Historia motocyklizmu pełna jest ciekawych i bardzo rzadko widywanych motocykli o arcyciekawych rozwiązaniach. Jednym z takich sprzętów jest Killinger & Freund, motocykl z lat 1935-1938, napędzany na przednią oś! Robi wrażenie, prawda?
Na skróty:
Killinger & Freund po raz pierwszy światło dzienne ujrzał w roku 1938 na wystawie motocykli w Berlinie. Konstrukcja oparta była o znany w tamtych czasach model Megola. Za konstrukcję silnika opowiadał Robert Kilinger oraz Fritz Cockrell. Ramą zajął się Walter Freund.
Obiekt badawczy
Obecnie nie jest znana dokładna liczba powstałych egzemplarzy. Tak naprawę niewiele brakowało, aby ślad po tym modelu całkowicie zaginął. Szczęśliwie dla dziedzictwa jeden z tych motocykli został w roku 1945 przejęty przez amerykańskich żołnierzy, później poddano go dogłębnej analizie. W wyniku badań ustalono, że konstrukcja jest zbyt skomplikowana technologicznie, aby ponownie jednoślad wdrożyć do produkcji (choć tutaj chyba bardziej chodziło o skopiowanie rozwiązań).
Na kilka lat słuch o napędzanym na przednią oś motocyklu zaginął. Sprzęt odnalazł się w latach 60. XX wieku nieopodal Filadelfii. Stał w piwnicy córki jednego z amerykańskich badaczy, odpowiadających za wcześniejszą analizę. Finalnie motocykl został zaprezentowany na zlocie motocyklowym w Oley, w stanie Pensylwania. Historia tego niebanalnego jednośladu nieco zatoczyła koło, ponieważ po zlocie Killinger & Freund, został sprzedany anonimowemu kolekcjonerowi z USA. Sprzęt po raz kolejny zniknął.
Garść techniki
Jak już wspominałem powyżej, motocykl powstał jako wariacja motocykla Megola. Sam silnik jest tutaj niezwykłą ciekawostką. To oczywiście tam sama jednostka co Megola, ale pozwólcie, że pokrótce przytoczymy jego charakterystykę: 600 ccm, trzy cylindry w układzie gwiazdy, a do tego 2 suwy pracy i 135 kilogramów masy własnej. Dźwięk? Moc? W tamtych czasach to musiało robić wrażenie. W tych robi jeszcze większe!
Największą różnicą było jednak umiejscowienie pieca w przednim kole. Oś przednia wraz z silnikiem, skrzynią biegów oraz niezbędnym sprzęgłem ważyła 50 kilogramów! Przyznacie, że jeździec chyba nie miał większego problemu z dociążeniem przedniej osi. Żeby to wszystko jakoś trzymało się kupy szprychy wykonano z odlewanego aluminium. Ich zadaniem było nie tylko utrzymanie masy, ale również wentylacja silnika. Stąd ich niebanalny kształt. Cylindry silnika wykonane były z Siluminu, a więc stopu aluminium. Tuleje cylindrów były stalowe.
W zawieszeniu mogliśmy znaleźć teleskopowe amortyzatory olejowe o skoku… 80mm! Całość zgrabnie była zasłonięta obudowę, która nie tylko miała zastosowanie aerodynamiczne, ale również pięknie wyglądała.
Po wygrzebaniu tego motocykla z czeluści internetu dopisaliśmy do naszej listy marzeń kolejne. Zobaczyć motocykl Killinger & Freund na własne oczy!