20 stycznia 2021 roku przekonaliśmy się, że pogłoski o wycofaniu niektórych modeli Harleya z oferty na nadchodzący sezon okazały się prawdziwe. W salonach nie zobaczymy już nowych Streetów 750, a wraz z tym modelem znika jego mniejszy brat, nieoferowany na naszym rynku Street 500.

Taki komunikat prasowy wygląda jeszcze w miarę przyzwoicie – projekt produkcji motocykli w Indiach nie spełnił finansowych oczekiwań zarządu firmy, więc go zakończono. Gorzej jest natomiast z rzeczywistością, przynajmniej w europejskich salonach Harleya. Ze względu na niedostosowanie do norm Euro 5 nie kupicie w nich już również żadnego motocykla z rodziny Sportster. W USA „Sporciaki” 883, 1200 i Forty-Eight (jako tzw. motocykle z segmentu dla początkujących) zostały utrzymane w ofercie, bo za oceanem wymagania dotyczące poziomu hałasu i zanieczyszczeń są inne niż u nas. I nic nie wskazuje na to, by producent z Milwaukee czynił jakiekolwiek kroki w kierunku zmiany tej sytuacji, co w praktyce oznaczałoby konieczność zbudowania zupełnie nowych silników do tych modeli. W europejskim katalogu pozostają więc jedynie Touringi, Softaile, Trike i elektryczny Livewire. Na pocieszenie pozostaje nam nadzieja na zupełnie nową dla Harleya kategorię motocykli wyprawowych, którą już niedługo będzie reprezentować model Pan America, a także na długo zapowiadany projekt Bronx (coś w rodzaju streetfightera), o którym na razie wiadomo tylko tyle, że nie wiadomo czy w ogóle będzie produkowany. Oba motocykle oparte są na całkowicie nowej jednostce napędowej V-Twin Revolution Max, tyle tylko, że w przypadku Pan America można się już zapisywać na jazdy testowe in spe, a o Bronxie ani widu, ani słychu.Trochę szkoda, że rodzina Sportsterów odchodzi już do lamusa historii, bo dla wielu właśnie te motocykle były jedyną możliwością posiadania Harleya. Sporciaki nie dość, że mniejsze i lżejsze od pozostałych maszyn z Milwaukee, to jeszcze, co tu kryć – były znacznie tańsze niż Touringi czy Softaile, a znaczek na zbiorniku miały taki sam. Gdyby Harley przetrzymał jeszcze rok, moglibyśmy świętować siedemdziesiąte urodziny Sportsterów i pożegnać się z nimi w godny sposób. Jest jednak jeszcze jakaś nadzieja, bo w końcu oferowane będą przez jakiś czas w USA, więc liczymy na to, że producent wyprawi im huczny jubileusz. Przy okazji warto przyjrzeć się historii tych motocykli, których część ortodoksów bardzo krzywdząco nie uważa za prawdziwe Harleye.

Zaczęło się niemal 70 lat temu

W sportach motocyklowych Harley uczestniczył niemal od początku swego istnienia, tyle tylko, że za oceanem popularne były inne dyscypliny niż na Starym Kontynencie. Swój udział w zawodach hill-climb Harley rozpoczął w roku 1910, a pod koniec lat 20. miał swojego fabrycznego hillclimbera –  górnozaworowy model FHAD (nieco późnej także jednocylindrowy BAH, oraz dwucylindrowy DAH), który dzielnie walczył z konkurencją Indiana i Excelsiora. Nikomu jednak nie przychodziło wtedy do głowy wiązanie ich nazwy ze sportem. Te motocykle były prawdziwymi maszynami terenowymi i radziły sobie z górami niewiele gorzej niż te współczesne. Po wojnie Harley także nie ograniczał produkcji do ciężkich modeli drogowych. Przykładem lekkiego (jak na warunki amerykańskie) może być model K Sport 45 z roku 1952 – pierwszy motocykl z Milwaukee z seryjnie montowanymi amortyzatorami tylnego zawieszenia. Można powiedzieć, że to właśnie od niego zaczęła się era lekkich motocykli Harleya – Sportsterów, chociaż był on jeszcze dolnozaworowy i mimo że zewnętrznie był już bardzo podobny, to jeszcze nie nazywał się Sportster. Rewolucyjne było natomiast umieszczenie bloku silnika i skrzyni biegów w jednej obudowie. Od tamtej pory Sportstery towarzyszą firmie do dzisiaj, wywodząc się jak najbardziej z maszyn o sporych możliwościach terenowych. Ten pra-Sportster oraz równoległy model KH 883 Solo Sport produkowane były do roku 1957, kiedy to na rynku pojawił się pierwszy pełnoprawny Sportster o fabrycznym oznaczeniu XL, którego firma trzyma się do dzisiaj. Nadwoziowo w zasadzie nie różnił się od modeli K, jednak w jednostce napędowej nastąpiła zasadnicza zmiana. Maszyna otrzymała nowy, górnozaworowy silnik (konstrukcja skrzyni korbowej zespolonej z obudową skrzyni biegów była identyczna jak w modelach K i KH) zwany Ironhead. Motocykl oferowany był w dwóch wersjach pojemnościowych: 883 i 1000 ccm. U nas te wczesne Sportstery ochrzczone zostały mianem „.żeliwniaków”. Motocykl był na tyle dobry, że jednostkę napędową zmieniono dopiero w roku 1986, na bardziej nowoczesny, wyposażony w aluminiowe głowice silnik Evolution. Sportster dostępny był wtedy pojemnościach 883 i 1100 ccm. Silnik EVO 1200 ccm pojawił się w roku 1988. Osobną klasę Sportsterów stanowiły modele XR, z których ostatni, XR 1200 Nightster, uważany jest przez wielu za najlepszy motocykl z całej rodziny i do dzisiaj jest maszyną dosyć poszukiwaną na rynku używek.

Sportowy inaczej

W europejskim rozumieniu trudno było traktować Sportstery jako maszyny sportowe, ale przyznać trzeba, że w porównaniu z turystycznymi kolosami Harleya, jak chociażby Electra Glide, były małe, zwinne i łatwe w prowadzeniu. Wielu obecnych fanów marki zaczynało właśnie od mniejszych „Sporciaków”, by z czasem przesiąść się na maszyny „poważniejsze”. Szkoda więc, że już więcej nie będziemy ich oglądać w oficjalnych salonach Harleya. Jednak nawet tak wielka firma jak Harley-Davidson nie może sobie pozwolić na oddanie kategorii małych i średnich pojemności. Przecież konkurencyjny Indian swój najmniejszy model Scout sprzedaje jak świeże bułeczki. Legenda z Milwaukee z pewnością nie podda się więc walkowerem i jesteśmy przekonani, że już niebawem zaskoczy nas czymś ciekawym w tym segmencie.

 

KOMENTARZE