To może być najmocniejszy sezon World Superbike od lat. Kilku czołowych zawodników zmieniło motocykle, a organizatorzy mocno namieszali w regulaminie. Celem jest poprawienie widowiska i ukrócenie dominacji Ducati i Alvaro Bautisty. Starty na pełny etat w World Supersport (z poślizgiem) rozpocznie z kolei Piotr Biesiekirski.
Na skróty:
Przed sezonem 2024 World Superbike modyfikacji uległo kilka przepisów, a także wprowadzono nową klasę wyścigową – tylko dla kobiet. Jeśli chodzi o kategorię Superbike, to najważniejsza zmiana dotyczy wagi. Od teraz pod uwagę brana jest łączna waga zawodnika oraz motocykla. Maszyna musi ważyć minimum 168 kilogramów, a średnią wagę zawodnika ustalono na 80 kilogramów. Za każdy kilogram mniej, zawodnik będzie musiał dołożyć do motocykla pół kg balastu. Tym samym najlżejsi będą musieli dociążyć motocykl nawet o 5 lub 6 kg.
Alvaro Bautista vs. Reszta stawki
Dwa poprzednie sezony WSBK to całkowita dominacja Alvaro Bautisty, który stanowił jedność z Ducati Panigale V4R. W 2023 roku Hiszpan wręcz rozgromił stawkę, wygrywając 27 z 36 wyścigów i w kolejnych 4 stając na podium. Jego team-partner Michael Ruben Rinaldi wyraźnie odstawał jednak tak od Bautisty, jak i od reszty rywali, przez co Ducati zdecydowało się na zmianę.
W sezonie 2024 u boku Alvaro ścigać się będzie zeszłoroczny czempion Supersportów – Nicolo Bulega. Włoch świetnie wczuł się w nowy motocykl i ku lekkiemu zaskoczeniu, był niezwykle szybki podczas zimowych testów w Jerez. Dla porównania Bautista miał spore problemy i to nie tylko przez dodanych 6 kg do jego Panigale. Zimą urzędujący mistrz przez długi czas nie mógł trenować po tym, jak nabawił się urazu kręgów podczas testów tuż po zakończeniu sezonu 2023.
Trzęsienie ziemi u rywali
Prawdziwe trzęsienie ziemi w WSBK rozpoczął w 2023 Toprak Razgatlioglu, który zdecydował się rozstać z Yamahą i dołączyć do BMW. Szukając nowego wyzwania po tym, jak nie był w stanie powtórzyć sukcesu z 2021 roku, Turek dołączył do bawarskiego producenta, gdzie za team-partnera ma Michaela van der Marka.
Całemu temu zamieszaniu oparła się w zasadzie jedynie Honda, utrzymując w składzie Ikera Lecuonę i Xaviego Vierge. Na wolne miejsce Razgatlioglu w Yamasze zupełnie niespodziewanie przeniósł się Jonathan Rea, kończąc wieloletnią, obfitującą w niemalże same sukcesy, współpracę z Kawasaki. To z „Zielonymi” Brytyjczyk wywalczył sześć mistrzostw WSBK z rzędu i pobił mnóstwo rekordów. Chociaż ma już 37 lat, Rea postawił na ogromne ryzyko i liczy na to, że z Yamahą powalczy o kolejne mistrzostwo. Jego team-partnerem jest oczywiście Andrea Locatelli, który coraz odważniej puka do bram ścisłej czołówki.
Do Kawasaki za Rea dołączył z kolei Axel Bassani, który pomimo bardzo udanego sezonu 2023, nie znalazł dla siebie miejsca w fabrycznym składzie Ducati. Miejsce Włocha w Motocorsa Racing przypadło z kolei „spadkowiczowi” właśnie z teamu numer jeden bolońskiego producenta – Michaelowi Rubenowi Rinaldiemu. Bassani za team-partnera ma z kolei Alexa Lowesa, który pozostaje na kolejny już sezon u „Zielonych”. Do WSBK przeniósł się natomiast jego brat bliźniak Sam, który wskoczył na Ducati w satelickim (debiutującym) składzie MarcVDS. To właśnie w tej ekipie Brytyjczyk przez lata ścigał się w Moto2.
Na koniec warto też pamiętać całkiem szybkim w zeszłym roku Danilo Petruccim (pozostaje w składzie Barni Ducati) oraz o głośnym powrocie do mistrzostw świata Andrei Iannone. Włoch, po czteroletnim banie za doping, znalazł nowego pracodawcę i dołączył do teamu GoEleven, zastępując w nim Philipa Öttla. Niemiec ostatecznie utrzymał się w WSBK, ale z serią pożegnali się chociażby Lorenzo Baldassari (wracając do Supersportów) czy Loris Baz (wystartuje w MotoAmerica).
