Prawo jazdy kategorii A2 z natury wprowadza jakieś ograniczenia. Jednak jeśli szukasz turystycznego enduro, którym rzeczywiście chcesz pojeździć w terenie, to te ograniczenia są mało istotne. Do tej kategorii łapią się bowiem naprawdę świetne sprzęty, które nie tylko dadzą Ci radość z jazdy, ale też nie przerosną Cię mocą i gabarytami. A co najważniejsze – nie będziesz musiał ograniczać się tylko do dróg asfaltowych.
Na skróty:
Prawo jazdy kategorii A2 obowiązuje w naszym kraju już od ponad 10 lat i wszyscy zdążyliśmy się chyba do niego przyzwyczaić. Na rynku jest sporo motocykli spełniających wymagania tej kategorii, czyli mówiąc w skrócie – z silnikiem nie przekraczającym 47 KM oraz stosunkiem mocy do masy nie przekraczającym 0,2 kW/kg (0,27 kW). Do wyboru są motocykle zarówno kilkudziesięcioletnie, jak i kilkuletni, czy nówki. W grę mogą wchodzić także sprzęty nieco mocniejsze, które można zblokować do wymagań kat. A2. Warunek jest tylko taki, by bazowo ten motocykl nie miał dwukrotnie więcej mocy niż 47 KM (70 kW lub 94 KM). Największy wybór w tej dziedzinie spotkamy chyba w motocyklach miejskich i w turystycznych enduro. Tym razem ograniczymy się jednak do tych drugich, zwanych także Adventure. Wybór jest ogromny, ale zebraliśmy kilka naszym zdaniem najtrafniejszych typów, które nadadzą się nie tylko na pierwszy motocykl terenowy, ale i dla bardziej doświadczonych jeźdźców. A przy tym będą to propozycje sensowne cenowo – zarówno jako nówki, jak i używane motocykle. Znajdziecie tu bowiem coś zarówno do 10 tys. zł, jak i nieco droższe, ale z gwarancją i nie po przejściach. Zaczynamy!
Royal Enfield Himalayan
Himalayana trudno zamknąć w jednej kategorii. To właściwie klasa sama dla siebie. Bardzo lekki, bardzo prosty i nie ograniczający Cię w żadnym stopniu. Silnik, zwłaszcza w starszej wersji, może i nie należy do mocarzy, ale uwierzcie – ten motocykl roztacza aurę takiego luzu, że nawet największy raptus nie ma ochoty pędzić na nim pełnym gazem. Jednocylindrowy silnik jest niemalże pancerny, waga niska, a w nadwoziu nie ma za bardzo co popsuć, więc w terenie nie ogranicza Cię nic. I to jest w tym sprzęcie najfajniejsze – zero ograniczeń. To taka powsinoga, gdzie spojrzysz, tam wjedzie, a jeśli droga jednak okaże się nieprzejezdna, to bez problemu „zawiniesz się na pięcie” i poszukasz innej ścieżki. Owszem, współczynnik lansu stoi na niskim poziomie, hamulce są nieszczególnie dobre (w starej wersji), a od autostrady lepiej trzymać się na nim z daleka. Ale relacja z tym motocyklem to prawdziwa przyjaźń. Może i nie każdemu podpasuje, ale jak zatrybi, to kochasz go tak szczerze, jak tylko da się kochać maszynę. A w dodatku do miasta się nada, na TET się nada i do szwendania się nada.
Używane egzemplarze wyrwiecie za ok. 15 tys. zł, zaś za nowy (z mocniejszym, 40 KM silnikiem) przyjdzie zapłacić 28 tys. zł
Pełny test pierwszej generacji Royal Enfield Himalayan 450.
BMW F650 GS
BMW i singiel to nie jest częste połączenie, ale zazwyczaj udane. A na pewno udane jest w przypadku F650 GS. Wystarczająco dynamiczny silnik generujący 47 KM i 57 Nm przez lata udowodnił, że jest maszyną nie do zdarcia i wystarczającą na długo jeśli chodzi o turystyczne enduro. Nie jest to co prawda tak lekki sprzęt jak Himalayan, ale jeśli choć odrobinę krzepy masz, to i z opanowaniem i z podniesieniem nie będziesz mieć problemu – 195 kg z paliwem to względnie przyzwoita wartość. Do tego jest to też przyzwoity sprzęt do turystyki asfaltowej, o ile nie zamierzasz lecieć w alpy autostradą. Ta klasa motocykli zdecydowanie bardziej woli jazdę lokalnymi drogami. Odmian F 650 było od groma, ale myśląc o turystyce terenowej, radzimy celować przynajmniej w model GS. A jeśli wyrosłeś na te ok. 180 cm, to warto rozejrzeć się za wersją Dakar, która ma wyższy skok zawieszenia.
