Motocykle segmentu ADV są w tej chwili zdecydowanie na fali. Niemal każdy producent ma w swojej ofercie wyprawówkę. Junak nie może być gorszy i poszerza swoje portfolio w tej kategorii o model RX 401.
Na skróty:
Choć komuś może nie podobać się, że maszyny z tym kultowym logotypem produkowane są w Chinach w zakładach Zongshen, to w niczym nie przeszkadza to polskim motocyklistom, Dowód na to jest prosty — Junak zajmuje czwarte miejsce wśród najczęściej kupowanych marek w naszym kraju. Oferta jest całkiem spora, chociaż trzeba przyznać, że importer nie jest przekonany do wprowadzania na rynek większych pojemności, mimo że nie byłoby z tym problemów. Jak na razie zatrzymał się na klasie 400 ccm i tu będzie umacniał swoją pozycję.
Przepis na budżetową wyprawówkę
Jednym z kilku motocykli Junaka bazujących na dwucylindrowej jednostce napędowej 400 ccm jest RX 401. Już sama jego nazwa wskazuje, do jakiej kategorii należy. Do tej pory w Polsce dostępne były nieduże „adwenczery” klasy 125 – RX One, chłodzone powietrzem i cieczą. Kilkanaście miesięcy temu rodzina powiększyła się o poważniejszą konstrukcję. Sercem najnowszego RX jest chłodzony twin z rozrządem DOHC o mocy 37 KM. Zapewne z takiej pojemności dałoby się wycisnąć kilka kucyków więcej, jednak niewysilona jednostka ma też swoje zalety — jest bardziej elastyczna, trwała i ekonomiczna. Motocykl sprawia wrażenie większego, niż jest w rzeczywistości, a aluminiowe kufry dodają mu wyprawowej powagi. Wyposażony jest przyzwoicie, ale bez ekstrawagancji — na pokładzie znajdziemy system ABS z możliwością wyłączenia, ekran TFT, regulowane (w pewnym zakresie) zawieszenia i bardzo skuteczne oświetlenie typu LED. Nadmiaru „ekstrasów” (światła przeciwmgielne, tempomat, zmienne mapy, łączność bluetooth itp.) w tej maszynie nie znajdziemy, ale dzięki temu po pierwsze jego cena jest rozsądna, a po drugie nie będziemy musieli używać instrukcji obsługi do jego ogarnięcia. Jak na nieduży motocykl, wyposażono go w zbiornik paliwa o bardzo przyzwoitej pojemności – 20 litrów. Dosyć ciekawie producent podszedł do tematu bezdętkowości. Aluminiowe felgi wyposażone zostały w spore nadlewy z otworami, przez które zaplatane są szprychy. W tym wypadku nie może być wątpliwości co do ich szczelności, a w dodatku prezentują się co najmniej intrygująco.
O przeznaczeniu maszyny świadczy przednie koło 19” – lepiej sprawujące się na asfaltach niż w terenie. Niemniej jednak z wjechaniem w lekkie szutry, czy inne drogi utwardzone, Junak nie będzie miał problemów, ponieważ obuto go w opony dualowe, bliżej nieznanej mi marki Timsun. Sprawują się przyzwoicie, ale w kopne piach raczej nie polecam nim wjeżdżać. Chociaż z drugiej strony, jest na tyle lekki, że jak się już konkretnie zagrzebiecie, to da się go wyciągnąć jednoosobowo. Wydaje się więc, że Junak znalazł niezły przepis na budżetową wyprawówkę.
W praktyce
To może wydawać się już nudne, ale jak zwykle test “jezdny” przeprowadziłem utartym szlakiem na Mazury. Czemu trzymam się tej procedury jak przysłowiowy pijany płotu? Odpowiedź jest prosta – jeżdżąc ciągle tą jedną trasą jestem w stanie w stanie w miarę obiektywnie porównywać zużycie paliwa, czasy przejazdów, komfort jazdy i zachowania na różnego rodzaju drogach. Dojechanie z Warszawy pod Mrągowo (225 km) trochę drogami ekspresowymi, trochę wojewódzkimi i trochę absolutnie lokalnymi, zajęło mi 3 godziny i 5 minut. Ani szybko, ani wolno — przeciętnie, przy czym ani razu nie przekroczyłem 120 km/h, chociaż Junak potrafi szybciej. Wydaje się, że powyżej tej prędkości nie jest już bardzo komfortowo. Trasę przejechałem na raz, bez zatrzymywania, co oznacza, że mój tyłek i kręgosłup nie odczuwały dyskomfortu. Podnóżki mogłyby być umieszczone nieco niżej. Przy moim mizernym wzroście (172 cm), miałem wrażenie zbyt podkurczonych nóg. Osoby wyższe odczują to zjawisko znacznie bardziej i nie jest to fajne. Po przejechaniu 300 km dolałem 10 litrów paliwa i to jest ogromny plus tego Junaka. Przy pojemności zbiornika 20 litrów, bez najmniejszego problemu na jednym baku jestem w stanie oblecieć całą wycieczkę. Średnie zużycie paliwa na dystansie 550 km wyniosło 3,3 l.