Piotr Biesiekirski na pełny etat w MŚ
Polscy kibice mają za to sporo powodów do radości, jako że nasi reprezentanci szykują się do startów w niezwykle mocnych seriach. Po kilku latach rywalizacji w Mistrzostwach Europy Moto2, do Mistrzostw Świata na pełny etat przeniósł się Piotr Biesiekirski. Polak dosiada Ducati Panigale V2 w barwach ekipy Althea Racing, a jego team-partnerem jest Niccolo Antonelli. Przed Polakiem jeszcze sporo nauki, ponieważ nie tylko przesiadł się na maszynę zupełnie inną od motocykla Moto2, ale też czekają go starty na nowych dla niego torach.
Niestety, debiut Biesiekirskiego w Supersportach opóźni się. W trakcie poniedziałkowych testów na nowym dla siebie torze Phillip Island, Piotr kręcił coraz lepsze czasy. Niestety, po z pozoru niegroźnym upadku w drugim zakręcie – trafił do lokalnego szpitala na dokładne badania, które wykluczyły złamania i poważniejsze kontuzje. Z powodu uderzenia w głowę Polak nie będzie mógł jednak wziąć udziału w zaplanowanych na najbliższy weekend wyścigach. Tym samym w World Supersport zadebiutuje on dopiero pod koniec marca, kiedy w Barcelonie odbędzie się druga runda sezonu.
Szalone testy na Phillip Island
Z ciekawymi wynikami zakończyła się oficjalna, jednodniowa sesja testowa World Superbike na torze Phillip Island, która miała miejsce we wtorek, tuż przed rozpoczęciem sezonu. Na nowym asfalcie australijskiego obiektu zawodnicy prezentowali rekordowe tempo. Na czele pojawił się Toprak Razgatlioglu, który o zaledwie 0,074 sekundy wyprzedził Nicolo Bulegę. TOP3 uzupełnił z kolei Andrea Locatelli na Yamasze. Dopiero siódmy, ze stratą blisko ośmiu dziesiątych do Turka na BMW, był obrońca tytułu mistrzowskiego Alvaro Bautista.
Problemy miał za to Jonathan Rea, który zaliczył potężnego high-side’a w jedenastym zakręcie. W efekcie Brytyjczyk co prawda nic nie złamał, ale jest mocno poobijany i w najbliższy weekend nie będzie w stuprocentowej formie. Nie wiadomo też, czy w inauguracji sezonu wystartuje Iker Lecuona, który zaliczył podobny upadek do tego Rea. Hiszpan wybił bark i chociaż otrzymał zgodę na start w pierwszej sesji treningowej, nie wiadomo, czy fizycznie będzie w stanie dokończyć weekend.
Przymusowe pit-stopy w Australii
Mało tego, wyścigi zarówno Superbike’ów jak i Supersportów będą w ten weekend nietypowe. Nowa nawierzchnia toru Phillip Island tak mocno zużywa opony, że organizatorzy postanowili wprowadzić przymusowe pit-stopy. Podobna sytuacja miała miejsce w 2013 roku podczas GP Australii w klasie MotoGP.
„Opony nie powinny być używane przez więcej niż 11 okrążeń w World Superbike oraz więcej niż 10 okrążeń w World Supersport” – podali organizatorzy. Z tego powodu oba wyścigi Superbike’ów skrócono z 22 do 20 okrążeń każdy, a zawodnicy dostaną po dwa dodatkowe komplety opon. Zmagania Supersportów rozegrane zostaną na oryginalnym dystansie 18 okrążeń. Tzw. okno pit-stopów w WSBK będzie „otwarte” między 9. a 11. okrążeniem, a w WSSP zmiany opon trzeba będzie dokonać między 8. a 10. kółkiem.
Warto pamiętać zatem, że ze względu na brak możliwości zaprezentowania potencjału na pełnym dystansie wyścigu, zmagania w Australii będą niemiarodajne. Wielu zawodników podczas testów pracowało przede wszystkim nad tempem wyścigowym, a teraz wszystkie zdobyte dane można w zasadzie wrzucić do kosza. Podczas drugiej rundy sezonu (odbędzie się pod koniec marca w Barcelonie) sytuacja w tabeli może więc wywrócić się do góry nogami.
Tak czy inaczej, sezon 2024 w WSBK zapowiada się zatem pasjonująco i to nie tylko ze względu na te nietypowe zasady na inauguracyjną rundę w Australii, ale też przez zmiany w składach, nowe na przepisy i zmodyfikowany kalendarz. Rywalizacja tym razem zakończy się w drugiej połowie października w Jerez. Zawodników czeka w sumie 12 rund, spośród których dwie odbędą się na nowych torach – Balaton na Węgrzech oraz Cremona we Włoszech.
Zdjęcia: Ducati, Kawasaki, Honda, Yamaha, BMW, GoEleven, WSBK