fbpx

Namiot to jedna z prostszych form noclegu, ale w jego prostocie kryją się też szczegóły poprawiające komfort. I choć wybór na rynku jest ogromny, to rzadko kiedy trwa kilka chwil. Pod uwagę należy wziąć kilka czynników, by zakup był możliwie najbardziej udany, ale spokojnie, nie jest to tak trudne, by trwało to tygodniami.

Podróżując po naszym kraju, czy Europie, mamy do czynienia z naprawdę dobrze rozwiniętą bazą hotelową i ceny noclegów wcale nie muszą być przerażające. Mało tego, nawet znalezienie miejsca na spontanie, zajmuje kilka chwili – wystarczy kilka kliknięć w telefonie ew. jedno połączenie i mamy gdzie spać. Mimo to, często na wyjazdach motocyklowych zamiast wygodnego pokoiku wybieramy nocleg w namiocie. I nie ma się co dziwić. Po pierwsze, pasuje to do swobody turystyki motocyklowej. Po drugie nie stawia nam żadnych ograniczeń wyboru miejsca do noclegu – z namiotem cały świat jest twoją sypialnią. Jest w tym coś pociągającego i chyba trudno z tym dyskutować.Na pewno jednak nie ma nic pociągającego w spaniu w kiepskim namiocie, w którym się nie mieścisz, panuje duchota, a w razie deszczu kapie Ci na głowę. Wtedy o dobrze przespanej nocy nie ma mowy, a zamiast romantyzmu przygody jest niesmak i zepsuty humor. I żeby nie było, spać można i pod gołym niebem lub pod zwykłą plandeką, ale do tego trzeba mieć spore szczęście. Połączenie dobrej pogody i znikomego robactwa nie jest jednak najczęściej spotykaną sytuacją. Dlatego warto mieć sensowny namiot. A w tym artykule, postaram się naprowadzić Cię na trop takowego.

Rodzaje namiotów 

Przeglądając oferty sklepów sportowych i turystycznych, wybór namiotów jest wręcz przerażający. Pomocne może być w tym ograniczenie się wyłącznie do namiotów turystycznych/trekkingowych. Warianty kempingowe, często wykorzystywane na rodzinnych wakacjach, nie wchodzą tu raczej w grę, choć nie można im odmówić komfortu. Zajmują jednak za dużo miejsca, nawet złożone, a do tego ich rozkładanie zajmuje dużo czasu – a przecież po całym dniu jazdy czy w deszczu, raczej nie chcemy tworzyć zaawansowanych konstrukcji przez najbliższe pół godziny – wolelibyśmy mieć wszystko ogarnięte w kilka minut. Tutaj kuszące mogą okazać się namioty z systemem szybkiego rozkładania, takie, które po wyjęciu z pokrowca, rozkładają się właściwie samoczynnie. Jest to niewątpliwie wygodna opcja, ale pod warunkiem, że jeździsz na kemping samochodem, albo motocyklem z koszem i kołem zapasowy. Takie namioty po złożeniu mają kształt koła, więc nijak nie ma ich jak sensownie zamontować do motocykla, nawet jeśli masz sztywne kufry. Drogą eliminacji zostają nam właściwie dwa rodzaje z tych popularnych – tunelowe i samonośne.

Namiot tunelowy

Tunelówki to rodzaj opracowany najbardziej minimalistycznie. Są najlżejsze i najmniejsze po złożeniu, czasem zajmują tyle miejsca co śpiwór. W kategorii gabarytów są bezkonkurencyjne. Wymagają jednak każdorazowo, mocnego „zakotwiczenia” ich do podłoża śledziami, bo bez tego po prostu składają się jak harmonijka. Tak więc jest to ekstra rozwiązanie, jeśli szukasz jak najmniejszego namiotu (jest świetny także w trekkingu) i wiesz, że będziesz spał głównie na ziemistym podłożu jak łąki, pola, czy kempingi. Natomiast na skałkach, plaży i innych albo za twardych albo luźnych podłożach, rozłożenie namiotu tunelowego może okazać się niemożliwe.

