fbpx

Problem kradzieży motocykli jest z nami od lat i w najbliższym czasie może się pogłębić. Dlatego już teraz powinniśmy zastanowić się nad zabezpieczeniem swoich maszyn.

O tym, że coś się dzieje mogą świadczyć szybujące w górę ceny broni czarnoprochowej. Rewolwery bez pozwolenia służące do rekreacyjnego strzelania stały się obiektem zainteresowania tych, którzy w pandemii widzą potencjalną apokalipsę. Nie ma się co dziwić, bo świat dostał ostrzeżenie. Wierzymy, że kryzys nie będzie tak dotkliwy jak przypuszczano, jednak jeśli bezrobocie osiągnęło by niebezpieczny poziom, niektórzy szukali by sposobu na zarobek patrząc na czyjś dorobek… Możemy więc zastanowić się nad bronią i ochroną majątku, ale może lepiej zacząć od bardziej podstawowych sposobów? W końcu czarnoprochowy gnat z osprzętem to obecnie wydatek ok. 4000 złotych, czyli niemal 2 razy więcej niż przed pandemia, poza tym trzeba by się nauczyć go obsługiwać, a później warować w garażu przy swoim motocyklu. Pomysł w założeniu spektakularny, ale jednocześnie przeciętnie logiczny.

Tak naprawdę nie ma dobrego sposobu na złodzieja. Owszem, ubezpieczenie rozwiązuje wiele spraw, jednak odzyskanie kasy z polisy wcale łatwe i przyjemne nie jest. Zresztą jeżdżę starymi trupami, których nikt nie ubezpieczy, a gdyby zginęły, to czułbym ogromny smutek. Dużo bardziej odpowiada mi sytuacja, w której potencjalny złodziej odbija się od zabezpieczeń i idzie… gdzie tam sobie chce iść złodziej.

Zestaw idealny do walki z wrogiem!

Na szczęście na rynku akcesoriów znajdziemy całą masę sprzętu motocyklowego, który chociaż w stu procentach nie zabezpieczy motocykla od kradzieży, to skutecznie utrudni ten proces. Narobi sporego rabanu, zablokuje koło czy kierownice. Przede wszystkim utrudni i opóźni proces przywłaszczenia sobie motocykla przez złodzieja. Nie będzie najlepszym rozwiązaniem istniejącym na świecie, ale nie spustoszy Twojego czy mojego portfela.

Podstawowa blokada tarczy hamulcowej marki Oxford (jednego z najpopularniejszych producentów zabezpieczeń) kosztuje raptem około 100 złotych (link do blokady), taka z alarmem to z kolei koszt 130 zł (właśnie trwa niezła promocja na ten sprzęt, oto link), a już totalnie wypasiony sprzęt to koszt poniżej 300 zł – czyli nadal niewiele (link do blokady). Do tego dołożyłem porządną kotwę (link), zamontowaną w posadzce i odporny na przecięcia łańcuch (link), którym owijam ramę i zapinam porządną kłódką, również z alarmem. Wiem, że znajdą się tacy co w końcu sobie z tym poradzą, ale wyjące kłódki skutecznie powinny odgonić złodzieja, a mi dać znać, że coś jest nie tak. Poza tym nie każdy jest profesjonalnym złodziejem (jak to brzmi!), a sam widok tych zabezpieczeń potrafi zniechęcić amatorów cudzej własności. Jest jeszcze jedna kwestia… Nie zapomnieć o blokadzie tarczy – przypominacz! Taka sprężynka plastikowa, którą przyczepiam do blokady, a następnie zakładam na manetkę gazu – wolałbym nie paść ofiarą własnych zabezpieczeń.

Inwestycja na ponad dekadę!

Tak naprawdę muszę się Wam do czegoś przyznać. Pierwszą blokadę motocyklową kupiłem w dniu,w którym kupiłem swój pierwszy poważny motocykl. To była blokada właśnie marki Oxford – dzisiaj ma już około 14 lat. Nie pamiętam ile za nią zapłaciłem, ale biorąc pod uwagę, że byłem wtedy studentem, to nie podejrzewam, że wydałem na nią fortunę. A jeśli wydałem na nią nawet 150 zł, to muszę przyznać, że całkiem ta inwestycja mi się opłaciła. Chyba przyjmę zakłady ile jeszcze wytrzyma, albo nie! Lepiej nie kusić losu!

Na koniec mała porada – podobno najlepszym sposobem na zniechęcenie złodzieja przed włamaniem do garażu jest ustawienie przed jego wrotami Fiata Multipli – takie miejsca złodzieje omijają szerokim łukiem. (Przepraszam za ten nieśmieszny żart z brodą tak długą, że strach.)


Historia Andrzejowa

Raz w życiu skradziono mi motocykl. Nie doszłoby do tego, gdyby to nie była okazja… Do podziemnego garażu wtargnęli młodzieńcy kradnący rowery. Zobaczyli jednak mój motocykl, który stał z nie zablokowaną kierownicą. Zapomniałem przekręcić kluczyk, bo przestawiałem motocykl, żeby wyjechać autem. Złodzieje zwęszyli okazję i buchnęli motocykl. Oczywiście byli głupi i nie wiedzieli co z nim dalej zrobić, więc go porzucili w pobliskich krzakach, niestety uszkadzając go niemal z każdej strony. Gdyby kierownica była zablokowana, a na motocyklu znajdowała się jakakolwiek blokada to z pewnością ostudziło by to ich zapał. W mojej ocenie każde dodatkowe zabezpieczenie jest dobre, gdyż złodzieje szukają prostego łupu i dzięki temu mogą ominąć nasz motocykl.

Artykuł co prawda jest sponsorowany, ale podpisuje się pod wszystkim, co wyżej napisałem – Tobiasz Kukieła.

KOMENTARZE