyzator centralny ZF, półaktywny |
| Zawieszenie tylne: | amortyzator centralny, półaktywny |
| Hamulec przedni: | tarczowy, Ø 305 mm, zaciski czterotłoczkowe |
| Hamulec tylny: | tarczowy, Ø 276 mm, zacisk dwutłoczkowy |
| Opony przód / tył: | 120/70–19 / 170/60–17 |
| WYMIARY I MASY | |
| Długość: | 2207 mm |
| Szerokość: | 952,5 mm |
| Wysokość: | 1412 mm |
| Wysokość siedzenia: | 850 / 870 mm (obniżone 790 / 810 mm) |
| Masa pojazdu gotowego do jazdy | |
| z pełnym bakiem: | 249 kg |
| Zbiornik paliwa: | 20 litrów |
| ELEKTRONIKA | |
| ABS: | Cornering ABS z możliwością wyłączenia, DBC Dynamic Brake Control |
| Kontrola trakcji: | Bosch, regulowana |
| Inne: | quickshifter PRO, półaktywne zawieszenie, tempomat, zmienne mapy zapłonu, HSC PRO (Hill Start Control Pro) |
| CENA | |
| 69 300 zł (wersja podstawowa) | |
| 95 824 zł (wersja testowana) | |
| Importer: www.bmw-motorrad.pl |

Triumph Scrambler 1200 XE 2020
| SILNIK | |
| Typ: | czterosuwowy, chłodzony cieczą |
| Układ: | dwucylindrowy, rzędowy |
| Rozrząd: | SOHC |
| Pojemność skokowa: | 1200 ccm |
| Średnica x skok tłoka: | 97,6 x 80 mm |
| Moc maksymalna: | 88,8 KM przy 7400 obr./min |
| Moment obrotowy: | 110 Nm przy 3950 obr./min |
| Zasilanie: | wtrysk paliwa |
| Smarowanie: | mokra miska olejowa |
| PRZENIESIENIE NAPĘDU | |
| Silnik-sprzęgło: | koła zębate |
| Sprzęgło: | wielotarczowe, mokre |
| Skrzynia biegów: | sześciostopniowa |
| Napęd tylnego koła: | łańcuch |
| PODWOZIE | |
| Rama: | stalowa, podwójna, kołyskowa |
| Zawieszenie przednie: | Showa, USD, Ø 45mm, pełna regulacja |
| Zawieszenie tylne: | wahacz aluminiowy, amortyzatory podwójne Ohlins, pełna regulacja |
| Hamulec przedni: | podwójny, tarczowy, Ø 320 mm, zaciski radialne, czterotłoczkowe Brembo M50 |
| Hamulec tylny: | pojedynczy, tarczowy, Ø 255 mm, zacisk dwutłoczkowy |
| Opony przód / tył: | 90/90R21 / 150/70R17 |
| WYMIARY I MASY | |
| Długość: | 2286 mm |
| Szerokość: | 840,7 mm |
| Wysokość: | 1138,8 mm |
| Wysokość siedzenia: | 840 mm |
| Rozstaw osi: | 1529 mm |
| Minimalny prześwit: | 122 mm |
| Kąt pochylenia główki ramy: | 25,8° |
| Masa pojazdu: | 204,5 kg |
| Zbiornik paliwa: | 15,8 litra |
| ELEKTRONIKA | |
| ABS: | Bosch Cornering ABS |
| Kontrola trakcji: | regulowana |
| Inne: | zmienne tryby jazdy, obsługa GoPro |
| CENA | |
| 63 300 zł | |
| Importer: www.triumphmotorcycles.pl |

KTM 390 Adventure 2020
| SILNIK | |
| Typ: | czterosuwowy, chłodzony cieczą |
| Układ: | jednocylindrowy |
| Rozrząd: | DOHC, czterozaworowy |
| Pojemność skokowa: | 373,2 ccm |
| Średnica x skok tłoka: | 89 x 60 mm |
| Moc maksymalna: | 43 KM |
| Moment obrotowy: | 37 Nm |
| Zasilanie: | wtrysk paliwa |
| Smarowanie: | mokra miska olejowa |
| PRZENIESIENIE NAPĘDU | |
| Silnik-sprzęgło: | koła zębate |
| Sprzęgło: | wielotarczowe, mokre, antyhoppingowe, PASC |
| Skrzynia biegów: | sześciostopniowa |
| Napęd tylnego koła: | łańcuch |
| PODWOZIE | |
| Rama: | stalowa, kratownicowa, silnik jako element nośny |
| Zawieszenie przednie: | widelec USD WP Apex Ø43 mm, regulacja tłumienia odbicia i dobicia, skok 170 mm |
| Zawieszenie tylne: | amortyzator centralny WP Apex, pełna regulacja, skok 177 mm |
| Hamulec przedni: | pojedynczy, tarczowy Ø320 mm, czterotłoczkowy zacisk radialny |
| Hamulec tylny: | pojedynczy, tarczowy Ø230 mm, jednotłoczkowy zacisk pływający |
| Opony przód / tył: | 100/90ZR19 /130/80ZR17 |
| WYMIARY I MASY | |
| Długość: | b.d. |
| Szerokość: | b.d. |
| Wysokość: | b.d. |
| Wysokość siedzenia: | 855 mm |
| Rozstaw osi: | 1430 (+/- 15,5) mm |
| Minimalny prześwit: | 200 mm |
| Kąt pochylenia główki ramy: | 26,5° |
| Masa pojazdu bez płynów: | 158 kg |
| Zbiornik paliwa: | 14,5 litra |
| ELEKTRONIKA | |
| ABS: | z trybem offroad i możliwością wyłączenia w tylnym kole |
| Kontrola trakcji: | tak, z możliwością wyłączenia |
| Inne: | Bluetooth |
| CENA | |
| 25 400 zł | |
| Importer: www.ktm.com |