Namiot tunelowy z niezależnie rozkładanymi powłokami

Pod tym względem znacznie wszechstronniejsze są namioty samonośne. Są trochę większe, jednak spokojnie taki namiot zmieści się w jednej rolce 50-60 l z resztą bagaży na tygodniowy wypad. Natomiast możesz go rozłożyć dosłownie wszędzie i na dobrą sprawę, jeśli nie wieje, to i bez śledzi się obejdzie. Osobiście długo zastanawiałem się między tunelowym i samonośnym i ostatecznie wybrałem ten drugi. Ani przez moment nie żałuję tego wyboru, właśnie przez swobodę wyboru miejsca do spania, szczególnie, że lubię się usadowić nad rzeką, czy jeziorem, gdzie często jest piach. W przypadku namiotów samonośnych, warto spojrzeć na ich konstrukcję tj. czy można tropik (część zewnętrzną) i sypialnię rozkładać niezależnie. W przypadku takich namiotów, opcje na montaż są dwie – albo rozkładamy obie warstwy za jednym razem, czyli tropik jest wstępnie z sypialnią, albo możemy rozłożyć samą sypialnię. Taka konfiguracja jest jak ryba filet – same zalety, wad brak. Dlaczego? Po pierwsze mając spięte obie powłoki, mogę rozłożyć namiot w deszczu bez obawy, że w mojej norze będzie mokro. Po drugie, jak jest fest gorąco i wiem, że padać nie będzie, to rozkładam samą sypialnię, która jest dużo bardziej przewiewna i pełni funkcję głównie moskitiery.

Jaki rozmiar wybrać

Praktyką powszechnie uważaną za najsłuszniejszą jest wybieranie rozmiaru namiotu z jednym dodatkowym miejscem. Czyli jeśli uwzględniasz w planach spanie wyłącznie solo, to bierz dwuosobowy, jeśli w duecie, to trzyosobowy. To dodatkowe miejsce nie ma na celu przyjęcia zbłąkanego wędrowca, a pomieszczenie swoich gratów. Zostawianie ich w nocy na dworze to nie jest najlepszy pomysł, bo albo zamokną od rosy czy deszczu albo ktoś je gwizdnie.

Chociaż przyznam, że osobiście w przypadku namiotów samonośnych, za optymalny wybór uważam namiot trzyosobowy. Sypiając niegdyś w dwójce, było mi po prostu za ciasno z całym tobołem. Różnica w miejscu zajmowanym po złożeniu, między dwójką a trójką jest niewielka, za to w komforcie jest już odczuwalna. Wspominając o trzymaniu tobołów w namiocie, warto też wspomnieć o tym, że raczej mało komfortowe jest spanie w jednej komorze z butami. Dlatego dobrze jeśli namiot ma przedsionek. Nie taki duży, jak w kempingowych, bo to marnowanie przestrzeni bagażowej. Wystarczy taka mała płachta przed wyjściem zwana absydą, pod którą będziecie mogli schować np. buty czy kufer. Często przy takim rozwiązaniu przedsionek nie jest wyposażony w podłogę, więc buty dobrze jest położyć na reklamówce, żeby nie ciągnęły wilgoci od podłoża.

Sezonowość namiotów

Namioty można dzielić nie tylko ze względu na konstrukcję, ale i na sezon, do jakiego są przystosowane. Są bowiem opcje letnie, zimowe, trzysezonowe (wiosna, lato, jesień) oraz całoroczne. Najtańsze, najmniejsze i najlżesze są letnie, które cechuje najwyższa przewiewność i najmniejsza wodoodporność (co nie znaczy, że nie są wodoodporne). Najcięższe, najdroższe, najcieplejsze i najbardziej wodoodporne są zimowe i całoroczne (czasem traktowane jednakowo).

