Aby zilustrować to, o czym rozmawiamy, wystarczy zadać sobie kilka pytań na temat ludzkich umiejętności. Czy wsiadłbym do samolotu z pilotem, który nie trenuje awaryjnych sytuacji w symulatorze? Czy chciałbym, aby operował mnie chirurg, który operuje „od święta” i nie dokształca się w zakresie najnowszych zdobyczy medycyny? Czy jako społeczeństwo czulibyśmy się bezpiecznie, wiedząc, że nasza armia nie szkoli się na poligonach? Dobre pytania, prawda? Teraz odnieśmy je do motocykli.
Na skróty:
Temat doszkalania motocyklistów nigdy nie był przedmiotem specjalnej troski naszych władz. W większości krajów „zachodnich” jest to integralnym elementem procesu kształcenia motocyklistów. Programy podnoszenia umiejętności kierowców opierają się tam na systemach zachęt i proces realizowany jest w oparciu o federacje motocyklowe, kluby, ale również organizacje pozarządowe i sieć firm komercyjnych. Tymczasem w Polsce motocykliści zdani są przede wszystkim na siebie. Aktywność polskiego PZM ma się nijak do aktywności chociażby niemieckiego ADAC.
Paradoksalnie najwięcej robią… importerzy motocykli, wspierając szkółki motocyklowe i treningi. Aby jednak skorzystać z coraz powszechniej dostępnych szkoleń, trzeba tego przede wszystkim chcieć. Za sobą mamy już czasy, gdy o naszych działaniach decydowały pieniądze (albo najczęściej ich brak). Teraz praktycznie każdego aktywnego motocyklistę stać na wydanie kilkuset złotych na podstawowe szkolenie. Decyzja jest jednak warunkowana nie tyle pieniędzmi, ile świadomością. Musisz kupić kask, bo chcesz żyć, i dodatki to coś, co chcemy kupić. A szkolenia? Najczęściej postrzegane są jako opcja, która nie jest specjalnie paląca.
Tymczasem nasza ludzka biologia w połączeniu z dynamiką jednośladów wymaga szkolenia. Dlaczego? Oto pięć najważniejszych powodów, dla których należy regularnie szkolić się w zakresie techniki jazdy motocyklem.
1. Prawo jazdy to tylko minimalny standard wymagany prawem
Uprawnienia do kierowania pojazdami otrzymujesz, gdy udowodnisz urzędnikowi, że radzisz sobie z podstawami. Że rozumiesz zasady ruchu drogowego, że potrafisz wykonać ósemkę, nie lądujesz na twarzy przy próbie ominięcia przeszkody, a twój wyjazd na miasto nie oznacza automatu interwencji zespołu ratownictwa medycznego. Na etapie uzyskiwania prawa jazdy nie ma czasu na zajmowanie się dynamiką motocykla, Twoimi reakcjami obronnymi i długą listą tematów, które należy opanować, aby aspirować do miana kompetentnego kierowcy. Na takie tematy czas przychodzi, gdy dysponujesz już własnym prawem jazdy.

NIE MA NIC BARDZIEJ POWSZECHNEGO, JAK „DOŚWIADCZONY” KIEROWCA, KTÓRY DYSPONUJE KIEPSKĄ TECHNIKĄ JAZDY.
2. Jazda motocyklem jest trudniejsza niż jazda samochodem
Na dwóch kółkach musisz uwzględnić o wiele więcej zmiennych, niż gdy siedzisz w swoim aucie. Stan nawierzchni, pochylenia, linie przejazdu w zakręcie, inny sposób sterowania, wyeksponowanie na czynniki atmosferyczne, zupełnie inna dynamika pojazdu – to tylko te najważniejsze powody, które sprawiają, że wymagania wobec kierowcy motocykla są automatycznie wyższe niż te w stosunku do kierowcy auta. W przypadku motocykla sposób posługiwania się skrzynią biegów może decydować o Twojej linii w zakręcie. Sposób pracy gazem może przesądzić o tym, czy przednie koło odjedzie Ci na rondzie, czy nie. Panowanie nad reakcjami obronnymi zdecyduje, czy ominiesz przeszkodę, czy pojedziesz prosto na nią. Kierowcy aut nigdy nie zaprzątają sobie głowy takimi błahostkami, siedząc wygodnie w swoim fotelu. Jazda motocyklem jest trudniejsza niż jazda samochodem, dlatego też daje o wiele większą frajdę!
