fbpx

Tytuł zaczerpnięty z wiersza Juliana Tuwima, genialnie wyśpiewanego przez Ewę Demarczyk do muzyki Zygmunta Koniecznego. Nawet nie jestem pewien, czy chodzi o ten sam Tomaszów, ale skojarzenie aż nadto oczywiste.

Tym razem zaproponuję trasę niezbyt długą, którą spokojnie da się pokonać w ciągu jednego dnia. Ale przecież nigdzie się nie spieszymy, więc rozbijemy ją na dwie części, zwłaszcza że nocleg wypadnie w miejscu wybitnie nastrajającym do relaksu.

Po raz kolejny pretekstem do odbycia podróży był zlot motocyklowy połączony z rajdem turystycznym. Lubię wykorzystywać takie sytuacje, któż bowiem może lepiej znać fajne drogi lokalne i ciekawe miejsca niż mieszkający w okolicy organizatorzy imprezy. Tym razem uczestniczyłem w zlocie Indian Vintage w Smardzewicach tuż nad Zalewem Sulejowskim. Trasę przygotowali więc chłopaki z Tomaszowa Mazowieckiego.

Ruszamy z Warszawy przeraźliwie nudną, ale szybką ekspresówką nr 8 przez Mszczonów, Rawę Mazowiecką i wcale nie skręcamy do Tomaszowa, tylko gnamy dalej aż pod Piotrków Trybunalski. Ten odcinek to ok. 140 km, ale pokonamy go z pewnością w czasie poniżej półtorej godziny, oczywiście jeżeli nie natkniemy się na korki. Czemu jedziemy tak trochę naokoło? Żeby objechać Zalew Sulejowski. Skręcamy więc z „ósemki” w lewo w drogę krajową nr 74, którą dojedziemy do Sulejowa. To właśnie od tej miejscowości swoją nazwę wziął utworzony na rzece Pilicy na początku lat 70. ubiegłego wieku zalew. Trochę to dziwne, bo akurat akwen mniej więcej tu się kończy, a zaczyna zaporą wodną w Smardzewicach, do których zaraz pojedziemy. 

W Spalskim Parku Krajobrazowym znajduje się symboliczny szaniec majora Hubala.

Jedną z atrakcji turystycznych Tomaszowa stanowi pałac Ostrowskich.

W samym Tomaszowie warto zobaczyć rezerwat przyrody Niebieskie Źródła oraz pobliski Skansen Rzeki Pilicy w zabytkowym, drewnianym młynie. W mieście znajduje się też kilka ciekawych zabytków, takich jak pałace czy kościoły.

Jednak na razie, korzystając z pierwszego postoju, wstąpimy do cysterskiego warownego opactwa. Warto tu zajrzeć, bo zespół klasztorny założony w XII wieku jest chyba najlepiej zachowanym obiektem cysterskim w Polsce. Pełen program ukulturalniający, czyli zwiedzanie kościoła i niewielkiego muzeum (wejście płatne), zajmie nie więcej niż godzinę.

Przy okazji możemy popatrzeć z mostu na Pilicę, bo też jest fajna. Wbrew pozorom to całkiem spora rzeka. Ma dobrze ponad 300 km długości i swego czasu stanowiła naturalną granicę między Mazowszem, Wielkopolską i Małopolską. W czasie II WŚ linia Pilicy była ważnym elementem polskich działań obronnych. W nocy 6-7 września 1939 roku polscy saperzy, aby opóźnić działania operacyjne Niemców, zniszczyli mosty na Pilicy w miejscowościach: Spała, Inowłódz, Rządłowice i Białobrzegi. W sumie na niewiele to się zdało, ale po walkach nad Pilicą w rozlewiskach pozostało wiele sprzętu wojskowego, dlatego te rejony są tak chętnie eksplorowane przez miłośników historii.

Wracamy jednak do współczesności i z Sulejowa bardzo lokalnymi drogami ruszamy w kierunku początku zalewu, a więc tamy w Smardzewicach. To nie jest długi odcinek, nieco ponad 20 km. Pojedziemy drogą nr 12, aby w Radonii skręcić w lewo i przez Małe Końskie i Julianów dotrzeć do celu. Tu obejrzymy sobie tamę i poszukamy miejsca na nocleg. Z tym akurat nie będzie problemu, bo zalew dookoła upstrzony jest ośrodkami i hotelikami, a w samych malutkich Smardzewicach znajdziemy ich co najmniej kilka. Po zakwaterowaniu Państwo mają relaks – na plaży, molo czy w tawernie. Jest w czym wybierać. Można też spędzić czas bardziej aktywnie, pływając kajakiem, rowerem wodnym czy nawet żaglówką.

Zalew Sulejowski to miejsce rekreacji mieszkańców ziemi tomaszowskiej.

Urokliwy Skansen Rzeki Pilicy jest niewielki, ale dysponuje ciekawymi i bogatymi zbiorami.

W Sulejowie znajdziemy Opactwo z działającym wewnątrz muzeum.

Następnego dnia ubawieni i wypoczęci ruszamy dalej. Jadąc ulicą Główną w kierunku centrum Tomaszowa, nie sposób ominąć rezerwat przyrody Niebieskie Źródła. Bijące z dna zbiornika źródełko nadaje unoszącemu się piaskowi niebiesko-zielonkawą barwę, która zmienia się w zależności od stanu pogody – inaczej wygląda w pełnym słońcu, a inaczej w dni pochmurne. Warto przystanąć na chwilę i podziwiać to zjawisko, zwłaszcza że tuż obok znajdziemy niewielki, ale ciekawy Skansen Rzeki Pilicy urządzony we wnętrzu zabytkowego, drewnianego młyna wodnego. Skoro już jesteśmy w Tomaszowie, warto rozejrzeć się po mieście. Prawa miejskie Tomaszów uzyskał stosunkowo niedawno, bo w roku 1830, ale i tak znajdziemy tu kilka ciekawych zabytków – głównie pałace i kościoły. Na szczególną uwagę zasługuje zbudowany w roku 1812 pałac hrabiego Ostrowskiego.