BMW F650 GS kupisz już za ok. 10-11 tys. zł, choć naprawdę dobre egzemplarze wymagają dopłaty 4-5 tys. zł.
Jeśli interesują Cię szczegóły F650 GS, to przeczytaj ten artykuł.
VOGE 300 Rally
Tego motocykla raczej nie znajdziemy na razie na rynku wtórnym, bo to nowość na naszym rynku. Choć bazująca na sprawdzonej już Hondzie CRF 300L. To właśnie z tego modelu Voge zaczerpnął silnik, a ten zdążył się pokazać jako przyjazny i bardzo trwały. 28 KM i 25 Nm to nie są oszałamiające wartości, ale przy masie 158 kg całkowicie wystarczające, szczególnie w terenie. Jest to zatem doskonała odpowiedź na pytania w stylu „jaki motocykl na TET?”, „Jakie turystyczne enduro dla kobiety?”, czy „jakie turystyczne enduro dla niskich osób?”. Z tym sprzętem poradzi sobie niemal każdy, a przy tym wysokie skoki zawieszeń, duży prześwit i terenowa pozycja pozwalają na dużo w jeździe po bezdrożach. Sami zresztą zabraliśmy go na Enduro Rally 24, gdzie spisał się bardzo dzielnie.
Honda CRF 250/300L
Motocykle równie często wybierane, jak i będące obiektem żarcików. Wiele osób podśmiewa się, że to motocykl na grzyby i ryby, ale żarty to jedno, a rzeczywistość drugie. A rzeczywistość jest taka, że mnóstwo tych motocykli jeździ w terenie, zarówno u nas, jak i w najdalszych zakątkach świata. I nie jest to przypadek. Bardzo wąska konstrukcja, 153 kg, 28 KM i 26 Nm. Do tego wysoki skok, miękkich zawieszeń, endurowa ergonomia i nie ma wyjścia – to po prostu musi działać. W terenie jeździ się tym bardzo łatwo i przyjemnie, a przede wszystkim bezpiecznie możesz rozwijać swoje umiejętności. Owszem, w kopnym piachu przydałoby się trochę więcej pary od jednocylindrówki, ale dopóki nie zamierzasz atakować mocarnych, piaskowych podjazdów, to da sobie radę ze wszystkim. Warto jednak zaznaczyć, że w charakterze tego motocykla więcej jest terenu niż szosy – w mieście ok, ale turystyka asfaltowa to raczej nie jest jego żywioł. Jeśli fundusze pozwalają, to polecamy skusić się na nowszą wersję z silnikiem 300 ccm. W tym modelu zawieszenie nie jest tak pływające, hamulec trochę mocniejszy, a silnik lepiej przyspiesza na niskich obrotach.
Używane 250 znajdziecie już za ok. 11 tys. zł. Za 300 przyjdzie wam zapłacić przynajmniej 20 tys. zł
Przeczytaj nasz test Hondy CRF 300L i Rally.
KTM 390 Adventure
Najmniejszy z austriackiej gamy Adventure ma wiele zalet i jedną podstawową wadę – aluminiowe, odlewane felgi. W terenie takie rozwiązanie ustępuje szprychowym trwałościom. Po prostu odlewane felgi łatwiej się gną i rzadko kiedy można je naprawić, w przeciwieństwie do szprychowych. Ponadto rozmiar kół w KTM, to 19″ z przodu i 17″ z tyłu, czyli wybór stricte terenowych opon jest ograniczony. Mimo to 390 Adventure to bardzo sprawne turystyczne enduro. W terenie potrafi sporo i nie klęka zarówno na szutrach, jak i na piasku czy głębokim błocie. Zawieszenie radzi sobie lepiej niż nieźle, pozycja pozwala na sporo, a jednocylindrowiec o mocy 43 KM to jeden z lepszych osiągowo silników tej klasy. Niedostatki w kołach, 390 Adventure rekompensuje dużo wyższym komfortem jazdy na asfalcie, niż większość tu zebranych motocykli. Tak więc jeśli chcesz wygodnego turystyka i sprawnego enduro i nie zamierzasz jeździć w terenie po harpagańsku, to opcja jest warta rozważenia.