3. Instynkt to najczęściej zły doradca
Jazda na motocyklu bywa skrajnie nieintuicyjna. Widzisz przed sobą piach, kamienie albo błoto i Twój instynkt podpowiada Ci, aby zwolnić. Tymczasem w takich warunkach należy dodać gazu, aby ustabilizować motocykl i pokonać przeszkodę. Gdy pojawia się zagrożenie? Usztywniasz się, bo Twoje ciało instynktownie przygotowuje się do walki, choć należy zachować rozluźnienie, aby móc sterować maszyną. To instynktowne zachowania, najczęściej napędzane reakcjami obronnymi, sprawiają, że fixujemy się na przeszkodach, zamykamy gaz tam, gdzie trzeba go otworzyć, albo skręcamy zbyt wcześnie, kreując sobie zbyt wczesny szczyt zakrętu. Warto uzyskać wiedzę w tym temacie, bo tylko dzięki niej zapanujesz nad swoimi instynktami, które najczęściej przeszkadzają tobie i twojemu motocyklowi.
4. Samemu trudno się nauczyć
To nie jest przypadek, że nawet najlepsi zawodnicy mają swoich trenerów. Twoje ćwiczenia realizowane pod okiem trenera albo instruktora to zupełnie inna historia, niż gdy jedziesz sobie pojeździć bez planu. Zawodnicy, niezależnie od dyscypliny sportu, korzystają z trenerów z kilku istotnych powodów. Trener narzuca określony plan działania i egzekwuje go. Dobry trener będzie świetnym obserwatorem i dysponował będzie umiejętnością komunikowania tego, co widzi. A gdy już wypatrzy tematy do poprawy, często rzeczy mocno nieintuicyjne, to zaproponuje też metody poradzenia sobie z problemem.
Przypomnij sobie swoje pierwsze próby jazdy na gumie. Gdy koło odrywało się od asfaltu, to wydawało się, że za chwilę polecisz na plecy. Dopiero zdjęcie zrobione przez kolegów uświadamiało, że to koło było tylko kilka cm nad asfaltem. Właśnie dlatego potrzebujesz kogoś, kto będzie patrzył na Ciebie z boku, bo nieprzemyślany trening… nie czyni mistrza.

INSTYNKTOWNE ZACHOWANIA, NAPĘDZANE REAKCJAMI OBRONNYMI SPRAWIAJĄ, ŻE FIKSUJEMY SIĘ NA PRZESZKODACH ALBO ZAMYKAMY GAZ TAM GDZIE TRZEBA GO OTWORZYĆ.
5. Doświadczenie to nie umiejętności
To, że masz nawinięte 200 000 km, o niczym nie przesądza. Naprawdę. Nie ma nic bardziej powszechnego, jak „doświadczony” kierowca, który dysponuje kiepską techniką jazdy. Kierowcy, którzy do wszystkiego dochodzili sami, często wykształcili różne metody radzenia sobie z trudnościami, które spotykają na drodze. Większość tych metod bazuje na rozwiązaniach podsuwanych przez nasze instynkty, a te, jak wiemy, są kiepskim doradcą. Tysiące godzin w siodle prowadzą do utrwalania w sobie tych kontrproduktywnych nawyków, co tworzy wybuchową mieszankę wysokiej pewności siebie i kiepskiej techniki jazdy. Dobra wiadomość jest taka, że z takimi motocyklistami można zrobić błyskawiczne postępy, dodając w umiejętny sposób do ich doświadczenia sprawdzone i działające elementy techniki jazdy. Wtedy nagle dochodzi do olśnienia.
Reasumując – pilot, który nie lata przez określony czas, musi przejść procedurę na symulatorze, aby mógł ponownie zasiąść w kabinie. Lekarz, który nie praktykuje przez określony czas, traci prawo do wykonywania zawodu. Żołnierze jednostek specjalnych, którzy na co dzień pracują z bronią – po dłuższej przerwie w kontakcie z tą bronią muszą przejść specjalne szkolenia przypominające. Zawodowe przykłady ludzi wykonujących skomplikowane i niebezpieczne aktywności moglibyśmy mnożyć bez końca. A Ty? Jak komfortowo czujesz się, siadając bez przygotowania, po kilku miesiącach przerwy, na swój motocykl?
Tekst po raz pierwszy ukazał się w drukowanym wydaniu magazynu „Świat Motocykli” [02/2025]