Podążając otoczoną lasami drogą nr 48 wzdłuż Pilicy, dotrzemy do Spały. Ta niewielka miejscowość była ulubionym miejscem polowań polskich królów i rosyjskich carów. Szczególnie to miejsce upodobał sobie prezydent czasów II RP Ignacy Mościcki. W nieistniejącej już Puszczy Pilickiej wyjątkowo bogatej w zwierzynę polowały przez wieki nasze elity. Dzisiaj pozostałością po puszczy są skromniejsze lasy, w których jednak i tak można się zgubić. To właśnie w nich walczył i ukrywał się legendarny partyzant – major Henryk Dobrzański ps. „Hubal”. W dalszej części wycieczki dojedziemy do kamiennego symbolicznego szańca zbudowanego mniej więcej w miejscu jego śmierci.

Ze Spały to już niedaleko do Inowłodza, gdzie też zatrzymamy się na chwilę. Na wzgórzu nad miastem góruje romański kościół pod wezwaniem św. Idziego, który zwiedzimy. Dojazd do niego obecnie nie jest łatwy, bo ostatni odcinek drogi jest remontowany i dla zabytkowych Indianów stanowił pewnego rodzaju wyzwanie. Wzniesiona w roku 1082 kamienna budowla jest niewielka i surowa. Bardziej przypomina twierdzę niż kościół. Taką funkcję, oprócz sakralnej, także pełniła w dawnych czasach. Inowłódz nie jest duży, do kolejnego wartego zwiedzenia miejsca nie jest daleko. To XIV-wieczny Zamek Królewski ufundowany przez Kazimierza Wielkiego. Najwięcej szkody, oprócz oczywiście szwedzkiego „Potopu”, poczyniła miejscowa ludność, która jeszcze w XIX wieku rozbierała go, aby pozyskać kamienie na budowy. Zamek jest częściowo zrekonstruowany i dostępny do zwiedzania. Dla ludzi zainteresowanych nieco bardziej współczesną historią Inowłódz ma też inne atrakcje – znajdziemy tu kilka bunkrów z okresu II WŚ i oczywiście ten najsłynniejszy schron dla pociągu w Konewce, chociaż to raczej bliżej Spały (ok. 4 km). Na interesującej wystawie zebrano liczne eksponaty dotyczące czasów wojny i mimo że wstęp jest płatny, warto tu na chwilę zajrzeć. Skąd w tej okolicy takie nagromadzenie militarnych budowli? Planując wojnę z Rosją, Hitler nakazał wybudowanie kilku ważnych ośrodków dowodzenia, w tym między innymi w Spale. Tu mieściło się dowództwo grupy Ober-Ost. Wtedy właśnie zbudowano schrony kolejowe w Konewce i Jeleniu. Po wojnie te długaśne schrony służyły też Polsce. Mieściły się w nich magazyny Centrali Rybnej, ale charakterystyczny zapach dawno już uleciał.

W Konewce, leżącej między Inowłodzem a Spałą, można zwiedzić słynny kompleks schronów kolejowych stanowiący niegdyś część jednej z kwater głównych Hitlera. Obecnie mieści się w nim muzeum o bardzo ciekawej ekspozycji.

Zbudowana w latach 70. tama na Pilicy w Smardzewicach też warta jest odwiedzenia.

Ruiny zamku królewskiego w Inowłodzu.

Na zabytkowych Indianach też da się uprawiać turystykę motocyklową.

Podążając z Inowłodza dalej drogą nr 48 w kierunku na Białobrzegi, musimy wzmóc czujność na wysokości wsi Anielin, aby wyparzyć zjazd w lewo w leśną drogę. Na szczęście jest w miarę dobrze oznaczony, więc trafimy do szańca majora Hubala. Henryk Dobrzański był jednym z pierwszych polskich dowódców ruchu oporu. Bardzo skutecznie prowadził walkę partyzancką z niemieckim okupantem, organizując akcje dywersyjne i sabotażowe. Zginął z bronią w ręku 30 kwietnia 1940 roku podczas obławy zorganizowanej podobno po donosie lokalnego konfidenta. Fabularyzowane losy majora Hubala oglądaliśmy (za czasów mojej młodości była to obowiązkowa pozycja szkolnych wypadów) w zrealizowanym w roku 1973 przez Bohdana Porębę filmie.

Po wizycie w miejscu pamięci wracamy na drogę nr 48 w kierunku Białobrzegów. Mniej więcej na wysokości wsi Ossa przekroczymy granice województw łódzkiego i mazowieckiego. Pewnie nie wspominałbym o tej naprawdę malutkiej miejscowości, gdyby nie fakt, że znajduje się tu nieprawdopodobnie gigantyczne centrum konferencyjne i spa. Tak zupełnie w środku niczego. Warto zerknąć na nie choćby z daleka, bo robi spore wrażenie.

Teraz już bez napinania się dojedziemy przez Potworów i Wyśmierzyce do Białobrzegów, gdzie skręcimy w ekspresówkę S7, zwaną popularnie „szosą krakowską”, i po ok. 70 km dotrzemy do stolicy i zakończymy wycieczkę po Ziemi Tomaszowskiej. A tak zupełnie na marginesie – jadąc „siódemką”, zastanawiam się często, czy dożyję chwili, gdy będę mógł pełnym ogniem przelecieć tą trasą z Zakopanego do Gdańska i zdać wam relację z takiego przedsięwzięcia.

KOMENTARZE