Z racji tego, że jest to świeży sprzęt, za używki trzeba zapłacić minimum 22 tys. zł. Nówka to już wydatek 32 tys. zł.
Przeczytaj jak KTM 390 Adventure sprawdził się podczas wyjazdu na TET.
Honda XL650V Transalp
Istnieje nienaukowa teoria, że po wojnie nuklearnej na świecie pozostaną tylko karaluchy i… Honda XL650V Transalp. Ciężko nam znaleźć przykład bardziej pancernego i idiotoodpornego motocykla. Bazą tej pancerności jest silnik V2 generujący 52 KM i 54 Nm. A to oznacza, że Transalp na prawo jazdy A2 powinien być zblokowany. Na szczęście na rynku są już zblokowane egzemplarze, a i sam proces nie jest trudny. Generalnie nie jest to motocykl w żadnej dziedzinie wybitny, ale jego wszechstronność i dopracowanie wybitne już jest. W turystyce terenowej bez zbędnego pośpiechu jest super, w turystyce asfaltowej też nie można mu nic zarzucić, a do tego w mieście jest bardzo przyjazny. Jeśli więc nie chcesz gnać ile sił w tłokach, tylko cieszyć się spokojem i nawijanymi kilometrami, to Trampkiem warto się zainteresować. Ponadto sensowne egzemplarze potrafią kosztować relatywnie niewiele, bo już ok. 8 tys. zł
A więcej o tym motocyklu przeczytasz w tym artykule.
Yamaha XTZ 660 / XT660Z Tenere
Dla wielu ten motocykl, to definicja słowa turystyczne enduro. W sumie nie ma się co dziwić. Pancerna i całkiem mocna jednocylindrówka, zawieszenia dające radę nawet przy bardziej rozrywkowym stylu jazdy, dobra pozycja za sterami i zwyczajnie – przemyślana konstrukcja. Ten motocykl po prostu spełnia wszystkie wymagania, jakie można mieć wobec maszyny Adventure. Trudno tu coś urwać, łatwo się na tym jeździ, a i części i akcesoriów nie brakuje. Choć warto podkreślić, że jest to dość wysoki motocykl i poniżej 180 cm wzrostu, w terenie może czasem zabraknąć nogi do podparcia. Wybierając egzemplarz, raczej polecilibyśmy celować w nowsze modele (XT660Z) głównie ze względu na wiek. Starsze to też dobre motocykle, ale po pierwsze cięższe, a po drugie po prostu… starsze. Niby są trwałe, ale wiadomo, że wszystko się zużywa i na serwisie będzie można stracić nieco więcej pieniędzy. Natomiast przy zakupie nowy model będzie ponad dwukrotnie droższy – bez 20 tys. zł ciężko coś znaleźć.
O nowszym modelu więcej dowiesz się tutaj.
A o starszych przeczytasz tutaj.
CF Moto 450 MT
Tego motocykla nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu. Co prawda na razie nie ma jeszcze tych motocykli u polskich dealerów (przewidywany dostawy w czerwcu/lipcu), ale Tomek miał już okazję jeździć nim i na asfalcie i w terenie. Mówiąc w skrócie konkurencja może być przerażona. Niesamowicie sprawny terenowo motocykl ze świetnym zawieszeniem, bardzo kulturalny i dynamiczny silnik, świetne prowadzenie i to wszystko za rozsądną cenę 27,7 tys. zł. Mało tego, jest to turystyczne enduro dla niskich osób. Mając niewiele ponad 170 cm wzrostu, spokojnie okraczysz motocykl i pewnie postawisz nogę na ziemi. A jednocześnie wysokie osoby ok. 185 cm+ będą miały tu wygodnie. Świetna propozycja, jeśli szukasz czegoś rozwojowego do jazdy terenowej, wygodnego do szosowej i niedrogiego z gwarancją. Pełny test tego motocykla przeczytacie w wydaniu 05/2024, a film z pierwszymi wrażeniami znajdziecie na naszym profilu na FB.