Pierwszoplanowymi aktorami Rajdu Dakar zawsze są zawodnicy, w szczególności Ci z kategorii Elite. Jednak na ich sukces, pracują także zastępy mechaników, które pozwalają zawodnikom skupić się wyłącznie na jeździe i nawigacji. Wyjątkiem są odcinki maratońskie, gdzie zawodnicy są zdani sami na siebie.
Na skróty:
Najlepiej przygotowany zawodnik, nie osiągnie sukcesu jeśli zawiedzie sprzęt. Jeśli przed rajdem nie zostanie odpowiednio przygotowany, wszystkie treningi mogą pójść w diabły. Dla mechaników jest to o tyle trudne wyzwanie, że każdy pojazd startujący w rajdzie musi być zarówno wytrzymały jak i piekielnie mocny, a to ciężko połączyć. Pokazuje to chociażby przykład Rickiego Brabeca, który w zeszłym roku walczył o zwycięstwo, a odpadł z rywalizacji na przedostatnim odcinku – właśnie przez awarie jego fabrycznej Hondy.
Kompromis moc-trwałość jest więc niezwykle ważny, nawet jeśli dysponujesz ciężarówką pełną części zamiennych, na trasie masz zawodników „krasnali”, którzy w razie awarii oddadzą część ze swojego pojazdu i pomogą naprawić motocykl (zdarzało się to czasem w zespołach fabrycznych), a w padoku czekają na Ciebie najsprawniejsi mechanicy na świecie, zdolni zażegnać każdą awarię. Nie zawsze jednak, można skorzystać z ich pomocy. Organizatorzy rajdu Dakar, każdego roku szykują bowiem odcinki maratońskie, a w tym roku także supermaratoński, kiedy to zawodnicy po dotarciu na metę, sami muszą przygotować swój pojazd do kolejnego dnia jazdy, ale do rzeczy. Na czym dokładnie polegają te dwa typy odcinków?
Odcinek maratoński
Nazwa „maratoński” skierowana jest bardziej w stronę maszyny niż zawodnika. Jeśli chodzi o trasę, nie różni się niczym od normalnego odcinka. Różnica polega na tym, że przed jego rozpoczęciem, zespół serwisowy nie może swobodnie zająć się maszyną i spędzić przy niej całej nocy. Zająć się nią musi sam zawodnik. Do dyspozycji ma jedynie przygotowane wcześniej przez zespół części, które dostarczane są na metę odcinka poprzedzającego maraton. Tam też przygotowane są stanowiska serwisowe, wraz z narzędziami (klucze, kompresor, myjka, spawarka, oleje). Co ważne, np. opony muszą być specjalnie oznaczone i zaakceptowane przez przedstawicieli organizatora.
Oczywiście najlepiej, gdy zawodnik nie musi korzystać z wielu z nich, bo czasu nie ma za dużo. Do dyspozycji są 3 godziny, czyli w teorii nie jest źle, ale biorąc pod uwagę, że za sobą masz kilkaset kilometrów pędzenia po pustyni, czas zaczyna być względny. Okazuje się wtedy, że jest to wystarczy go jedynie na przegląd i wymianę podstawowych elementów czy płynów. Jeśli do tego dojdzie jakaś poważniejsza awaria, może się zrobić nerwowo. Zwłaszcza, że na odcinkach maratońskich, zawodnicy znajdują się w innych biwakach niż reszta zespołów, więc nie mogą liczyć na wskazówki. Tak samo nie mogą liczyć na pomoc od innych zawodników, bo regulamin tego zakazuje. Jakby trudności było mało, rano, gdy już wyruszą na trasę, ekipa serwisowa nadal nie może się wtrącać. Tak więc jeśli na środku pustyni sprzęt zacznie zawodzić, kierowca może liczyć tylko na siebie oraz zestaw podstawowych narzędzi i części, które ma ze sobą, a przecież w quadzie czy motocyklu, nie zmieści się ich wiele. Warto więc, żeby zawodnicy opanowali nie tylko sztukę jazdy, ale i mechaniki.
Odcinek supermaratoński
O ile zwykły maraton dawał jeszcze jakiś zapas czasu i po prostu zmniejszał różnice między klasami Original By Motul, a Elite, tak supermaraton jest już prawdziwym sprawdzianem umiejętności mechaników, dopracowania maszyny i strategii zawodnika. Tak jak w zwykłym maratonie, maszyny sprawdzane są po zakończeniu poprzedniego odcinka. Z tą różnicą, że może to trwać nie dłużej niż 10 minut od momentu wjechania do specjalnie wyznaczonego padoku, gdzie zawodnik ma do dyspozycji tylko to co sam ze sobą przywiezie. Nie ma narzędzi, nie ma części. Zresztą, nie byłyby one potrzebne, bo w 10 minut, można co najwyżej nasmarować łańcuch, zmienić filtr powietrza czy olej silnikowy, chociaż to już brzmi jak zadanie niemal niewykonalne. A pamiętajmy, że trzeba jeszcze przejrzeć motocykl czy nie ma ewentualnych wycieków lub pęknięć.
W tym roku, supermaraton został wyznaczony na drugi etap, natomiast maraton na trzeci. Jest to o tyle komfortowa sytuacja, że zawodnicy przystępują do nich na jeszcze niezmęczonych maszynach. Oczywiście, o ile mechanicy wcześniej dobrze je przygotowali!