O tym, jak rośnie grono miłośników „elektrycznego” motocrossu może świadczyć liczba uczestników II Zlotu SurRonów, która w ciągu roku podwoiła się. Ponad pięćdziesięciu miłośników bezemisyjnej i bezgłośnej jazdy spotkało się pod Twierdzą Modlin, nie tylko po to, żeby się bawić, ale też, w dbałości o swoje bezpieczeństwo, doskonalić technikę jazdy.
Przyjechali i doświadczeni crossowcy, i absolutni nowicjusze. W każdym wieku. Z całej Polski, z Gdańska, Wrocławia i Lublina. Największą odległość – aż 525 kilometrów – pokonał uczestnik z Radogoszczy (powiat lubański), co można podsumować stwierdzeniem, że wielka jest siła przyciągania elektrycznych crossów.
Bazą II Zlotu SurRonów była Twierdza Modlin. Malownicze położenie nad ujściem Bugo-Narwi do Wisły i możliwość zwiedzenia trudnodostępnych fortów wokół Twierdzy z pewnością wzbogaciły przyjemność z jazd. 


– Obserwowanie jak uczestnicy, doskonale się bawiąc, chłonęli wiedzę związaną z jazdą terenową, jest miłym potwierdzeniem słuszności przyjętych przez nas założeń – mówi przedstawiciel organizatora zlotu i jego spiritus movens, Paweł Pawicki z SurRon Polska. – Ponieważ elektrycznymi crossami stworzyliśmy nową kategorię pojazdów, cieszy nas jak szybko i sympatycznie integruje się ich społeczność. Nawet mówią o sobie „SurRonowcy”. W związku z tym zorganizowanie trzeciego zlotu, o którym już myślimy, będzie dla nas wielką przyjemnością – stwierdza Paweł Pawicki.
Michał z Warszawy: Super zajawka, świetni ludzie.
Marcin z Lublina: Meeega. Powyżej oczekiwań. Ten zlot zdecydowanie przebił poprzedni długością tras i stopniem zróżnicowania. Będziemy następnym razem na pewno.
Paulina ze Skierniewic: Pełny odlot.
Łukasz z Gdańska: Jakie zmęczenie? Mógłbym tak dwa dni. Już tęsknię za następną taką imprezą.
Andrzej ze Świdnika: Zacząłem przygodę z SurRonem dosłownie kilka godzin przed zlotem. Dopiero uczę się tego sprzętu. Jestem zachwycony, że tu przyjechałem, rewelacyjna impreza, SurRon doskonale się sprawdza na tych trasach.
Z uznaniem musimy zauważyć, że udział w imprezie był bezpłatny. Organizatorzy zachęcali jednak uczestników do wpłat na rzecz Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydozą, z którym od dłuższego czasu współpracują. Dzięki hojności uczestników konto organizacji wzbogaciło się o 3850 złotych.






