Trochę to dziwne, ale kierunek wschodni w naszych podrózach motocyklowych nie jest tak popularny, jak południe czy zachód Europy. Z jednej strony spowodowane jest to koniecznością załatwiania różnego rodzaju formalności – większość naszych wschodnich sąsiadów nie należy do Unii Europejskiej, a z drugiej obawa przed mniej lub bardziej wyimaginowanymi „niebezpieczeństwami” grożącymi podróżnym w tamtych rejonach świata.

Ukraina jest krajem, do którego polscy motocykliści nie jeżdżą zbyt często, a szkoda, bo większość opowieści o wojnie, niebezpieczeństwach i trudnościach formalnych to niesprawdzone mity. Podczas planowania wakacyjnych podróży warto jest rozważyć ten kierunek, opierając się na wiarygodnych relacjach ludzi, którzy już odwiedzili ten kraj, oraz oficjalnych komunikatach agend rządowych.

Dlaczego Ukraina?

Powodów do zaliczenia podroży po Ukrainie jest wiele, ale wymienimy tylko te najważniejsze:

  • To region historycznie bardzo mocno powiązany z Polską, znajdziemy tu wiele świadectw przeplatania się wspólnych losów naszych narodów.
  • To jedno z ostatnich miejsc w Europie, gdzie jeszcze nie zakazano jazdy pojazdami mechanicznymi po górach.
  • Jest względnie tanio.
  • W znakomitej większości ludzie są mili, otwarci i przyjacielscy.
  • W przeciwieństwie do mocno zurbanizowanej Europy Zachodniej znajdziemy tu ciszę spokój, i przestrzeń a ruch na drogach jest nieporównywalnie mniejszy.
  • To raj dla motocyklistów lubiących jazdę poza asfaltem i to dostępny już 50 km za nasza granicą (Zakarpacie)
  • Wyprawa na Ukrainę to trochę jak podróż w czasie. Spotkasz tu malownicze wioski jak z XIX wiecznych obrazów, wozy drabiniaste zaprzężone w konie i motoryzację, której nie ma już u nas od kilkudziesięciu lat.

Ukraina. Fot Tobiasz Kukieła

Pamiętać musimy, że Ukraina to ogromny kraj (drugi pod względem powierzchni w Europie) terytorialnie większy od Polski i z powodów historycznych nie jest narodowościowo homogeniczny. Na terenie państwa językiem urzędowym jest ukraiński i on też dominuje w Ukrainie Zachodniej, jednak w im dalej na wschód i południe, tym większą liczba ludności posługuje się językiem rosyjskim. Tak czy owak, kto pobierał w szkołach rosyjski, ten bez większego trudu na Ukrainie się dogada.

Nie taki diabeł straszny…

Mimo, że liczba motocyklistów z Polski odwiedzających Ukrainę rośnie (nie tak szybko jakbyśmy chcieli), to ogólnie ilość turystów odwiedzających ten kraj spada. Spowodowane jest to głównie obawami o bezpieczeństwo związanymi z konfliktem z Rosją, aneksją Krymu i walkami na wschodnich rubieżach kraju (okręg doniecki i ługański). Ukraina jest jednak na tyle duża, a konflikt poniekąd lokalny, że zachodnie regiony kraju są całkowicie bezpieczne i da się po nich podróżować bez żadnych obaw. Podobnie jest ze stereotypem, że Ukraińcy to w większości banderowcy, który jest mocno krzywdzący dla tej nacji. Oczywiście problem nacjonalizmu istnieje, ale zapewne nie w większym wymiarze niż w Polsce.