Turystyka po Polsce. Trasa na weekend

Trzysezonowe plasują się gdzieś pomiędzy i w naszym klimacie, wydają się optymalnym rozwiązaniem. Przy zwiększonej odporności na wiatr, opady i temperaturę, wciąż pozostają w dużym stopniu oddychające i sam zdecydowałem się na taką opcję. Latem nie gotuje się, a jesienią, przy spaniu w ciepłym śpiworze, mam komfort termiczny, nie jest mi duszno i wewnątrz namiotu nie zbiera się wilgoć. Przy tym kilka nawałnic czy burz latem i późną jesienią w nim przespałem i ani kropla nie przedostała się do środka. Jeśli jednak wybierasz nocowanie w namiocie wyłącznie w doskonałą pogodę, to letni będzie dobrą opcją i mniej kosztowną.

Wodoodporność namiotów

Z lekkim deszczem większość namiotów radzi sobie bez problemu. Większa zagwozdka pojawia się, gdy przydarzy nam się prawdziwa nawałnica. Tutaj często namiot letni może się poddać. Podobnie jak najtańsze marketówki. Jak więc ocenić, czy namiot sprosta ulewnym deszczom? Większość producentów podaje wartości wodoodporności swoich namiotów, czasem osobno dla podłogi, która zaciąga wilgoć od ziemi i osobno dla tropiku. A jaka wartość będzie akceptowalna? W przypadku tropiku 2000 mm to takie minimum, by być pewnym, że namiot wytrzyma całonocną nawałnicę.

 

 

W przypadku podłogi ta wartość często jest wyższa i tutaj warto byłoby się rozglądać za czymś powyżej 3000 mm. Przy takich wartościach, namiot spokojnie wytrzyma kilka deszczowych nocy i dni pod rząd. Ale, ale… powyższe wartości to nie jedyne na co warto zwracać uwagę. Po pierwsze dobrze, jeśli namiot będzie miał powłokę hydrofobową (DWR), by woda po nim spływała. To nie tylko zwiększa wodoszczelność, ale też ułatwia strzepanie wody z tropiku i złożenie namiotu wstępnie osuszonego. Po drugie, ważne są też szwy – najlepsze pod względem wodoodporności są szwy klejone, które są szczelne i wytrzymalsze niż tradycyjne. Po trzecie istotne jest, by w trakcie deszczu, tropik nie miał styczności z sypialnią (jeśli konstrukcja jest niezależna) lub z innymi rzeczami jak kufry, buty itd., bo wtedy może łatwiej przemakać.

Czemu ceny namiotów są tak różne

W trakcie szukania namiotu, głowa może rozboleć nie tylko od wyboru, ale i od rozpiętości cenowych. Okazuje się bowiem, że namiot o pozornie podobnej konstrukcji można kupić za 300 zł, ale i za 2500 zł. Skąd zatem takie różnice? Chodzi tylko o markę? Otóż niekoniecznie. Różnice leżą w wykonaniu detali i w materiałach. Droższy namiot prawdopodobnie będzie lżejszy i mniejszy, bo jest wykonany z lepszego technicznie materiału. Ponadto wytrzymałość, zarówno samego materiału, jak i szwów, stelaża, czy śledzi może być wyższa. W grę wchodzą jeszcze detale funkcjonalne jak np. sprytniejsze rozłożenie kieszonek, podłoga pod absydą, sprawniejszy system rozkładania czy lepsza wentylacja. To ostatnie to zresztą jedna z kluczowych cech dobrego namiotu. Ilość paneli wentylacyjnych, ich rozmieszczenie i sprawność paradoksalnie wpływają na komfort termiczny. Słabo wentylowany namiot, zwiększa ryzyko, że w środku zbierze się sporo wilgoci, która osadzi się na śpiworze, ubraniach i ściankach. A to nie tylko jest nieprzyjemne samo w sobie, ale też sprawia, że może nam być zimno. Więc tak, zbyt szczelny namiot nie jest dobrym rozwiązaniem. 

