Ceny ropy na światowych rynkach spadły do najniższego poziomu od 18 lat! Wraz ze spadkiem cen surowca na giełdzie, spadają ceny paliw na stacjach – niestety czas, w którym się to dzieje nie sprzyja zarówno klientom jak i stacjom paliw. Popyt na paliwa spadł nawet o połowę – wszystkiemu winna jest pandemia koronawirusa.
W ostatnim tygodniu, mogliśmy odnotować średni spadek ceny paliw na poziomie 22-23 groszy na litrze. Prognozy specjalistów z E-petrol.pl, zwiastują, że cena benzyny 95 w najbliższym tygodniu (23-29 marca) spadnie zdecydowanie poniżej czterech złotych.
Koronawirus. Jeździmy mniej
Głównym czynnikiem wpływającym na spadek cen ropy jest zmniejszenie zapotrzebowania rynku na sprzedaż surowca. W związku z zagrożeniem wiele osób zostaje w domu i nie ma potrzeby przemieszczania się. To jednak nie jest jedyny problem, który trawi gospodarkę. Do eskalacji spadku cen doszło w wyniku wojny cenowej pomiędzy Arabią Saudyjską oraz Rosją. Dwaj potentaci naftowi nie porozumieli się w sprawie cięć związanych z wydobyciem surowca, podczas spotkania OPEC+, które odbyło się 6 marca. Najpierw Rosja odmówiła cięć, a w efekcie braku porozumienia, Arabia Saudyjska zapowiedziała zwiększenie wydobycia i wdrożenia rozwiązań, które obniżą cenę wydobycia ropy.
Arabia Saudyjska poinformowała w mijającym tygodniu, że zwiększy w kwietniu – maju eksport ropy naftowej powyżej 10 mln bbl/d*, czyli o blisko 3 mln bbl/d. Wszystko wskazuje więc na to, że oczekiwana rekordowa nadwyżka podaży ropy naftowej w II kwartale stanie się faktem.
-czytamy na stronie www.reflex.com.pl
*bbl/d – baryłka na dobę. 1 bbl to ok. 159 litrów
Obecna sytuacja jest praktycznie bezprecedensowa: bardzo rzadko mamy okazję obserwować tak gwałtowne spadki cen – niestety spadek zapotrzebowania na paliwa (ograniczenie podróży służbowych, prywatnych oraz praca zdalna wielu Polaków) powodują, że przez kryzys paliwowy ucierpią przede wszystkim właściciele stacji, a klienci indywidualni nie zyskają zbyt wiele, ponieważ i tak ograniczyli podróże – przynajmniej na razie.
– Wydaje się, że dzisiaj problemem dla wszystkich staje się nie poziom cen, ale poziom sprzedaży paliw. Oznacza to przede wszystkim problemy właścicieli stacji
– czytamy na BM Reflex.
Sytuacji próbuje zaradzić prezydent USA, Donald Trump, który zasugerował w ostatni czwartek podjęcie mediacji między Saudami, a Rosjanami. Według BM Reflex nie jest to jednak dbanie o interesy światowej gospodarki, ale zminimalizowanie ryzyka dla amerykańskiego rynku. Specjaliści podejrzewają, że celem Arabii Saudyjskiej oraz Rosji może być właśnie eskalowanie problemu dla negatywnego wpływu na gospodarkę Stanów Zjednoczonych.
Oczywiście celem prezydenta USA jest ocalenie amerykańskich łupków. Niestety cel Rosji i Arabii Saudyjskiej, w cieniu rzekomego konfliktu, może być ten sam – doprowadzenie do spadku produkcji ropy naftowej z łupków w USA. Poza tym im dłużej ceny ropy naftowej pozostaną na niskich poziomach, tym większe ryzyko problemów z produkcją i wzrostu cen ropy w dłuższym okresie.
źródło: BM Reflex