Jeżeli chcemy naprawdę dobrze zwiedzić ten kraj, to lepiej wybrać się w trasę motocyklem typu wyprawowego, podróżnego enduro, niż komfortowym turystykiem. Drogi bowiem bywają tu bardzo różne, ale przeważnie nie są najlepszej jakości. Te w mapach Google zaznaczone na żółto zazwyczaj są asfaltowe, ale ich jakość bywa… no cóż – sami wiecie. Możemy spodziewać się niezłej nawierzchni (szczególnie na głównych szlakach, wybudowanych na tzw. EURO), ale także naprawdę solidnych dziur (we wszystkich innych miejscach), jak w dobrze wysezonowanym serze szwajcarskim. Drogi oznaczone białym kolorem to przeważnie szutry i kocie łby, jednak łatwo pokonywalne przez motocykle z minimalnym chociaż zacięciem terenowym.

Przed wyjazdem warto zapoznać z historią regionu, który planujemy odwiedzić, bo większość Ukraińców lubi rozmowy na ten temat i łatwo będzie można zaskarbić sobie ich sympatię podczas wspólnych pogawędek, wykazując znajomość tematyki. Kto raz pojedzie w tamte rejony, z pewnością nie pożałuje i będzie chciał wrócić. Bo pomijając już nasz narodowy sentyment do Kresów Wschodnich, to rzeczywiście da się tam jeszcze pojeździć w atmosferze oddechu pełną piersią.

Na koniec kilka porad praktycznych:

Razem czy osobno? W grupie motocyklowej zawsze jest raźniej i można sobie pomagać w razie awarii, czy nawet wypadku. Pod względem bezpieczeństwa, raczej nie ma to większego znaczenia, bo na drogach i w miastach nie grasują bandy złoczyńców. Jednak podczas rezerwacji hoteli lepiej jest oznaczać się jako podróżnicy indywidualni a nie grupowi, będzie mniej formalności.


Jak się dogadać? Oczywiście najlepiej po ukraińsku, tylko u nas mało kto zna ten język. Można więc po rosyjsku, a na zachód od Lwowa da radę i po polsku. W większych miastach, punktach turystycznych, hotelach i restauracjach często da się po angielsku. Polsko-rosyjsko-migowy będzie najskuteczniejszy.
Jak się nie zgubić? Najlepiej jest zaopatrzyć się w komplet papierowych map oraz wgrać w nawigację aktualne mapy, aby działać w trybie „offline”. Ukraina nie jest w UE i transfer danych w roamingu jest bardzo drogi.
Drogi. Przejazd jest bezpłatny na drogach wszelkiego rodzaju i autostradach. Podczas przekraczania granicy pobierana jest „opłata ekologiczna” w wysokości 10 Eur za każde 1000 ccm silnika.
Tankowanie. Z tym raczej nie ma problemu. Stacji paliwowych jest sporo i przeważnie da się na nich płacić kartą kredytową, ale najbardziej rozpowszechnioną formą płatności jest jednak gotówka. Paliwo nieco tańsze niż w Polsce, ale uwaga! Przed zatankowaniem trzeba zadeklarować: „do pełna”, czy „za określoną sumę”. Dla bardziej wybrednych jest w miarę dobrze rozwinięta sieć Shell, Okko ale i Lukoil ma dobrze rozbudowaną infrastrukturę (czyt. załatwisz się na klasycznej porcelanie – to dosyć istotna wiedza)
Noclegi. To już jak kto lubi. Wszelkie poradniki zalecają rezerwację hoteli, hosteli czy nawet kwater przed wyjazdem drogą online, ale przecież nie każdy to lubi. Własny namiot i śpiwór to też niezła kwatera, zwłaszcza, że w większości miejsc poza „główną cywilizacją” można rozbić się legalnie i za darmo. Niebezpieczeństwo grozi raczej ze strony dzikiej zwierzyny, niż ludzi.

Niezbędne formalności

Przy przekraczaniu granicy należy mieć ze sobą: paszport (bez konieczności posiadania wizy do 90 dni), prawo jazdy, ubezpieczenie OC i zielona kartę. W przypadku wjazdu pojazdem w leasingu, czy pożyczonym trzeba mieć ze sobą pisemne upoważnienie (takowe wydaje PZMOT Travel) oraz tłumaczenie na j. ukraiński).