System kufrów jest wybitnie dobry, nawet na mazurskich brukowanych drogach nic nie brzęczało, nie wibrowało, nie otwierało się samoczynnie i nie odpadało. W dodatku po ulewie, która spotkała mnie w drodze, mogę stwierdzić – są szczelne. Ich pojemność jest co najmniej wystarczająca, a biorąc pod uwagę dodatkowe zaczepy, do których można łatwo troczyć dodatkowe pakunki, spokojnie spakujemy się w nie nawet na dłuższą wyprawę.
Mimo że moc jest niewielka, na drogach innych niż ekspresowe absolutnie mi jej nie brakował. Aby jazda była dynamiczna, wystarczyło odrobinę powachlować biegami. Przy okazji muszę wspomnieć, że skrzynia biegów jest fantastyczna — precyzyjna, o dobrze dobranych przełożeniach, a dźwignia ma krótki skok. Biegi przekłada się bez trudu w górę i w dół, nawet bez użycia sprzęgła. Tu instalacja quickshiftera w ogóle nie miałaby sensu. Co do sprzęgła — o tym napiszę nieco później. Przy mojej masie 87 kg zawieszenia sprawowały się dobrze , ale sporo cięższy kolega, któremu użyczyłem motocykla na przejażdżkę narzekał, że zawieszenia dobijają. Chyba nie zauważył, że zarówno przód, jak i tył, mają możliwość regulacji. Podsumowując — uważam, że ze względu na dynamikę, trakcję, wyposażenie, ergonomię i ekonomię jazdy, w stosunku do ceny Junaczek RC 401 może być bardzo dobrym wyborem dla jeźdźców o podobnym do mojego temperamencie, wieku i gabarytach.
Do poprawki
Zawsze znajdą się jednak jakieś powody do marudzenia. W tym Junaku mocno brakowało mi handbarów osłaniających dłonie w trakcie jazdy. Przecież dołożenie tego drobiazgu do wyposażenia standardowego z pewnością nie kosztuje dużo, a po pierwsze zdecydowanie wpłynęłoby na komfort jazdy w chłodniejsze, czy deszczowe dni, a po drugie — dodałoby maszynie powagi. Nie byłem również zachwycony systemem regulacji wysokości szyby. Dobrze, że w ogóle można ją przestawić, ale wymaga to fatygi i wożenia ze sobą odpowiedniego klucza gwiazdkowego. Wolałbym chyba dopłacić kilka złotych i móc regulować wysokość jakąś dźwignią, nie upieram się przy elektryce.
Skoro mamy na pokładzie fajny wyświetlacz TFT, to pasowałoby, żeby uzbroić go w nieco więcej funkcji, choćby chwilowe zużycie paliwa, czy zasięg. W dalekich podróżach to przydatne informacja, a przecież RX 401 to motocykl wyprawowy. Ostatnia negatywna rzecz, na którą zwróciłem uwagę, to trudności w znalezieniu biegu jałowego, gdy motocykl stoi, a silnik pracuje. Ale będę szczery — nie wiem, czy jest to wada seryjna, czy po prostu ujeżdżający przede mną maszynę, na dystansie kilku tysięcy kilometrów Tobiasz, nie cackał się ze sprzęgłem i jest to przypadłość indywidualna. Stawiałbym na tę drugą możliwość. Poza tymi drobiazgami — same superlatywy. Jest dobrze, a po kilku poprawkach może być super!
Suplement
W tej klasie pojemnościowe nie ma wielu maszyn ADV. Bo jednak 400 ccm, to nie 300. I chociaż pod względem mocy wielkiej różnicy nie ma, to trzeba brać pod uwagę, że mamy tu do czynienia z twinem, a nie singlem, co znacznie poprawia charakterystykę jej oddawania. W dalszych podróżach dwucylindrowiec sprawdzi się znacznie lepiej. Niewielkie gabaryty i masa oraz niewybujała moc motocykla – wcale nie muszą być wadą. Te zalety docenią motocykliści obu płci drobniejszej postury, zaczynający dopiero przygodę z jednośladami (prawo jazdy kategorii A2), czy wprost przeciwnie — ci, którzy w siodle spędzili już kilka dekad i ze względu na stan zdrowia, czy możliwości fizyczne, po prostu obawiają się wielkich i ciężkich wyprawowych mastodontów. Sam sobie odpowiedz na pytanie — czy do polatania chwilę po mieście, chciałoby ci się w ogóle wyciągać ćwierć tonowego kolosa z garażu? Z Junakiem nie będzie podobnych dylematów. Dodatkowym atutem będzie cena — za Junaka RX 401 w wersji podstawowej trzeba zostawić w salonie 22 999 zł, a za system kompletu aluminiowych kufrów ze stelażami dopłacimy zaledwie dwa tysiące. Nie ma się co zastanawiać — to dobra okazja.
Zdjęcia: Michał Farbiszewski