Co prawda film „Ostatni motocykl na Ziemi” jest trochę moto-apokaliptyczny, ale czy przypadkiem ta wizja nie stanie się… prawdziwa? Mamy szczerą nadzieję, że nie!
Na skróty:
Czy motocykle mogą zostać zdelegalizowane? Czy rosnące ceny paliwa oraz ruchy ekologiczne zmuszą nas do przesiadki na „elektryki”? A może w konsekwencji coraz większa autonomia pojazdów sprawi, że wkrótce to gdzie, z kim, jak i po co podróżujemy – będzie kontrolowane? Zwariowaliśmy? Snujemy moto-apokalipsę? Nie, my tylko idziemy za twórcami filmu „Ostatni motocykl na Ziemi” (Last Motorcycle on Earth) i analizujemy, jak wyglądałby świat bez motocykli!
Czy w „Last motorcycle on Earth” jest trochę prawdy?
W filmie ukazano nie tak odległą przyszłość, w której motocykle zostaną zdelegalizowane. Wszystko przez to, że są najniebezpieczniejszą formą transportu na świecie, zdominowanego przez elektryczne, autonomiczne samochody, ciężarówki i autobusy.
Co prawda całość to fikcyjna historia Conrada Mendela, twórcy customowych motocykli i ich kolekcjonera, ale… Świat widziany jego oczami zmienia się nie do poznania, a nowy porządek niszczy jego pasję i sposób życia. Jest w niej jednak sporo prawdy, bo motocykliści regularnie określani są mianem „samobójców” albo „dawców nerek”, a wielu najchętniej widziałoby drogi bez jednośladów.
Zresztą, kolejne pokolenia coraz bardziej ufają elektronice, która robi za nich coraz więcej. Jeszcze 100 lat temu jeździliśmy konno. Teraz mamy samochody, które prowadzą się same. Coraz częściej też doświadczenia realne zastępowane są tymi wirtualnymi. I nie mamy tu na myśli tylko sytuacji wymuszonych przez obecną pandemię. Wirtualne kręgle zamiast prawdziwych? Proszę bardzo. Koncerty online zamiast tych na żywo? Są i one. Wymieniać dalej?
„Obecna młodzież w dużej mierze koncentruje się na doświadczeniach wirtualnych, a nie na namacalnych, fizycznych rzeczach, które przyciągały poprzednie pokolenia, w tym przypadku na motocyklach, samochodach i wyrażaniu osobistej wolności poprzez podróże” – mówił reżyser Eric Ristau. „Coraz mniej ludzi decyduje się na zdanie prawa jazdy, a zainteresowanie posiadaniem pojazdów przez tę grupę jest najniższe w historii. Mówi się, że ostatnia osoba, która otrzyma prawo jazdy, już się urodziła”.
Czeka nas wojna kulturowa?
„Uwielbiam motocykle i samochody, bo są one częścią naszego życia, odkąd tylko pamiętamy. Na horyzoncie następuje jednak poważna zmiana kulturowa, może nawet wojna kulturowa. Klasyczne pojazdy są na świecie zastępowane tymi elektrycznymi i autonomicznymi. Czy to zapowiedź czegoś większego?” – dodawał Ristau.
Co ciekawe, wizja zdelegalizowania motocykli wcale nie wydaje się być aż tak bardzo oderwaną od rzeczywistości. W niektórych miastach, jak Paryż, Singapur czy Mediolan, starsze motocykle już otrzymały zakaz wjazdu. Wszystko przez normy spalania. Wymyślane są też coraz to dotkliwsze normy dotyczące hałasu. W niektórych krajach azjatyckich zakazano jazdy na motocyklach, bo są często wykorzystywane przez złodziei i innych przestępców.
PS. W 2017 roku grupa amerykańskich… nie, nie naukowców, a osób związanych z przemysłem motocyklowym – nazywających się „Give a Shift” – opublikowała raport na temat przyszłości motocykli. Stwierdzono w nim, że motocykle mogą zostać zabite przez autonomiczne pojazdy.
Nieudana zbiórka na „Ostatni motocykl na Ziemi” nie przeszkodziła w realizacji
Zbiórka internetowa na realizację filmu pt. „Ostatni motocykl na Ziemi” rozpoczęła się w 2018 roku. Organizatorzy przedsięwzięcia planowali zebrać 145 tysięcy dolarów. Skończyło się na niecałych 21 tysiącach i… produkcji filmu pomimo przeciwności.
Miała to być co prawda krótka, trzyodcinkowa seria, ale skończyło się na jednym, ponad godzinnym epizodzie.
Materiał dostępny jest w Amazon Prime.