TIZ-AM 600 jest jednym z nieznanych w Polsce motocykli sowieckich i bardzo ciekawym przykładem produkcji pojazdów według zasady „robimy jak widzimy.” Historia jego powstania jest wielce wymowna, gdyż doskonale pokazuje mechanizmy działające w ZSRR.
Wszystko zaczęło się na początku lat trzydziestych. Wówczas to Związku Radzieckim nastąpiło znaczne ożywienie przemysłu motocyklowego. W Iżewsku trwały prace nad serią kilku prototypów. W Leningradzie, doprowadzono do produkcji pierwszego seryjnego jednośladu o nazwie L-300 „Czerwony Październik” (kopii DKW 300). Intensywne prace prowadzono w Moskwie, gdzie w Instytucie NATI rodził się późniejszy PMZ-A-750, produkowany w Podolsku. Również inżynierowie Charkowskich Zakładów Samochodowych pragnęli dołożyć swój kamyk do tego ogródka. Ruszono ostro, opracowując od razu kilka wariantów jednośladów, których konstrukcja nawiązywała do pojazdów niemieckiej BMW. Jeden z prototypów został skierowany do produkcji. W czasie wykonywania dokumentacji, nadeszła z Moskwy decyzja o wstrzymaniu prac. Zamiast Charkowskiego Chz-375, wyjeżdżać miały, opracowane wraz z Podolsku, motocykle NATI-B-375. Nie pozostawało nic innego, jak tylko zabrać się do roboty od nowa. Czas jednak płynął nieubłaganie i gdy kończono wdrażanie narzuconej konstrukcji, kolejny raz decyzja jakiegoś urzędnika zatrzymała wszystkie przygotowania. Ponieważ z taśm schodziły już prostsze konstrukcyjnie L-300, a lada moment pojawić się miały podobne IŻ-e 7, uznano, że wytwarzanie jeszcze jednego jednośladu w tej samej klasie jest nieuzasadnione. Wszelkie oprzyrządowanie i rysunki nakazano w 1934 roku z Charkowa przekazać do Taganrogu.
Inżynierowie tamtejszej Fabryki Obrabiarek TIZ nie byli z takiego stanu rzeczy zadowoleni. Otrzymali nikomu niepotrzebną konstrukcję, własnej nie mieli, a władza domagała się efektów. Wybawienie nadeszło z „góry”. W „teczce” zostało przywiezione z Anglii „świeżutkie” BSA 600 SV „Sloper”. Motocykl miał zostać dokładnie skopiowany i jak najszybciej skierowany do produkcji, gdyż Armii Czerwonej brakowało tego typu jednośladów. Przy wyborze „wzorca” kierowano się głównie tym, że konstrukcja sprawdziła się w trakcie kilkuletniej produkcji w macierzystej fabryce i dobrze pasowała do realiów ZSRR. Okazała się dobra, mimo że BSA 600 w tym czasie nie należała do awangardy światowej. Przeciwnie – była po prostu zacofana technicznie. Motocykl nie wymagał zbyt wiele od kierowcy, zadowalał się podłą, niskooktanową benzyną i był praktycznie nie do zdarcia. By te cechy jeszcze bardziej „polepszyć”, zespół konstruktorów pod wodzą J. Koganowa wzmocnił ramę i zawieszenie, zastosował większe przekroje odlewów w silniku, obniżył stopień sprężania, przez co z 600 ccm wyciśnięto 16,5 KM. Zmiany objęły też instalację elektryczną, którą przerobiono pod kątem zastosowania wyrobów krajowych kooperantów. Iskrownik-prądnica pochodził z Saratowa, lampy z Gorkiego, amperomierz, wskaźnik ciśnienia oleju i stacyjka z Kirżacze.Tak zmodyfikowany motocykl otrzymał oznaczenie TIZ-AM 600. Pierwsze egzemplarze wyjechały z Taganrogu w 1935 roku. Głównym odbiorcą było wojsko. Wraz z nim TIZ musiał pełnić służbę zarówno w śniegach Syberii, jak i na pustyniach Turkmenii. Korzystali z niego i sportowcy, często zwyciężali nad rywalami dosiadającymi cięższych i słabszych Podolskich.
W trakcie produkcji modyfikowano niektóre zespoły, uwzględniając uwagi użytkowników. Planowano też wypuszczenie z fabryki nowego modelu TIZ-a 500. Słowo „nowy” nie oznaczało „własny”, gdyż znowu sięgnięto po konstrukcję BSA, i tak jak w przypadku poprzednika, „dostosowano” angielską pięćsetkę do własnych możliwości.Prace zakończono wiosną 1941 roku. Rozpoczęta w czerwcu wojna pokrzyżowała plany. Zbliżający się front zmusił władze do zorganizowania ewakuacji zakładów TIZ-a do dalekiego Tiumenia. Tam, w warsztatach więziennych, wznowiono dalsze wytwarzanie sześćsetek. Braki kadrowe i materiałowe spowodowały, że ostatni motocykl wyjechał w 1943 roku. Jego miejsce zajęła nieśmiertelna „emka”.Do dnia dzisiejszego zachowało się niedużo tych ciekawych jednośladów. W Polsce są to pojedyncze egzemplarze pozostawione przez Rosjan po wojnie. Ich obecni użytkownicy potwierdzają dużą trwałość pojazdu i doskonałe zdolności jezdne, zwłaszcza na drogach gruntowych. TIZ-AM 600 wzbudza zainteresowanie swoją majestatyczną linią, jakże inną od oklepanych „iwanów”, takich jak M-72 czy IŻ-49.
Tekst: Jerzy Awramiuk
Zdjęcia: Krzysztof Wydrzycki