Czy to oznacza, że spanie w namiocie to dziwnie pojmowany luksus, na który musisz wydać pieniądze, jak za wiele nocy w dobrej kwaterze? Otóż nie. Jeśli nie planujesz wielotygodniowej podróży w naprawdę trudne pogodowo miejsca, to moim zdaniem patrzenie na namioty za 1500, 2000 zł i więcej nie ma najmniejszego sensu. Podróżując po Europie wystarczy Ci namiot za trzycyfrowe kwoty. Co prawda ceny namiotów ostatnio mocno podskoczyły (ja swój kupowałem poniżej 400 zł, dziś kosztuje 700 zł), ale w okolicach 400-500 zł bez problemu dostaniesz, coś co Cię nie zawiedzie i wytrzyma bez problemu kilka intensywnych sezonów.

Kolor namiotu ma znaczenie?

I to jeszcze jak. Ciemny namiot jest bardziej skory do chwytania promieni słonecznych, czyli będzie gorąco. W słoneczne, letnie dni w takim namiocie ciężko jest wytrzymać do 7. rano. Dla niektórych może to być zaleta, bo nawet bez budzika wskoczą na koń z samego rańca. Ale jak chcesz pospać, to może być kiepsko. Natomiast ciemny namiot ma też inną zaletę – nie rzuca się w oczy. Więc jeśli śpisz na dziko i nie chcesz, by ktoś Cię zauważył, to masz na to większe szanse.

Zupełnie odwrotnie jest w przypadku namiotów jasnych – jest w miarę chłodno, można trochę dłużej pospać, ale jesteś bardziej widoczny. Na rynku są też namioty z tropikiem odbijającym promienie słoneczne i o dużym zacienieniu sypialni. Działa to wyśmienicie latem, ale prawda jest taka, że bez budzika z rańca się nie zerwiesz – w środku jest tak samo ciemno o północy, jak i w południe. Choć jak mam być szczery, wolę nastawić sobie budzik, niżeli budzić się w czeskiej saunie.

Bez czego nie wyobrażam sobie namiotu

Jak nietrudno się domyślić, mój pierwszy namiot nie był wyborem, który bym powtórzył. Mało foremny kształt po złożeniu, średnia funkcjonalność, tropik i sypialnia bez możliwości rozłożenia za jednym zamachem. Na szczęście po sprawdzeniu kilku opcji, wybór kolejnego, nie będzie problemem, bo wiem, co powinien mieć, żeby mnie zadowolić. Bez czego nie wyobrażam sobie namiotu? Na pewno nie bez dwóch wyjść. Śpiąc w dwie osoby i chcąc wyjść z namiotu, czy przyjść do niego później, mogę to zrobić swoim wejściem, bez przełażenia nad głową żony. Po drugie musi być trzyosobowy, to dla mnie optymalny rozmiar. Po trzecie musi mieć absydy, by można było wyrzucić smrody poza sypialnię, ale żeby na nie nie padało. Po czwarte schowki, kieszonki i wieszaczek w sypialni – możliwość poukładania podręcznych rzeczy jak latarka, powerbank, czapka itd., by nie walały mi się po podłodze po prostu ułatwia życie.

Przydatne są też sznurki podwieszone u góry, by w awaryjnej sytuacji powiesić np. rękawice, by się podsuszyły. No i haczyk centralnie u góry, dla podwieszenia latarki i zrobienia prowizorycznego żyrandola. Tak, może i to ekstrawagancje, ale chęć odrobiny komfortu i funkcjonalności to nie grzech. Rzeczą mile widzianą są też porządne, ostre śledzie, które nie gną się od pierwszego napotkanego kamienia. Oczywiście powyższe warunki biorę pod uwagę dopiero, gdy będą spełnione podstawowe założenia – czyli wodoszczelny i hydrofobowy tropik, samonośna konstrukcja i możliwość niezależnego rozkładania powłok. W takim namiocie śpi mi się najlepiej. A jeszcze lepiej, jeśli po wyjściu z niego mogę wskoczyć sobie do rzeki czy jeziora! 

KOMENTARZE