fbpx

Nicolo Bulega zaliczy oficjalny debiut w MotoGP, jako że w dwóch ostatnich rundach sezonu 2025 zastąpi kontuzjowanego Marca Marqueza. Czy Ducati tym samym będzie chciało ściągnąć Włocha do klasy królewskiej w 2027 roku?

Marc Marquez, po wypadku w wyścigu o Grand Prix Indonezji, jest po operacji i dochodzi do siebie. Hiszpan, który chwilę wcześniej – podczas rundy w Japonii – przypieczętował tegoroczne mistrzostwo świata, postanowił nie przyspieszać swojego powrotu na motocykl. Tym samym dziewięciokrotnego czempiona Grand Prix nie zobaczymy w akcji w dwóch ostatnich rundach sezonu 2025, które odbędą się w Portugalii i Walencji. Zastąpi go w nich dwukrotny wicemistrz świata Superbike – Nicolo Bulega. Wcześniej, w zmaganiach w Australii i Malezji, za Marqueza w barwach fabrycznego zespołu Ducati wystartował tester bolońskiego producenta Michele Pirro

Zanim oficjalnie ogłoszono decyzję o tym, że Bulega w Portimao i Walencji zostanie team-partnerem Pecco Bagnaii, Nicolo odbył testy na motocyklu MotoGP na torze w Jerez de la Frontera. Po trzech godzinach jazd Bulega podobno zatrzymał stoper na wyniku 1:38.0, podczas gdy testujący w tym samym czasie dla KTM-a Pol Espargaro był… o dwie dziesiąte sekundy wolniejszy. Warto jednak pamiętać, że warunki na andaluzyjskim obiekcie dalekie były od idealnych, jako że wcześniej region nawiedziły intensywne opady deszczu. Tym samym porównywanie tych rezultatów z wynikami z kwietniowego Grand Prix Hiszpanii nie ma zatem większego sensu.

Wielu obserwatorów widzi jednak w tym „zastępstwie za Marqueza” coś więcej niż tylko doraźne łatanie składu i nagrodę dla Bulegi za świetne występy w World Superbike. Umowa Włocha z Ducati na 2026 rok przewiduje przecież nie tylko dalsze starty w World Superbike, ale też rolę testera MotoGP – a to już część szerszej strategii włoskiej marki przed zmianami technicznymi i przejściem całej stawki na opony Pirelli od 2027 roku. 

W tym kontekście dwa starty Włocha w Portimao i Walencji mogą okazać się początkiem dłuższej przygody z MotoGP. Nicolo wraca do świata Grand Prix, ale już w zupełnie innym wydaniu. Jego droga do tego miejsca była dość pokręcona. Po znakomitym początku w Moto3 i krótkim okresie, gdy uchodził za diament Akademii VR46, Bulega zaczął przegrywać nie z rywalami, lecz z fizyką: był zwyczajnie za wysoki na małe motocykle. Przejście do Moto2 nie przyniosło przełomu i jego kariera wyraźnie zwolniła. Dopiero odejście z programu VR46 – choć wciąż trenuje na ranczu Valentino Rossiego – i przenosiny do World Superbike pozwoliły mu odzyskać rozpęd. W barwach Ducati od pierwszych testów było jasne, że to jest motocykl „pod niego” i że potrafi od razu jechać tempem czołówki. W ostatnich dwóch sezonach jako jedyny był w stanie skutecznie walczyć z Toprakiem Razgatlioglu o tytuł mistrzowski i teraz, gdy Turek przenosi się do MotoGP, to Włoch będzie głównym faworytem do mistrzostwa WSBK.

Dlatego 26-letni Bulega wchodzi (na razie chwilowo) do MotoGP nie jako „zwykły tester” i zawodnik, którego pełnoetatowa kariera dobiegła końca, lecz jako materiał na niezwykle szybkiego kierowcę. Oczywistym jest, że podczas tych dwóch rund od Bulegi nikt nie będzie oczekiwał walki w czołówce. Dla Włocha najważniejsze będzie pokazanie równego tempa i widocznego progresu z każdą kolejną sesją. Jak na ironię, jego pierwszy start w MotoGP będzie jednocześnie jego jubileuszowym, setnym występem w Grand Prix. A biorąc pod uwagę obecną formę, a w zasadzie brak, Pecco Bagnaii… kto wie, czy przy okazji nie będziemy świadkami jakiegoś sensacyjnego rozstrzygnięcia?

KOMENTARZE