fbpx

Po długim oczekiwaniu, Jorge Martin w końcu wydał swoje oświadczenie dotyczące krążących od dawna plotek, jakoby po sezonie 2025 chciał odejść z Aprilii, przedwcześnie rozwiązując kontrakt. I faktycznie tak się stanie! Decyzja Hiszpana uruchomi z kolei przysłowiowy efekt domina na rynku transferowym w MotoGP…

Martin i Aprilia – skąd to zamieszanie?

Przypomnijmy, skąd całe to zamieszanie. Tuż po zakończeniu Grand Prix Francji w paddocku MotoGP gruchnęła wiadomość, jakoby Jorge Martin chciał rozwiązać kontrakt z Aprilią już po sezonie 2025. Umowa podpisana pomiędzy stronami w 2024 roku obowiązywać miała na dwa lata i tym samym wygasnąć dopiero na koniec 2026 roku. Jak informowano, w kontrakcie zawarto klauzulę, że jeśli po zmaganiach na Le Mans Hiszpan nie będzie w czołówce klasyfikacji generalnej, będzie miał prawo do zmiany pracodawcy na sezon 2026. I faktycznie, mistrz świata MotoGP nie walczy o tytuł w sezonie 2025, a Aprilia w tamtym momencie zajmowała ostatnie miejsce w „generalce” konstruktorów. Problem w tym, że „Martinator” jeszcze przed sezonem był kontuzjowany, a gdy w końcu wrócił do rywalizacji – upadł w wyścigu w Katarze i nabawił się kolejnych urazów. Pogłoski mówią, jakoby Martin do rywalizacji wrócił w połowie lipca przy okazji jedenastej rundy sezonu – Grand Prix Niemiec na torze Sachsenring.

Biorąc pod uwagę niewiele wolnych miejsc w zespołach MotoGP na sezon 2026, w międzyczasie rozpoczęło się plotkowanie o możliwym przyszłym pracodawcy Hiszpana. Najbardziej prawdopodobną opcją wydaje się fabryczny skład Hondy, która ostatnimi czasy radzi sobie coraz lepiej i wygrała we Francji wraz z Johannem Zarco

Sezon 2025 dla Jorge Martina rozpoczął się dopiero podczas GP Kataru.

Aprilia wydaje oświadczenie

W przededniu GP Wielkiej Brytanii, Aprilia wydała oświadczenie dotyczące całej sytuacji:

„Kontrakt pomiędzy Aprilia Racing a Jorge Martínem jest ważny i obowiązuje, dlatego musi być respektowany przez obie strony aż do jego wygaśnięcia (koniec 2026 roku). Aprilia Racing w pełni wywiązuje się z jego zapisów, zgodnie z ustalonymi terminami i warunkami, i będzie to kontynuować również w przyszłości.

Aprilia Racing zaprzecza, jakoby prowadzone były jakiekolwiek negocjacje między stronami dotyczące zmiany długości obowiązywania kontraktu, który pozostaje w mocy w pierwotnie ustalonej formie. Zespół nie komentuje spraw, które go bezpośrednio nie dotyczą, ale oczekuje, że inne zespoły powstrzymają się od składania jakichkolwiek ofert zawodnikom posiadającym aktualne kontrakty. Takie działania byłyby w każdym przypadku niezgodne z zasadami.

Cały zespół będzie nadal wspierać Jorge w procesie jego powrotu do zdrowia – tak jak robił to do tej pory – i z niecierpliwością czeka na jego powrót na tor na motocyklu RS-GP”.

Wszystkie oczy skierowane na Jorge Martina.

Jorge Martin wydaje oświadczenie

Tydzień później, głos w całej sprawie w końcu zabrał także sam zainteresowany. Oto pełna treść oświadczenia Jorge Martina, które zamieścił on w swoich mediach społecznościowych przed południem w czwartek 29 maja:

„Chciałbym podzielić się ze wszystkimi fanami, mediami i osobami, które śledzą moją karierę, jasnym wyjaśnieniem mojej sytuacji z Aprilią.

Nigdy nie naruszyłem kontraktu. Kiedy go podpisaliśmy, uzgodniłem z Aprilią, że jeśli nie zostaną spełnione określone warunki, zastrzegam sobie prawo do podjęcia decyzji dotyczącej mojej przyszłości na sezon 2026. Był to kluczowy warunek, abym mógł zaakceptować propozycję kontraktu, którą mi wtedy przedstawiono.

Kiedy w zeszłym roku podjąłem decyzję o zmianie producenta, jednym z moich podstawowych założeń była możliwość przetestowania motocykla w realnych warunkach oraz poznania zespołu i jego metodyki pracy. Dzięki temu mogłem poczuć się komfortowo, podpisując kontrakt na dwa lata zamiast jednego, i dlatego też zawarliśmy taki warunek.

W obliczu konieczności podjęcia decyzji w terminie ustalonym w kontrakcie, zdecydowałem się skorzystać z mojego prawa do zwolnienia się z umowy na sezon 2026. Zawsze robiłem to z szacunkiem, w sposób przejrzysty i wyłącznie z zamiarem przejęcia kontroli nad własną przyszłością jako profesjonalnego sportowca.

Niestety, okoliczności wynikające z wypadków, choć faktycznie nie wpływają na to, co zostało uzgodnione, miały wpływ na ten etap. Dlatego od początku pozostawałem w otwartym dialogu z Aprilią, aby wydłużyć ten okres do określonej liczby Grand Prix po moim powrocie do rywalizacji. Celem było, by obie strony mogły dać sobie drugą szansę i poczuć się komfortowo przed podjęciem decyzji na sezon 2026.

Zawsze byłem szczery wobec Aprilii, zawsze ceniłem motocykl, zespół i wysiłek wszystkich osób zaangażowanych w ten projekt. Jedyne, o co proszę, to by moja wola oraz duch tego, co wtedy uzgodniliśmy z Aprilią, zostały uszanowane.

Nie ma tu żadnego konfliktu ani pretensji. Po prostu chcę patrzeć w przyszłość z jasnością, po bardzo trudnych chwilach i bardzo poważnej kontuzji, i nadal dawać z siebie wszystko – zarówno na torze, jak i poza nim”.

Szaleństwo na rynku transferowym

W obliczu oświadczenia Jorge Martina staje się jasnym, że powinniśmy przygotować się na kolejne szokujące transfery. To ten jeden kamyczek, który może uruchomić lawinę. Hiszpan prawdopodobnie przejdzie do Hondy w miejsce Luki Mariniego. Na odejście z KTM-a chętnie przystaliby Pedro Acosta Enea Bastianini, którego po cichu już wsadza się na miejsce Martina w Aprilii. Do tego wszystkiego warto pamiętać, że o krok od wejścia do MotoGP jest Toprak Razgatlioglu, który jednak zamiast z HRC, ma połączyć siły z Yamahą i wskoczyć do ekipy Pramac Racing. Mało tego, najnowsze plotki z Włoch głoszą, że Yamaha chciałaby ściągnąć do fabrycznego zespołu… Pecco Bagnaię! Szykuje się na naprawdę gorące lato!

Więcej o perypetiach Jorge Martina w sezonie 2025:

KOMENTARZE