Polskie prawo jazdy jest wystarczające, aby kierować motocyklem trzeba mieć ukończone 18 lat.
Limity prędkości. Autostrady – 130 km/h, drogi ekspresowe – 110 km/h, poza terenem zabudowanym – 90 km/h, teren zabudowany – 60 km/h. Uwaga – osoby które mają prawo jazdy krócej niż 2 lata nie mogą przekraczać 70 km/h.

Przepisy dodatkowe

Motocyklista musi jeździć w kasku. Pasażerami nie mogą być dzieci poniżej 12 lat i poniżej 145 ccm wzrostu. Światła mijania muszą być włączone w dzień między 1 października, a 30 kwietnia, oraz przy złej pogodzie. Dopuszczalny limit alkoholu we krwi – 0.2 promila. Prowadzenie pod wpływem innych środków odurzających jest zabronione i bardzo surowo karane.
Krym. Tu sytuacja wygląda inaczej. Jeżeli chcesz legalnie dostać się na teren Autonomicznej Republik Krymu i miasta Sevastopola trzeba korzystać ze wyznaczonych przejść granicznych i mieć i paszport i specjalną przepustkę wydawaną przez terytorialny organ Państwowej Służby Migracyjnej Ukrainy lub pododdział terytorialny PSMU w nowotroickim lub heniczeskim rejonie obwodu chersońskiego.


Od Tobiasza:

– Na Ukrainie byłem wiele razy. Zjeździłem ją wzdłuż i wszerz (przed i po wojnie) i mam w zasadzie… nikłe pojęcie o tym kraju. Naszych wschodnich sąsiadów i podróże po ich terenach mogę oceniać tylko przez pryzmat własnych doświadczeń. Pewnie wielu z Was się zawiedzie, ale są one najlepsze jakie mogą być! Tani alkohol, tania benzyna i piękne dziewczyny! W skrócie: raj na ziemi. Poza tym duża wolność i to co lubię najbardziej: spokój i prawdziwość. Nie mówię tu rzecz jasna o Lwowie, bo jeśli odwiedzając Lwów uważasz, że Ukrainę masz zaliczoną to guzik prawda! Lwów jest inny.

Ukraina, a nawet dalej!

To nie jest tak, że będę Cię namawiać do wycieczki w to miejsce, bo niczego nie sprzedaję – nie mam w tym żadnego interesu. Nie koniecznie musisz się tam odnaleźć. To inny świat: biedniejszy finansowo, ale może bogatszy w innych sferach? Sam musisz się przekonać. Na Ukrainie miałem przyjemność być goszczony przez wspaniałych ludzi, zwiedzać cudowne miejsca i z bananem na buzi ganiać po offroadowych szlakach. Miałem również przyjemność być (prze)trzymany kilka godzin przez milicję w nadziei na uzyskanie łapówki, mieć przy brodzie Kałacha (złe miejsce o złej porze), ale i miałem przyjemność zasiadać na tylnej kanapie milicyjnej Łady i jeździć z jegomościami w poszukiwaniu benzyny. Doskonałe wspomnienia. 
Będąc na Ukrainie pamiętaj o: 
– Benzyna: 92 oktany nie zaszkodzą Twojemu motocyklowi. Kiedy masz pół zbiornika, zacznij lepiej szukać stacji
– Kup dwie połówki w pierwszym lepszym sklepie – nie zmarnują się
– Tankuj na dobrych stacjach – znajdziesz na nich „klasyczną” toaletę
– Wyłącz dane komórkowe
– Kiedy widzisz, że gapi się na Ciebie milicja sam do nich podjedź i zapytaj o drogę – funkcjonariusze poczują się docenieni i ważni. To praktycznie zawsze działa i w ten sposób unikasz płacenia łapówki.
– Śmiało witaj się naszym „dzień dobry”. Rosyjski nie zawsze jest mile widziany
– Dobrze mieć cały czas głupiego banana na twarzy – to jest najlepsza wiza, łapówka i przepustka na świecie!

KOMENTARZE